Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2015, 15:16   #13
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Tam gdzie więcej ludzi i jakieś zbiegowisko, zaraz zbierają się i dziady żebracze. Jeśli było coś, czego Walter nie znosił poza marnowaniem mięsa, to na pewno byli to żebracy. Dzień wydawał się całkiem niezły, nikt go nie próbował zabić, za wyprawę do zamku miał zgarnąć solidną sumkę, to że nikt jeszcze z niego nie wrócił nieco bagatelizował. Dopóki jakiś łachudra nie zaczął się do niego łasić.
- Panie łaskawy, co łaska, bogi wynagrodzą. - Zaczął zawodzić zapuszczony mężczyzna w łachmanach, wyciągając w stronę wojownika drewnianą miseczkę.
- Śmierdzisz jakby ci coś w spodniach zdechło i skisło, masz i się wykąp. - Powiedział zimno Rzeźnik spluwając żebrakowi pod nogi. - Chyba że wolisz sobie ciuchy na tarze wyprać, albo kijem wygrzmocić. - Znacząco poklepał najpierw ostrze, potem stylisko topora. Odwrócił się na pięcie i ruszył dalej. Doleciały go jeszcze złorzeczenia kierowane w jego stronę, ale był już na tyle daleko, że nie chciało mu się wracać.


Niesmak z zakupów nieco zmył dobry posiłek w gospodzie, spłukany solidnym piwem nawet poprawił mu humor. Zapowiadał się przyjemny wieczór, spokojna noc i zmierzenie się z tajemniczą mgłą dopiero rano. Był pewien, że cokolwiek by się w mgle nie kryło, dało się w ten czy inny sposób porąbać. Idyllę przerwała banda zbirów, oczekująca najwyraźniej solidnego łomotu. Przynajmniej tak mógł stwierdzić po ich zachowaniu. Dyplomacja jak zwykle na nic się nie zdała. Banda wiedziała, że mają przed sobą zgraję, której ich zleceniodawca chciał się pozbyć, a podeszli do tego jak jakieś uczniaki.


Franczeska aż wyrwała się z dłoni Rzeźnika, mknąc ku jednemu z przeciwników z zabójczą precyzją. Drab nawet nie zdążył się dobrze rozpędzić, kiedy podwinęły się pod nim nogi. Kawał solidnego ostrza z jeszcze drgającym styliskiem utkwił mu w twarzy tak, że rodzona matka by go nie poznała. Nim zdążył zwalić się na ziemię, Walter już trzymał swoje toporzysko mocno w obu dłoniach blokując cios tasaka. Wyparował go ostrzem tuż przy ciele, krzesząc iskry, a po chwili odpowiedział szerokim zamachem od własnej nogi, po środek klatki piersiowej zbira. Ten próbował się co prawda bronić, ale Walter beznamiętnie włożył w cios całą swoją siłę, zwyczajnie odrąbując rękę swego przeciwnika. Krew prysnęła głównie do tyłu i w bok, ale obryzgała również samego rzeźnika jak i sojuszników trupa. Kiedy reszta zmagała się ze swoimi przeciwnikami, Walter nogą pomagał sobie w wyszarpywaniu ostrza z pokiereszowanego zbira. Nikt się jakoś nie kwapił, żeby wykorzystać tą okazję.


Potem już było po wszystkim w dość chaotycznym zbiegu okoliczności, Walter sam nie do końca wiedział jak Niemój znalazł się za przywódcą zbirów z nożem przy jego gardle, ale użył tego jako przekonującego argumentu, żeby tamten odwołał swoich ludzi. Mimo to, Walter nie wypuszczał z rąk toporzyska.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline