Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2015, 17:21   #49
Earendil
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Tura 10- Panowanie Taltuka

Czasy pierwszych taiotlanich to w dużej mierze legendy, a naukowcy w poprzednich wiekach skłonni byli nawet włożyć te wszystkie podania między bajki. Owo stanowisko zostało podważone przeszło pół wieku temu, w wyniku odkryć archeologów, którzy dokopali się do niezwykle interesujących znalezisk. Jak państwo się domyślają, mówię tu o słynnych „Freskach Taltuka”, malunkach datowanych na panowanie właśnie tego legendarnego króla. To zadziwiające jak wiele może nam powiedzieć o zamierzchłych czasach taki kawałek gruzu. Etnolodzy dostali potężną bazę danych, dzięki której mogli zweryfikować swą wiedzę wynikłą z badania folkloru. Doszli nawet do wniosku, że stara ludowa pieśń „Tralalala, to Taltuka jest świat” pochodzi właśnie z tego okresu!

My skupimy się jednak na „Freskach Taltuka”, analizując je od innej strony. Jak państwu wiadomo, obok przedstawienia wielkich zwycięstw taiotlaniego, jego propagandowo utrwalonej walki z demonami Nahakai i Malagiem, ukazują się nam również białe twarze, pozbawione oczu, umieszczone po bokach malunków. Owe upiorne oblicza są pierwszym symbolem Kat’zai i jego uczniów. Wskazuje to nam, że właśnie już za panowania Taltuka, a nie dopiero jego następcy, miała miejsce oficjalna akceptacja tych objawień. Biała twarz jest twarzą proroka, gdyż wierzono, że albinosi są właśnie, ze względu na swój wygląd, wrażliwi na opętania przez różne duchy- także więc duchy Przodków.

Wróćmy jeszcze raz do utrwalonych wizerunków Taltuka. Z pewnością wasz wzrok przykuwa druga postać, która stoi obok niego, a wygląda identycznie, tylko jest mniejsza o połowę. Jest to wedle przekazów jego syn, którego mianował anokiem, to jest swoim namiestnikiem i prawą górną ręką. Utrwalenie go wraz z władcą miało zapewne ułatwić dziedzicowi przejęcie tronu, oswajając lud z jego osobą i zapobiegając ewentualnym walkom o władzę w przyszłości, między jego krewnymi. Po bokach tej pary występują klęczący kapłani, z czego grupa po prawej ma, oprócz insygniów kapłańskich, namalowane nad głowami białe twarze Kat’zai. Choć minęło wiele wieków, to my intuicyjnie potrafimy odczytać znaczenie takiego przedstawienia- oprócz złożenia hołdu przez stan kapłański, mamy tu zaprezentowane przesłanie propagandowe. Lud, prezentowany przez kapłanów, wydaje się być rozdarty pomiędzy starymi wierzeniami a naukami horimtulai, czyli mnichów gekatzai. Jednak to osoba króla łączy naród i zapewnia mu pomyślność, co symbolizują tygrysie skóry u jego stóp i żółty batat, namalowany nad jego głową.

Największe emocje budzą jednak inne fragmenty wydobytych malowideł. Prezentują bowiem rząd zielonych, żabo-podobnych istot nanizanych na pale, wokół których schematycznie namalowano ogień. Potwory są otoczone kręgiem tai'atalai, którzy w rękach trzymają włócznie i pochodnie. U góry zaś, na tronie spoczywa postać taiotlaniego, promieniujący majestatem...


- Wykład poświęcony początkom cywilizacji tai’atalai

***

Taiotlani spoczywał na tronie, a jego twarz wręcz promieniała z radości. A może po prostu światło płonących stosów padało przez okna na postać króla, którego upiorny śmiech niósł się po pustej sali. W tej chwili, Taltuk był bowiem sam na sam ze swoim boskim majestatem, odprawiwszy strażników, by pilnowali drzwi do komnaty. Król zanurzył się w miękkie futra katullai, którymi wyłożony był jego tron. Nie był już tak młody, czuł, że jego czas powoli nadchodzi, ale nie przejmował się tym tak bardzo. Codzienne igraszki z jego żonami i konkubinami, które oficjalnie były tylko służbą pałacową pozwalały mu na przyjemne zbliżanie się do starości. Dodatkowo, Taltuk odkrył przyjemność z obcowania ze swoim synem, który zdawał się podzielać zainteresowania ojca jak nikt. W tej właśnie chwili, anok Amali’inka w jego imieniu sprawował pieczę nad jeszcze jedną rzeczą, uprzyjemniającą taiotlaniemu starzenie się.

Król jeszcze raz wsłuchał się w nieludzkie wycia maltretowanych, ku uciesze tłumu, zielonoskórych przybyszów. Ci sami komulai, których pojął w niewolę, wydając im bitwę, w której zagarnął, oprócz nich samych, także wielką łódź, którą przybyli, a którą reperują i starają się opanować jego rzemieślnicy. Choć Taltukowi bardzo przypadły do gustu krzyki komulai, tak różne od śpiewnych głosów tai’atalai, to wiedział, że rozsądnie będzie zachować część. W końcu przyjemność trzeba stopniować i rozłożyć w czasie, tak jak tortury.

Dlatego ci najbardziej obiecujący dostali się pod opiekę kapłanów, oczywiście pod nadzorem wojowników, aby spróbować przystosować ich do panującego tu klimatu i kontrolować ich rozród. Reszta poszła albo na pale (ku radości tłumu i samego taiotlaniego), albo ryć ziemię i głazy. Król liczył, że może w tych twardych kamieniach kryje się sposób, na unieśmiertelnienie go w pamięci potomnych. A poza tym, patrzenie na zdychających z wycieńczenia i słaniających się pod razami trzcinowych rózg komulai było bardzo satysfakcjonujące. Ani przez chwilę nie obawiał się zapowiadanego przez przedstawiciela zielonoskórych odwetu ich pobratymców, ani nie dawał się zastraszyć jakimiś dziwnymi Nesjajai. W końcu to on jest tu od wymyślania rzeczy, których inni się mają obawiać.

Taltuk ziewnął i przeciągnął się na tronie, wciąż zasłuchany w krzyki odzieranych ze skór komulai, gdy do środka weszła służąca, całkiem naga, która podała królowi puchar i klęknęła u jego nóg, przyciskając swoje małe piersi do jego kolan. Taiotlani pociągnął łyk napoju i spoglądał przez okno na wciągane na pale nowe ofiary. Taltuk miał wszystko, czego pragnął...


***

 Dziewiętnasty ustęp w Kainai-hen-atalai:

Tako rzecze wielki Taltuk: Niech każdy mąż weźmie sobie po pięć żon i każdej da przynajmniej troje dzieci. Pierwsze, na cześć Przodków, drugie na chwałę taiotlaniego, trzecie na pociechę matce. To jest miłe nam i Przodkom. Tak rzekł taiotlani, niech żyje w szczęściu i zdrowiu!
 

Ostatnio edytowane przez Earendil : 29-03-2015 o 17:24.
Earendil jest offline