Wątek: Brudy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2015, 12:22   #25
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Warszawa

Ależ się Lepa bał, o Jezusiczku! Ledwie co parę dni temu Rafał do niego przyszedł, chcąc ubić interes, odesłał go z kwitkiem, a teraz co? Teraz Rafał leżał w kostnicy w kilku komorach naraz. Kyrie eleison co się tutaj wyprawiało. Na dodatek jego koledzy, Piotrek i Filip przyszli i go wypytywali jakby byli z policji. Coś się złego działo, coś wisiało w powietrzu. Jeszcze parę tygodni temu myślał, że wszystko będzie się sypać w dobrym kierunku, rynek się pozmienia i w ogóle, ale wszystko się tak skomplikowało, że sam już nie wiedział co się dzieje. Wiedział jednak, że jeśli Dawid wrócił i tak jak twierdzili Piotrek z Filipem, był ostro wkurwiony, to sprawy w stolicy przybiorą nieciekawy obrót. Dlatego też trzeba było opowiedzieć się po jednej ze stron, a wybrać było ciężko, bo z tego co obliczył Lepa, było ich trzy. No w sumie może i cztery jeśli doliczyć psy. Mimo wszystko zdecydował się na Dawidka, czy też Davida.
Stał pod drzwiami czekając aż gospodarz mu otworzy i pocierał niepewnie ręce, nerwowo rozglądając się dookoła.
David otworzył spoglądając na niego ponuro, z przytłaczającą, ciężka dozą smutku w oczach.
- Lepa... co jest? - mruknął przestępując z nogi na nogę u progu drzwi.
- Eee, bo ten - powiedział cicho spuszczając wzrok. - Gadałem z ludźmi co nie?
- No... - podpowiedział mu anglik, gdy chłopak umilkł na dłuższą chwilę.
- Znalazłem gości, którzy byli w tym barze, wyszli zanim doszło do tego, tego, ale widzieli kto to był.
- Viktor?
Lepa pokiwał głową.
- Spodziewałem się, ale dzięki za potwierdzenie. Coś jeszcze?
- Ta druga dziewczyna co tam była...

***

Tomek

Średnio poszło, średnio. Jasne, że jeden był całkowicie poza zasięgiem klient, ale reszta… pech czy brak odpowiednich starań? Motywacja z pewnością była. Może i powinien jeszcze popróbować, ale były i inne rzeczy do roboty, też nieźle opłacalne.
Po wizycie pod adresem Joanny Tomek wracał autobusem. W drodze do domu zadzwonił do Gabriela.
- Huk nie żyje. Starzyński wyjechał z Warszawy. Drawskiej nie ma pod wskazanym adresem. Pozostałe dwie paczki dostarczone do celu. Przekaż pracodawcom i daj znać co dalej.
Rozłączył się nie czekając na reakcję Gabriela.
Gdy już dojechał do nowego mieszkania, Gabriel oddzwonił. Westchnął ciężko na powitanie i wyraźnie brakowało mu wcześniejszej wesołości i energii. Brzmiał na mocno zmęczonego i zmarnowanego dniem.
- Huk rzeczywiście nie żyje - powiedział w końcu. - Zwróć nam jego dostawę, co do reszty… zdaje się, że pracodawcy liczyli na większe starania? Skąd masz informacje, że Starzyński wyjechał z Warszawy? Namierzyłem z ciekawości jego telefon, był dziś znaczną część dnia pod wskazanym adresem, przez resztę trochę w mieście. Co do Drawskiej podobnie. Byłeś w domu, upewniłeś się, że jej nie ma, czy nie wiem, zadzwoniłeś do furtki i się ścipkałeś? - wciąż mówił szybko, ale bez dawnego zapału. - Twoje zadanie polegało na jak najszybszym dostarczeniu towaru, a wygląda na to, że zmarnowałeś pół dnia. Może druga posada za bardzo cię spowalnia? - rzucił na koniec. - Im szybciej tym lepiej Tomku - nie raczył się pożegnać, kończąc rozmowę w takim stylu jak Tomek wcześniej.

Druga posada… póki co wydawała się być sielankowa. Widocznie sporo osób nie miało problemu ze zmianą dostawcy, deklarowali się, że są gotowi wpadać po towar gdy tylko trzeba będzie. Śliwa pisał, że jutro Tomek dostanie świeżą partię do rozdysponowania, nie powiedział jeszcze dokładnie czego, ale pewnie sam nie wiedział.

Wojtek

Rodzice nie wrócili i najwyraźniej nie mieli zamiaru wracać. Zaczynało wyglądać na to, że jedynym sposobem by zobaczyć co się dzieje, to do nich pojechać, a przynajmniej póki co żaden inny pomysł nie przyszedł Wojtkowi do głowy.
Natalia przynajmniej została w domu, siedziała w pokoju, z nogami na krześle, podłączona do laptopa wielkimi słuchawkami, z których uciekały ostre basy. Dostrzegła go kątem oka, obróciła się na chwilę i skinęła głową by od razu wrócić wzrokiem do ekranu komputera.
Chyba nawet nie zauważyła kartki, którą jej zostawił, ale teraz było to bez różnicy.

Ktoś zapukał do drzwi. Dosyć mocno, raczej nie był to już tenc chłopak co wtedy, chyba, że używał młota by dać znać o swojej obecności.
Ręka człowieka, który stał po drugiej stronie wizjera mogła być spokojnie używana jako młot, o ile ktoś byłby w stanie ją podnieść. Zdobił czy też szpecił ją specyficzny, być może nieco przerażający tatuaż, który sprawiał wrażenie, że odlepiono znaczną część skóry, jakby była z miękkiej gliny, by odkryć kryjące się pod nią napisy. Zupełnie jakby zaatakował go wściekły pies, który zrezygnował, gdy zobaczył, że ofiara ma zmumifikowaną rękę.


- Starzyński! Oj! - krzyknął łysy dwudziestoparoletni chłopak. Sięganie po parasol byłoby w tej sytuacji śmieszne.

Joanna

Hol był bardzo nijaki, natłok delikatnej zieleni miał pewnie działać uspokajająco i całkiem możliwe, że tak było, ale sam korytarz nie miał żadnego charakteru. Nie powieszono żadnych plakatów, żadnych obrazków. Długi korytarz prowadzący do wielu gabinetów, szanowanych, prywatnych specjalistów od wielu, wielu przypadłości. Większości już nie było w pracy i na jedynym z plastikowych, ale wygodnych, błękitnych krzeseł siedziała właśnie Asia, cierpliwie czekając na Tymona.
Trzeba przyznać, że temperaturka była bardzo przyjemna. Aż szkoda było, że zaraz trzeba wyjść na ten upał na dworze. Nawet wieczorem nie odpuszczali.
Smutny, głęboki głos wyrwał ją z myślenia o niczym, które tak bardzo było jej teraz potrzebne. Całkiem możliwe, że zwariowała i miała właśnie zwidy.
- Nie wróci. Odjechał - mruknął David, siadając obok Asi. - Przykro mi - powiedział patrząc na nią, zupełnie jakby naprawdę było mu przykro.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline