Wątek: Narrenturm
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2015, 20:17   #30
piotrek.ghost
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Banda zwierzoludzi dosłownie wlała się z wrzaskiem do jaru. Cała grupa, której nerwy pracowały na pełnych obrotach w związku z niewiadomymi zamiarami wiedźm zwróciła się w stronę źródła hałasu. Wolfgrimm przyjrzał się bandzie, niewątpliwie była to grupa, która podążała za nimi od spotkania w karczmie, z łatwością dojrzał olbrzymiego Minotaura a po chwili też udało mu się odnaleźć w motłochu potencjalnego dowódcę. Sięgnał po topór i tarczę i czekał na nadciągające starcie.

Nie minęło dwadzieścia uderzeń serca, kiedy pozycja zajmowana przez Wolfgrimma i Helvgrima została zaatakowana. Wolfgrimm wyprowadził szybki cios od dołu, zwierzoczłek szarpnął się w uniku jednak topór ślizgając się po zbroi trafił między płyty z pomiędzy których trysnęła fontanna krwi. Dobry początek walki dodawał otuchy, była nadzieja że mimo przewagi przeciwnika wyjdą z tego cało. Jednak nie czas na rozmyślanie bo już broń tryskającego krwią potwora mija o milimetry rękę Wolfgrimma, który strącił atak kolejnej z bestii, napędzany adrenaliną Wolfgrimm naparł na kłębiącą się grupe zwierzoczłeków z zamiarem przedarcia się w stronę dowódcy, którego śmierć niewątpliwie podkopała by morale bandy. Jedna z bestii przewróciła się na własnej krwi, jednak dwie kolejne skutecznie zagrodziły drogę khazadowi i zaatakowały, Wolfgrimmowi udało się sparować za pomocą tarczy jeden z ciosów, jednak tarcza nei nadawała się już do użytku, odrzucił roztrzaskany kawałek drewna, kątem oka widząc jak atak kolejnego z potworów mija jego głowę. Szczęście mu dopisywało, Grunigi miał go w swojej opiece, jednak nie miało to trwać długo, kolejne sekundy przyniosły nagłą zmianę fortuny, wprawdzie Wolfgrimm niemalże rozpłatał głowę jednej z bestii ale sam został zasypany gradem ciosów, które jakimś cudem udało się sparować. Krasnolud wiedział już, że popełnił błąd łamiąc szyk, jaki udało mu się ułożyć z Sverrissonem i Jaromirem, udało mu się odeprzeć kolejny atak, jednak przemęczenie zrobiło swoje, szabla potwora przebiła zbroję i zraniła go w udo, szczęśliwie cios nie był zbyt mocny, toteż Wolfgrimm mógł dalej walczyć, niestety, cios wyprowadził khazada z równowagi a kolejne już nie były takie słabe, potężny ból odezwał się w nodze krasnoluda i już nawet buzująca adrenalina nie była w stanie pomóc, resztkami sił odczołgał się z tłoku i zapadła ciemność.

Tylko dzięki natychmiastowej pomocy medyka udało się zatamować krwawienie z uda krasnoluda, pomniejsze rany mogły poczekać, Khazad obudził się po raz pierwszy po dwóch dniach od starcia, ze zdumieniem zauważył, że wiedźmy dały im schronienie i gościnę, a może to tylko gorączkowe majaki? Khazad spróbował się podnieść jednak jego stan mu na to nie pozwolił, a minimalny wysiłek spowodował kolejną utratę przytomności i lekki krwotok z nogi.
Kiedy Wolfgrimm otworzył oczy było ciemno, jedynie blask ogniska rozświetlał twarz Helvgrimma, który prawdopodobnie pełnił wartę.
- Wody - wyszeptał przez spierzchnięte gardło, noga paliła jakgdyby leżała w ogniu a nie obok ogniska, a w gardle miał uczucie jakby ktoś nakarmił go miałem węglowym. Helvgrimm pomógł mu się napić i poinformował, że jest noc trzeciego dnia po walce. Przykazał mu też nie wykonywać gwałtownych ruchów, na co Wolfgrimm bynajmniej ochoty nie miał pamiętając o konsekwencjach nadwyrężenia sił poprzednim razem kiedy się przebudził.

Kiedy obudził się następny raz, noga już tak bardzo nie piekła, dalej czuł ból jednak był już w stanie czysto myśleć i rozmawiać. Od towarzyszy dowiedział się, że jest 5 dzień po walce, powiedzieli mu też, że budził się pare razy, jednak sam khazad tego nie pamiętał. Kiedy z pomocą Helvgrimma podniósł się do pozycji leżąco siedzącej, zobaczył leżącego obok Jaromira, którego głowa owinięta była przesiąkniętymi od krwi bandażami, jak widać nie był jedynym, który ucierpiał, kawałek dalej leżał elf, który jednak co zdziwiło krasnoluda nie był poznaczony żadnymi ranami. Tego dnia potrafił już coś zjeść i samemu się napić.

Przez dwa ostatnie dni, jego stan pozwolił mu nawet na siedzenie przy ogniu i w razie konieczności dorzucenie niewielkich gałęzi, nie mógł jeszcze wstać ani się przenosić jednak czuł się minimalnie lepiej, widział przed sobą szansę na powrót do zdrowia, od Helvgrimma dowiedział się, że pomógł mu Klaus, czy może jak się okazało Klara, zapamiętał żeby jej podziękować.
 
piotrek.ghost jest offline