Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2015, 23:11   #314
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dwóch mieszkańców wsi, eskortujących awanturników do dworu nie było zbyt skorych do udzielania odpowiedzi na postawione przez Gunthera pytania. Dowiedzieli się tylko, że hrabia mieszka wraz ze swoim młodszym bratem, Luitpoldem von Ludenhoff, który wrócił na ojcowiznę niedawno, po zakończeniu wojny.

Ni to dwór, ni to zamek, zbudowany był z miejscowego, szarego kamienia, kryty wypłowiałą dachówką, zaopatrzony w pokryte zielonym grynszpanem, miedziane okucia okiennic, drzwi i kurka na dachu jednej z wież. Drugą wieżycę wieńczył wykonany ze smukłego pnia maszt, na którym powiewał błękito-czarny proporzec.

Po krótkim podejściu Bruno i starzec weszli pod wsparty na czterech zakręconych kolumnach ganek. Zastukała kołatka. Starszy z mieszkańców Ludenhoffu przez chwilę rozmawiał z kimś w drzwiach, po czym wrócił do czekających trzy kroki za nim myśliwych.

- Pan tych ziem zostanie zawiadomiony o waszym przybyciu. Przedstawicie mu swoją sprawę i po krzyku. Nie powinien wam robić problemów. No chyba, że napatoczy się pijany Luitpold. Wtedy lepiej się wynoście – poradził. Ktoś ponownie otwarł drzwi i gestem zaprosił dwójkę bohaterów do wnętrza.

Szeroka sień, oświetlona kilkoma świecami tonęła w mroku. Z ciemności wyłaniały się obwieszone draperiami ściany, głowy wilków, niedźwiedzi i dzików, poroża i skóry przeżarte przez mole. Na podłodze zalegał wyliniały dywan, wyszyty w skomplikowane, geometryczne wzory. Niewysoki, łysy sługa poprowadził, bez słowa, tylko gestami ku znajdującym się w głębi sieni, na lewo od schodów na piętro, masywnym, dębowym drzwiom. Weszli do gabinetu. Poraził ich kontrastujący z mrokiem sieni blask światła wpadającego przez szerokie okno, wychodzące na stok wzgórza i rozległe pola poniżej. W gabinecie stało stare biurko, przyrdzewiała zbroja na stojaku, regał, na którym więcej było karafek i butelek niż książek oraz dwa fotele, obite zielonkawym suknem. W jednym z nich siedział mężczyzna, który nie podniósł się na widok wchodzących, ale delikatnie skinął im głową.

Hrabia, bo to musiał być on, wyglądał na czterdzieści lat. Siwiał i łysiał, ale skórę miał gładką, a oczy bystre, choć w obecnej chwili zmęczone. Rysy miał dosyć szlachetne, nieco zaburzone przez zbyt szeroki nos. Wizerunku dopełniały gęste bokobrody i złoty kolczyk w uchu.
- Jestem włodarzem tych terenów. Jesteście intruzami na mojej ziemi... – przerwał aby potężnie ziewnąć. Przetarł oczy. Søren spostrzegł na jego wierzchu jego dłoni świeże zadrapanie. – Powiedziano mi, że polujecie na niedźwiedzia i przybywacie z tamtej strony gór. Wyjaśnijcie.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 23-04-2015 o 20:40.
xeper jest offline