Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2015, 20:56   #48
Cybvep
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
Jeszcze przed wyruszeniem w drogę Fox dorwał się do żarcia i pochłonął je w imponującym tempie. Jak na człowieka spalającego codziennie tyle kalorii Raver zazwyczaj nie jadł zbyt wiele, ale chwila odpoczynku czasami potrafiła nieźle zwiększyć u niego apetyt. Poza tym, nigdy nie było wiadomo, kiedy będzie kolejna okazja do nadrobienia zaległości, a żołądek nie sługa.

Anglik pokiwał głową z uznaniem, widząc parę dodatkowych skuterów w użyciu. Jeśli historie o ruskim podejściu do sprzętu były choć w połowie prawdziwe, ich uruchomienie zdecydowanie było sukcesem. Punkt dla spółki Hradetzky & Buckman. Choć sam Zoltan pewnie był do takich staroci przyzwyczajony - w końcu kupę czasu spędził w Afryce, gdzie jak wiadomo, najlepsze, co można było powiedzieć o jakimkolwiek sprzęcie, to to, że działa.

***

Shade podjechała do największego z budynków, wyglądającego przy tym najlepiej z nich wszystkich przede wszystkim ze względu na żelbetonowy dach, ciągle w pełni funkcjonalny i wewnętrzne pomieszczenia, do których nie dało się łatwo zajrzeć z zewnątrz. Śnieg zasypywał go głównie z zachodu i południa, gdzie wiatr nasypał największe zaspy, wymuszając niemal przeczołgania się przez otwór drzwiowy. W środku już było lepiej, zmrożony biały puch leżał jedynie tam, gdzie zsunął się z zasp przez okna. Kobieta dostała się do środka, znajdując dobrą pozycję i przykładając lornetkę do wizjera zimowej maski.

Pozostali zdołali w tym czasie skrócić dystans i opuścić bezpieczny wąwóz, wjeżdżając na wyższe partie terenu. Ruszyli rozciągniętym wężykiem, mając przed sobą sporą połać odsłoniętego terenu. Początkowo szło nieźle, ale nagle zwiadowczyni zauważyła, że wartownik przeszedł na wschodnią część swojej stróżówki i uniósł coś do oczu. Dokładnie w momencie, w którym jeden z ciężkich skuterów rosyjskich prowadzony przez Roya wyjeżdżał na otwartą przestrzeń, a drugi z egzoszkieletem Zoltana zbliżał się już do kryjówki.
- Cholera! Padnij! - Wykrzyknęła szybko do komunikatora. - Zmienił pozycję i patrzy dokładnie w naszym kierunku.
Felix wyruszył jako jeden z pierwszych i był już po drugiej stronie, gdy nadszedł komunikat Shade. Niestety w magiczny sposób oślepić wartownika nie był w stanie, ale mógł zachować gotowość, by w razie czego go wyeliminować. Podejrzewał, że wartownik do nadawania używał krótkofalówki lub podobnego sprzętu, a więc będzie jasne, kiedy zacznie gadać. Po krótkiej chwili najemnik miał już karabin w dłoniach i wyglądał zza jednego z rozwalających się z budynków.
- Fox. Widzę cel.
Hradetzky przywarł do ziemi, wiedząc doskonale, że to nie jego jako pierwszego zobaczy wartownik. Prawie czuł to spojrzenie, pośród lodowego pustkowia i świstu wichru. Odległość była spora, ale skutery robiły różnicę. To nie były małe zabawki, które w szkłach lornetki można było wziąć za kamień. I tak chyba się stało. Fox i Shade zauważyli jak strażnik zamiera z lornetką skierowaną na jeden punkt, a potem odrywa od niej jedną rękę i po coś sięga.
Dla Ravera reakcja wartownika była ewidentnym sygnałem świadczącym o tym, że skutery i sanie nie pozostały niezauważone. Liczyła się każda sekunda, Anglik nie czekał więc na jakikolwiek sygnał lub rozkaz, tylko wystrzelił z własnej inicjatywy, celując w łeb strażnika.
Luneta sama skalibrowała odległość, siłę wiatru i parabolę lotu pocisku, lecz to i tak był trudny strzał. Zmienność powietrza i odległość robiły swoje. Mimo to, sprzęt i doświadczenie też zrobiły swoje. Pocisk przebił szybę i trafił wartownika mniej więcej tam gdzie chciał Fox. Człowiek ten padł i zniknął im z oczu. Odgłos wystrzału został stłumiony przez tłumik i wiatr, nie było większej szansy, aby dotarł tak daleko. Co innego brzdęk tłuczonej szyby i ewentualny okrzyk trafionego.
- Wartownik wyeliminowany - Głosem całkowicie wypranym z emocji zameldowała Shade. - Teraz biegiem za budynek. Nie wiadomo co słyszeli tamci.

Val miała rację, nikt więc się nie ociągał i wkrótce cała grupa spotkała się w budynku. Ta opuszczona, podniszczona dziura nie była może dobrą kryjówką, ale chwilowo było to najlepsze, a może raczej "jedyne", pewne schronienie w najbliższej okolicy. W tych warunkach dla słabo uzbrojonej hałastry stanowiłoby pewnie twierdzę nie do zdobycia, ale kto tam wie, co ci z kopalni mają na stanie. Niestety bez rozpoznania można było tylko zgadywać, a Shade była jedna. Raverowi tym bardziej nie spieszno było więc do szturmu na kopalnię.

Fox położył swój plecak przy ścianie i zajął miejsce Shade przy oknie. Następnie sprawdził karabin i zaczął powolnie przeczesywać okolicę z pomocą lunety...
 

Ostatnio edytowane przez Cybvep : 23-03-2015 o 22:41.
Cybvep jest offline