Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2015, 20:43   #273
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Rozmowa z Szefem obozu

- Zapłata nam nie potrzebna, ja wykonuje swe obowiązki a reszta nieźle obłowiła się na tym pokurczu, co do jedzenia dzielimy się po prostu tym, co możemy żałuje, że nie mam więcej. Jak Pan chcę to możemy wziąć te skóry i sprzedamy w mieście a wam przywieziemy za to, co wam potrzeba - Zaoferował?

- Wiele ich nie mamy, bo na odzienie są potrzebne, ale dziękujemy

- Jest jeszcze problem, bo ten szalony Derro zbezcześcił sporo grobów i duchy są raczej wściekłe. Złożyłem zmarłym przyrzeczenie na Dziedziczkę, że je godnie pochowam, ale żeby to zrobić trzeba znaleźć jakiegoś zaufanego kapłana najlepiej Pharasmy. Żeby mu zapłacić zabraliśmy od zmarłych kosztowności, bo ich groby były i tak rozkopane wydaje mi się, że to w miarę uczciwe podejście i dlatego Panie macie gwarancje, że tu wrócę spełnić dane wam i trupom obietnice. No, chyba, że bym zemarł w walce, ale to wtedy moi towarzysze pomogą... W każdym razie chciałem ostrzec, że są pułapki i złe duchy to lepiej się na cmentarz nie zapuszczać dopóki nie sprowadzę pomocy. Ja oczywiście waszego sekretu, że tu jesteście nie zdradzę pierwszej lepszej osobie znajdę kogoś godnego zaufania, ale święty mąż tu potrzebny, bo ja jeno wojownikiem światła jestem i ducha mogę, co najwyżej przegonić albo grób wykopać, ale nie wyciszę

- Możemy jakiś tam prowizoryczny pochówek zorganizować. Wprawdzie nie ma u nas wyświęconych kapłanów, ale wiary ci u nas dostatek, bo niewiele więcej mamy

- Dobrze, Panie zrobicie jak chcecie, chociaż jak mówię wściekłe duchy i pułapki napotkaliśmy, więc szalonego pokurcza ani jego sług nie napotkacie, ale bezpieczeństwa gwarantować wam nie mogę. - Odrzekł.

Płachty namiotu zaszeleściły a w środku pojawiła się znajoma postać czarodziejki. Rozejrzała się po zebranych, po czym powiedziała. - Witam... chyba nie jestem w złym momencie ?

- Muszę ci jeszcze o jednej rzeczy powiedzieć Panie w kryjówce stukniętego pokurcza znaleźliśmy zapasy jedzenia: Wódkę, jakiejś jaja czegośtam, co nasza szlachcianka mówi, że frykasy, herbata, dużo jadalnego nietoperza oraz grzyby. Problem w tym, że cześć z tego to trucizna jest! Wam mówię, bo rzeście człek rozsądny nie chce żebyście mi z głodu pomarli, ale boję się, że mi się strujecie i poumieracie! Wzięliśmy próbki i zaniesiemy do alchemika żeby nam powiedział, co może zaszkodzić

- O Pani Elphira cudownie wy to lepiej lordowi wytłumaczycie! - Dodał z ulgą na widok czarodziejki

-, Co wytłumaczę? - Spytała zdezorientowana.

- Przez miesiąc dwa powstrzymam moich ludzi... Ale w zimie to i o zupie z kory śniliśmy

- A chodzi o składzik. No znaleźliśmy zapasy alchemika, ale nie wiadomo, co jest jedzeniem a co składnikiem do jego badań wszystko razem trzymał... Chyba tylko te suszone nietoperze są bezpieczne, ale i tego nie wiem. Ja bym nie ruszała na pewno grzybów jedzenie nie powinno się świecić. i jaki tam miesiąc? Jak tylko wrócimy to damy próbki do zbadania alchemikowi i zaczniemy planować transport? Swoją część tez zapewne przekażę w końcu, co ja zrobię z tyloma pieniędzmi... No dobra może mam parę pomysłów, ale to w słusznej sprawie. Jak by ktoś się zainteresowałam, czemu takie zapasy to możemy powiedzieć, że mamy dobry ruch w zajeździe.

- Dlatego postaram się jak najszybciej do tego alchemika pójść! Ten przyjazny, Derro normalny mówi, że wódka i skrzydełka nietoperza są jadalne, chociaż z notatek, co je Pani Elphira wyczytała to go brat podtruwał bodajże herbatą a boje się, że lud wygłodniały to nie posłucha jak im powiecie, że herbata to truje i będą żreć jak leci

- Tym bardziej wam dziękuję, postaram się wam pomóc... Choć nie wiem jak. A zajazd skąd? Mieszkacie u Hanka? Krewni jego jacyś?

"No i klops jak to wytłumaczyć by nas nie pogonili z widłami? Jeśli tu w ogóle jakieś mają..." - Skarciła się w duchu. - W mieście jest nowy zajazd...

- Zajazd w dawnym Dworku Ravenwoodów! Prowadzi go panienka Hope Revenwood przemijała osoba! Ma bardzo dobre serce! - Odpowiedział radośnie Eryk.

Lord zdumiał się, ale potem zrozumiał - To, co jest martwe pozostaje pogrzebane. Tak, wspominaliście, że Sir Nicolas zaginął. Szkoda jego córki. Jej dziadek żyje?

- Zależy, o kim mowa? Jeśli o Lorda Waltera chodzi to żyje, choć podupadł na zdrowiu ostatnio... - Odpowiedziała, z ulga stwierdzając, że jednak Whitecrow nie był aż tak uprzedzony, co do rodu, Ravenwoodów a przynajmniej Hope.

- W takim razie po jego śmierci część majątku przypadnie mojemu bratu, bo to nasi dalecy krewni

"Szlachta i ich majątki... Czasami mam wrażenie, że majątek i reputacja jest ważniejsza od ludzi tworzących ród. Pieniądze dobra rzecz, ale niektórzy chyba za dużo im uwagi przywiązują." - Pomyślała. - Rozumiem. W sumie jest jeszcze jedna sprawa, chodzi o Kirrę. Wspomnieliście, że derro chciał ją w zamian za leczenie, w sumie dobrze, że się nie zgodziliście, bo jak się dowiedziałam jego metoda lecznicza była oparta na miotaniu kulami ognia. Co nie zmienia faktu, że w dzienniki określił ją mianem obiektu zero? Wygląda na to, że może dla nich być cenna, choć chyba nie na tyle by otwarcie działać przeciw wam by ją złapać. Lub po prostu nie miał dość środków i dlatego chciał negocjować. Ten raczej już nikomu nie zaszkodzi, ale nie wiem czy jak zjawią się inni to nie podejmą bardziej stanowczych działań. Dlatego też chciałabym zasugerować, że w przypadku gdybyście mieli problemy mogłaby zamieszkać w dworku. Już jej o tym wspominałam, ale lepiej wam tez wyjaśnić sytuację.

- Nie mogę jej zabronić opuszczenia naszego obozu, ale rozumiecie, że Kira jest... Oryginalna?
- Tak ma bardzo szeroki uśmiech już się o tym przekonałam.

- Rozumiem... W takim razie, jeśli chce z wami
Iść to nic nie mogę zrobić


- Na razie jej tylko zaproponowałam, bo też widzę, że tutaj raczej problemów nie ma a ma przyjaciół. Zresztą powiedziała ze się zastanowi.

Gdy już zakończyli sprawę dziewczyny Eryk postanowił poruszyć ostatnią trapiącą go kwestie - Mam nadzieje, że uda nam się jakoś was uzdrowić i sprawić żeby Pan wrócił, jako głowa rodu, bo lepszy pan człowiek jesteś od brata. Nic obiecać nie mogę, ale spróbuje dobre słowo Lordowi Geariemu o Jaśniepanu rzecz jak już go uratujemy i dojdzie do siebie. Znaczy, jeżeli chcecie, bo wiadomo, że dług będziecie u niego mieć spory wtedy a ja się nie chcę narzucać
- Dziękuję Sir Eryku. Rad byłbym, aby słowa twe okazały się prawdą... Wtedy postaram się pomóc wam i Pannie Hope

Po skończeniu tejże rozmowy ruszyli w dalszą drogę.

Obóz i usprawnienia

Aby głowa Ogra nie zgniła w czasie podróży zatopili ją w słoju z formaliną , który znaleźli w laboratorium Derro. Eryk dorzucił do tego łeb jednego z podziemnych sług potworka tak na wszelki wypadek gdyby kuglarz chciał mieć wybór.

Skóry, które dał im Whitecrow obwiązał wokół kilku gałęzi uciętych z przydrożnych drzew robiąc w ten sposób prowizoryczną osłonę od słońca dla swojego nowego przyjaciela bojąc się, że w samo południe okutanie szmatami może nie starczyć.

Gdy rozbili się na noc Eryk nie mógł się nachwalić zdolności kulinarnych Pana Muffinka. Miał bardzo przyjemne sny wypełnione światłem i łaską swej patronki, poczuł, że bogini jest zadowolona z jego sprawiedliwego postępowania i ześlę mu od teraz więcej łask, aby mógł wykonywać swe powinności.


***

Spojrzał na stwora przyczepionego do herbu - Wiecie, co to za żyjątko? Można tym nakarmić koniki? Bo chyba zgłodniały biedactwa ? - Spytał jak zwykle praktyczny. Gdy już mądre głowy skończyły analizować znalezisko ściągnął truchło i wyczyścił znak - Wygląda na to, że coś tu się zmrowiło. Trzeba toto wypędzić i odzyskać domek w imieniu Panienki Hope
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 27-03-2015 o 20:47.
Brilchan jest offline