Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2015, 00:23   #128
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Ross robił swoje. Podawał namiary, koordynował, ostrzegał o ruchach przeciwnika więc nawet kilku Ziemian dawało odpór tuzinowi Polarsów i ich mechów. Walka była zacięta bo mimo strat Polarsi ze swoim charakterystycznym uporem parli do przodu. Ale to wystawiało ich na kontrackcię federacyjncyh rozbitków. Może stracili swoja macierzystą jednostkę, może zostali uziemieni na tej roztapiajacej się błotnistej planecie ale nadal byli Flotą do cholery i po raz kolejny udowadniali Płetwiakom, że nwet w tak ciężkiej sytuacji Ziemianie nie poddają się łatwo. Ba! Że atakują do końca!

Ross z przejeciem i napięciem obserwował ekran monitora. Właściwie aż tak niby się nie różniło od tego co zazwyczaj robił przy swojej ajalosowej konsolecie na mostku. W końcu skan to skan a skoro skan to on, skaner pierwszej wody mógł sobie podziałać całkiem sprawnie.

- Izaac, uważaj! - krzyknął widząc zbliżającą się błyskawicznie wrogą sygnaturę która pewnie była czymś w rodzaju rakiety sadząc po masie i prędkości. Ale ta, w przeciwieństwie do innego latającego złomu i energii których chaos widział na ekranie trafiła w Scorpiona bezpośrednio. - Kurwa! - krzyknął krótko ale prawie od razu zorientował się, że Izaac przeżył katapultując się na zewnatrz. - Straciliśmy Scorpiona. Izaac jest cały. - rzucił w eter by uświadomić reszcie tę istotną zmianę w układzie sił. Nie był pewny czy bedąc tam na zewnątrz widzą siebie awzajem i to co się dzieje.

Jednak utrata ich własnego mecha znacznie zmieniała także i jego sytuację. A dokładniej ich mech robił mu dotąd za jednostke dalekiego zasiegu z którą mógł się ładnie współgrać. A opcja ta odpadała przy ludziach w skafandrach. Zostawało im tylko łączność przez komunikatory i może te cwaniackie, podręczne komputerki... To mu podsunęło pewien pomysł.

- Nie jest źle moja radosno załogo. Są w odwrocie. Kierują się na Salt. Myślę, że rozsądne by było dokopać im jak się da zanim się tam schronią. Spróbuję wam przesłać co się da na wasze naręczaki... - rzucił w eter. Miał nadzieję, że uda mu się przesłać choć część danych do naręcznych komputerków jakie każdy z nich miał przy sobie. Wówczas choć na nich mogli mogli zobaczyć to co on widział na ekranie. Liczył, ze chociaż uda się zgrać by widzieli siebie nawzajem i się w tej bagnistej ciemnicy nie postrzelali nawzajem. Może byłoby tot rochę niewygodne tak co chwila zerakc na "zegarek" ale przynajmniej nie musieliby polegac tylko na głosowej komunikacji ze Skanerem na pokładzie promu.

Dużo łatwiej wyglądało to z Westem. Pokładowa aparatura Thundera była przygotowana na takie numery tak samo jak Scorpion. Przesłał więc jego operatorowi dane z własnego skanu i o pozycji własnych ludzi i o wiadomych, ruchomych, podejrzanych sygnaturach Polarsów. Miał zamiar przekazywać namiar na bierząco chłopakom na zewnątrz. Co dalej to by zależało jak im się przetrzebić przeciwnika nim sie skitra w murach Salt albo dotrą do niego posiłki.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline