Stasiek zapalił stojącą na nocnym stoliku lampę, a światło ukazało powstały w ciemnościach chaos. Jeden pijany na jego łóżku, drugi porażony Nightwingiem właśnie się na niego osunął. Stefan celujący w Shemitę paralizatorem-kijem, a sam Shemita miał rękę na temblaku. Szczęśliwie nagłe światło na moment oślepiło obu walczących.
- Stefek! Zostaw pana!~ –polecił Stanisław.
- Włazicie do cudze pokoju i czego się spodziewacie? - wycedził młodszy Nowicki nadal w pozycji bojowej.
Szczęśliwie Shemita pozostał spokojny. Może za często pracodawca zrobił coś głupiego? Może sama ręka go zniechęcała.
- Przepraszam za niego. Młody, to płochy. Nadgorliwie wykonuje rolę mojego adiutanta - starszy Nowicki położył rękę na głowie młodszego próbując skłonić go do ukłonu. Stefan jednak się od niego odsunął.
- Jeśli pod kiełbasę i niedźwiedzia zaliczacie Piastię to tak, stamtąd jesteśmy - powiedział Stefan patrząc spode łba na przybysza z temblakiem.
- No nic wielkiego się nie stało, nie? - Stanisław zaklaskał parokrotnie po wielkopańsku i uśmiechał się. – Każdemu zdarza się pomylić, nawet pokoje w hotelu. My to darujemy. A mam nadzieję, że panowie i nam darują. Zwłaszcza, że na pana szczęście dysponujemy medykiem. Ste… Pawełku skocz po Midorina.- klepnął młodszego w bark zachęcając do wyjścia.
- Milord ma takie dobre serce - rzucił młodszy na odchodnym. W jego głosie pobrzmiewał sarkazm. Na ramię zarzucił sobie kij.
Starszy Nowicki zaś w teatralnym geście poprawił koszulę i włosy. Opłacało się spać w ubraniu. Nawet jak pomięte to wciąż lepsze niż pidżamka.
- Stanisław Radziwiłł, słyszeliście może o mnie? Miło mi was poznać wyciągnął rękę z czarującym uśmiechem na twarzy.
Stefan w tym czasie zapukał do pokoju Samuela:
- Smutas, Midorino jest potrzebny. Milord wzywa, bo mieliśmy nagłych gości. Już się nimi zająłem, ale i tak będziesz potrzebny, Midoro wołała do drzwi. |