Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2015, 18:56   #44
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan z Alphonse Elriciem w kinie
Alfonse oglądał film jednym okiem - Szczerze mówiąc nie znam się na kinie, jak byłem mały to pokazano nam taki film o wampirze w kinie obwoźnym - zamyślił się - Rozumiem twój wybuch ja też zawsze byłem tym młodszym, choć Edward mówił mi za dużo
Wierzę, że twój brat po prostu nie chciał cię martwić, choć to nie mądre

- I w tym problem, ja się nawet na niego wkurzyć nie mogę jak zrobi coś głupiego, bo zaraz go bronią... Kiedy mnie się zaraz zmusza do przeprosin... - skwitował Stefan. - A tym razem nie dość, że zrobił ze mnie idiotę, to jeszcze wykazał zerowe zaufanie, a przede wszystkim potraktował mnie jak głupiego smarkacza, a nie część zespołu. Samotny wilk się cholera znalazł...
Pewno powinienem się przyzwyczaić, że on mi nic nie mówi. Już wcześniej potrafił wracać posiniaczony, czy z jakimś skaleczeniem i twierdził, że się potknął. Jakbym nie wiedział jak wygląda zbity człowiek... Z reguły uznawałem, że taka robota, jakby coś ważnego to by powiedział. Tym razem przegiął... Powinienem się nauczyć, że bez przyciśnięcia będzie tylko durnie szczerzył zęby...

Alfonse zamyślił się:
- Ludzie zawsze bardziej lubią tych łagodnych i potulnych. W naszej rodzinie to Edward był tym irytującym, choć dzieliła nas zbyt mała różnica wieku, co miało pewne wady, wiesz, Winry. Ale rozumiem, że ci niw mówił o swym zdrowiu, Masz, jeśli dobrze zrozumiałem, młodsze rodzeństwo, czy ich też byś martwił?
- Pewnie, że bym powiedział, bo trzeba jakoś zaradzić sprawie - odpowiedź Stefana była szorstka - Z Tomka by nie było pewnie żadnego pożytku tylko by spanikował. Tośka sama by mnie wykopała do lekarza. I ile można? Jak by sobie potem wyjaśnili, że kopnąłem w kalendarz?
To Stasiek bez przerwy się wtrąca w cudze sprawy, ale w swoje nie daje. "Bo się zmartwią..."
Al się uśmiechną - Tak Ed traktował Winry, mnie z wiadomych przyczyn nie mógł nic ukrywać przede mną. A co byś zrobił, gdy wyjawił ci całą prawdę?
- Spytałbym o opinię Smutasa, Szkapę i kogo się da.

Trochę zaufania dla Wsparć Technicznych
I jakie "nie mówić Winry"? Ukrywaliście przed nią dokąd jedziecie? Chyba nie zrobiliście czegoś tak durnego jak jechać na pustynię, albo w góry zimą bez przeglądu?
- No wiesz, nie chcieliśmy jej mieszać w sprawy homunculsów i do tego ona nie jest wojownikiem, tylko mechanik
- młodszy Elric poczerwieniał
-Na serio!? Jak mogliście?! A potem jak coś się wam stanie to byłoby "mechanik nawalił" albo mechanika czekałyby dożywotnie wyrzuty do siebie "czy zrobiłam coś nie tak? Może jakbym wiedziała co ich czeka zrobiłabym lepszy sprzęt". Kończąc na tym, ze to nie okazanie szacunku, ani zaufania dla pracy wsparcia technicznego.. -wycedził Nowicki.
- Nie twierdzę, że to było mądre... i bywało bardzo bolesne dla Edwarda. Ale nim ktoś mniej wie, tym inni widzą w nim mniejsze zagrożenie, a my ledwo o siebie potrafiliśmy. Do czasu aż Kimbley ją zawiózł do Briggs... Nie chowaj urazy do brata, nie warto

Stefan przewrócił oczami: - I o tym mówiłem. Ja Muszę przepraszać. Zaraz ktoś stwierdza, że Ja Muszę Przeprosić. On mnie nigdy nie przeprasza. Nie wziął mojej strony jak mnie oskarżyli, że wysadziłem piec kowala. Nie wysadziłem, ale oczywiście Ja Musiałem Przeprosić. Stawiam dychę, że tym razem też nie przeprosi
[i]-Nie przepraszać, a przyjąć przeprosiny... albo i bez nich zapomnieć... Ale tego pieca nie wysadziłeś - zapytał i zapłacił bileterowi za kolejny film ,,Tajemnice Dworu Alexandry Amazońskiej”.
- Nie. Jasne wypchałem mu buty łajnem, postawiłem wiadro nad drzwiami, żeby na niego spadło coś obrzydliwego. I to parę razy. Wlałem mu do picia środki przeczyszczające. Podrzuciłem mu belkę pod nogi, rozwaliłem sprzęgło w wozie, aby nie mógł ruszyć. Ale nie wrzuciłem mu do pieca petard. Bo za duża szansa na ofiary poboczne, a ja strzelam w konkret, a nie biorę jeńców. I chociaż facet rozwalił mi protezę nad którą pracowałem ze stryjem parę miesięcy, a na tej kowalskiej Jędrek złamał sobie bark. I to 3 razy. A rozwalił mi kowal protezę "bo nie uszanowano jego profesji i pracy". Pomińmy wyzywanie mnie od gnoi, wyzywanie rodziców i Stryja na czele. Miałem aż nadto powodów, aby się zemścić, ale nic mu nie podpaliłem... I nadal to ja jestem najbardziej winny?
- Chyba temu, że mu jednak nie wysadziłeś Winry by na twoim miejscu w Amok bitewny wpadła... o, film historyczny -
wskazał na ekran – Ale każdy popełnia błędy... czy ty zawsze jesteś fair wobec brata? A o tobie usłyszałem u Mustangów, dla księżniczek jesteście legendą – na srebrnym ekranie pojawiło się dwóch nagich zapaśników.
- To już domena młodszego brata, by znać wstydliwe sekrety starszego brata -Stefan uśmiechnął się z zadowoleniem - A co o mnie gadali?

[i] Że gdybyś urodził się dziesięć lat wcześniej to mógłbyś zostać największym wrogiem Kimbleya, lub ulubionym uczniem. A księżniczki chciały cię zatrudnić do rozwiązania problemu z rodziną... czemu królowa Alexandra ma gołe...
- Tak bez gry wstępnej? Widywałem większe - skwitował Stefan ledwo przejmując się tym co się dzieje na ekranie - Od księżniczek nie wiem czy to komplement, czy na serio nie kumają dowcipów... A od szanownego generała oczekiwałem jakieś bardziej interesującej odpowiedzi, a tutaj nuda...
- To trochę niepokojąca opinia... Wiesz, że Edward tęskni za ojcem. I nienawidzi go?

- Albo po prostu facetowi się zwyczajnie nie podoba, że odpowiadam mu tym samym co on do mnie. Hipokryta. Połowa problemów to jego wina, ale wąty do mnie. I już że Kimbley...
- Był geniuszem... Ale o co ci chodzi z bratem. Czasami zachowujesz się jakbyś nie chciał, aby był twoim bratem?

- Co do generała. Zacznijmy od tego, że powinien sam dopilnować tygrysa przez którego wylądowaliśmy u niego. W końcu powinien być na jego podwórku. Po drugie - było objaśnić etykę Xing. Czego oczekuje od dzieci farmera? Po trzecie - nie płaci mi, a potem zdziwiony, że narzekam na trudy w utrzymaniu się. Po czwarte - nie płaci Staśkowi, a utrzymujemy się z mojej drugiej pracy. I za ten stan nie przeprosił. Po piąte- ode mnie oczekuje uprzejmości, a sam nigdy nie dziękuje ani nie przeprosi. Po szóste - Stasiek dostał pobór i liczył, że mu podziękuje? Po siódme- mam dosyć zginania karku przed każdym kto myśli że wystarczy zaświecić tytułem Po ósme - w widoczny sposób jestem lekceważony bo nie jestem alchemikiem. Co prowadzi do punktu dziewiątego- ten facet jest jak użytkownik młotka, który myśli, że każdy problem to gwóźdź. Myśli, że skoro sobie radził z waszym bratem to tak trzeba postępować z każdym pyskatym dzieciakiem. Więc jestem traktowany jak gorsza wersja waszego brata. Ale pożytku widocznie ze mnie nie ma, bo nie jestem alchemikiem. W przeciwieństwie do Stasia. Mam wymieniać dalej?
- Z Edkiem sobie nie radził.... Po prostu mieliśmy te same cele
- Współczuje jego żonie jak sobie poradzi z dzieckiem. Jak będzie do niego przemawiać jak do mnie to mały nawieje z domu wcześniej niż ja...
I powiedzcie, czy ja nie mam powodów się wkurzać na generała?
- Ale gdyby nie to wszystko, nie miałbyś zakładu, nie zdobył nowych przyjaciół, a także nie zrobił tyle dla kraju
-Może, ale i tak jest nieznośny. A ile dla kraju to zobaczymy... Co do mojego idioty, to po pierwsze to co już wiesz o mojej sytuacji rodzinnej?

- Tyle ile zrozumiałem z rozmów w rezydencji i to co dziś powiedziała mi May. Że macie dwie różne matki i że matka Stanisława umarła zaraz po jego narodzinach
- No to nie jest do końca mój brat - Stefan wzruszył ramionami
- Nawet gdyby był przybrany, to chyba bylibyście braćmi. Wychowywaliście się razem, troszczy się o ciebie, dla mnie jesteście braćmi
- I tutaj pies pogrzebany. Stasiek to owoc wielkiej miłości Taty. Miastowa alchemiczka, piękna i tragicznie zmarła. JA jestem na świecie tylko dlatego, że Tatę naszło na plan B. Wdowiec się zresztą długo u nas nie uchowa. Co z tego, że moja Mama żyje, jest gospodarna i urodziła bez problemu 3 dzieci. Marny temat do plotek, więc jest tylko numerem 2. Co za tym idzie ja też. - westchnął zdając sobie sprawę, że idiota pewnie i tak będzie mu prawić kazania. I znów on Stefan będzie tym złym - On ma z Tatą swoje pogaduchy, sekreciki. Jak byłem mały myślałem, że po prostu jak dorosnę też tak będzie. Mogli mi od razu powiedzieć jak sprawa stoi... A tak miałem 7 lat i sprałem jednego Huberta, że kłamie że to nieprawda, że Stasiek miał inną matkę. Hubert sprał mnie i tak bardziej. I nawet wtedy Stasiek nic mi nie powiedział. Dopiero jak Stryja spytałem. Jego nie winię- z tego taka tajemnica, że wszyscy wiedzą. Myślał, że i ja wiem, ale dopiero wtedy wszystko stało się jasne. A Stryj miał rację. Ale mogli mi powiedzieć. Przynajmniej bym wiedział, że jestem na straconej pozycji. Nawet moja własna Matka jest dla Staśka milsza niż dla własnych dzieci
I jeszcze na dodatek alchemik, więc nic tylko się wszyscy nad nim cackają. Jaki biednym, jaki utalentowany. Nawet jak spalił szopę to było tylko, że "alchemia to skomplikowana sztuka". Jak ja złożyłem pierwszego mechanicznego kurczaka to dostałem tylko ścierką dlaczego ruszyłem narzędzia bez pytania.

Jak za długo nic nie usłyszał z kolejnych mądrości i kazań dodał :
- A wy nie macie czasem dosyć, że pamiętają głównie, że jesteście czyimś młodszym bratem? Bo mnie cholernie nakurwia, że o mnie sobie przypominają głównie jak zrobię coś źle, albo nie dają mi nic zrobić, bo "jestem za mały i nie znam alchemii, wiec na pewno zaraz zepsuje"

Alphonse milczał długo, a w tym czasie jakiś Creteńczyk otoczony dwiema kobietami głośno komentował wydarzenia na ekranie - Wiesz, że twój brat uważa, że zamordował własną matkę? Wiem, że tak jest, bo Edward do dziś uważa, że zabił mnie dwa razy. Za każdym razem gdy patrzy w oczy ojca widzi w nich oskarżenie, albo chce je widzieć. Edward nadal nie chce spojrzeć mi w oczy. I dla mnie też nie jest to łatwe... bo czasem naprawdę go za to nienawidziłem. Wiesz, że przez chwilę myślałem, że nie istnieję? że jestem golemem?
Siedział chwilę cicho: - Na serio tak myśleliście? No, ale nie jesteście... Choć nadal nie rozumiem, czemu jedna osoba w trakcie traci tylko kończynę, a druga całość. Gdzie tutaj równowartość wymiany...
- Powiedział mi o tym Barry, a akurat wtedy Edward wyznał, że chciał mi o czymś ważnym powiedzieć. Miałem sztuczne ciało i już powoli zaczynałem zapominać o tym, jak to jest mieć ciało
- To nie chodziło tylko utratę ciała przeze mnie, ale utratę brata przez Edwarda. Był przecież podwójnym bluźniercą

- Nadal nie rozumiem gdzie była równowarta wymiana skoro obaj... Nie wiem co to znaczy mieć sztuczne ciało, ale jakoś się wam udało. To dobrze. Choć pewno macie dużo do nadrobienia. To... to nie tak, że chciałbym, żeby idiotę zmiotło z powierzchni ziemi, czy co...
- Ale? - zapytał uśmiechając grzecznie - Nigdy nie odzyskam dawnej sprawności... Kiedyś zawsze wygrywałem z bratem, teraz May bez problemu wygrywa ze mną. A brama odebrała mu nogę, aby inni poznali bluźniercę brata, bo go kochał. Mustang stracił wzrok, aby być zawsze zależnym od innych. A nasza mistrzyni...
- Nie pytałem o to... W sumie chciałem potem, ale nie o tym teraz mówię...
- Pytałeś o to czemu odebrało mi ciało... teraz to rozumiem, ale były takie chwile w nocy, na początku gdy byłem wściekły... Aż kamienie kruszyłem
-Nie no rozumiem. Zwłaszcza jak nie wiadomo ile i jak długo tak zostaniecie. Ja dlatego miałem ochotę w domu kopać i gryźć. Zwłaszcza jak mi po Kowalu dolepili metkę "jest jak stryj i dziadek więc nic z niego dobrego nie będzie". Nikt mnie wcześniej i tak nie rozpieszczał, wiem, ze nie będzie łatwo. Ale wiedziałem, że żeby coś zmienić musiałem uciec tutaj. I ja chce coś zmienić, a tutaj dalej mnie traktują jak głupie dziecko. Ze starszym na czele, chociaż dotarliśmy tutaj bo mieliśmy siebie nawzajem

Choć to przechodzi właśnie do tego czemu ten mój idiota mnie wkurwia. To on się powinien o to was wypytywać z utratą kończyn i jak odzyskać. Skoro mu powierzono popytać. Za łatwo przechodzi do podlizywania się grubym rybom a nie zauważa ile nam pan Tony i jego pracownicy pomogli. Naśmiewa się z Nory, ale stanęła dla mnie w oko w oko ze straszną kobietą. Oni mniej mogą niż szanowny pan generał, ale pomogli gdy potrzebowaliśmy. Przechodził na drugą stronę ulicy kiedy zobaczył Stryja, bo to czarna owca w rodzinie. Czy ktoś go skarcił? Mało kto. Wiecznie ukrywa, że jesteśmy ze wsi jakby było się czego wstydzić. Stale bałagani, nie umie o siebie sam zadbać, ledwo cokolwiek umie ugotować. Też nie podziękuje, ani nie postara się czegoś w tym nauczyć.

- Powinieneś z nim o tym po prostu porozmawiać, bo nie naprawię tego co jest między wami... Jak oni to robią?! Nic nie mów May dobrze?
- E tam...Do niego nic nie dociera. Choć mi Smutas pomaga ostatnio mu tłumaczyć i nic. Tylko jęczy, bo dla odmiany nie głaszczą po główce. Ech... U Nory to było subtelniejsze... Takie rzeczy kręcą, a ona jest zboczoną autorką podobno -spojrzał na ekran - Wy się czerwienicie?
- Wiecie, nie mamy z May dużego doświadczenia... choć jakieś tam jest. Ale spróbuj z nim rozmawiać szczerze, bez gniewu, ale mówiąc bez ogródek. Nie wiń go za ukrywanie choroby, nie za to.
- Chcecie wyjść z sali, bo was krępują widoki -Stefan starał się nie szczerzyć zębów
- Nie byłem na takim filmie nigdy... Czy oni to naprawdę robią - przekrzywił głowę, Creteńczyk zaczął rechotać
- Obstawiam, że normalnie to tak nie wygląda. Cóż u Nory też nie ma za dużo realizmu, a głównie patos. Ale to wskazuje o fantazjach kobiet... Mogę wam potem parę pożyczyć do podglądu - twarz Nowickiego pozostała kamienna. Seans zaś robił się coraz bardziej interesujący.
- No mógłbyś pożyczyć nam jednę, ale nie tamtą. Znałem Hughsa i odwiedzam Elcię. - Kreteńczyk wstał i zaczął wykonywać nieprzyzwoite gesty
- No dobra Nora niestety w to wierzy, ale teraz wykonuje wersję poprawioną. Ze zmianą postaci itd. To naprawdę wzruszająca historia. -Stefan zignorował Kreteńczyka
- Ale na serio powiedzcie czy ja nie miałem powodu idioty zdzielić? To był już szczyt nie okazania mi zaufania, nie traktowania mnie poważnie, ani liczenia się z moimi uczuciami. Ani traktowania mnie jako członka zespołu, na którym się opiera...
- Jak wychodziłem z jego pokoju dobiegały krzyki...
- Jeśli przedtem był w kuchni i próbował coś sobie przyrządzić, to nie ma się czego bać. Najwyżej resztę wieczoru przerzyga
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 21-03-2015 o 19:01.
Guren jest offline