Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2015, 19:39   #23
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Dobra, zła i brzydki

- Hej! Przestańcie! - odezwał się nagle jakiś damski głos nieopodal - Przestańcie walczyć! Puść tą jaszczurkę!

Odezwała się młoda dziewczyna, wzrostem nieco wyższym od Ryo, lecz znacznie mniejszym od jaszczura. Jasna karnacja i czerwona czupryna wystawała spod kaptura niezapiętej bluzy. Kolorowe ubrania i torba przy boku wyglądała po prostu zwyczajnie, choć zgodnie z modą metropolii zza energetycznej kopuły. Ani nie miała wielkiego gnata, ani żadnej magicznej szabli wyciągniętej, by w gotowości siłą rozdzielić sprzeczkę.

- Uspokójcie się! - ponowiła zbliżając się.

Początkowe uwagi dziewczyny ubranej w kolorowe łaszki nie dotarły do uszu Ryo z prostych przyczyn - zwyczajnie ich nie usłyszała, skupiona tylko na próbie zabójstwa jaszczura. Przybyszka musiała podnieść głos i zbliżyć się do walczącej przy budce rejestracyjnej dwójki, żeby cokolwiek dotarło do uszu oszalałej niziołki, która bynajmniej nie wyglądała na taką, co miałaby sobie ot tak odpuścić. Jednak prawdopodobnie reakcja Cybil uratowała życie gadzinie, której szyja dosłownie o cal minęła ostrze lodowej szabli Ryo. Ciemnowłosa błyskawicznie odskoczyła w tył, trzymając walczącego jaszczura na odległość paru kroków od siebie - dalej przybitego do własnego cienia. Ryo zaś nie schowała szabli.

- Ty też chcesz mieć kłopoty? - prychnęła wyraźnie rozeźlona szermierka, która jeszcze nie ujrzała nowoprzybyłej regularnej. Kiedy Ryo dała upust swej złości, rzekła normalniejszym, acz nadal surowym głosem do Cybil, widać też było, że mała wojaczka jest gotowa do obrony przed agresją jaszczura. - Jak chcesz cokolwiek zdziałać, to lepiej uspokój jego albo go kopnij w dupsko, żeby stąd spadał i to długo - Cybil dopiero teraz ujrzała twarz małej szermierki, jak wskazywała na jaszczura palcem. - Przyszedł debil, agresywny jak cholera, awanturuje się, rządzi się i jeszcze drze ryja na każdego, kogo popadnie, a jeszcze kutas prawie by zabił mnie i rejestratorkę - następnie wskazała na poniszczoną budkę. - Nie wierzysz mi, to spytaj się pani albo o monitoring poproś, o ile nikt przy nim nie majstrował.

- Więc dlatego można go zabić na miejscu? Taki jest twój pomysł na życie? - odezwała się, lecz jej ton wcale nie wskazywał na to, że miała zamiar się awanturować. Był spokojny, choć wystarczająco mocny, by zaznaczyć swoje zdanie - Chcesz zabić czyjeś marzenia? Tylko dla tego, że ktoś tak desperacko ich pragnie, by nie zwracać uwagi na innych? Nawet nie widzisz, że jesteś taka sama jak on. Krzywdą nie dojdzie się do porozumienia.

- Jest coś takiego jak obrona konieczna, a tu doszło do sytuacji, w której była ona dopuszczalna, a nawet konieczna.

- Jest coś takiego jak przekroczenie obrony koniecznej.

- Wolałabym przekroczenie obrony koniecznej niż sytuację, w której ginę, bo bawiłam się w dobrego samarytanina - odcięła się Ryo.

- Jaszczurze - ciągnęła temat - Nie jesteś w swoim świecie. Jesteś na czwartym piętrze wieży. Tutaj nie rządzi silniejszy. To nie prawo dżungli. Tu używa się słów i nimi rozwiązuje się problemy. Nie zapominaj o tym. Na prawdę chcesz, żeby twoje marzenia powstrzymała taka błahostka? - dokończyła spoglądając na parę wciąż gotową do rzucenia się sobie do gardeł.

Jaszczur w odpowiedzi warknął coś niezrozumiale, dalej napinając mięśnie, jak by chciał zerwać cieniste więzy.

Ryo parsknęła równie chłodno, mierząc niemal pogardliwym spojrzeniem dziewczynę.
Cybil może i nie miała wrogich zamiarów, ale najwyraźniej przypadkiem wpięła szpilę boleśnie tam gdzie nie powinna, a przynajmniej w niewłaściwe miejsce o niewłaściwej porze. Wzrok Ryo się uspokoił dopiero po chwili, głos również, acz daleko jemu było do przyjaznego.

- Nie zrozum mnie źle, dziewczyno, ale nie przemawia do mnie ckliwa gadka o marzeniach i innych tego typu bajecznych cudawiankach. Nie, gdy na szali stoi moje życie lub cudze. A tu stało życie moje, tej pani - wskazała na rejestratorkę. - tamtych regularnych, a może i twoje. - po tym wskazała na Cybil. - Nie do każdego dotrzesz słodkimi słówkami. Ty też się tego naucz, bo inaczej przejedziesz się na tym i przetrącisz sobie kark.

- Nie zrozum go źle, dziewczyno, ale gdy ktoś im się stawia robią się agresywni. Najwidoczniej nie znasz ich rasy i ich zachowania.

- Słuchaj dziewczyno! Jak spotkasz takiego pojeba z jego rasy, z dziesiątego piętra, który ma cię zabić na zlecenie jakiegoś pie.dolonego rankera, otruje cię, ma wpakować ci w ciało narkotyki, a potem będziesz musiała z nim walczyć na śmierć i życie w podziemiach, to pogadamy o tym, kto tu kogo nie rozumie, dobrze?

- Dla tego chcesz zabić wszystkich jaszczurów i tych, którzy się tobie nie spodobają? Czy może dla tego, że jest to dla ciebie najprostsze wyjście? - odpowiedziała splatając ręce

Ryo wciągnęła powietrze głęboko do płuc. Wdech i wydech - kilka razy.
- Ty tak do każdego przychodzisz pouczać, bo mają inne poglądy na różne sytuacje? Czy masz jakiś w tym interes? - ciemnowłosa spojrzała prosto na Cybil, odpowiadając jej pytaniem na pytanie.

- A Ty do każdego wyciągasz broń, kogo nie lubisz? Może jeszcze zabijesz mnie, gdy skończą ci się argumenty? Przecież rozlewanie cudzej krwi za dnia jest takie intrygujące, nieprawdaż? - nie miała zamiaru odpuścić, gdy chodziło o czyjeś życie. Szczególnie w tak bezsensownej sytuacji - Szybkie morderstwo wybielone niesieniem pomocy bezbronnym, a później popołudniowa drzemka?

- No właśnie… - dziewczyna spojrzała na Cybil, lekko przekrzywiając głowę na bok. Co dziwniejsze, uśmiechnęła się promiennie. Ostentacyjnie nad czymś się zastanawiała. - To jest bardzo dobry motyw. Nie znasz osoby, z którą rozmawiasz i nie przyjdzie ci do głowy, że ta osoba mogłaby ci zrobić krzywdę. Ale zapominasz też o pewnym fakcie - Ryo wyprostowała się, chowając szablę do kieszeni broni. - To ty wtrąciłaś się w naszą walkę, tak naprawdę nie wiedząc, o co poszło. Nikt nie prosił cię o to, byś nasz spór rozstrzygała. To była twoja decyzja, by się wtrącić, więc nie zachowuj się tak, jakby to była nasza wina, że ty się zdecydowałaś na ten krok. Nie jestem święta, to prawda. Ale nie zachowuj się, jakbyś była święta i miała święte prawo oceniać innych. Może wychodzi na to, że to ty nie rozumiesz naszych ras? - spytała się retorycznie. - Słucham więc uprzejmie, masz jakiś interes do naszej dwójki czy chciałaś po prostu się pobawić w wychowawcę i porozdzielać niegrzeczne dzieci? - pytanie to zabrzmiało niewiarygodnie… uprzejmie, mimo dość uszczypliwego sformuowania.

- Interes? W tym, byście dożyli następnego ranka? Nie ma w tym żadnego mojego interesu. Wasz powinien być w tym interes. Nie wszyscy muszą robić coś dla swoich korzyści - odpowiedziała nieco ściągając brwi.

- Nnn… a ja już myślałam, że szukasz drużyny do testu. Rozczarowałaś mnie - odpowiedź Ryo do Cybil zabrzmiała ni to sarkastycznie, ni to żartobliwie. - Ten dziad przynajmniej chciał mi nogi z dupy powyrywać, żeby mieć kogokolwiek do testu. Czy to nie jest tak, że ty również tego desperacko chcesz, tylko nie używasz broni, a słów do walki?

- A więc o to poszło… - uniosła lekko głowę gdy sytuacja jej się trochę rozjaśniła - Ja przynajmniej nie rzucam się każdemu do gardła, gdy para się nie spodoba. Ty jaszczurze… Potrzebujesz do watahy podobnych sobie, nie innych, którzy nie zrozumieją twoich zamiarów. Jeśli byś tego potrzebował mogę wskazać tobie miejsce, nie będziesz musiał nawet szukać.

- Puść go - powtórzyła niemal słowa z początku - Wskaż mi jedną osobę, która ma szansę dostać się na szczyt a tego nie chce…

- Nie wskażę ci takiej osoby, to nie moja sprawa - odpowiedziała Ryo do cna wypranym z emocji głosem. Na prośbę o puszczeniu go, niziołka zdecydowanie odmówiła, ciągnąc tym samym tonem. - Nie. Póki nie będę miała gwarancji, że nikogo nie zaatakuje, nie puszczę go.

Puszczanie jednak nie było konieczne. Kobiety rozgadały się, a każde zaklęcie czy czar ma swój czas trwania. W tym wypadku też tak było. Cienie uwolniły wielkiego gada który dyszał ciężko, łypiąc to na jedna to na drugą z kobiet. Woda zabulgotała na jego ciele groźnie, ale po chwili opadła na ziemie tworząc wielka kałuże.
- Za dużo tu niełuskowatych. - warknął i odwrócił się, szorując ogonem po ziemi i rozchlapując lekko ciecz. - A z tobą policzę się na teście. - dodał, łypiąc przez ramię na Ryo, po czym odszedł w kierunku portalu pozwalającego opuścić tą dzielnicę.

- Też cię loffciam! Dwukropek gwiazdka! - Ryo jak na złość jaszczurowi nie dość, że rzuciła wesoło odpowiedź, to również pomachała równie wesoło prawą rączką do gada.

- Czekaj… A adres…? - powiedziała Cybil bardziej do siebie niż do zbierającego się prędko jaszczura. Była przekonana, że będą z nim problemy. Jak nie tu, to w innym miejscu. Nie dziwota, skoro nie miał żadnej osoby, która wyłożyła mu panujące warunki na czwartym piętrze.

Jaszczur zrobił to niemal w idealny dla niego momencie, bowiem od strony przypominającego ratusz budynku w ich stronę żwawo szła kobieta o złotych włosach, która Ryo od razu rozpoznała.


Była to Aki! Nauczycielka z pierwszego testu, która jak zawsze w jednej dłoni ściskała drinka - tym razem był on opakowany w połowę kokosa, z wystająca zeń palemką.
- No i gdzie te zamieszki?! - krzyknęła w stronę budki recepcjonistki, jednak szybko dostrzegła piromankę. - Oh Ryo! - pomachała jej energicznie wolną dłonią. - Znowu szukasz guza gdzie nie trzeba!? - zawołała znowu, wesołym tonem, bardziej w postaci żartu niż zarzutu.

Cybil mogło się wydawać, że niska dziewczyna jej nie polubiła, acz dostrzegła, że niziołka ukradkiem pokazuje jej kciuk uniesiony do góry. Na kciuku widniał czarny napis "Dobra robota", po czym ten tekst się rozmazał, a kciuk zniknął. Zrobiła to w momencie, gdy jaszczur zniknął w objęciach portalu, ale jeszcze nim Aki doszła do dwójki dziewczyn. Kiedy rankerka przybyła na miejsce, Ryo znów zmieniła swoje zachowanie w dość biegły, płynny sposób.
- Jaaa? - czarnowłosa cholera rozglądała się na około, jakby kogoś szukała. Zerknęła nawet na górę, a następnie w dół. - Ja zawsze jestem grzeczna, to inni u mnie szukają tego guza. A, swoją drogą... przepraszam, gdzie moje maniery!? Dzień dobry szanownej mistrzyni! - Ryo ukłoniła się przed złotowłosą kobietą. - Cecilio - Ryo zwróciła się do Cybil. - to jest moja nauczycielka z pierwszego piętra, zwie się Aki. Bardzo miła, dobra kobieta, tylko trochę za dużo pije. Mistrzyni, to jest moja osobista guwernantka Cecilia. Pacyfistka z niej straszna i często mnie karci, że nadużywam przemocy, ale dobra z niej kobita ogółem - przedstawiła “koleżankę” nauczycielce… mimo, że o rudowłosej Ryo nic nie wiedziała, ale zachowywała się tak, jakby już od dłuższego czasu ze sobą bywały.

Dziewczyna w kolorowych włosach patrząc za jaszczurką rozplotła ręce i wsadziła je do kieszeni bluzy, obróciła się na chwilę do Ryo.

- Wybacz, nie znamy się. Musiałaś mnie z kimś pomylić - odpowiedziała spokojnie, chwytając jeszcze wzrokiem rankerkę - Aki, jak tam biznes? Kręci się? Widocznie nie masz na co narzekać, hm? - rzuciła krótko po czym ruszyła w kierunku tego samego portalu, co jaszczur. Dopiero po chwili mozna było zaskoczyć, że jej słowa ani nie były przywitaniem, ani pociągnięciem tematu a wprawdzie suchym pożegnaniem, które również zabrzmiało jakoby postaci Aki była jej znana.
 
Proxy jest offline