Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2015, 18:25   #7
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Cytat:
Napisał Campo Viejo Zobacz post
To samo z prowadzącymi. Im mniej mechaniki tym więcej widzimisia, albo z chodzenia na łatwiznę, albo żeby szło więcej niż mniej po ich myśli i gra nie wymykała się spod kontroli. Niby MG ma zawsze rację, ale jak zaczyna fałszować wyniki na rozliczeniach dla większego dobra lub interpretuje zasady jak mu wygodnie, to też trochę zgrzyta i gracz ma prawo nie wiedzieć na czym stoi. Tacy co sprawdzają mechanikę do minimum (rzucę w bardzo spornej kwestii) de facto i paradoksalnie prowadzą fabułę definitywnie stronniczo a nie obiektywnie i przeczą sobie samym, często nie zdając sobie z tego sprawy. Jeszcze jak ktoś jest doświadczony, to jakoś to może wychodzić. Graczom może sie podobać, bo pociskana fabuła rodząca się w głowie MG na bieżąco ma zazwyczaj na celu danie graczom przyjemności i satysfakcji, a i tak zazwyczaj nie zorientują się, że biorą udział w amerykańskim wrestlingu a nie MMA. A na koniec sesji w uniesieniu myślą, że to była dobra gra. Nie, to był teatr. Ale tym torem zszedłem na zupełnie inny temat, więc coby się zawrócić: ludzie, mechanika nie gryzie. Połyka w całości...
Lenistwo wydaje się sensowne, ale z tym się nie zgadzam, Campo. To się całkowicie rozmija z ideą storytellingu.

To że GM nie nadaje mechaniki sesji, zrzucając graczom ciężar na własny, zdrowy rozsądek i powodując przerzucenie nacisku na odgrywanie postaci nie oznacza, że nie ma własnych zasad, którymi się kieruje. Prawie zawsze ma. Czy gracze je znają? Cóż, czy ludzie znają generator liczb pseudolosowych odpowiadzialny za faktyczną, niegrową wszechegzystencję?

Każdy zbiór zasad jest arbitralnie bliżej lub dalej osadzony od zawieszenia niewiary i umożliwia rzeczywiście rozgrywkę. Ale nie każda gra ma zasady sprecyzowane prawdopodobieństwem czy regułami matematycznymi, wiele, jeżeli nie większość gier w społeczeństwie, jeżeli nie zahacza o grę w teatr, to bazuje na bardziej socjalnych cechach, logice i mniej namacalnych, programistycznych rzeczach niż wielu ściśle ukierunkowanych nerdów chce się wysilić by pojąć. Paradoksalnie, te gry są bliżej znane z dzieciństwa ludziom nie zainteresowanym naszym hobby.

A zasady spisane w bardziej ścisły, oparty na czynniku losowym i wypracowany arbitralnie system są właśnie tym - ktoś wybrał arbitralnie jakie mają być krzywe losowe determinujące propabilistycznie szanse na sukcesy i porażki, jak częste mają by spektakularne sukcesy czy porażki, i jak to wpływa na poczucie, atmosferę gry.

Jest to tak samo arbitralne, jak cokolwiek czym kieruje się storyteller, o ile tylko nie jest nader litościwy/nie prowadzi tak, by wszyscy czuli się dobrze jak na Hollywoodzkim akcyjniaku (nie trzeba czuć się dobrze by być zaangażowanym).

I tak samo arbitralne jest wszystko co układa MG w systemie z mechaniką. Nie ma mowy o grze, mamy osobę, która determinuje wszystko! Która przez design sytuacji, czy to socjalnych, czy konfliktu zbrojnego, czy surrealistycznego psychohorroru jasno określa stany zwycięstwa i szanse na nie.

To nie gra, to symulator. No chyba że posłużymy się tym
Game - Wikipedia, the free encyclopedia zamiast polskim linkiem, gdzie nacisk jest na "kodyfikacjÄ™".

I nie sÄ… to jedyne definicje "gry".
 
-2- jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem