Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2015, 11:05   #43
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Pozbycie się dowodów i przebieranki


Gdy już upewnili się nikt ich nie ściga Samuel znalazł jakieś zaułek z dala od ludzi - Dobra, Panie Vilmud połóżcie ciało. Zaraz je rozpuszczę... Choć w sumie może lepiej je przerobić na naturalny barwnik? Stasiek nauczył mnie jak alchemicznie barwić ubrania i włosy. Pani Illeno zgodzicie się żebym Pani zmienił tymczasowo kolor włosów i ubrania? Mogę wam też kastet pożyczyć, bo mam dwa. - Zaoferował, po czym zaczął skrobać odpowiedni krąg alchemiczny kredą na podręcznej tabliczce.

- A w jaki sposób? - Zapytała Ilena nieufnie.

- No za pomocą Alchemii! A i jeszcze okulary przeciwsłoneczne wam transmutuje, bo oczy wasze się w oczy rzucają, jeżeli rozumiecie, co mam na myśli ekhm - Dodał i zdjął marynarkę, po czym jednym wyładowaniem energii alchemicznej pozbył się przebrania powracając do swojego naturalnego koloru skóry - Wreszcie! Nawet nie wyobrażacie sobie jak to cholerstwo swędzi w tym upale - Stwierdził, po czym wrócił do mazania kręgów.
- Powaliło cię? Robienie barwników z trupa raczej jest kiepskim pomysłem nie mówiąc już, że nie wiesz czy nie wywoła to jakichś skutków ubocznych. - skomentował Vilmund kładąc zwłoki stwora na ziemi. - Nie możesz się ich po prostu pozbyć ? - Spytał.

- A co może chcesz biegać takim, jaki jesteś teraz? Przecież już nas pewnie ścigają. A nie mamy nic innego, co by można było użyć. O skutki uboczne się nie martw najpierw rozłożę na czynniki pierwsze a potem złoże, jako barwnik. Jak nie chcecie to wasza zdrada, ale za bardzo się rzucamy w oczy szczególnie ona

- się Jej się jakieś przebranie przyda...[/i] - popatrzył na kobietę - Zwłaszcza ciuchy, bo raczej trudno ją przeoczyć teraz.[/i]

Popatrzyła na Samuela spode łba
- Nie wiem, czym?.. Kim jesteś, ale taką moc miał, Xerxes?.. A on nie był zwykłym człowiekiem


- Jestem alchemikiem, każdy z nas ma wrodzony talent wewnętrzną bramę, która pozwala nam przywoływać energię Ki i za pomocą specjalnie opracowanych wzorów kierować jej przepływem i zmieniać fizyczne właściwości otaczających na obiektów - Wyjaśnił. - Ty też nie jesteś zwykłą kobietą moc alchemiczna to tylko kolejne narzędzie. Tak jak nóż, którym możesz pokroić warzywa lub zabić kogoś. Ja używam mojego daru żeby leczyć i pomagać innym

- To nie jest naturalne... Panujecie nad tym - westchnęła - Nie umiem się ukrywać wśród tłumów

- Teraz takich jak on lata tu masa przynajmniej w tych stronach... - Skomentował Vilmund -... To jak by ich tradycja tutejsza już jest.

- Aha... No to róbcie to coś... - była wyraźnie sceptyczna.

Lekarz pokiwał głową, na oskarżenia wojowniczki nie odpowiedział nic, bo nie był do końca pewien czy mówiła o sobie samej czy o alchemii. Zdjął spodnie i marynarkę zostając w koszuli bez rękawów i bieliźnie. - Ty weźmiesz marynarkę ja skrócę te spodnie i mogę biegać w tej bluzce - Powiedział ucinając nogawki za pomocą noża rytualnego i wciągając je na tyłek - Rozumiem, że nie chcesz mieć farby z trupa na głowie to zerwij z siebie kawałek tej szmaty, co ci moja kuzynka dała to zrobię ci jakąś prostą czapkę żeby ukryć twoje włosy - Zaoferował swoje własne wiążąc za pomocą kawałka materiału, który przed chwilą przestał być nogawką w "Xngijski kok " popularny wśród szlachty.

- Co ty... - napięła wszystkie mięśnie, gdy Samuel zaczął się rozbierać, ale zaraz się uspokoiła i dała kawałek szmaty.
Mieszaniec powstrzymał parsknięcie, często zapomniał, że inni ludzie mają problem z nagością, która kojarzy im się wyłącznie z seksem ~A ja się nawet całkiem nie rozebrałem ~ - Pomyślał z rozbawieniem - I zaraz ci przerobię okulary na coś mniej krzykliwego żeby zasłonić twoje złote oczęta - Wyjaśnił i wziął się za robotę.

Gdy Samuel zaczął używać alchemii Ilena patrzyła się z zachwytem niczym dziecko, ale potem nagle oczy jej rozbłysły, a twarz zdeformowała.
- Nieeeee! Używasz energii Yomy?!! - Uklękła i skryła twarz w dłoniach zakończonych szponami.
- Jaką znowu energią Yoma?!! To przecież Ki i jest naturalną energią życia! Ty jesteś uczulona na Ki? Panie Vilmud weźcie ją kawałek dalej nie chcę jej zaszkodzić - Poprosił olbrzyma martwiąc się ogromnie stanem kobiety.

- Dobra.... - Wziął kobietę i odprowadził ją na bok -... Czyli więcej alchemii nie używaj na niej.

- Tak, oczywiście na niej ani przy niej poważnie to ograniczy moje możliwości bojowe, ale to konieczne - Odpowiedział.

- Wystarczy, że nie będziesz tego na mnie stosował. Moje ciało wchłania ki

- Dobrze będę o tym pamiętał - Zapewnił.

Gdy już upewnił się że kobieta odeszła na bezpieczną odległość uruchomił krąg, który rozpuścił zwłoki następnie za pomocą dużo prostszego kręgu zmienił krój zdjętego ubrania, aby na koniec użyć czarniawych resztek potwora, aby metodą pokazaną mu przez Stacha je przefarbować przemienił też okulary i doprowadził parasolkę do stanu używalności.

Spotkanie z gangiem i Yoma numer 2

Byli, co prawda przebrani, ale i tak postanowili się trzymać bocznych uliczek i omijać ludzi dzięki zmysłom Samuela. Lekarz spojrzał się na wojowniczkę, która za pomocą własnych talentów szukała niebezpiecznej bestii, czarna marynarka proste okulary przeciwsłoneczne i materiałowa czapka może nie były doskonałym przebraniem, ale i tak był z siebie zadowolony.

Jako broń miała oczyszczoną parasolkę, którą ukradła jakieś babci i zapasowy kastet mieszańca. Broken nalegał żeby wzięła go na wypadek utraty swojej głównej " broni?.

, ~Gdy tylko zakończymy tą sprawę zmuszę młodą żeby oddała jej ten miecz~ - Obiecał sobie w duchu, po czym powrócił do analizowania obecnej sytuacji:
- Yoma przybrał postać dziecka czy dziadka ?- Spytał.
- Dziadek - Odpowiedziała Ilena.
- To minimalnie lepiej, ale ten jest sprytniejszy pewnie nie przemieni się do ostatniej chwili i będzie próbować wziąć małą, jako zakładniczkę - Alchemik zacisnął pięści ze złości tak, że aż zbielały mu knykcie. Uspokoił nerwy szybkim ćwiczeniem oddechowym.

- Tym razem zastosujemy plan Pana Vilmuda, trzeba go odciągnąć od dzieciaka problem w tym, że z pewnością będzie próbował zrobić z małej żywą tarczę, dziewczynki też nie bardzo można zostawiać samej, kiedy będziemy mordować monstrum podszywające się pod jej dziadka już nie wspominając zagrożeniu ucieczką i przepowłokowieniem... - Rzekł zmartwiony.

Jakby w odpowiedzi na jego modlitwy zjawił się Dima i jego koledzy z gangu - Dzięki niech będą Wielkiej Matce, że tu jesteście znaleźliśmy cel, ale wynikły pewne komplikacje... - Urwał nie będąc pewien ile powinien powiedzieć Chimerom zerknął na rudego giganta z prośbą w oczach.
 
Brilchan jest offline