Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2015, 21:22   #49
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
O'Hara na zamykającym całą kawalkadę skuterze przyspieszył do maksymalnej w tym terenie prędkości i skierował się za zajęty przez Valerie budynek, tam mając zamiar ukryć sprzęt.
- Dobry strzał, Fox - mruknął, oceniając odległość od niewidocznych w normalnym noktowizorze zabudowań. - Dziura po kuli wskazuje na kierunek strzału, a my jesteśmy w jedynym miejscu gdzie można się ukryć. Ryzykujemy przeczekanie tutaj?
"Tá sé n-os fearr a bheith ina Coward ná fear marbh" jak mawiają rodowici Irlandczycy, wynosząc na piedestał piękną cechę narodową. Tchórzostwo, nie nazywane po imieniu, wyhodowali przez lata braku zaangażowania w konflikty na świecie i okolicy. Kane miał z tego mało, coś zwyczajnie przywołało mu to powiedzonko.

- Ja bym został - odpowiedział Roy. - A jak pofatygują się do nas, godnie ich przywitał.
- Poczekajmy chociaż do momentu aż się ruszą, ale chyba warto być przygotowanym na szybką ewakuację. Nie wiadomo co maja pochowane pod tymi plandekami. - Powiedziała zwiadowczyni nie odrywając oczu od lornetki, cały czas skierowanej na zabudowania po przeciwnej stronie kopalnianego leja.
Witalij wkroczył do budynku jako ostatni, wcześniej zamaskowując ukryte za nim sanie i skutery.
- Mamy dwie godziny do świtu - powiedział. - Potem dwie godziny szarówki, którą nazywają tu dniem a potem jeszcze z godzinę, nim zrobi się znów całkiem ciemno. Łącznie pięć godzin, które musimy gdzieś przeczekać. Wartownika na wieżyczce zmieniają na pewno nie rzadziej niż co dwie godziny a może mają też godziny meldunków. Poczekajmy chwilę, zobaczmy czy ci w środku nie usłyszeli strzału. Jeśli nie, to korzystając z faktu, że nie mają już nikogo na warcie moglibyśmy ich załatwić…

- Nie wiemy nawet ilu ich jest - stwierdził Fox. - Ten kompleks nie jest taki mały. Może najpierw Shade podejdzie bliżej i wybada sytuację? Ostatecznie nie mamy za bardzo interesu, by iść do nich, a jeśli to oni wyjdą do nas, w tym terenie powinniśmy ich dość łatwo wystrzelać. Jeśli mamy jednak atakować, to lepiej wcześniej niż później, dopóki jeszcze jest jakaś szansa, by ich zaskoczyć.
- Zamiast ataku prędzej próbowałbym dostać się do miasta korzystając z braku wartownika. Jakaś szansa na zaskoczenie niby jest. Mogą nie chcieć wyłazić, tylko się okopią, aye? - Irlandczyk rozcierał skostniałe od trzymania kierownicy skutera dłonie, wystawione na największy mróz. - Do przebycia kilometr nieprzyjemnego, odsłoniętego terenu. Trzeba nieźle nadłożyć drogi omijając kopalnię. Zamelinujmy się tu, w tym miejscu możemy się bronić przed dużym plutonem jak nie będą mieli ciężkiego sprzętu.

O'Hara rozłożył się ze swoim plecakiem w rogu pomieszczenia, niewidocznym z zewnątrz. Wyciągnął z zapasów proteinowego batonika i spróbował ugryźć, unosząc chroniącą twarz maskę.
- Fuck! - o tym nie pomyślał. Wyjął bagnet i odkroił kawałek, wrzucając do ust i tam próbując rozpuścić tę bryłkę lodu. Przez następne kilka chwil tylko słuchał reszty.
 
Widz jest offline