Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2015, 01:38   #1
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Suicide Squad - Kocioł Bałkański




Bardzo dobrze wiesz czym jest więzienie i czego się po nim spodziewać. Znasz to od środka. Od najczarniejszych stron, których nie chciałby znać nikt na świecie prócz osób mogących czerpać z tego realne korzyści.

Lokalne gangi i grupy związane niepisanymi sojuszami patrzące spode łba. Nieustannie musisz mieć się na baczności, by jakiś świr nie zadźgał Cię szczoteczką do zębów.
Musisz uważać nie tylko pod prysznicem, by nie zostać "czyjąś dziewczynką", ale również we własnej celi.

Nie możesz ufać nikomu. Nawet towarzysz z celi może być wrogiem najgorszym, bo ukrytym.

Przedmioty zakazane widzisz codziennie. Przynajmniej raz dziennie, ale to nie oznacza niczego dobrego. Gdy nie widzisz prowizorycznych noży z kawałków metalu, których żaden więzień nie powinien nawet widzieć nie mówiąc już o posiadaniu, to może oznaczać dwie rzeczy: Twoja czujność zmalała lub jest to broń na Ciebie. Nie wiadomo co gorsze.

Prowizoryczne ostre narzędzia, paczki papierosów będące najłagodniejszą z używek, butelki z przezroczystą substancją, a Ty dasz sobie uciąć każdą z kończyn, że nie jest to woda. Pełno białego proszku w woreczkach strunowych.

Jednak to nie dzień jest najgorszą porą doby. Gdy zapada noc świadomość odpływa, zaś to najgorszy z przeciwników w tym parszywym miejscu. Kiedy śpisz nie możesz się bronić, więc nie śpisz, a przynajmniej nie w pełni. Kiedy już nie możesz wytrzymać zasypiasz półsnem - stereotypową domeną zbrodniarzy. Ledwie szum czy nawet zmiana rytmu oddechu współwięźnia sprawia, że otwierasz oczy bardzo szeroko.

W całej sytuacji masz tylko jedno pocieszenie: nie zapadł na Ciebie wyrok. Ewentualny zamach to czysta prywata lub samowolka jednostki. Nie stoi za tym żadna organizacja.

Chociaż w zasadzie, to Twoja sytuacja jest na tyle paskudna, że może nawet byłby to akt łaski...

Powolutku, niespiesznie gaśnie ostatnia iskierka nadziei, gdy tego dnia budzisz się z przeświadczeniem, iż coś jest nie tak jak było wczoraj. Widzisz różnicę, ale nie potrafisz jej zidentyfikować. Nie wiesz nawet gdzie ona leży. Inni też to widzą. Każdy patrzy na każdego jeszcze bardziej wrogo. Każdy chroni swoje plecy jeszcze mocniej. Handel stał się wymuszony.
Stawiając każdy pojedynczy krok widzisz w gęstym, ciężkim powietrzu, w obrzydliwej papce podawanej na obiad, w toalecie spuszczając wodę jedno zdanie: "Ktoś dzisiaj umrze."

Wieczorową porą drzwi Twojej celi otwierają się i do środka wchodzą strażnicy, ale Ty widzisz w końcu co jest nie w porządku.
Klawisze, którzy przyszli po Ciebie nie zachowywali się jak typowi ich współpracownicy. Byli bardziej... profesjonalni?

Gdy tylko wzrok innych więźniów pozostał za zamkniętymi drzwiami świat przed oczami eksplodował bielą, by równie nagle zgasnąć...








Delikatne, światło powoli wdzierało się pod powieki. Nie było szczególnie natarczywe, lecz z pewnością nieustępliwe.

Gdy tylko otworzyli oczy dostrzegli drastyczną wręcz zmianę otoczenia. To zdecydowanie nie było już więzienie!
Pod bosymi stopami znajdowała się kosmata, kremowa wykładzina. Siedzieli na miękkich siedzeniach o równie miękkich oparciach. Bardzo wygodnych. Skórzanych.

W uszach pobrzmiewał łagodny szum. Początkowo z powodu dezorientacji ciężko było ustalić źródło szumu w pokoju, w którym się znajdowali. Nie była to klimatyzacja, choć w pokoju temperatura oscylowała wokół optymalnej.

Nagle spostrzegli przesuwające się powoli białe smugi zawieszone za oknami. Samolot. Bardzo elegancki samolot w dominującej barwie ecru oraz cappuccino.
W takim otoczeniu można by było zapomnieć o tym, co działo się przed utratą przytomności, gdyby nie to, iż dalej mieli na sobie więzienne stroje. No i nieszczęsne kajdanki, którymi byli przypięci do fotela lub sofy.

W pomieszczeniu znajdowały się cztery osoby. W tym dwie z nich nie miały widocznych stygmatów odsiadki. Jedną z owych osób była kobieta, natomiast drugim mężczyzna w czarnym garniturze.




Jednakże zdecydowanie ciekawsze było to, co trzymał w obu dłoniach. Noże.
Niespiesznie podszedł z nimi najpierw do kobiety w paskudnym uniformie wyniesionym jeszcze z zakładu karnego. Naszywka głosiła "Natasha". Delikatnie położył ostre narzędzie tuż przy kobiecie ostrzem w jej stronę, po czym to samo uczynił z mężczyzną z naszywką "Cedric". Ostatecznie wycofał się pod wąskie drzwi do pomieszczenia obok, gdzie zatrzymał się w bezruchu jak jakiś posąg. Tylko jego oczy wodziły po całej trójce.

Niezbyt hojny był to dar zważywszy na to, iż oboje przykuci byli do podłokietnika. Owszem, mogli sięgnąć do ostrza, ale już nie do rękojeści. Poza tym nawet, gdyby już chwycili narzędzie za rączkę, to mogli poruszać się tylko na tyle, na ile pozwalała konstrukcja fotela i sofy.
Pozostawało jedno pytanie: po co im one były?

Druga z przedstawicielek płci żeńskiej była w najlepszej sytuacji. Prócz stroju nie będącego uniformem na blacie stała butelka, zaś tuż obok znajdowała się teczka.

- Jeśli chcecie się zabić, to macie okazję nie fatygować Szefostwa swoimi osobami. Nikt was nie będzie powstrzymywał - odezwał się facet w garniturze nieco zbyt wysokim głosem.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline