Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2015, 06:05   #12
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Post wspólny

- Jasne, trzysta dukatów na głowę i możemy zapomnieć o całej sprawie. - Rzucił spokojnie Walter szacując zbirów wzrokiem i próbując sobie przypomnieć czy zarówno toporzysko jak i obie franczeski są na swoich miejscach. Dobry rzut toporkiem z niedużej odległości potrafił załatwić sprawę bez konieczności babrania sobie rąk.

Wilczyca zareagowała błyskawicznie gdy tylko strażnik jękną zerwała się na nogi. Po chwili do jej nozdrzy do tarł metaliczny zapach krwi. Dopiero wtedy zjeżyła sierść na karku i wyszczerzyła zęby warcząc gardłowo. Gdyby któryś z przeciwników zamiast czekać na rozkaz ruszył w kierunku ich stołu zaragowała by instynktownie broniąc stada, broniąc Gregora. Zwiadowca czuł dumę kontem oka widząc opanowanie Rut.
- No niezła myśl. Dawno się tak nie naharowałem na trzy setki. - Powiedział rozmarzonym głosem. Chociaż i tak nie miał złudzeń jak to się skończy o czym dobitnie przekonał się strażnik miejski. “Im później do nas doskoczą tym lepiej” przemknęło mu przez głowę i od razu urodził się pomysł.
- Cichaj malutka - Nachylił się lekko do wilczycy wspierając się na krześle i jednocześnie gestem dając znak “każdy atakuje innego” Jednocześnie pewnie uchwycił oparcie krzesła gotów cisną nim w nogi “robotników” by utrudnić im podejście. *
Jakub de Farin, milczał chwilę, by odezwać się po namyśle. Jego głos był w pełni opanowany i jakby znudzony.
- Rozumiem hmmm… , że wasz “Pan” - zwrócił się do dowódcy - tymi niepokojąco kompetentnymi, nie dysponuje? - był w tych słowach ukryty pewien żart, jednak Jakub nie dał po sobie tego poznać, zamiast tego kontynuował:
- Nie otrzymaliśmy, jeszcze żadnej zapłaty od... - tu skłonił się nieznacznie dowódcy- “Gnidy de Kroll”. Można by rzec, nie jesteśmy mu nic dłużni, jeśli szanowny pan rozumie, co mam na myśli...
- Rozumniście, dobrze - odrzekł dowódca na to - broń na ziemi położyć, w naszą stronę kopnąć. Porozmawiacie z naszym Panem i przedstawicie mu waszą ofertę.
Jego ludzie natomiast nie mówili nic, czekali tylko. Jeden pogardliwie się uśmiechał i klepał kordem po wnętrzu dłoni.*
- Hehe, w dupie ci sie poprzewracalo? Wy z bronia a my bez i mówisz zesmy rozumni? Kopnij pacholka, niech da ci szybka odpowiedz, to sie moze dogadamy. - Rzucil Walter. Nie mial zamiaru rozstawac sie z zadnym ze swoich toporków na chwile obecna.
- Tak to zwykle wygląda, gdy bierze się kogoś w niewolę. Nuże, nie ociągać się. Miecze, topory, łuki, nawet koziki - odpowiedział pogardliwie rozmówca - bo będzie niedobrze.
- Niewole? No cóz. Jak niewola… - Odpowiedzia Waltera bylo siegniecie po franczeske, powolne, niemalze od niechcenia. Druga reka schwycil ogromne toporzysko, jakby chial je odrzucic.
Jakub wstrzymał gestem Waltera, prosząc by dał mu szansę coś powiedzieć. Jednak emocje w drużynie brały górę.
- Oj to wyście chyba nie tych bajarzy co trzeba za smarkacza słuchali. A gdzie to pęta macie? Bo ino na razie to stalą błyskacie. A to zawsze interesy psuje.- Prychną Gregor. - Lepij pchni którego z naszą ofertą jako Walter mówi. Bo kapusta stygnie.
- Ja na ich miejscu, jak im damy kogoś posłać to bym więcej ludzi ściągnęła, a nie ofertę ale to tylko moje zdanie - powiedziała cicho Zoa tak by usłyszał ją tylko Gregor za którym stała. Następnie przesunięta się krok w lewo by być bliżej okna i postawiła rękę na oparciu krzesła by w razie potrzeby wybić nim okno i zapewnić kompani drogę ucieczki.
Niemój powoli zaczął przesuwać się na tyły całej grupy. Możliwe że w tej sytuacji będzie trzeba rzucać czary i wolał w razie walki, żeby co krzepcy towarzysze przejęli impet pierwszego ataku.

Widząc, że wyraźnie gracie na zwłokę, dowódca rzucił krótkie
- Brać ich.
I zaczęła się jatka.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline