Waightstill odetchnął z ulgą, gdy to coś sobie poszło, choć nadal niepewnie rozglądał się wokoło, w każdej chwili spodziewając się ataku. Miał w pamięci chytre manewry wilków w Armutsiedlungu. - Mówiłem, żeby tu nie zostawać, mówiłem! - szeptał, a jakby krzyczał. Waightstill nadal był nielicho zdenerwowany - A Felix przepadł na dobre - powiedział ze smutkiem, lecz zaraz się ożywił, bowiem w jego głowie zaświtała nagle przewrotna nadzieja - Konradzie, a jeśli Felix jest cały i zdrów, a to my jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie? Wszak to wioska pełna dzieci... Spieszmy do chaty, póki to coś się znowu nie pokaże i ostrzeżmy resztę. |