|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-03-2015, 19:51 | #211 |
Reputacja: 1 | Bezskuteczne poszukiwanie Felixa pogłębiło zdenerwowanie Waightstilla. Ogarniał go coraz większy niepokój - pocośmy brali dzieciaka ze sobą! Zawsze gdzieś bez słowa przepadnie! - wciąż powtarzał, jednak bez Felixa nie chciał wracać do ciepłej chaty, w której ich goszczono. Po zapadnięciu zmroku w jego oczach ta trupia osada - jak zdążył ją ochrzcić - skąpana w seledynowej poświacie księżyca, nabrała jeszcze bardziej złowrogiego charakteru. Z każdego zakamarka Waightstillowi wiało grozą. Nagle jego uwagę zwrócił ruch pod ścianą jednej z chat - domostwa, do którego skurczyła się cała wieś. W pierwszym odruchu sądził, że to Felix, lecz te żółte, opalizujące w mroku ślepia zmroziły Waightstillowi krew w żyłach. To nie mógł być Felix. - Konrad, widzisz?! Tam pod ścianą! - wskazał nagłym ruchem Waightstill. |
18-03-2015, 20:20 | #212 |
Reputacja: 1 | Felix ostrożnie wstał i zaczął iść w stronę wyjścia chaty "za potrzebą". Po wyjściu zaczął bardzo ostrożnie skradać się w stronę okien od pokoju kapłana.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
18-03-2015, 21:10 | #213 |
Administrator Reputacja: 1 | Wszyscy starsi, prócz opiekuna, umarli... Wszyscy starsi prócz opiekuna, umarli... Max powtórzył to sobie kilka razy, w myślach, za każdym razem bardziej tracąc humor. Co mogło być powodem, że wszyscy dorośli umarli? Na bogów... Na myśl przychodziło mu tylko jedno wytłumaczenie i wcale nie był z tego zadowolony. Nic a nic. Z ponurą miną wrócił do chaty. - Ci, co tutaj mieszkali, zniknęli w połowie jedzenia - powiedział. |
19-03-2015, 05:49 | #214 |
Reputacja: 1 | Konradowi nie podobało się spacerowanie po prawie wymarłej wiosce w środku nocy, do tego chodzą już tak od godziny ? może dwóch ? stracił poczucie czasu przy kolejnym okrążeniu wioski a do tego nie znaleźli nic co by mogło wytłumaczyć to dziwne miejsce. Mieli się już zbierać do chaty kiedy mijając domostwo gdzie spały dzieci spostrzegł dziwną postać pod ścianą. Na początku myślał, że to jakieś dziecko co wyszło za potrzebą póki postać w ciemności chyba ich nie usłyszała i się do nich obróciła. Żółte świecące w nocy oczy to nie było coś naturalnego i coś co łowca chciał spotkać, złapał pewniej trzymany łuk w ręce po czym odpowiedział szeptem towarzyszowi na jego pytanie. - Widzę przyjacielu, tylko bez gwałtownych ruchów bo już to coś nas dostrzegło... Wciągnął ciężko powietrze - Wracamy do domu i to już, tylko powoli przodem do niego. Pod żadnym pozorem nie obracaj się do tego czegoś plecami i bądź gotowy na walkę, może nas zignoruje jeśli nie wyczuje zagrożenia - mówiąc to Konrad zaczął powoli lecz pewnie robić kroki w tył
__________________ „Dlaczego ocaleni pozostają bezimienni – jakby ciążyła na nich klątwa – a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego, co utraciliśmy, ignorując to, co udało nam się zachować?” Steven Erikson, „Bramy Domu Umarłych”, s. 427 |
19-03-2015, 19:24 | #215 |
Reputacja: 1 | Po tym, gdy Konrad nazwał postać pod ścianą to coś, nie musiał Waightstillowi dwa razy powtarzać, co teraz robić. Waightstill z całą pewnością nie miał ochoty podejść bliżej i wyjaśnić, kto, lub co, czai się w cieniu. Ścisnął w dłoniach drzewce włóczni i bez słowa poszedł w ślady Konrada, nie spuszczając oka z tego czegoś, skrywającego się pod ścianą. |
19-03-2015, 20:03 | #216 |
Reputacja: 1 | - Masz rację jedli. Co zarazem znaczyć może, że jadło ino zatrute. Może nasz medyk umie sprawdzić czy trucizny aby nie zawierają w sobie te posiłki - odparł na słowa Maxa Marwald rozejrzał się dobrze po pomieszczeniu szukając znaków i śladów, które mogły by wytłumaczyć cokolwiek. Robiąc to zaczął do znajdujących się w chałupie: - Wyszli szukać dziecka i jeszcze sami się zgubią. |
20-03-2015, 20:39 | #217 | ||||
Opiekun działu Warhammer Reputacja: 1 |
Wyjście z budynku nie było proste. Norbert śpiący przy drzwiach przebudził się gdy tylko ktoś próbował podnieść zasuwę. - Co ty robisz? To nie bezpieczne wychodzić po zmroku! - zrugał Felixa, lecz w tym momencie przypomniał sobie że zapomniał wytłumaczyć mu kilka kwestii - Ojciec Lothar specjalnie dla nas zrobił wychodek, dzięki temu nie musimy wychodzić na zewnątrz. Jest tam, - wskazał na drzwi - tylko cicho, bo wszyscy śpią - mówił szeptem. Norbert twardo obstawał przy swoim, nie dał się przekonać do otwarcia drzwi i przepuszczenia kogokolwiek. Ustęp był malutkim pomieszczeniem, nie miał żadnego otworu, podobnie jak i cała chata. Na zimę wszystkie okna były ryglowane aby nie uciekało ciepło. Nie było szans na wydostanie się, lub chociaż wyjrzenie za zewnątrz -bez rozwalania ściany czy poszycia.
Gdy tylko postać zdała sobie sprawę z tego że jest obserwowana, zerwała się do biegu i chwile później znikła na drzewami oraz chatami. Biegła szybciej aniżeli mógł to robić człowiek, oddalając się jednocześnie od chaty kapłana jak i dwójki poszukiwaczy. Dziwne było to przeżycie, zbliżone do tego z wydarzeń zeszłej nocy, lecz tym razem zdecydowanie bardziej wyraźnie. W przeciwieństwie do snu, oboje byli przytomni i ciężko byłoby zwalić winę na mary senne, to co widzieli było jak najbardziej realne. | ||||
21-03-2015, 11:10 | #218 |
Reputacja: 1 | Konrad rozejrzał się nerwowo i nie spostrzegając dziwnej istoty która uciekła w las zwrócił się do towarzysza - teraz jest czas aby uciekać czym prędzej do towarzyszy a rano jeśli tylko dzieciak żyje zabrać go i oddalić się od tej wioski ile sił w nogach...
__________________ „Dlaczego ocaleni pozostają bezimienni – jakby ciążyła na nich klątwa – a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego, co utraciliśmy, ignorując to, co udało nam się zachować?” Steven Erikson, „Bramy Domu Umarłych”, s. 427 |
22-03-2015, 10:42 | #219 |
Reputacja: 1 | Po odczekaniu stosownej chwili, aby Norbert uznał, że się załatwił wyszedł z wychodka i podszedł do niego, aby się zapytać wprost o co tu chodzi i czy przez to zginęli dorośli z tej wioski.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
22-03-2015, 18:18 | #220 |
Reputacja: 1 | Waightstill odetchnął z ulgą, gdy to coś sobie poszło, choć nadal niepewnie rozglądał się wokoło, w każdej chwili spodziewając się ataku. Miał w pamięci chytre manewry wilków w Armutsiedlungu. - Mówiłem, żeby tu nie zostawać, mówiłem! - szeptał, a jakby krzyczał. Waightstill nadal był nielicho zdenerwowany - A Felix przepadł na dobre - powiedział ze smutkiem, lecz zaraz się ożywił, bowiem w jego głowie zaświtała nagle przewrotna nadzieja - Konradzie, a jeśli Felix jest cały i zdrów, a to my jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie? Wszak to wioska pełna dzieci... Spieszmy do chaty, póki to coś się znowu nie pokaże i ostrzeżmy resztę. |