Wątek: Brudy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2015, 21:59   #24
Gveir
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Przybyły chłopak był dziwny. A raczej dziwna była sama sytuacja w której przychodzi nieznajoma osoba i tak od czapki szuka go, aby mu coś wręczyć. Na nieszczęście "doręczyciela" Wojtek nie był kretynem i odesłał gościa z kwitem. Niech wypierdala.. śmierć Adama ogromnie go uczuliła na wszelkie dziwne akcje z strony innych.

Wrócił do dużego pokoju i ponownie wykręcił numer taty.
Oczywiście, telefon wciąż był wyłączony. Ciężko było zliczyć ile razy usłyszał już mechaniczną wiadomość automatycznej sekretarki, ale pozostawała ona nieugięta.
Wrócił do pokoju i wyszukał stronę gminy Nadarzyn, do której należała wieś Strzeniówka - miejsce w którym rodzice mieli działkę. Miał nadzieje, że wyświetlą się tam aktualne informacje. Zalogował się na portalu społecznościowym i wybrał na czacie swojego kolegę z roku, Jarka. Jarek - postać nieco enigmatyczna, ale był niesamowitym specem od komputerów. Twierdził, że można namierzyć komórkę, nawet gdy jest wyłączona, bowiem telefon ma w sobie trzy baterie - główną, do zegarka i tą, która zasila chip namierzający.
- Jarek, poważna sprawa. Mówiłeś, że możesz namierzyć komórkę. Pomożesz mi? Moi rodzice nie odpowiadają, pojechali na działkę i martwię się o nich. Dawno powinni wrócić. Możesz jakoś namierzyć ich za pomocą numeru telefonu? - wysłał wiadomość.
Kolega był nieco zaskoczony, bo podobnie jak Wojtek, nie należał do bardzo społecznych osób, a tu ktoś z roku, z kim gadał ze trzy razy, dzwonił i prosił o przysługę. No, ale takie życie, szczególnie studentów i polityków, przysługa za przysługę, ręka myje rękę.
- Ty no sam to możesz zrobić, są stronki, wpisujesz i masz. To żaden sekret nie, są chyba nawet takie darmowe - powiedział wzruszając ramionami po drugiej stronie telefonu.- No, ale jeśli wyłączone, to trochę przypał, bo nie wysyła sygnału normalnego, ale niektóre da się mimo to namierzyć, albo po ostatniej lokalizacji połączenia znaleźć. Z tym, że to średnio legalne i sprzęt, a ja się średnio w takie rzeczy bawię..
- Szkoda. Nie znasz nikogo, kto mógłby odprawić takie czary ? - nie odpuszczał, jednocześnie wszedł na aktualności gminy Nadarzyn.
Gminne centrum kultury zaprasza, gminne centrum sportowe zaprasza, wybór sołtysów, Nadarzyn oczami dzieci z… no nie, nic nie było.
Jarek ucichł na chwilę. O co mu chodziło? Prosi pierwszego lepszego kolegę z roku o nielegalne namierzanie numerów? Zastanowił się nad grzeczną odpowiedzią i poszedł na kompromis, decydując się na półprawdę.
- Nie wydaje mi się… nie wiem. Wiesz, raczej nie mówi się zbyt otwarcie o śledzeniu ludzi przez ich numery.
- Taa. Możliwe, że masz racje. Na razie. - rozłączył się i położył telefon na biurku. Wrócił do pokoju, przełączył na kanał TVP i oczekwiał ma Kurier Mazowiecki. Jeśli tam czegoś nie było, to nie wiedział co dalej robić. Wysłał smsa do siostry “Kiedy wrócisz do domu?”
“Nie wiem, a co? Tęsknisz?” nadeszła szybka i dziwna odpowiedź. Niedawno mówiła, że już się zbiera do powrotu.
Tylko jedna z brwi uniosła się w geście zdziwienia. Siostra była głupsza niż sądził
“Jesteś rodziną. Fakt, najgłupszym ogniwem, ale nadal rodziną i możesz nie wierzyć ale się o Ciebie martwię. To, że masz wyjebane na rodziców i traktujesz ich jak dojne krowy wiem nie od dziś. Czekam na dzień kiedy pierdolniesz taką gafę, iż jedynym wyjściem będzie wyjebanie Ciebie z domu. Póki co, mieszkasz tutaj. Chyba, że robisz sobie tydzień z melanżem”
“Jezuuu 0_0. Spoko. Będę do 17. Też nie możesz się do starych dodzwonić? Nie wiesz gdzie są?”
“Byłaś chyba zbyt zaspana gdy do Ciebie pierwszy raz dzwoniłem, bo pytałem o nich. Nie, nie mogę. Ani do mamy, ani do taty. To bardzo dziwne. Przecież mogli podładować komórkę w samochodzie. Aż kurwa oglądam jakieś lokalne wiadomości. Szkoda, że nie znam tam nikogo..”
“Hmmm no dziwne” odpisała krótko zastanawiając się najwyraźniej. Po chwili wysłała drugą wiadomość. “Było tam z nimi jeździć czasem nic to pewnie wrócą. Może im komórki do wody wpadły czy coś” napisała z niecodzienną dla siebie powagą i dozą rozsądku.
- Wpadły do wody. Dwie, tak od czapki - rzucił pod nosem. To było chyba najmądrzejsze zdanie jakie stworzyła od dłuższego czasu, jednak i tak na tyle głupie by wzbudzić w bracie politowanie.
“Mam nadzieje. Nic nie mówili kiedy wracają.”
“To wrócą później. Daj im trochę prywatności, nie są tak starzy lol.”
Może i miała racje, może choć raz jej nastoletnia intuicja podyktowała prawdę. Nie wiedział tego, bo skąd mógł? Rodzice nie wyłączyliby komórki. Na pewno nie mama, przecież jest lekarzem. Tacie też to się nie zdarza. Zawsze mogli je naładować w samochodzie, jutro przecież zaczyna się nowy tydzień, a oni przecież pracują. Dawno powinni być w domu.
Cholerne myśli układały się w kolejne warstwy, które napierały na umysł Wojtka. Wypuścił z siebie powietrze w głośnym syku i opadł na kanapę. Wpatrywał się w sufit. Dochodziła godzina 15, a żołądek dał o sobie znać. W końcu musiał coś zjeść.

Z talerzem parującego makaronu w sosie carbonara usiadł ponownie przed komputerem. Wpatrywał się w ekran, a kolejne porcje dania znikały w szybkim tempie. W końcu wystukał w wyszukiwarce hasło “wyśledzenie wyłączonej komórki po numerze telefonu” i wcisnął enter.
Wyszło na to, że telefon po numerze dało się wyśledzić spokojnie, o ile miał zasięg, wysyłał sygnał do sieci. W przypadku wyłączonego, zasięgu raczej nie było. Drugą prostą metodą był GPS, ale przy wyłączonej komórce… technologia też bywała zawodna, czy też raczej niewystarczająca.

Siostrzyczka w końcu wróciła. Po powrocie niemal od razu poszła do łazienki, gdzie przy akompaniamencie szumiącej wody spędziła dobre pół godziny, drugie tyle czasu poświęciła na dobranie garderoby na resztę dnia po czym w końcu skierowała się do kuchni, uzupełnić swoje cielsko o zapas kalorii.
- Wychodzisz? - spytała gdy Wojtek najwyraźniej zbierał się do wyjścia. Zbliżała się osiemnasta, więc jeśli miał być punktualny, to musiał się zbierać. - Dam ci znać jak rodzice wrócą. O ile wrócą… - dodała uśmiechając się by zaraz pokazać mu język. Wyraźnie miała sporo wiary w swoich rodzicieli.
Szczerze cieszył się, że siostra wróciła do domu. Jego budząca się paranoja? a raczej lęk przed złym wobec jego bliskich trochę zmalał. Zdecydowanie. Nawet nie złościł się, gdy pokazywała mu język i lekko cynicznym tonem pytała o to czy gdzieś wychodzi.
W czasie gdy krzątała się w kuchni, zostawił w jej pokoju krótką notkę.
“Natalia, dzisiaj był jakiś podejrzany typek w moim wieku i szukał mnie, aby dostarczyć jakąś przesyłkę. Niczego się nie spodziewałem, ale w świetle śmierci Adama.. Adama Huka, wszystko jest podejrzane. Możliwe, że przyjdzie dzisiaj znowu, ale mnie nie ma. Widział mnie, ale się wykręciłem. Jeśli zapyta, powiedz, że masz dwóch braci. Pod żadnym pozorem nie odbieraj niczego od niego i nie wpuszczaj. To będzie młody, nie wyróżniający się gość o niebieskich oczach i krótkich włosach. Proszę, uważaj na siebie.”
Jeszcze raz okręcił się w okół własnej osi, sprawdził kieszenie i wyszedł.
W trakcie podróży udało mu się za dużo nie napocić, co w takich warunkach było sporym osiągnięciem. Zresztą jeśli już czuł, że nieprzyjemna, słona kropla spływa mu gdzieś po plecach, bardziej powinien winić nerwy niż przytłaczający upał. W końcu udało mu się umówić z Moniką, ale w jaki dzień, w tle jakich wydarzeń…
Jazda tramwajem byłą męczarnią. A przynajmniej tak sobie ją wyobrażał. Miał jednak szczęście, bowiem wsiadł do nowoczesnego, klimatyzowanego składu.
Wysiadł w ścisłym centrum i czekał na Monikę. Czy był zdenerwowany? Kurwa mać, owszem. Spotykał się z nią wielokrotnie, ale nigdy.. nigdy nie w takich okolicznościach, z takimi zamiarami. Postanowił wykonać ostatnie porady zmarłego przyjaciela. Wspomnienie Adama wycisnęło z niego kroplę czystej złości, którą musiał zdławić zaciśnięciem pięści i spojrzeniem w letnie niebo.
Wszystko ustabilizowało się gdy pojawiła się Ona.
Jak przystało na dżentelmena, był pierwszy, ale jako, że spotykał się z młodą damą, nie czekał za długo. Była punktualna i bez wątpienia śliczna. Sprawiała wrażenia jakby urodziła się o dwadzieścia lat za późno, ubierała się dość staromodnie, niewyzywająco i niekrzykliwie, zdecydowanie jednak odbiegała stylem od wszechobecnych w stolicy hipsterów. Zwyczajnie miała swój, urokliwy, urzekający styl. Lekka, zwiewna sukienka w kwiatki sięgająca pod kolana, mały dekolt nadrabiała odsłaniając smukłe ramiona i wyrzeźbione delikatną ręką geniusza nogi. Zamiast głupiej małej torebki, nosiła normalną, dość długą torbę, tę samą, którą brała do szkoły, gdy jeszcze chodzili do niej razem.
- Hej… - powiedziała z uśmiechem. - W środku mają klimatyzacje? Bo zdycham od tego, tego - wydyszała wystawiając język niczym pies i wskazując palcem na górujące nad śmiesznymi ludźmi słońce, które próbowało ich upiec tak jak oni mrówki przy pomocy szkła powiększającego.
- Oczywiście, że mają. Skoro sprowadzają zagraniczne piwa, a interes się kręci, to stać ich na klimatyzację.
Położył jej dłoń na plecach, lekko obrócił w przeciwnym kierunku i ruszył z nią do lokalu rozmawiając po drodze o niezobowiązujących pierdołach. Czuł się świetnie. Tak, jakby ostatnie wydarzenia były niczym. Tylko złym snem.

Gdy już zasiedli w lokalu, dziś prawie pustym przy niedzielnym wieczorze, z szklankami pełnymi zagranicznych piw, rozmowa przeszła dalej.
- Przepraszam, że wtedy nie wpadłem ale byłem zmęczony pracą. Opowiedz mi lepiej co u Ciebie słychać, bo stosunkowo dawno Ciebie nie widziałem. - zdanie zakończył szybkim i małym łykiem zimnego stouta. Jego oczy przyglądały się pięknej twarzy jego towarzyszki, a usta drgały w lekkim uśmiechu.
Wzruszyła ramionami, udzielając częstej dla niej ostatnio odpowiedzi, na te uniwersalne pytanie.
- Zaliczyłam całą sesję w czerwcu więc trzy miesiące wolnego. W sierpniu podłapał pracę, ale to jeszcze za dwa tygodnie, w cukierni za ladą. A tak o to impreza tu, tam, ale staram się nie szaleć - dodała uśmiechając się. - Ale rzeczywiście dawno się nie widzieliśmy. Co żeś porabiał, że taki zajęty? Z Adamem się pałętasz po jego powrocie i tym co się stało u niego w rodzinie pewnie - zagadnęła najwyraźniej nieświadoma.
Wspomnienie zmarłego przyjaciela uruchomiło jakiś nerw na twarzy Wojtka. Któryś z mięśni drgnął w dziwnym ruchu, tworząc nie opisany grymas. Spuścił lekko wzrok i nieco cichszym, ale śmiertelnie poważnym głosem odpowiedział.
- Adam nie żyje. Został zabity, tak jak jego siostra.
- Co? Co ty wygadujesz? - wystękała po chwili, patrząc na niego bez cienia zrozumienia. - Kiedy niby? To bez sensu - pokręciłą głową ciężko opadając na oparcie krzesła.
- Z tego co dowiedziałem się z wiadomości było to w sobotę. Najpierw zamordowano jego, potem siostrę. - wrzucił z siebie i upił kolejny łyk. Nie chciał wtajemniczać Moniki w całą intrygę, której się domyślił, a część której naświetlił mu aspirant. Miał dziwne wrażenie, że wciągnąłby ukochaną osobę w kłopoty.
- To wszystko jest bardzo skomplikowane. Brudne, ponure. Cały jego przyjazd był wielkim zaskoczeniem. Najpierw śmierć jego taty, zniknięcie matki. Byliśmy w piątek na piwie i… cholera, zawsze uważałem go za podrywacza, a on na odchodne wyznał mi, że wrócił dla mnie bo mnie kocha. - zamyślił się, odchylając do tyłu.
Monika siedziała dłuższą chwilę w ciszy, wpatrując się w blat stołu i trawiąc informacje. W sobotę? Toż to wczoraj było… Może Adama znała z ledwie paru imprez, to mniej więcej obracali się w tym samym towarzystwie, ale więcej mieli wspólnych znajomych niż ze sobą wspólnego. Mimo to był osobą, która budziła sympatię, życzliwy, miły chłopak, były chłopak jej przyjaciółki… no właśnie.
- Co? Przecież to bez sensu… - pokręciła głową podnosząc wzrok znad blatu. W jej oczach mieszało się niedowierzanie z brakiem zrozumienia i ogromnym smutkiem. Monika od dziecka była mocno apatyczna i momentami było to wyraźnie widać. Nie raz płakała oglądając wiadomości, w których składano raport z jakiejś tragedii, katastrofy czy zamachu. - Adam… Adam chodził z Aśką przez jakiś czas i… mówiła mi, że z nim miała pierwszy raz, no wiesz - mruknęła odwracając wzrok na chwilę. - Nie mógł być gejem. Policja wie kto go zabił? Albo dlaczego? Czy… czy tobie nic nie grozi? Byliście blisko
Dopił piwo jednym haustem. Zorientował się, że ostatnie dni wpychały w jego dłoń i przełyk spore dawki alkoholu. Był młody, a już mocno zaznajomiony z tą używką.
Spojrzał jej prosto w oczy. Oczy o których nie raz marzył, aby ujrzeć w nich coś więcej niż zwykłą sympatię. Iskrę na jego widok, zadowolenie. Uczucie, szczęście. Tę tłumioną w sobie miłość.
- Wiem, że to wszystko jest pogmatwane. Nagle pojawił się śledczy, dosyć specyficzny i zadał mi kilka pytań. O rodzinę, o niego, o siostrę, o ich tatę. Odpowiedziałem to co wiedziałem. Adam.. wtedy, gdy wracaliśmy z piwa pocałował mnie. To było bardzo dziwne, obrzydziło mnie i zmieszało. Znałem go - umiał czarować kobiety, miał ich na pęczki podczas studiów. Wiem o tym. - zamilkł na chwilę. Próbował ułożyć fakty w logiczną całość. Tak, aby Monika się nie pogubiła.
- Ten policjant powiedział mi, że podobno w ciele ich taty znaleziono narkotyki. Dziwne, dotąd nie spotykane. Ba, był u mnie dzisiaj i rozmawialiśmy. Potwierdził, że kontaktował się z znajomymi Adama z roku. W tym z dziewczynami i zaprzeczały jego nowej orientacji. Wcześnie rano Adam był u mnie, opowiedział o spadku. Był podniecony i nieco zbity z tropu tą nowiną. Ich tata zostawił im kupę pieniędzy. - nachylił się ku Monice, aby móc ściszyć głos. - On i siostra odziedziczyli dwa i pół miliona złotych na głowę, plus pięćdziesiąt tysięcy otrzymane z marszu. Adam mówił mi, że to źle, bo taka suma zacznie interesować policje. Że będą kłopoty.. Na odchodne, gdy wychodził odwrócił się do mnie i powiedział, abym uważał. Widziałem w jego oczach troskę o przyjaciela, druha, brata. Jakby coś przeczuwał.
Znowu zamilkł. Położył dłonie na blacie stołu, jakby podświadomie licząc, że Monika chwyci jego dłoń. Jakaś część jego pragnęła tego, chociaż w tym momencie cały czar spotkania poszedł się jebać. Może zdoła to odbudować..
- To było niemożliwe. Pamiętam jego tatę. Pracował jak wół, nawet gdy dostał lepszą pracę. Pracował, aby utrzymać swoje dzieci. Tę kurwę..ah, nie ważne co z nią. Adam nie sądził, aby tata dorobił się takiego majątku normalną drogą. To nielogiczne. Słuchaj dalej..
Westchnął długo.
- Ten śledczy opowiedział mi, że Hanka została zamordowana wieczorem, w barze mlecznym, przy ludziach i co najważniejsze przy jej przyjaciółce. Dosyć o tym. Wypijemy ich zdrowie w krótkim toaście i przejdźmy do lżejszych tematów.
Jej pytanie o potencjalne zagrożenie dla niego zignorował. Nie potrafił powiedzieć wprost, że prawdopodobnie jest zagrożony i martwi się o bliskich. Takie sprawy działały niczym granat obronny - wybuchały nagle, rozrywajac się na odłamki i raniąc pobliskie osoby. Nie wybaczyłby sobie, gdyby stało się coś rodzinie.. gdyby stało się coś Jej. Właściwie to miał w poważaniu swoje życie. Liczył tylko, że ta sprawa się zakończy.
Zawahała się chwilkę z położeniem swojej dłoni na jego, ale ostatecznie to zrobiła, choć nie powstrzymywała jej niechęć, a zwykły szok natłokiem porażających informacji. Wpatrywała się w ich połączone ręce słuchając relacji Wojtka uważnie. Odezwała się z trudem podnosząc wzrok na niego.
- Tak mi przykro… przynajmniej zdaje się, że znosisz to dość stoicko. Na pewno wszystko w porządku? - spytała gdy dotarło do niej, że mimo otaczającej go tragedii, do której doszło praktycznie pod jego nosem, Wojtek zdaje się być dziwnie nieporuszony sprawą, która powinna zwykłemu nastolatkowi poprzewracać solidnie w głowie.
Patrzył jej prosto w oczy - w te przerażone i nic nie rozumiejące oczy, które zadawały więcej pytań, niż mogłaby wypowiedzieć kiedykolwiek. Rozumiał ją doskonale. Rozumiał też jaki odbiór ma jego osoba - flegmatyczny, apatyczny stoik. Chłodno odbiera i kalkuluje informacje.
Taki był, taka była jego natura. Chował w sobie wiele rzeczy. Po części z ochrony swojej prywatności, dlatego, że nie lubił zalewać ludzi falą swoich problemów. Nigdy nie użalał się nad sobą. Zawsze próbował. Zawsze. Ale to była Monika - osoba bardzo mu bliska, szczególnie jego uczuciom czy fantazjom erotycznym. Spojrzenie złagodniało, a on sam ciężko westchnął.
- Przepraszam. Znasz mnie, trochę tłumię w sobie to wszystko.. ale taki jestem. I czy jest w porządku? Nie wiem, raczej nie. Ktoś zabił mojego przyjaciela. Bez powodu, bez przyczyn. Nie wiem w jakich okolicznościach i kto. Dobija mnie ta bezsilność - jego usta zacisnęły się w pojedynczą kreskę. Ważył słowa i swoje emocje. Bał się odsłonić.
- Jest mi ciężko. Uwierz.. chciałbym o tym wszystkim porozmawiać ale nie mam z kim. Może i tata rozumie mnie, ale to przerasa jego męskie pojmowanie, aby rozmawiać z synem na takie tematy. Mama? Zaraz przejmie się podwójnie i będzie hryja. Natalia, chyba wiesz co po kątach o niej mówią? - spuścił wzrok.
- To moja siostra, nie chcę, aby mówiono o niej takie rzeczy. Ja nie byłem taki głupi w jej wieku. No i jest jeszcze inna kwestia, bardziej osobista ale to mało ważne w tym momencie. Chyba.
Przy ostatnim zdaniu wysilił się na uśmiech.
- Skoro mało ważne, to chyba możesz powiedzieć, nie? - spytała rozluźniając się w końcu nieco, Cofnęła rękę opierając się mocniej plecami o krzesło.
- Dociekliwa, hm? Jest pewna dziewczyna na której mi zależy, a ta cała sytuacja nie napawa mnie optymizmem. Boje się, że może to w jakiś sposób odbić się na niej.
Pokiwała głową uśmiechając się.
- Jestem pewna, że potrafi o siebie zadbać… w pewnym stopniu znaczy się - spojrzała na zegarek. Siedzieli tu już dłużej niż myślała. Czas mijał szybko, na dworze zapadł lekki zmrok, zrobiło się nieco chłodnej, chociaż i bez przesady, zwyczajnie opadł upał. - Ojej… już dwudziesta. Chyba będę musiała się zbierać. Obiecałam bratu… no nieważne - mruknęła wstając.

Pokiwał głową i zebrali się z lokalu. Pożegnali się w podziemnym przejściu, ruszając w swoje strony.
Spotkanie nie przebiegło tak jak tego chciał. Winił za to niedawne wydarzenia, jego nastrój oraz to czym mógł emanować. Nie był pewien czy chciał wierzyć w jej wytłumaczenie propos powodu zakończenia spotkania. Mogła kłamać, mogła mówić prawdę - ostatnie dni były mocno zakręcone.

I tylko ciągłe myśli żyły swoim życiem, gdy siedząc w klimatyzowanym składzie tramwaju podziwiał krajobraz za szybą. Mijające budynki i ulice Ochoty skąpane w wieczornej porze. Wysiadł na swoim przystanku i ruszył do domu.
 

Ostatnio edytowane przez Gveir : 26-03-2015 o 22:04.
Gveir jest offline