Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-03-2015, 23:31   #271
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Eryk udał się na spotkanie z "królem" obozu, reszta zaś była zajęta lizaniem ran i dochodzeniem do siebie. Elphira zastanawiała się czy nie przedstawić sprawy Kirry i nie zaproponować jej przeprowadzki do dworku, wtedy też natknęła się na samą zainteresowaną. Widać musiała wyczekiwać jej powrotu odwzajemniła uśmiech dziewczyny co prawda nie widziała jej twarzy ale nie trudno było się domyślić że ta się uśmiecha.
- No na szczęście żadnego smoka nie spotkaliśmy, choć byli nieumarli i złowrogi alchemik. Widzę że czekałaś.
- Szkoda... Jak spotkam smoka to powiem mu że z chęcią się z nim zmierzycie. - przymknęła oczy dumna ze swego pomysłu.
- Czekałam na dobrą Elphirę. - pisała- Czy ta druga to księżniczka ? Ta taka miła.
- Lepiej się w wstrzymaj możliwe że i tak będziemy mieli wkurzonego smoka na głowie i szczerze wolała bym tego uniknąć. Zaś Nys jest szlachcianką na pewno zachowuje się jak gdyby była co najmniej księżną. No i już taka miła chyba nie jest teraz. - odpowiedziała dziewczynie z jednej strony miała wrażenie że dziewczyna uważa ją za jakąś bohaterkę. Było to nawet miłe ale czy dobre ?
- Tak ? Uratowaliście księżniczkę ? Ten ładny srebrnowłosy czy ten ładny i duży... wszyscy jesteście bardzo ładni ! Pani Nys nauczy mnie całować ? Będę wtedy taka ładna jak wy ?
Elphira westchnęła widząc że Kirra widziała świat w sposób dość specyficzny, nie wiedziała czy akurat brutalna konfrontacja z rzeczywistością była by dobrym posunięciem.
- Niestety nie było żadnej księżniczki. Poza tym przecież jesteś ładna tylko uśmiechasz się trochę inaczej niż reszta.
- Tata i mama mówili że mam piękny uśmiech. Ale jak kiedyś chciałam pocałować chłopca to poszedł spać a potem wioska dawała mi kamyki, ale tu wszyscy mnie lubią. A srebrny to książę ?
Dziewczyna chyba nie do końca rozumiała czemu wieś tak hojnie „obdarowywała” ją kamieniami lub też nie chciała przyjąć do wiadomości. Tak czy inaczej sama zaczęła się obawiać o to jak cała "lekcja całowania" może się skończyć, raczej nie chciała się pożegnać z twarzą lub dłonią.
- To brat Nys też szlachcic, na pewno milszy od siostry...
- I na pewno książę ! Pocałuje mnie ?
Elphira westchnęła zastanawiając się czy jest sens prostować wyobrażenia dziewczyny.
- To rycerz i raczej nie całuje się z kimkolwiek póki nie jest damą serca czy coś w tym stylu... Poza tym chyba wpierw chciałaś się nauczyć podstaw bo jak rozumiem pierwszy raz skończył się nieciekawie....
"Mam szczerą nadzieję że chłopak po prostu padł z wrażenia..."
- pomyślała.
- Więc co wiesz o całowaniu i jak byś się do tego zabrała ?
- No dotyka się ustami ust i cmoka. - napisała na tabliczce.
- Masz tu jakiś namiot swój czy coś ? Nie będę ci pokazywać tak przy ludziach bo się śmiać będą...

- Tak mam, choć. - chwyciła Elphirę za rękę i zaciągnęła do niewielkiego namiotu ze skóry kozy. W środku było tylko posłanie i drewniany symbol Shelyn.
Nawet nie miała czasu zareagować gdy dziewczyna pociągnęła ją do swojego namiotu, przynajmniej nie były na widoku choć niektórzy zapewne i tak to zauważyli i zaczną gadać.
- Całkiem przytulnie... - powiedziała widząc wnętrze - Zdejmij szal i szybkie pytanie ty raczej na nic chora nie jesteś nie ?
- Nie, ja nie choruję... Nigdy. - zdęła szal. Jej usta wyglądały prawie normalnie.
"Przynajmniej tutaj nie ryzykuję." - stwierdziła z ulgą w myślach.
- Dobra wpierw muszę zobaczyć jak robisz to teraz znaczy się takie wyobrażone całowanie że masz przed sobą kogoś kogo chcesz pocałować. - zaproponowała czując że to było bezpieczniejsze rozwiązanie niż próbowanie pocałunków na dłoni.
Kira zamknęła oczy i otworzyła usta. Które przybrały postać dziubka, prawie możliwego dla człowieka tylko trochę ostrzejszego u dołu.
Elphira spodziewała się czegoś innego wyglądało na to ze nie było tak źle, chociaż wolała się upewnić. – Tak też całowałaś tamtego chłopca ?
- No pierwh się uśmiechłam. - rzekła na głos.
- I jak zareagował ?
Zrobiłh się biały.
- I całowałaś go wtedy czy już "zasnął" ?
- Nie pamiętamh... temem miałamh. – poczerwieniała.
- Wybacz. - powiedziała, stwierdzając że nie potrzebnie naciskała dziewczynę w końcu co się stało to się nie odstawie trzeba było mieć nadzieję że biedaczek nabawił się tylko traumy a nie wyzionął ducha.
- Daj rękę to przejdziemy do części bardziej "praktycznej". - miała oczywiście na myśli klasyczne całowanie w dłoń.
Kira chwyciła dłoń Ephirę za dłoń i cmoknęła mokro.
Nie do końca to miała na myśli jednak wyglądało na to że dziewczyna nie ma tak wielkich problemów z całowaniem jak by się spodziewała.
- Na pewno potrzebujesz lekcji ? - stwierdziła uśmiechając się – Trochę za dużo śliny ale nie było źle. - teraz ona ujęła dłoń dziewczyny.
- Po rączkach całuję mości panienkę. - powiedziała przed ucałowanie wierzchu dłoni.
- To bardzo miłhe panelo Elphi. – rzekła.
- Szczerze to myślałam ze będziesz mieć większe problemy, wiesz w stylu otwierania ust na oścież lub lizania zamiast całowania. - uśmiechnęła się do dziewczyny - Teraz sama się pocałuj w dłoń i powiedz jaka była różnica.
Dziewczyna zrobiła to, o co ją poproszono.
- Nie jest tak mokro.
- Dokładnie, co najwyżej nad tym byś musiała popracować. Choć to też może wynikać z twojej anatomii lub być charakterystyczne dla ciebie ale ogólnie nie robisz tego źle.
- A terazh...
- Czyżbyś chciała mnie pocałować ? - spytała dziewczynę mierząc ją wzrokiem.
- Nooo takh... ale może teżh być książhe, albo jeggho giermek ten rudhy.
Sama się w to wpakowała i naważyła piwa to trzeba było je teraz wypić.
- Już mówiłam ze mam dziewczynę ale w końcu robię to by ci pomóc no i całowanie dłoni to nie to samo co kogoś...
"Teraz to brzmię jak bym przekonywała samą siebie."
- skomentowała w duchu lekko się czerwieniąc.
- To zobaczmy czego się nauczyłaś. - podeszła do dziewczyny delikatnie ujmując jej twarz w dłonie.
Kirra objęła głowę Elphiry i przywarła swoimi ustami do jej ust. Nie miała tak pachnącego oddechu jak Raimiel, ale nie było źle.
Elphira była zaskoczona dość agresywnym pocałunkiem ze strony Kirry czy to była ta sama dziewczyna która chciała niedawno całować z zamkniętymi oczami ? Zresztą nie było to takie krótkie cmoknięcie i już zaczęła się obawiać ze będzie się od niej musiała oderwać siłą, na szczęście po paru sekundach puściła.
- Widzę że całowanie spodobało ci się bardziej niż powinno. - powiedziała łapiąc oddech. – Naprawdę nigdy wcześniej nikogo nie całowałaś ?
- Ja naśladujeh paniąh. - rzekła uśmiechając się całą gębą.
Elhira odwzajemniła uśmiech dziewczyny na tyle na ile było to możliwe, bo w końcu jej szczęka nie dzieliła się na dwoje więc raczej daleko jej było do tego "uśmiechu". - Hmm, teoretycznie trzeba by było popracować nad twoim uśmiechem bo niektórzy mogą źle reagować na tak "szeroki uśmiech" ale to innym razem.

Po chwili zastanowienia przypomniała sobie o jeszcze jednej rzeczy.
-Tak właściwie to miała bym do ciebie jeszcze inną sprawę, widzisz ten alchemik był niezdrowo zainteresowany twoją osobą. On ci już zapewne nie zaszkodzi ale nie wiadomo czy nie pojawią się inni. Zastanawiałam się czy chciała byś zamieszkać tam gdzie ja, teoretycznie mogła byś być tam bezpieczniejsza no i inni też raczej by cię zaakceptowali. Ale to na razie tylko propozycja musiała bym jeszcze przedstawić Whitecrowowi to co znaleźliśmy.
- Tu mnie akceptująh.
- Rozumiem i do niczego nie zmuszam, tam też zapewne by cię zaakceptowali. Poza tym to była tylko propozycja na wypadek gdybyś miała jednak jakieś problemy.
- Gdzie to jest ? - zapytała przekrzywiając głowę.
- Słyszałaś o Raven Erie ?
- To miejeh, gdzieh mieszkają czarownicy i wampirowce ? - zapytała nieco przestraszona.
- Czy ja jestem złą czarownicą lub wampirzycą ? To tylko plotki siane przez okolicznych mieszkańców którzy nie przepadali na rodem. Co prawda przodkowie obecnej właścicielki byli raczej nieprzyjemnymi ludźmi ale Hope jest dobrą osobą i nic złowieszczego nie widziałam tam odkąd mieszkam no może poza tymi cholernymi myszami.
- Kiedyś jadłam zupę z mysich ogonów. W zimie. Wóz się spóźniał. Pani Hope to czarodzieka czy księżniczka ?
- Jak mi wiadomo to na magii się nie zna i też jest szlachcianką ale się z tym nie obnosi jak niektórzy.
- I nie ma tam trolli, orków i goblinów. Trolle są straszne.
- Trolla mamy jednego ale raczej jest niegroźna i przyjazna. Poza tym pamiętasz pączki które rozdawaliśmy ? Zrobił je goblin ale też całkiem miły.
Kira pobladła.
- Taty raz mało nie zjadł troll, ale mama go uratowała. I było mu strasznie, Ale trolle nie lubią... Cytryn. Bo kwaśne.
Elphira przez chwilę obawiała się że dziewczyna wpadnie w panikę na szczęście nic takiego się nie stało.
- Tego nie wiedziałam... Zaczynam się zastanawiać kim byli twoi rodzice skoro potrafią sobie z trollem poradzić.
- Mama lubiła takie duże siekiery, a tata miał magiczny kijek.
- Że byli awanturnikami ? - spytała w sumie ta teoria mogła by wyjaśniać kilka rzeczy.
- Nie, nie lubili się kłuccić.
- Heh, nie to miałam na myśli ale mniejsza. Widzisz w dworku zbierają się osoby i istoty które zazwyczaj nie są akceptowane przez innych ludzi lub swoich pobratymców. Gibo na przykład lubi warzywa i raczej nie jest tak krwiożerczy jak jego pobratymcy, to takie miejsce la ludzi jak ty czy ja.
- Nie jadają tam ludzi ?
- Nie, normalne jedzenie zwłaszcza że ostatnio otworzyli zajazd.[/b]
- Byłam kiedyś w takim. Jak wszyscy spali. Tam dają magiczne napoje.
- Magiczne napoje ? I jak wszyscy spali ? - zaczynała się domyślać o co jej chodziło.
- Taakh.
- pokiwała głową.
- I co też próbowałaś "magicznych napojów" ? - spytała z lekkim rozbawienie, sama jako że mieszkała i pracowała w zajeździe miała dość łatwy dostęp do alkoholu ale byli inni dla których pierwsza wizyta była prawie że mistycznym wydarzeniem zawsze ją to bawiło.
- Nie, bo nie chcę się w koczkodana zmienić Tata mówił, że tak się stanie.
"Sprytnie... mi ojciec mówił że zmienię się pryszczatego włochatego krasnoluda." - pomyślała uśmiechając się pod nosem na to wspomnienie.
- Zapewne i lepiej byś nie próbowała. Widziałam co za głupoty niektórzy po tym wyprawiają. Tak czy inaczej widzisz że to nie jest aż tak straszne miejsce jak je malują, zresztą do niczego cię nie zmuszam.
- Pomyślęh. – odparła.
- Dobrze nie chcę się naprzykrzać bo widzę że nie są do ciebie uprzedzeni i jest ci tu całkiem dobrze. Zapewne wrócę tutaj z Erykiem gdy uda nam się zorganizować jakieś zapasy dla was. - powiedziała kierując się do wyjścia z namiotu, zaczęła się zastawiać czy Eryk jest jeszcze w namiocie Whitecrowa trzeba było mu wyjaśnić co dowiedzieli się w siedzibie derro.
- Dowidzenia pani Elphiro. pomachała ręką.
 
Rodryg jest offline  
Stary 25-03-2015, 13:09   #272
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Poszukiwacze zaginionej skrzynki udali się w dalszą wędrówkę. Pan mufinek siedział na wozie zakutany aż do zmierzchu, kiedy wyszedł ze szmat. Wtedy rozbili obóz i Derro zaczął im gotować. Rachenys ostentacyjnie bawiła się różdżką, a Elphira dostrzegła, że ma nieco więcej biżuteri na sobie. Promieniała nieznośną wesołością. Wyruszyli z rana, otóliwszy się

W końcu zeszli w niziny wieżdżając w mroczny bukowy las. Jałowe poszycie skrzypiało pod kołami, a białe niczym odarta z mięsa kość drzewa otaczały coraz ciaśnie. W końcu musięli się poruszać gęsiego. Mięli niepokojące wrażenie, że ptaki się na nich uwzięły, zwłaszcza na Rachenys i Eryka, a herbata pana mufinka smakowała moczem, ale Airyd dostrzegł w krzakach niewielkie stworki o długich uszach, i bardzo szerokich ustach i wielkich czerwonych oczach, za którymi w pogoń chciał się rzucić Vermitrax, ale nie mógł się oddalać od swej pani na wystarczającą odległość…
Od rana słońce paliło niemiłosiernie i po południu zaczęły się zbierać czarne chmury, a w oddali rozbrzmiewały gromy. Ba szczęście wjechali na przestronną łąkę, gdzie nad niewielkim stawem wznosiła się duża dwupiętrowa drewniana chatka o spadzistym dachu, a na znaku z herbem ravenwoodów wisiał przybity jeden ze stworków, które widział airytd
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 25-03-2015 o 17:34.
Slan jest offline  
Stary 27-03-2015, 20:43   #273
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Rozmowa z Szefem obozu

- Zapłata nam nie potrzebna, ja wykonuje swe obowiązki a reszta nieźle obłowiła się na tym pokurczu, co do jedzenia dzielimy się po prostu tym, co możemy żałuje, że nie mam więcej. Jak Pan chcę to możemy wziąć te skóry i sprzedamy w mieście a wam przywieziemy za to, co wam potrzeba - Zaoferował?

- Wiele ich nie mamy, bo na odzienie są potrzebne, ale dziękujemy

- Jest jeszcze problem, bo ten szalony Derro zbezcześcił sporo grobów i duchy są raczej wściekłe. Złożyłem zmarłym przyrzeczenie na Dziedziczkę, że je godnie pochowam, ale żeby to zrobić trzeba znaleźć jakiegoś zaufanego kapłana najlepiej Pharasmy. Żeby mu zapłacić zabraliśmy od zmarłych kosztowności, bo ich groby były i tak rozkopane wydaje mi się, że to w miarę uczciwe podejście i dlatego Panie macie gwarancje, że tu wrócę spełnić dane wam i trupom obietnice. No, chyba, że bym zemarł w walce, ale to wtedy moi towarzysze pomogą... W każdym razie chciałem ostrzec, że są pułapki i złe duchy to lepiej się na cmentarz nie zapuszczać dopóki nie sprowadzę pomocy. Ja oczywiście waszego sekretu, że tu jesteście nie zdradzę pierwszej lepszej osobie znajdę kogoś godnego zaufania, ale święty mąż tu potrzebny, bo ja jeno wojownikiem światła jestem i ducha mogę, co najwyżej przegonić albo grób wykopać, ale nie wyciszę

- Możemy jakiś tam prowizoryczny pochówek zorganizować. Wprawdzie nie ma u nas wyświęconych kapłanów, ale wiary ci u nas dostatek, bo niewiele więcej mamy

- Dobrze, Panie zrobicie jak chcecie, chociaż jak mówię wściekłe duchy i pułapki napotkaliśmy, więc szalonego pokurcza ani jego sług nie napotkacie, ale bezpieczeństwa gwarantować wam nie mogę. - Odrzekł.

Płachty namiotu zaszeleściły a w środku pojawiła się znajoma postać czarodziejki. Rozejrzała się po zebranych, po czym powiedziała. - Witam... chyba nie jestem w złym momencie ?

- Muszę ci jeszcze o jednej rzeczy powiedzieć Panie w kryjówce stukniętego pokurcza znaleźliśmy zapasy jedzenia: Wódkę, jakiejś jaja czegośtam, co nasza szlachcianka mówi, że frykasy, herbata, dużo jadalnego nietoperza oraz grzyby. Problem w tym, że cześć z tego to trucizna jest! Wam mówię, bo rzeście człek rozsądny nie chce żebyście mi z głodu pomarli, ale boję się, że mi się strujecie i poumieracie! Wzięliśmy próbki i zaniesiemy do alchemika żeby nam powiedział, co może zaszkodzić

- O Pani Elphira cudownie wy to lepiej lordowi wytłumaczycie! - Dodał z ulgą na widok czarodziejki

-, Co wytłumaczę? - Spytała zdezorientowana.

- Przez miesiąc dwa powstrzymam moich ludzi... Ale w zimie to i o zupie z kory śniliśmy

- A chodzi o składzik. No znaleźliśmy zapasy alchemika, ale nie wiadomo, co jest jedzeniem a co składnikiem do jego badań wszystko razem trzymał... Chyba tylko te suszone nietoperze są bezpieczne, ale i tego nie wiem. Ja bym nie ruszała na pewno grzybów jedzenie nie powinno się świecić. i jaki tam miesiąc? Jak tylko wrócimy to damy próbki do zbadania alchemikowi i zaczniemy planować transport? Swoją część tez zapewne przekażę w końcu, co ja zrobię z tyloma pieniędzmi... No dobra może mam parę pomysłów, ale to w słusznej sprawie. Jak by ktoś się zainteresowałam, czemu takie zapasy to możemy powiedzieć, że mamy dobry ruch w zajeździe.

- Dlatego postaram się jak najszybciej do tego alchemika pójść! Ten przyjazny, Derro normalny mówi, że wódka i skrzydełka nietoperza są jadalne, chociaż z notatek, co je Pani Elphira wyczytała to go brat podtruwał bodajże herbatą a boje się, że lud wygłodniały to nie posłucha jak im powiecie, że herbata to truje i będą żreć jak leci

- Tym bardziej wam dziękuję, postaram się wam pomóc... Choć nie wiem jak. A zajazd skąd? Mieszkacie u Hanka? Krewni jego jacyś?

"No i klops jak to wytłumaczyć by nas nie pogonili z widłami? Jeśli tu w ogóle jakieś mają..." - Skarciła się w duchu. - W mieście jest nowy zajazd...

- Zajazd w dawnym Dworku Ravenwoodów! Prowadzi go panienka Hope Revenwood przemijała osoba! Ma bardzo dobre serce! - Odpowiedział radośnie Eryk.

Lord zdumiał się, ale potem zrozumiał - To, co jest martwe pozostaje pogrzebane. Tak, wspominaliście, że Sir Nicolas zaginął. Szkoda jego córki. Jej dziadek żyje?

- Zależy, o kim mowa? Jeśli o Lorda Waltera chodzi to żyje, choć podupadł na zdrowiu ostatnio... - Odpowiedziała, z ulga stwierdzając, że jednak Whitecrow nie był aż tak uprzedzony, co do rodu, Ravenwoodów a przynajmniej Hope.

- W takim razie po jego śmierci część majątku przypadnie mojemu bratu, bo to nasi dalecy krewni

"Szlachta i ich majątki... Czasami mam wrażenie, że majątek i reputacja jest ważniejsza od ludzi tworzących ród. Pieniądze dobra rzecz, ale niektórzy chyba za dużo im uwagi przywiązują." - Pomyślała. - Rozumiem. W sumie jest jeszcze jedna sprawa, chodzi o Kirrę. Wspomnieliście, że derro chciał ją w zamian za leczenie, w sumie dobrze, że się nie zgodziliście, bo jak się dowiedziałam jego metoda lecznicza była oparta na miotaniu kulami ognia. Co nie zmienia faktu, że w dzienniki określił ją mianem obiektu zero? Wygląda na to, że może dla nich być cenna, choć chyba nie na tyle by otwarcie działać przeciw wam by ją złapać. Lub po prostu nie miał dość środków i dlatego chciał negocjować. Ten raczej już nikomu nie zaszkodzi, ale nie wiem czy jak zjawią się inni to nie podejmą bardziej stanowczych działań. Dlatego też chciałabym zasugerować, że w przypadku gdybyście mieli problemy mogłaby zamieszkać w dworku. Już jej o tym wspominałam, ale lepiej wam tez wyjaśnić sytuację.

- Nie mogę jej zabronić opuszczenia naszego obozu, ale rozumiecie, że Kira jest... Oryginalna?
- Tak ma bardzo szeroki uśmiech już się o tym przekonałam.

- Rozumiem... W takim razie, jeśli chce z wami
Iść to nic nie mogę zrobić


- Na razie jej tylko zaproponowałam, bo też widzę, że tutaj raczej problemów nie ma a ma przyjaciół. Zresztą powiedziała ze się zastanowi.

Gdy już zakończyli sprawę dziewczyny Eryk postanowił poruszyć ostatnią trapiącą go kwestie - Mam nadzieje, że uda nam się jakoś was uzdrowić i sprawić żeby Pan wrócił, jako głowa rodu, bo lepszy pan człowiek jesteś od brata. Nic obiecać nie mogę, ale spróbuje dobre słowo Lordowi Geariemu o Jaśniepanu rzecz jak już go uratujemy i dojdzie do siebie. Znaczy, jeżeli chcecie, bo wiadomo, że dług będziecie u niego mieć spory wtedy a ja się nie chcę narzucać
- Dziękuję Sir Eryku. Rad byłbym, aby słowa twe okazały się prawdą... Wtedy postaram się pomóc wam i Pannie Hope

Po skończeniu tejże rozmowy ruszyli w dalszą drogę.

Obóz i usprawnienia

Aby głowa Ogra nie zgniła w czasie podróży zatopili ją w słoju z formaliną , który znaleźli w laboratorium Derro. Eryk dorzucił do tego łeb jednego z podziemnych sług potworka tak na wszelki wypadek gdyby kuglarz chciał mieć wybór.

Skóry, które dał im Whitecrow obwiązał wokół kilku gałęzi uciętych z przydrożnych drzew robiąc w ten sposób prowizoryczną osłonę od słońca dla swojego nowego przyjaciela bojąc się, że w samo południe okutanie szmatami może nie starczyć.

Gdy rozbili się na noc Eryk nie mógł się nachwalić zdolności kulinarnych Pana Muffinka. Miał bardzo przyjemne sny wypełnione światłem i łaską swej patronki, poczuł, że bogini jest zadowolona z jego sprawiedliwego postępowania i ześlę mu od teraz więcej łask, aby mógł wykonywać swe powinności.


***

Spojrzał na stwora przyczepionego do herbu - Wiecie, co to za żyjątko? Można tym nakarmić koniki? Bo chyba zgłodniały biedactwa ? - Spytał jak zwykle praktyczny. Gdy już mądre głowy skończyły analizować znalezisko ściągnął truchło i wyczyścił znak - Wygląda na to, że coś tu się zmrowiło. Trzeba toto wypędzić i odzyskać domek w imieniu Panienki Hope
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 27-03-2015 o 20:47.
Brilchan jest offline  
Stary 31-03-2015, 13:36   #274
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Czarodziejka przyglądała się przez chwilę szlachciance i zorientowała się że trzymana przez nią różdżka była jej znajoma.
- Ty hipokrytko ! Nas oskarżasz że pomagamy wam z chciwości a sama żeś zgrabiła grobowiec który zbadaliśmy ! I nie kłam mi tu bo rozpoznaję tą różdżkę to ta sama którą trzymała ta mumia. Na łeb upadłaś ?! Co jak powstanie i kogoś zaatakuje ?!
- Czy ktoś coś mówił o okradaniu ? -wymamrotał Airyd nadal na wpół śpiąc.
- Ja, choć dla was to niepojęte, robię to z umiłowania do historii i zapędów kolekcjonerskich. A mumia to nie powstała, gwarantuję głową Aeriona. - rzekła nie patrząc na poszukiwaczy przygód.
- Radzę uważać z takimi deklaracjami, bo jeszcze na serio coś powstanie. -poradził kitsune - Co zginęło ?
- Zabrała różdżkę i biżuterię z grobowca z tą mumią. Księgę zapewne też... - wyjaśniła Airydowi.
- Ja się może nie znam ale miłośnicy historii chyba nie noszą eksponatów... - skomentowała Elphi.
- No właśnie, się nie znasz. Książka jest bardzo ciekawa... szkoda że jej nie przeczytacie.
- Tak jakby tam było mało wściekłych duchów ! No ale skoro już krzywda się stała to różdżkę sobie zatrzymajcie jako wasz udział w łupach ale biżuterie to musicie oddać na zatrudnienie kapłana. Na magii się nie wyznaje więc rozstrzygajcie między sobą co chcecie robić z książkami. - Zawyrokował Eryk.
- Nie mówiąc o pomocy potrzebującym, na fundusze podróżne... Jest tyle lepszych opcji. -zasugerował Airyd.
- W ogóle to pani Nys znacie się na magii ?
- Ja te zbroje co żem zabrał to naprawie i sprzedam a zyski pójdą na płacę dla tego kapłana i pomoc dla obozu poznałem w mieście takiego miłego starszego kowala co zgodził się mi użyczać kuźni. Tyko będę potrzebował waszej pomocy Pani Elpihiro bo ja się na handlowaniu nie znam a tu trza jak najwięcej grosza wycisnąć żeby biednym pomóc.
- Zatrzymam wszystko. Bogatych tym odróżnia się od biednych, że pracują na swój majątek.
- W tym przypadku chyba pan Airyd najciężej zapracował w tamtym grobowcu. - skomentowała Elphira.
- Bolało jak cholera... Jakby kto pytał.
- Przepraszam jak niby sobie Pannica zapracowała ? Rodząc się w odpowiedniej macicy ? Czy może okradając groby co jak wiadomo jest ulubioną rozrywką wielu szlachetnie urodzonych.- Zakpił paladyn wielokrotnie słysząc podobne bzdury od paniątek.
- Wasze bogactwo dostajecie z nadania a pracują na was tabuny chłopstwa. Inna sprawa czy okażecie się godni odpowiedzialności jaką za sobą niesie taka łaska losu jak na razie to Wasz brat i ojciec okazali prawdziwą szlachetność a wy zachowujecie się jak rozpuszczona dziewka wiejska- Wyraźnie się rozkręcał.
- A jak chcecie pogadać o pracy na własne utrzymanie to z chęcią wam opowiem jak od najmłodszych lat miałem obowiązki przy oporządzaniu obozu i zwierząt a potem za każdy posiłek i miedziaka płaciłem własnym potem bólem i krwią! A podczas podróży samotnych pot przelewałem w kuźniach żeby tylko przeżyć od jednego miejsca do drugiego! WY NIC NIE WIECIE O CIĘŻKIEJ PRACY ANI WYSIŁKU ! - Zakończył gromko i aż poczerwieniał ze złości.
- Szkoda oddechu na nią bo i tak do niej nic nie dotrze. Pozwól jej ciężko pracować na zasłużoną złą reputację arystokracji ktoś musi prawda ? - powiedziała z wyraźną kpiną w głosie - Zawsze znajdą się tacy którzy uważają że ich pozycja jest boską wolą i są nietykalni. Potem mamy opowieści o paniczykach i rycerzach co chętnie krzywdzili i zabijali innych i spodziewali się że nikt ich nie tknie. Jak gdyby błękitna krew miała magicznie zatrzymać krwotok po tym jak im jakiś wieśniak wraził widły w trzewia.
- Różdżkę sobie zatrzymajcie bo sprawiedliwie ma być abyście miały coś z łupów wasz brat ma ten naszyjnik to wy zatrzymajcie sobie machadło ale błyskotki oddacie na uspokojenie duchów i pochowanie zmarłych co żeście ich obraziły i koniec dyskusji albo zaraz będziecie wracały do miasta na piechotę. - Zagroził Eryk.
- Moja matka była ze starodawnego rodu, starszego niż wasza cholerna niewyżyta ba, przed którą klękacie. Moim przodkom służyły smoki i demony. Bogowie mnie uznali za godną przed mym narodzeniem pozwalając się narodzi wśród lepszej klasy. Przeproś mnie, albo nic nie dostaniecie.
- Siostro, żyłka ci pękła ? Ojciec zawsze za podobne pieprzenie wyśmiewał stryjów, a za plecami i króla szaleńca. Władza należy się temu, kto jest w stanie ją sprawować, nie pamiętasz ? - warknął Aerion.
- No to sobie weźcie.
Eryk wybuchnął śmiechem widząc reakcje Nys.
- A chuj mnie obchodzi co wasi przodkowie robili Panienko. Ważne co wy sobą repereztujecie ! jest tak jak mówi wasz brat prawdziwe szlachectwo objawia się umioejętnością bycia sprawiedliwym dbaniem o dobro poddanych i włości. Jak na razie to Jąśnie Lord i wasz brat pokazali zdolności przywódcze mądrość! Wam to dupę trzeba było ratować przed zbiorowym chędożeniem! Zachowujecie się jak głupia rozwydrzona smarkula! Tyle Pani powiem że jeżeli chcesz Panienka być traktowana z godnością to zachowuj się jak przystało na szlachetnie urodzoną a nie pierdol mi o waszych przodkach i jakieś popierdolonych smokodemonach !!! I co z tego że starsze one od Dziedziczki ? A co dobrego dla świata zrobili gdzie oni są ? Ważne jest to jaką osobą się jest i co się robi żeby świat lepszym miejscem był a nie kto był czyjm rodzicem. - Prostaczek tak się zapalił do dyskusji że nawet nie zauważył jak mu się język poplątał przy trudniejszych wyrazach.
- No to teraz jesteśmy w czarnej dupie... - wymamrotał pod nosem Airyd.
- Jak... jak możesz tak mówić ?! Całe życie staram się być godną swego rodu ! Dlatego zdobyłam te skarby, dlatego chciałam zatrzymać wartościowego uczonego ! Dlatego... nie ma sensu, tacy jak wy zawsze będą stać mi na drodze. Wszyscy chcecie mnie pogrążyć w oczach ojca, prawda ? - w jej oczach pojawiły się łzy.

Tego się nie spodziewała choć już raz widziała ją płaczącą, widać jej przynależność do rodziny i zasługi były bardziej drażliwym tematem niż przypuszczała.
- Już, już... - zaczęła uspokajać ją po czym dodała - Nie wiem jak wyglądają dokładnie twe relacje z ojcem ale chyba nie tak jak sobie wyobrażasz. Bo tak to by cię tutaj wcale nie było... Poza tym nie uważasz że sama jesteś nie zdecydowana w swych poglądach ? Wpierw wywyższasz się swym pochodzeniem a potem mówisz o udowodnieniu swej wartości i szlachectwa przez czyny...
- Nie rozmawiam z wami, choć Vermitrax. - odwróciła się plecami do reszty.
- Za kobietą się nie nadąży... - wymamrotał Airyd.
Prostaczkowi trochę żal się dziewczyny zrobiło.
- Panienko Raherys po pierwsze nie zamierzam Pani oczerniać przed Lordem. Tym razem spisała się Pani całkiem nieźle Pani rybcia nie raz uratowała nam skórę. Swoim wspaniałomyślnym zachowaniem w obozie udowodniła Pani że w sercu waszym kryje się dobro a być może zyskała Pani sojusznika dla waszego rodu. Rozmawiałem wstępnie z Panem Withecrowem i jeżeli by wasz ojciec zapłacił za jego leczenie to ów szlachcic mógłby odzyskać władzę w rodzinie i byłby po grób waszym dłużnikiem. To uzyskacie dla rodu potężnego sprzymierzeńca. Co do Derro to przykro mi że nam nie wyszło znaczy się że zdań nieporozumienie ale Pan Muffinek ZDRADZIŁ nam pewien sekret.
- Na pieczenie babeczek z toffi ?
- Lepiej ! - zapowiedział Airyd.
Pokręcił głową przecząco po czym nabrał powietrza i kontynuował - Otóż ten co chciał wydłubać Pani Elphi oczy oraz ten co go na cmentarzu żeśmy napotkali to członkowie jakieś grupy dowodzonej przez Mózgotrzepa czy jakoś tak. W każdym razie ta grupa Derro znalazła jakieś stare laboratorium do produkcji wampirów, wilkołaków, nieumarłych i innego diabelstwa chyba jakieś przodek Panienki Hope to skonstruował to wam Panienka Elphi lepiej wyjaśni.
- Robi wrażenie, co ? - kitsune poklepał po ramieniu Eryka zastanawiając się czy nie powinien go stąd zaraz wyciągnąć za kołnierz.
- A to wszystko się zgadza z tym co Lady Elphira wyczytała w dziennikach więc Muffuninek nie zmyśla. No i żem pomyślał że Pan Lord nam pomoże ich powstrzymać na przykład poprzez zaoferowanie temu stadku pracy i zniszczenie tego laboratorium ! A PANI MOŻE MU TO PRZEKAZAĆ JAK GO URATUJEMY! Tatko na pewno będzie z pani dumny !- Zakończył radosnym okrzykiem.

Elphira dostrzegła płomyk nadziei że Eryk sam rozwiążę zamieszanie które wywołał ale im dłużej mówił tym był on mniejszy aż w końcu zgasł gdy stwierdził że to właśnie ona wyjaśni ich odkrycie szlachciance.
"Jasne opowiedzmy jej i jej ojcu o zapomnianym laboratorium i metodzie pozwalającej na masowe tworzenie nieumarłych. Przecież to się nie może źle skończyć !" - skomentowała z irytacją w duchu, szczerze wątpiła czy Lord lub Rachenys byli by skorzy do zniszczenia czegoś co zapewne mogli by uznać za "wspaniałe" dzieło magiczne, Aerion być może zresztą i tak był tam w czasie gdy zdobyli tą informację. Być może i tak wypłynęła by prędzej czy później.
- Tam raczej była mowa o ghulach i innych podobnych stworach. Kluczem miał być ten miecz z herbem kruka, muszę jeszcze sprawdzić ile z tego opisał w dziennikach ale coś jest na rzeczy. - odpowiedziała.
- To interesujące. Ta wiedza znalazła się we właściwych rękach. - poweselała Nys wróciła do jedzenia.

~~*~~

Elphira obawiała się czy ich nowy kompan nie udusi się w tych szmatach ale wyglądało na to że niepotrzebne jako że dość szybko zajął się przygotowaniem kolacji wraz z resztą. Jego szczęście że udało się jej magicznie doczyścić te szmaty inaczej prawdopodobnie zginął by od smrodu.

Wyglądało też na to że całkiem nieźle gotował sama nie jadła jednak głównie dlatego że i tak oddali większość swego prowiantu zaś magiczny pierścień żywił ją pozwalając zaoszczędzić jedzenie dla reszty. Choć fakt że jej pierwsze spotkanie z derro w dworku raczej nie należało do przyjemnych też mógł być nie bez znaczenia. Trochę jej było wstyd z tego powodu w końcu nie powinno się oceniać go przez pryzmat czynów jego pobratymców. Z drugiej strony miała też nieprzyjemne przeżycia z goblinami które miały ją zawlec do jej matki a jednak nie miała problemów z Gibo więc może potrzebowała tylko trochę czasu by się z nim oswoić. Skoro już o tym myślała to miała przeczucie że ich kuchenny goblin może zaprzyjaźnić się z nowym gościem lub też zacząć z nim konkurować na polu wypieków….

Po wszystkim przyszedł czas na spoczynek oczywiście nie była by sobą gdyby i tym razem jej sen nie był osobliwy.

~~*~~

Znajdowała się po środku… no właśnie ?
Niczego ?
Otaczała ją nieprzenikniona pustka i ciemność co to ostatnie nie było problem biorąc pod uwagę że widziała świetnie w mroku nawet we śnie, problem był taki że mimo to nie mogła nic dostrzec. Nawet tego na czym stała, szybko stwierdziła że sterczenie w miejscu do niczego nie doprowadzi no chyba że chciała mieć najnudniejszy sen w swoim życiu. Zrobiła krok i… szybko zorientowała się że napotkała pustkę, poczuła jak zaczyna spadać i panicznie wyciągnęła dłonie by złapać się tego na czym przed chwilą stała. Gdy tylko udało się jej chwycić i podciągnąć legła na ziemi ciężko oddychając.
- Świetnie to ja już bym wołała śmiertelnie nudny sen… - wydyszała z irytacją uderzyła dłonią w ziemię.

Wtedy też zaszła niewielka zmiana w jej otoczeniu wokół pojawiły się dziesiątki jeśli nie setki malutkich świetlistych kół wydzielających słaby złotawy i srebrny blask. Nie były tylko dookolna niej ale także ponad nią oraz… pod ?
Dosłownie pod swoimi stopami dostrzegła kilka, ale mimo wszystko nie widziała tego na czym stała ani nawet tego zarysu. Czyżby to miało oznaczać że stała na czymś przezroczystym ? Nie, wtedy by chociaż dostrzegła jakąś krawędź jedynym wnioskiem było by to że podłoga była niewidzialna ? Czemu nie ? Miała już dziwne sny to czemu miała by nie mieć zupełnie niewidzialnego… to dopiero była nowość.
Przyklękła nie po to by zbadać podłogę ale świetlistą sferę znajdującą się pod nią. Szybko stwierdziła że nie było to właściwie światło a chmara srebrnych i złotych drobinek błyszczących wewnętrznym blaskiem które krążyły wokół siebie tworząc kulisty kształt. Uśmiechnęła się sama do siebie stwierdzając w duchu że kula była całkiem śliczna nawet jeśli dość dziwaczna.

Pochyliła się jeszcze bardziej dotykając czołem niewidzialnej podłogi gdy tylko zorientowała się że zaszła pewna zmiana powierzchnia zafalowała a cały „świetlik” zaczął lekko pulsować. Po chwili kula eksplodowała rozpryskując drobinki na wszystkie możliwe strony. Elphira instynktownie zerwała się na równe nogi zasłaniając się rękoma, szybko jednak zdała sobie sprawę że nic się nie stało.
Przynajmniej jej ponieważ drobinki oblepiły spód tego na czym stała i co okazało się być pomostem ?
Uśmiechając się pod nosem zaczęła iść przed siebie w końcu nie zamierzała tracić czasu skoro mogła zobaczyć po czym stąpa, w sumie było to prawie jak chodzenie po złotym dywanie, tak jakby. Niestety rozprysk był nie tak duży jak by tego chciała i szybko dotarła do widzialnej krawędzi stwierdzając że woli nie ryzykować że pomost może się tutaj gwałtownie kończyć. Tylko ze to był jej sen co prawda dziwaczny ale jednak wyciągnęła przed siebie dłonie koncentrując się na rozlicznych skupiskach złotych drobinek. Po chwili wszystkie eksplodowały zaś ona mogła podziwiać swoje dzieło i był to nie lada widok istna zamieć złota i srebra. Tak by to nazwała ponieważ drobinki przypominały jej płatki śniegu. Był to tak zdumiewający widok że zaczęła się śmiać z zachwytu szeroko uśmiechając niestety trwało to tylko chwilę, za to teraz pokryta złotem i srebrem ścieżka stała przed nią otworem. Była tak pokręcona jak w wielu innych jej snach więc ten fakt jej nie martwił za to dostrzegła coś co wyglądało na drzwi gdzieś w górze na… ścianie.
- Przynajmniej nie są na podłodze… - skomentowała próbując zapamiętać tyle ile tylko mogła i ruszając przed siebie.
Czuła że efekt nie był trwały i miała mało czasu nim drobiny zgasną i znikną, niestety miała mniej czasu niż przypuszczała i musiała się zatrzymać po śród pustki tym jednak razem nie pojawiło się więcej kul. Niestety też nie była pewna czy dobrze zapamiętała układ plątaniny schodów i pomostów.
- No to zobaczmy… - zaczęła się koncentrować recytując instynktownie inkantację po chwili przed nią zmaterializowała się złotawa sfera.
- Świetni. – powiedziała zadowolona z siebie i nowo zdobytej mocy – Więc teraAAAaaaaaaa…
Krzyknęła gdy kula po prostu eksplodowała jej w twarz, z pewnym niepokojem zdała sobie sprawę że nic nie widzi poza światłością. Jednak wpadnięcie w panikę mogło być jeszcze gorsze mogła spaść lub zgubić kierunek. Przyklękła stwierdzając że było to najlepsze wyjście i zaczęła przecierać oczy licząc że pozbędzie się drobinek jednak to nie pomogło, zdenerwowana postanowiła się skoncentrować. Skoro stworzyła sferę to mogła ją zniwelować, prawda ?
Błąd, co prawda po chwili odzyskała wzrok ale stwierdziła że ślady po eksplozji były wyraźnie widoczne także na niej samej. Zaczęła się zastanawiać jak komicznie musiała teraz wyglądać, załatwiona własnym wyśnionym zaklęciem. Ten sen robił się ciekawszy niż by zakładała, ponownie skoncentrowała się tym razem przywołując złotą sferę trochę dalej.
- Cóż trzeba będzie to robić po kawałku. – westchnęła ruszając dalej.

Po mozolnej i mniej spektakularnej niż się spodziewała przeprawie dotarła do ściany po której normalnie weszła jak gdyby była ona podłogą i stanęła przed drzwiami. Musiała przyznać że robiły wrażenie były przezroczyste jak gdyby wykonane ze szkła być może kryształu ? Wyglądały jak zdobione drzwi do jakiejś posiadłości lub dworu był tylko jeden problem. Nie miały gałki… to znaczy gałka była srebrna i leżała u ich podstawy na ziemi. Tylko że nie ważne jak próbowała nie mogła ich otworzyć podstawa gałki była gładko ścięta więc nie miała jak obrócić zamka. Zaczęła się zastanawiać co począć ponownie przyłożyła kawałek srebra do należnego mu miejsca, gdyby nie wiedziała to pomyślała by że nie jest popsuta elementy pasowały idealnie. Wcale jednak nie zamierzała się poddać skoncentrowała się na złączeniu, to był jej sen więc skoro mogła tworzyć te złote sfery to mogła też scalić mały kawałek srebra !
Tak też się stało krawędź zaczęła się powoli ale jednak scalać, puściła gałkę by upewnić się że nie miała zwidów i ta ponownie nie odpadnie. Gdy stwierdziła że się udało otworzyła drzwi zaś w środku ujrzała srebrzystą taflę. Wzruszyła ramionami i przestąpiła przez próg…

Zazwyczaj to był moment w którym się budziła, tak też się stało tylko że nie pamiętała by kładła się na jedwabnym łożu wypełnionym złotymi i srebrnymi poduszkami które było zawieszone w pustce pod rozgwieżdżonym niebem ? Nie były to gwiazdy tylko dobrze jej już znane złote kule, widok był całkiem przyjemny tylko co tu robiła ? Za późno zdała sobie sprawę że nie jest tu sama, postać za nią pochwyciła ją w pasie obróciła i… pocałowała ? Był to przyjemny pocałunek a co ważniejsze bardzo znajomy tak jak i całująca ją osoba.
- A jednak możesz mieć piękne sny o całowaniu…

~~*~~

Wstała w bardzo dobrym humorze i próbowała powstrzymać się przed nadmiernym uśmiechaniem popijała poranną herbatę. Nie dało się zaprzeczyć że sen był nie tylko ciekawy co i przyjemny. Tylko szybko zaczęła się zastanawiać nad czymś co już nie raz ją nurtowało, zdarzało się śnić jej o innych osobach i zawsze zadawała sobie to samo pytanie.
Czy to były tylko jej sny i wyobrażenia czy też dzieliła je z drugą osobą ?
Koncepcja dzielenia snów była niezaprzeczalnie ciekawa i romantyczna tylko…
Schowała twarz w dłoniach by inni nie zobaczyli ze się zaczęła czerwienić gdy przypomniała sobie drugą połowę snu.
Przynajmniej pewna elfka obudzi się szczęśliwa tego dnia…

Dalsza droga okazała się mniej pewna niż zakładała im bardziej zbliżali Siudo celu tym otoczenie jak atmosfera robiły się coraz bardziej złowieszcze. Dodatkowo herbata zaczęła źle smakować co nie wróżyło dobrze, wiadome było że napoje psuły się samoistnie w złych miejscach lub pod działaniem złych uroków.
Jak by tego było mało pogoda zaczęła się psuć ale przynajmniej dotarli do celu i zastali… no właśnie ? Co ? Hope raczej nie wspominała by ktoś zajmował się domkiem więc wyraźnie ktoś lub coś skorzystało z okazji by się tutaj zadomowić.
- Na mnie się nie patrz, za cholerę nie wiem co to za stwór jest… - skomentowała gdy Eryk zapytał czy ktoś wie z czym mają do czynienia. – Jednak zbyt dużego wyboru nie ma w końcu trzeba sprawdzić czy tutaj nie znajdziemy tej pułapki. Mam nadzieję że tym razem dobrze trafiliśmy.

To powiedziawszy zaczęła się przygotowywać rzucając zaklęcie ochronne oraz od razu badając front domu w poszukiwaniu śladów magii.
Od razu wyczuła magię emanująca z wnętrza domu i wlepiła wzrok w ziemię.
- Hmmmm, nie chcę mówić ale jest szansa że dobrze trafiliśmy czuję silną emanację magii przywołań z wnętrza gdzieś w piwnicach chyba… To albo dziadek Hope coś tutaj przywołał i trzymał. Są jeszcze inne aury ale ta je przytłumia.
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 31-03-2015 o 13:39.
Rodryg jest offline  
Stary 01-04-2015, 15:57   #275
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Airyd przez całą gadaninę Nys z Erykiem silił się, aby tylko nie zacząć przewracać oczami. Szlachcianka z reguły funkcjonowała na "wkurzającym" i "bardzo wkurzającym trybie". Tym razem musiała się jeszcze pousprawiedliwiać...

- Nie podoba mi się entuzjazm Nys... - kwitował Airyd jak tylko szlachcianka sobie poszła. - Tak samo jak to, że przyprawiła mnie o dyshonor złodziejski. Bowiem jak Kires powtarzał - po pierwsze złodziej nie okrada swojej drużyny, domu ani terenu. Po drugie - to hańba złodziejowi dać się okraść. Co z tego, że byłem nieprzytomny czy spałem. Dlatego moja mała prośba - w miarę możliwości nie mówcie Kiresowi, że się dałem okraść.
Mniejsza o sam dyshonor jako taki ogólnie. Ten facet mnie zabije,.... śmiechem. A bardzo uszczypliwy jest... No i kiedy wyszedłem na swoje, na obcym terenie.
Może jako zadośćuczynienie damy te Nys różdżkę, a resztę się gwizdnie. Takie ironiczne rozwiązanie. Pasuje?
- zacisnął bojowo pięść.

Później przyszło im odwiązywać na noc Pana Muffinka. Trzeba było przyznać, że derro gotował nieźle.
 
Guren jest offline  
Stary 01-04-2015, 20:28   #276
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Airyd zaczął przeszukiwać okolicę. Pod przybitym stworkiem znalazł ślady nie tylko małych stópek, ale też wielkich stóp jakiegoś potwora, nieco humanoidalnego. Twarz stworka wyrażała absolutną grozę, być może umarł ze zgrozy. Wokół chaty były setki śladów małych stópek, a okna wyglądały, jakby dopiero zostały umyte, a na drzwiach znalazł ledwie widoczny znak przedstawiający złamane koło zębate.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 01-04-2015, 21:02   #277
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Wcześniej

-To wy jesteście złodziej ?!!- Spytał wyraźnie zaszokowany prostaczek, Nie wiadomo czy bardziej świadczyło to o głupocie paladyna czy o znacznych umiejętnościach ukrywania swej profesji jakimi mógł się popisać lisołak. - A twój plan popieram jest to sprawiedliwe rozwiązanie Zawyrokował.

Obecnie

Eryk zdawał się zupełnie nie przejmować bądź nie zauważać niepokojących znaków które go otaczały ściągnął z pleców tarczę i wyjął z pochwy miecz. Dziarskim krokiem podszedł do drzwi chaty po czym dwukrotnie mocno łupną rzeczoną tarczą w drzwi - Przychodzimy z polecenia szlachetnej jaśniepani Hope Ravenwood prawowitej właścicielki tego terenu! Ktokolwiek zajmuje ten dom czyni to nielegalnie! Proszę o wyjście z pewnością uda nam się dojść do porozumienia ! - Krzyknął tubalnym głosem.

__________

Eryka rzut na dyplomacje 21 Kostnica
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 01-04-2015 o 21:06.
Brilchan jest offline  
Stary 04-04-2015, 07:56   #278
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
- Zawsze myślałem, że łotrzyk i złodziej używa się zamiennie... - odparł Airyd na zdumienie Świątobliwego Prostaczka- Bardziej to mój mistrz się specjalizował we włamaniach, ale kumacie o ci chodzi? I tak z zasady nie okradał biednych bo to niemoralne i nieopłacalne finansowo.

Obecnie
- Weźcie się uspokójcie panie Rycerzu - łotrzyk klepnął Eryka w ramię. - Daj acz ja pomastruje przy zamku, a wy poczywajcie i się uspokójcie.
Po chwili gmerania wytrychami w zamku drzwi się otworzyły przed kitsunem.

Rzut Kośćmi
http://kostnica.eu/roll/551efd2dee7bf/
29- udane otwarcie

 
Guren jest offline  
Stary 04-04-2015, 15:41   #279
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Eryk wciąż nie mógł przywyknąć że jego przyjaciel jest złodziejem. Nawet okradanie tych którzy są bogaci i na to zasługują było nie zgodne z prawem oraz jego kodeksem moralnym. Z drugiej strony musiał przyznać że Pan Aryid miał wiele przydatnych umiejętności jak choćby radzenie sobie z zamkniętymi drzwiami.

- Dobra, ossuńcie się na bok bo już dość rzeście się dziś nacierpieli Panie Aryid. Pójdę przodem i sprawdzę czy nie ma tam jakiś diabłów zła albo pułapek Dziedziczko użyć mi swej łaski aby mój wzrok widział zło- Pomodlił się i wkroczył do chaty z tarczą i mieczem w pogotowiu.

Wykrycie zła przeglądam zawartość chaty

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 04-04-2015 o 15:46.
Brilchan jest offline  
Stary 04-04-2015, 19:14   #280
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Elhira westchnęła tylko ciężko chowając twarz w dłoniach gdy tylko Eryk zaczął wygłaszać swoje przemówienie do nowych "lokatorów".

- Tyle w kwestii dyskretnego zorientowania się z czym mamy do czynienia... - skomentowała pod nosem. Cała ta sytuacja jej się nie podobała coś tu się zalęgło ale jak zauważył Airyd był tu też jakiś większy stwór wątpiła czy chce się z tym spotkać. Nie żeby miała teraz większy wybór zastanawiało ją tylko czemu okna były takie czyste, zazwyczaj w opowieściach dzicy i morderczy lokatorzy nie słyną z czystości. Zaczęła się zastanawiać co za istota mogła mieć takie upodobanie do czystości ? W tym czasie Airyd uporał się z zamkiem.

- Przynajmniej nie będziemy się musieli tłumaczyć Hope z wyłamanych drzwi. Tylko skoro zamek jest cały to jak nowy lokator się tu dostał ? - zaczęła się zastanawiać - Miał klucz czy tak jak my sam się "zaprosił do środka" ?
 
Rodryg jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172