Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2015, 19:10   #11
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
14 rujenia, roku po Wyniesieniu 1163, popołudnie
Podgórko, miasteczko nieopodal Zamku Ostrogóra





Znacząca większość kupców opuściła miasto, by szukać szybkiego zysku w obozie wokół warowni Ostrogóra. Większość, ale nie wszyscy - część została ze strachu, część z lenistwa, a część bo zwietrzyła lepsze zyski na miejscu, gdy wyjedzie konkurencja. Dlatego wystarczyło się dobrze rozejrzeć, załomotać do paru zdawałoby się zamkniętych sklepów czy zapytać co lepiej zorientowanego przechodnia by zakupić odpowiednie towary.

Szansa na zdarzenie losowe: 82/30% - bez zdarzenia.

Ludzie od razu rozpoznali obu kobietach i Walterze najemników, na co reakcje były różne - spluwania na ziemię, po "Niech Was Bogi błogosławią". Widać było jednak, że pozytywne reakcje były w większości - każdy tu niemal miał nadzieję, że w końcu jacyś śmiałkowie zdejmą klątwę z pańskiego zamku - miasto żyło póki co własnym życiem, ale wiadomo że wcześniej czy później ktoś się o nie upomni, a lepsze zło znane od obcego...
Potrzebny ekwipunek zdobyli więc bez problemu, ceny były zwyczajne, tylko kowal nosem kręcił, jak go Zoa poprosiła o wytrychy, ale w końcu zgodził się "dla lepszej sprawy", zaś ludzie zapytani czy w mieście jest alchemik, wskazali na zamek.
- Tam Panie był, mnich jeden uczony, co mikstury warzył. Pewnie jego sprawka, cała ta mgła, psia mać!




Opactwo Braci Rolników, wzgórza za Podgórkiem


Klasztor Braci Rolników był ceglaną budowlą mającą nie więcej niż centurię, stał zaś na wzgórzu nieopodal miasta, otoczony sadami jabłkowymi i polami chmielu. Na obu polach trwała intensywna praca - zarówno mnisi, jak i kmiecie z należącej do klasztoru wsi pracowali nad zbiorem, napełniając kosze dojrzałymi czerwonymi jabłkami oraz chmielowymi szyszkami.


Zaczepieni mnisi skierowali obu uczonych do brata furtiana, który z kolei zaprowadził ich do biblioteki, przepraszając że nikt im nie pomoże, gdyż wszystkie wolne ręce są potrzebne przy zbiorze.
Księgozbiór klasztorny był schludnie utrzymany i zaskakująco ubogi w interesujące ich pozycje - miejscowy zakon skupiał się raczej na pracy fizycznej niż skryptorskiej. Niemój i Jakub nie zamierzali się jednak poddawać, choć niemal wszystkie księgi dotyczyły spraw interesujących mnichów, takich jak uprawa, choroby roślin i bydła i oczywiście - teologia. Wiele cenniejszych pozycji było przykutych łańcuchami do pulpitów, wiele było w formie zwojów, sporo ksiąg było też dużo starszych niż samo opactwo, obaj szukający byli zdziwieni, że pozwala im się tu przebywać bez nadzoru. Lub może - widocznego nadzoru? W końcu był to święty przybutek, a Bogowie patrzą, o czym Jakub dobrze wiedział.

Pisanie i Arytmetyka
Jakub: 70/70% - Zdany!
Niemój: 33/65% - Zdany!

Poszukiwania zajęły wiele godzin, ale nie było to coś, czego nie robili wcześniej. Niemój spędził w bibliotece kawał swojego życia, a de Farin - tylko trochę mniej. Wiedzieli gdzie szukać i jak szukać, dlatego kawałek wiedzy za kawałkiem, wychodziły na światło dzienne interesujące ich fakty.


Znalezione na marginesie rozlatującego się rocznika:
W dziesiontym roku panowania Tarczyna Mądrego, czyli po Wyniesieniu lat trzy setki y tuzin będzie warownia na Ostrogórze zwanej też Diablotrawą przebudowana. Zamówiono sto wozów granitu przedniego, a uczony Krasius Belagus z dalekiego południa nadzór nad pracą mieć bendzie.

Znaleziono na stronie starego herbarza (niedatowane):
Diablotrawa to złe zioło, rosnące jeno w jednym miejscu a to wokół wzgórza co swą nazwę od niego wzyeło. Baczenie miej gdy po wzniesieniu owym chodzić bendziesz, albowiem twarda yest jako odłamki dzbana stłuczonego i ciżmę jako i ciało przebić zdoli. Truyonca przy tym straszliwie i aby życie nieszczenśnikowi zratować, nogę odjąć trzeba. Onegdaj otaczała pogańskie świente miejsce, gdzie zabobon uprawiano i ofiary składano boso próbując na górę wejść, czemu ludzie światli ogniem i mieczem kres położyli. Dlatego od lat yak tylko kto miejscowy diablotrawę zoczy, łopatą ścina i do ognia wrzuca, przeto dziś trudno ową znaleźć i za to Ci Inari dziękujemy.

Na zwoju dokumentującym rodzinne drzewo rodu Ostrogórych:
Tezuwian + Marilda Ostrogóra: Dzieci Tezuwian Młodszy, Natos, Oberys.
Tezuwian Młodszy Ostrogóry + Anna Pellona Koniogrodzka: Dzieci: Deronia, Berdon
Berdon Ostrogóry + Cecelia z Modrych: Dzieci: Ramon
Ramon Ostrogóry + Ulryka

(Koniec zapisu, ostatnia linijka jest wyraźnie młodsza niż poprzednie)

Znalezione na jednej z ostatnich stron "Dzieje dawne i legendy Kraju Spornego")
Historia to śmierci Gideona Ostrogórego, którego złe czary sięgły. Uczta była, miód i wino strumieniami się lały, a stoły od jedzenia się uginały. Ucztowali panowie na zamku nieświadomi że śmierć czycha niedaleko. Albowiem źli czarownicy na zamek wtargnęli.
"Oddaj nam swe dzieci, byśmy wychowali, z piersi potworów wykarmili, na pogardę ludziom i bogom" zażądali. Gideon Ostrogóry odmówił, dlatego rzucili na niego klątwę straszliwą, tak że ów ducha wyzionął. Powiedzieli wówczas do jedynego syna jego Martusa "Oddaj nam swe siotry, jako ojca Twego prosiliśmy, a odmówił". Martus wiedział co go czeka, tędy miecza dobył i kazał straży pojmać czarowników, jednak czarostwo straszne sprawiło, że nikt ruszyć się nie mógł, a on sam mieczem się przebił.
Był wówczas wśród rycerzy nijaki Tezuwian, który był wśród wszytkich najuboższy, ale i najdzielniejszy i serca najczystszego. Gdy czarownicy przyszli i zabili Gideona on poprosił kapłana obo siedzącego, by go świętymi olejami naznaczył. A gdy to się stało, z modlitwą na ustach i bogobojnością w sercu wziął miecz barona Gideona i poszedł wymierzyć sprawiedliwość czarownikom. Ci rzucali na niego klątwy, ale odbiły się one od olejów świętych. Przyzwali węże, by drogę mu zagrodziły, jednak on je zdeptał i mieczem porozcinał. A gdy wbił ostrze swego pana w czarownika pierwszego, czar prysł i wszyscy mieczy dobyli, śmierć zadając plugawym pomiotom diabła.
Tezuwiana zaś obwołano bohaterem, a gdy okres żałoby minął, pojął za żonę wdowę po Gideonie i sam nazwisko jego przejął, by pamięć o rodzie nie zaginęła.
A potem żyli długo i szczęśliwie
.





14 rujenia, roku po Wyniesieniu 1163, późny wieczór
Podgórko, miasteczko nieopodal Zamku Ostrogóra
Gospoda "Rogaty Łeb"



Stół był niedawno wytarty, a jadło, czyli mięso z kapustą wypełniało pomieszczenie swoją wonią. Zmęczeni przygotowaniami bohaterowie dzielili się spostrzeżeniami, znaleziskami i złośliwostkami siedząc, jedząc i pijąc. Gospoda była niemal pusta - oberżysta pożegnał większość gości, została tylko para pijaków, stażnik miejski po służbie oraz grupka robotników leniwie pijących piwo przy okolicznych stołach. Gospoda była dobrze oświetlona świecami, jednak widać było, że służebna dziewka gasi jedną za drugą, pogrążając izbę jadalną w coraz to większym mroku.
To co się stało zaskoczyło wszystkich.

Jeden z robotników podszedł z kuflem do strażnika miejskiego, zagadał przyjaźnie z lekkim pijackim bełkotem ... i z zaskoczenia pchnął go kilkakrotnie szeroką dagą. Krew buchnęła na stół i wszyscy zerwali się na równe nogi. "Robotnicy" zaś wyciągnęli ukrytą w worku jednego z nich broń - miecze, kordy, lekkie topory, maczugi... jeden sztychem przyparł do muru oberżystę, reszta rozbiegła się po sali. A posługaczka zaczęła krzyczeć w niebogłosy.

- Uciszyć ją - polecił stanowczo jeden z nich, ton głosu i zachowanie zdecydowanie nie pasowało mu do ubioru. Jakiś drab walnął kobietę dłonią w twarz, najwyraźniej mając wobec niej plany, które wykluczały jej nagły zgon. Ucichła.
- Dobrze. A teraz do rzeczy - przemawiający był najwyraźniej dowódcą - To nic osobistego panowie i panie, ale macie rzucić broń i się poddać. Mój Pan uważa was za niepokojąco kompetentnych i najwyraźniej myśli że ta gnida de Kroll może mieć farta i zgarnąć Ostrogórę. Ja jestem tu po to, by temu zapobiec.

Jego ludzie, mimo obszarpanych roboczych ubrań sprawiali wrażenie krzepkich i zdyscyplinowanych. Zajęli pozycje do ataku i czekali tylko na rozkaz.


 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline