Siedząc w hotelowym lobby Lance musiał znaleźć sobie jakąś możliwość zabicia czasu. Dla wprawy przeszedł się wokół budynku i po kilku korytarzach aby sprawdzić jakość monitoringu. Obejrzał okolicę, przyjrzał się wracającym późną porą gościom, odbył krótką pogawędkę z recepcjonistką, przerzucił też kilka pism, które ktoś uprzejmy pozostawił na stole. Nie było dużo do roboty, co w sumie było mu na rękę. Już miał sklasyfikować wieczór jako „nudziarstwo“ kiedy zobaczył generała Saeeda Zamaniiego, którego pamiętał z Beludżystanu. Widział go kilka razy podczas wspólnych treningów jakie US Marines odbywali z Pakistańczykami. Dowódcy zdarzyło się kilka razy wizytować takie spotkania. Z tego co Styx pamiętał, to miał dobrą opinię - wśród podkomendnych budził respekt, był nieugięty i zawsze twardo forsował swoje zdanie. Tu, w Islamabadzie, pierwszy raz zdarzyło mu się widzieć go bez munduru i w miłym towarzystwie, nie składającym się jedynie z trepów. Widać stary musiał nieco odreagować wieczne utrzymywanie armii w gotowości bojowej i wyjechał z dala od Quetty i swojego korpusu, aby nie prowokować plotek. Punkt dla niego.
Pryncypał i Constance pojawili się po jakimś czasie. Zadowoleni. Spotkanie musiało być bardzo emocjonujące, bowiem idąc korytarzem reporterka NYT osunęła się na ziemie i trzeba było ją ocucić. Lance na prośbę Newporta zabrał się za udzielanie pierwszej pomocy. Przeniósł kobietę na sofę, rozpiął guziki pod szyją, a następnie ułożył na boku podkładając poduszkę pod głowę. Sprawdził oddech i puls. Były w porządku. Następnie podniósł Morneau powieki i obejrzał białka oczu - widać było popękane żyłki. W kilku miejscach na ciele dojrzał też wybroczyny, co znaczyło że reporterka musiała być niedawno blisko epicentrum jakiegoś wybuchu... „Jasne, Globemaster i samochód-pułapka. Odważna dziewoja“ - pomyślał z uznaniem.
Na szczęście ambulans nie trzeba było długo czekać. Może życiu Constance nie zagrażało niebezpieczeństwo, jednak warto było dmuchać na zimne - obrażenia wewnętrzne potrafiły być paskudne, głównie ze względu na to, że nie było ich widać i z tego względu mogły przysporzyć problemów podczas diagnozowania.
Po powrocie do ambasady Lance przywitał się z obecną tam parą kontraktorów, którzy pokazali mu najnowsze wydanie internetowego biuletynu firmowego „Blackwater Tactical Weekly“. Był na pierwszej stronie - fotki z lotniska jak i spod Serena Hotel były dodatkiem do raportu z Pakistanu. Chłopaki oczywiście nie szczędzili mu przytyków związanych z „parciem na szkło“ i lansowaniem się w mediach, jednak wyraźnie widać było zazdrość. Gdyby to ta para kontraktorów jechała na lotnisko, cała śmietanka przypadła by im. On był tylko we właściwym miejscu o właściwym czasie.
Kiedy miał kilka chwil spokoju, zasiadł przed komputerem i sprawdził lokalne wiadomości. Interesowało go jakie są podejrzenia w sprawie strzelaniny na wiadukcie. Kto za tym stał? Dlaczego doszło do zamachu? Czemu zamordowano tylu policjantów z prewencji?
W końcu Lance poszedł spać.
Nad ranem ustalił grafik zajęć z Newportem i Nicole i dał znać w bazie, jakie były plany i ustalenia na najbliższe dni. O ile sytuacja się nie poprawi, na co nic nie wskazywało, to czekają go naprawdę nerwowe tygodnie. |