Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2015, 13:52   #37
del martini
 
del martini's Avatar
 
Reputacja: 1 del martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumny
- Oddając im za darmo tak zaawansowane technologie, pokazalibyśmy naszą słabość. Musimy postawić konkretne warunki. Czyli: zgadzamy się na ich żądania w zamian za rezygnację z pomocy sowieckich przyjaciół i żółtków. Oczywiście nie zgodzą się na to, więc zażądamy rezygnacji pomocy od jednego z tych państw. W ten sposób zachowamy twarz i zyskamy przewagę w tym rejonie. – Jeremy mówił spokojnym tonem, patrząc się głęboko w oczy zebranych, w tym Manninga i Adamsa. Jego propozycja zdawała się być dość rozsądna, ale nadal nie wiadomo było jak zareagują na to Pakistańczycy. Według Jeremy’ego powinni się zgodzić, szczególnie że pomoc od Stanów była wielokrotnie bardziej wartościowa niż oferta Rosji i Chin.


Pomysł ze śmigłowcem okazał się niewypałem, a jedynym sposobem na likwidację Ahmeda było usunięcie go przez snajpera podczas przekazywania pieniędzy. Ktoś będzie musiał zaryzykować i wręczyć tubylcowi walizkę z kasą, podczas gdy ukryty w pobliżu snajper wykona swoją powinność rozsadzając łeb pewnym strzałem z odległości około 200-300 metrów. Taką propozycję przedstawił Jeremy, niestety nikt nie był chętny do spotkania z Ahmedem, Bóg tylko wie jakie ma zamiary w rzeczywistości.


Po upojnym wieczorze spędzonym z dziennikarką, wracali w doskonałych nastrojach do samochodu. Nagle Conie straciła przytomność, a Jeremy odruchowo próbował ją podtrzymać. Wbrew wysiłkom dyplomaty, opadła bezwładnie na ziemię, a chwilę później przybiegł zaniepokojony recepcjonista.
- Conie, żyjesz? – kobieta nie odpowiadała – Proszę wezwać ambulans! – krzyknął do faceta wybiegającego z hotelu.
- Zrobione, będą za 5 minut.
- Lance, ty chyba znasz najlepiej zasady pierwszej pomocy – błagalnym wzrokiem poprosił Lance’a o pomoc.

W domu powinien być już kilka godzin temu, a nocna wizyta w szpitalu z pewnością nie była powodem do zadowolenia. Przyjęcie trwało kilkadziesiąt minut, a dyplomata mógł wrócić do Nicole dopiero około 2 w nocy.

Nad ranem, odbyło się przesłuchanie ze strony Nicole.
- No wiesz kochanie, miałem dużo pracy, a potem jeszcze się z kumplem urwałem na piwo, bo mieliśmy kilka spraw do obgadania, a on ma ostatnio problemy w związku. Znasz mnie, jak zawsze lubię pomagać – pocałował jej policzek i mocno przytulił. – Nie martw się, dzisiaj nadrobimy zaległości – uśmiechnął się i pocałował po raz kolejny. Hipokryta.

Turyści potrzebowali noclegu i schronienia. Ambasada musiała wynegocjować korzystniejsze warunki w jakichś motelach w pobliżu lotniska. Trzeba było podzwonić po hotelach i powiadomić turystów, ale była to praca dla co najmniej kilku osób, więc zabrał się za to Jeremy, Daniel oraz dwóch innych pracowników ambasady. Niektórzy pewnie będą żądali odszkodowania, ale był to już problem miejscowych, gdyż to oni zamknęli lotnisko.

Rano dzwonił Ahmed. Chciał spotkać się z Jeremy’m. Interes Stanów oraz prestiż w tej chwili przyćmiły niebezpieczeństwo, więc attaché musiał się zgodzić. Ale pod jednym warunkiem. Major Coleman musiał udostępnić jednego snajpera. Wtedy Jeremy mógł pójść, oczywiście z walizką wypełnioną czymś odpowiednio ciężkim. Nie było mowy o 10tys. dolarów, jedynym wyjściem była likwidacja. Jeremy postanowił na wszelki wypadek wziąć pistolet, który ukryłby wewnątrz marynarki. Monici nie chciał brać ze sobą, to byłoby za duże niebezpieczeństwo.
 
__________________
I am not in danger, I AM THE DANGER
-Walter White

Ostatnio edytowane przez del martini : 22-03-2015 o 17:14.
del martini jest offline