Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2015, 07:20   #4
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Ludzie nie zgłupieli, ani nie są zdebileni. Leniwi albo nieoświeceni. Nawet nie chodzi o tych co się nie uczą szybko, ale o takich co celowo tego nie robią. Mają oczy a nie widzą, maja kości a nie rzucają, myślą, że grają, a nie grają. Nieuświadomieni, że gra bez mechaniki przestaje być tak na prawdę grą. Jak można uprawiać jakikolwiek sport, grę, dyscyplinę nie znając zasad? No niby można do jakiegoś stopnia, lecz nigdy nie osiąga się ani swojego potencjału, ani gry.

Nieuświadomieni myślą, że mechanika to zło, że jest zbyteczną częścią a to bzdura. Jak silnik w samochodzie nie jest potrzebny, to zawsze można śmigać piętami po drodze jak Flinston, ale czy to ma sens? Owszem, są mechaniki toporne lub wręcz do bani, ale to już inna sprawa. Najbardziej narzekają na wszelakie mechaniki osoby, które albo nie korzystają z nich wcale, albo tworzą swoje domowe zasady odchodząc od podręcznikowych a więc grając już w coś innego (tworzą zasady domowe, bo zazwyczaj nie rozumieją, znają, pamiętają oryginalnej). Każda gra wydana na rynku, przyjęta, ma niby grywalną mechanikę. Niektóre są lepsze, inne gorsze. Trzeba tylko je poprawnie wykorzystywać a jak się nie podoba, to coż, są inne gry. Jak nie lubię rżnąć w remika, tysiąca lub kuku, to nie katuję się i pykam w 3-5-8, brydża albo pokera.
Na koniec są tacy, którzy zasłaniają się umiłowaniem storytellingu z czapki (bullshit) a nie opowieścią wspomaganą rozliczeniami z zasad gry, bo im mechanika zwyczajnie przeszkadza z wielu powodów. Takich graczy stawiam w kącie z min/max'ami. Wszystkie skrajności prowadzą na manowce.

I nie chodzi tylko o nowych graczy, choć wiadomo, że nowy w rpg lub w systemie ma pod górkę, ale... jak ktoś mi mówi, ja chcę grać, ale nie mam czasu/ochoty jeszcze do tego czytać/pamiętać zasad, to ręce opadają i chce się odpowiedzieć, to idź i graj w pestki za stodołą jak nie chcesz w grę fabularną. Im mniej tym lepiej... a ugrać chce dużo. Jak? Wodolejstwem? Piórem? Elokwencją?

To samo z prowadzącymi. Im mniej mechaniki tym więcej widzimisia, albo z chodzenia na łatwiznę, albo żeby szło więcej niż mniej po ich myśli i gra nie wymykała się spod kontroli. Niby MG ma zawsze rację, ale jak zaczyna fałszować wyniki na rozliczeniach dla większego dobra lub interpretuje zasady jak mu wygodnie, to też trochę zgrzyta i gracz ma prawo nie wiedzieć na czym stoi. Tacy co sprawdzają mechanikę do minimum (rzucę w bardzo spornej kwestii) de facto i paradoksalnie prowadzą fabułę definitywnie stronniczo a nie obiektywnie i przeczą sobie samym, często nie zdając sobie z tego sprawy. Jeszcze jak ktoś jest doświadczony, to jakoś to może wychodzić. Graczom może sie podobać, bo pociskana fabuła rodząca się w głowie MG na bieżąco ma zazwyczaj na celu danie graczom przyjemności i satysfakcji, a i tak zazwyczaj nie zorientują się, że biorą udział w amerykańskim wrestlingu a nie MMA. A na koniec sesji w uniesieniu myślą, że to była dobra gra. Nie, to był teatr. Ale tym torem zszedłem na zupełnie inny temat, więc coby się zawrócić: ludzie, mechanika nie gryzie. Połyka w całości...
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 26-03-2015 o 07:41. Powód: niektóre literówki
Campo Viejo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem