Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2015, 23:31   #271
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Eryk udał się na spotkanie z "królem" obozu, reszta zaś była zajęta lizaniem ran i dochodzeniem do siebie. Elphira zastanawiała się czy nie przedstawić sprawy Kirry i nie zaproponować jej przeprowadzki do dworku, wtedy też natknęła się na samą zainteresowaną. Widać musiała wyczekiwać jej powrotu odwzajemniła uśmiech dziewczyny co prawda nie widziała jej twarzy ale nie trudno było się domyślić że ta się uśmiecha.
- No na szczęście żadnego smoka nie spotkaliśmy, choć byli nieumarli i złowrogi alchemik. Widzę że czekałaś.
- Szkoda... Jak spotkam smoka to powiem mu że z chęcią się z nim zmierzycie. - przymknęła oczy dumna ze swego pomysłu.
- Czekałam na dobrą Elphirę. - pisała- Czy ta druga to księżniczka ? Ta taka miła.
- Lepiej się w wstrzymaj możliwe że i tak będziemy mieli wkurzonego smoka na głowie i szczerze wolała bym tego uniknąć. Zaś Nys jest szlachcianką na pewno zachowuje się jak gdyby była co najmniej księżną. No i już taka miła chyba nie jest teraz. - odpowiedziała dziewczynie z jednej strony miała wrażenie że dziewczyna uważa ją za jakąś bohaterkę. Było to nawet miłe ale czy dobre ?
- Tak ? Uratowaliście księżniczkę ? Ten ładny srebrnowłosy czy ten ładny i duży... wszyscy jesteście bardzo ładni ! Pani Nys nauczy mnie całować ? Będę wtedy taka ładna jak wy ?
Elphira westchnęła widząc że Kirra widziała świat w sposób dość specyficzny, nie wiedziała czy akurat brutalna konfrontacja z rzeczywistością była by dobrym posunięciem.
- Niestety nie było żadnej księżniczki. Poza tym przecież jesteś ładna tylko uśmiechasz się trochę inaczej niż reszta.
- Tata i mama mówili że mam piękny uśmiech. Ale jak kiedyś chciałam pocałować chłopca to poszedł spać a potem wioska dawała mi kamyki, ale tu wszyscy mnie lubią. A srebrny to książę ?
Dziewczyna chyba nie do końca rozumiała czemu wieś tak hojnie „obdarowywała” ją kamieniami lub też nie chciała przyjąć do wiadomości. Tak czy inaczej sama zaczęła się obawiać o to jak cała "lekcja całowania" może się skończyć, raczej nie chciała się pożegnać z twarzą lub dłonią.
- To brat Nys też szlachcic, na pewno milszy od siostry...
- I na pewno książę ! Pocałuje mnie ?
Elphira westchnęła zastanawiając się czy jest sens prostować wyobrażenia dziewczyny.
- To rycerz i raczej nie całuje się z kimkolwiek póki nie jest damą serca czy coś w tym stylu... Poza tym chyba wpierw chciałaś się nauczyć podstaw bo jak rozumiem pierwszy raz skończył się nieciekawie....
"Mam szczerą nadzieję że chłopak po prostu padł z wrażenia..."
- pomyślała.
- Więc co wiesz o całowaniu i jak byś się do tego zabrała ?
- No dotyka się ustami ust i cmoka. - napisała na tabliczce.
- Masz tu jakiś namiot swój czy coś ? Nie będę ci pokazywać tak przy ludziach bo się śmiać będą...

- Tak mam, choć. - chwyciła Elphirę za rękę i zaciągnęła do niewielkiego namiotu ze skóry kozy. W środku było tylko posłanie i drewniany symbol Shelyn.
Nawet nie miała czasu zareagować gdy dziewczyna pociągnęła ją do swojego namiotu, przynajmniej nie były na widoku choć niektórzy zapewne i tak to zauważyli i zaczną gadać.
- Całkiem przytulnie... - powiedziała widząc wnętrze - Zdejmij szal i szybkie pytanie ty raczej na nic chora nie jesteś nie ?
- Nie, ja nie choruję... Nigdy. - zdęła szal. Jej usta wyglądały prawie normalnie.
"Przynajmniej tutaj nie ryzykuję." - stwierdziła z ulgą w myślach.
- Dobra wpierw muszę zobaczyć jak robisz to teraz znaczy się takie wyobrażone całowanie że masz przed sobą kogoś kogo chcesz pocałować. - zaproponowała czując że to było bezpieczniejsze rozwiązanie niż próbowanie pocałunków na dłoni.
Kira zamknęła oczy i otworzyła usta. Które przybrały postać dziubka, prawie możliwego dla człowieka tylko trochę ostrzejszego u dołu.
Elphira spodziewała się czegoś innego wyglądało na to ze nie było tak źle, chociaż wolała się upewnić. – Tak też całowałaś tamtego chłopca ?
- No pierwh się uśmiechłam. - rzekła na głos.
- I jak zareagował ?
Zrobiłh się biały.
- I całowałaś go wtedy czy już "zasnął" ?
- Nie pamiętamh... temem miałamh. – poczerwieniała.
- Wybacz. - powiedziała, stwierdzając że nie potrzebnie naciskała dziewczynę w końcu co się stało to się nie odstawie trzeba było mieć nadzieję że biedaczek nabawił się tylko traumy a nie wyzionął ducha.
- Daj rękę to przejdziemy do części bardziej "praktycznej". - miała oczywiście na myśli klasyczne całowanie w dłoń.
Kira chwyciła dłoń Ephirę za dłoń i cmoknęła mokro.
Nie do końca to miała na myśli jednak wyglądało na to że dziewczyna nie ma tak wielkich problemów z całowaniem jak by się spodziewała.
- Na pewno potrzebujesz lekcji ? - stwierdziła uśmiechając się – Trochę za dużo śliny ale nie było źle. - teraz ona ujęła dłoń dziewczyny.
- Po rączkach całuję mości panienkę. - powiedziała przed ucałowanie wierzchu dłoni.
- To bardzo miłhe panelo Elphi. – rzekła.
- Szczerze to myślałam ze będziesz mieć większe problemy, wiesz w stylu otwierania ust na oścież lub lizania zamiast całowania. - uśmiechnęła się do dziewczyny - Teraz sama się pocałuj w dłoń i powiedz jaka była różnica.
Dziewczyna zrobiła to, o co ją poproszono.
- Nie jest tak mokro.
- Dokładnie, co najwyżej nad tym byś musiała popracować. Choć to też może wynikać z twojej anatomii lub być charakterystyczne dla ciebie ale ogólnie nie robisz tego źle.
- A terazh...
- Czyżbyś chciała mnie pocałować ? - spytała dziewczynę mierząc ją wzrokiem.
- Nooo takh... ale może teżh być książhe, albo jeggho giermek ten rudhy.
Sama się w to wpakowała i naważyła piwa to trzeba było je teraz wypić.
- Już mówiłam ze mam dziewczynę ale w końcu robię to by ci pomóc no i całowanie dłoni to nie to samo co kogoś...
"Teraz to brzmię jak bym przekonywała samą siebie."
- skomentowała w duchu lekko się czerwieniąc.
- To zobaczmy czego się nauczyłaś. - podeszła do dziewczyny delikatnie ujmując jej twarz w dłonie.
Kirra objęła głowę Elphiry i przywarła swoimi ustami do jej ust. Nie miała tak pachnącego oddechu jak Raimiel, ale nie było źle.
Elphira była zaskoczona dość agresywnym pocałunkiem ze strony Kirry czy to była ta sama dziewczyna która chciała niedawno całować z zamkniętymi oczami ? Zresztą nie było to takie krótkie cmoknięcie i już zaczęła się obawiać ze będzie się od niej musiała oderwać siłą, na szczęście po paru sekundach puściła.
- Widzę że całowanie spodobało ci się bardziej niż powinno. - powiedziała łapiąc oddech. – Naprawdę nigdy wcześniej nikogo nie całowałaś ?
- Ja naśladujeh paniąh. - rzekła uśmiechając się całą gębą.
Elhira odwzajemniła uśmiech dziewczyny na tyle na ile było to możliwe, bo w końcu jej szczęka nie dzieliła się na dwoje więc raczej daleko jej było do tego "uśmiechu". - Hmm, teoretycznie trzeba by było popracować nad twoim uśmiechem bo niektórzy mogą źle reagować na tak "szeroki uśmiech" ale to innym razem.

Po chwili zastanowienia przypomniała sobie o jeszcze jednej rzeczy.
-Tak właściwie to miała bym do ciebie jeszcze inną sprawę, widzisz ten alchemik był niezdrowo zainteresowany twoją osobą. On ci już zapewne nie zaszkodzi ale nie wiadomo czy nie pojawią się inni. Zastanawiałam się czy chciała byś zamieszkać tam gdzie ja, teoretycznie mogła byś być tam bezpieczniejsza no i inni też raczej by cię zaakceptowali. Ale to na razie tylko propozycja musiała bym jeszcze przedstawić Whitecrowowi to co znaleźliśmy.
- Tu mnie akceptująh.
- Rozumiem i do niczego nie zmuszam, tam też zapewne by cię zaakceptowali. Poza tym to była tylko propozycja na wypadek gdybyś miała jednak jakieś problemy.
- Gdzie to jest ? - zapytała przekrzywiając głowę.
- Słyszałaś o Raven Erie ?
- To miejeh, gdzieh mieszkają czarownicy i wampirowce ? - zapytała nieco przestraszona.
- Czy ja jestem złą czarownicą lub wampirzycą ? To tylko plotki siane przez okolicznych mieszkańców którzy nie przepadali na rodem. Co prawda przodkowie obecnej właścicielki byli raczej nieprzyjemnymi ludźmi ale Hope jest dobrą osobą i nic złowieszczego nie widziałam tam odkąd mieszkam no może poza tymi cholernymi myszami.
- Kiedyś jadłam zupę z mysich ogonów. W zimie. Wóz się spóźniał. Pani Hope to czarodzieka czy księżniczka ?
- Jak mi wiadomo to na magii się nie zna i też jest szlachcianką ale się z tym nie obnosi jak niektórzy.
- I nie ma tam trolli, orków i goblinów. Trolle są straszne.
- Trolla mamy jednego ale raczej jest niegroźna i przyjazna. Poza tym pamiętasz pączki które rozdawaliśmy ? Zrobił je goblin ale też całkiem miły.
Kira pobladła.
- Taty raz mało nie zjadł troll, ale mama go uratowała. I było mu strasznie, Ale trolle nie lubią... Cytryn. Bo kwaśne.
Elphira przez chwilę obawiała się że dziewczyna wpadnie w panikę na szczęście nic takiego się nie stało.
- Tego nie wiedziałam... Zaczynam się zastanawiać kim byli twoi rodzice skoro potrafią sobie z trollem poradzić.
- Mama lubiła takie duże siekiery, a tata miał magiczny kijek.
- Że byli awanturnikami ? - spytała w sumie ta teoria mogła by wyjaśniać kilka rzeczy.
- Nie, nie lubili się kłuccić.
- Heh, nie to miałam na myśli ale mniejsza. Widzisz w dworku zbierają się osoby i istoty które zazwyczaj nie są akceptowane przez innych ludzi lub swoich pobratymców. Gibo na przykład lubi warzywa i raczej nie jest tak krwiożerczy jak jego pobratymcy, to takie miejsce la ludzi jak ty czy ja.
- Nie jadają tam ludzi ?
- Nie, normalne jedzenie zwłaszcza że ostatnio otworzyli zajazd.[/b]
- Byłam kiedyś w takim. Jak wszyscy spali. Tam dają magiczne napoje.
- Magiczne napoje ? I jak wszyscy spali ? - zaczynała się domyślać o co jej chodziło.
- Taakh.
- pokiwała głową.
- I co też próbowałaś "magicznych napojów" ? - spytała z lekkim rozbawienie, sama jako że mieszkała i pracowała w zajeździe miała dość łatwy dostęp do alkoholu ale byli inni dla których pierwsza wizyta była prawie że mistycznym wydarzeniem zawsze ją to bawiło.
- Nie, bo nie chcę się w koczkodana zmienić Tata mówił, że tak się stanie.
"Sprytnie... mi ojciec mówił że zmienię się pryszczatego włochatego krasnoluda." - pomyślała uśmiechając się pod nosem na to wspomnienie.
- Zapewne i lepiej byś nie próbowała. Widziałam co za głupoty niektórzy po tym wyprawiają. Tak czy inaczej widzisz że to nie jest aż tak straszne miejsce jak je malują, zresztą do niczego cię nie zmuszam.
- Pomyślęh. – odparła.
- Dobrze nie chcę się naprzykrzać bo widzę że nie są do ciebie uprzedzeni i jest ci tu całkiem dobrze. Zapewne wrócę tutaj z Erykiem gdy uda nam się zorganizować jakieś zapasy dla was. - powiedziała kierując się do wyjścia z namiotu, zaczęła się zastawiać czy Eryk jest jeszcze w namiocie Whitecrowa trzeba było mu wyjaśnić co dowiedzieli się w siedzibie derro.
- Dowidzenia pani Elphiro. pomachała ręką.
 
Rodryg jest offline