-
Nie jesteś pieprzonym Jamesem Bondem, Wilde. To nie jest robota dla ciebie. - Pani Petrov, czy jest panie pewna, że podejmie się tego zadania? - Pani Natalia Raven jak mniemam? Czy rozumie Pani na czym polega to zlecenie i mimo wszystko chce się go podjąć?
Och, ile razy słyszała te i inne wyrazy niedowierzania i zwątpienia. Słuchała ich Natasha Wilde, Aleksandra Pertov, Natalia Raven. Słyszała to, jako kilka innych osób, których tożsamość aktualnie przyjęła, lub które wymyśliła.
- Nie sądzę, że to zadanie dla kobiety.
- To może być niebezpieczne, ale z taką ładną buźką możemy załatwić ci inną pracę.
- Bla bla bla….
Kilka lat temu mocno ją to irytowało, przywykła jednak. Wysłuchiwała długich monologów pełnych wątpliwości z kamienną twarzą, od czasu do czasu przytakując. Potem podawał swoje warunki i czekała spokojnie czy zleceniodawca na nie przystanie. Znała swoją wartość, negocjacje nie miały sensu.
Mimo początkowej niechęci pracodawców finał zwykle był taki sam.
- Nie mam pojęcia jak to pani zrobiła, dziękuję.
- Dobra robota, czy możemy liczyć na panią w przyszłości?
- No, no Wilde, a jedna ci się udało. Po pieniądze zgłoś się tam, gdzie zwykle.
- Bla bla bla…
Profesjonalistka – to słowa najlepiej określało tą kobietę. Okazało się jednak, że nawet profesjonalistom czasem zdarzają się wpadki, za które płaci się wysoką cenę.
***
Od zawsze wiedziała jak zadbać o swój tyłek, urodziła się z tą cenną umiejętnością. Tym razem nie było inaczej.
Jeśli jesteś w wiezieniu - przystosuj się, przecież nie wiesz jak długo będziesz kiblować. Sprawdź z kim warto zawrzeć znajomość, od kogo trzymać z daleka, a kto nie jest wart nawet splunięcia w jego stronę.
Dwudniowy rekonesans wystarczył, by w tym parszywymi miejscu ustawić się najlepiej jak się dało. Więzienie nie różniło się szczególnie od świata, który zostawiła za murami i drutem kolczastym. Każdy dba o własny interes, uśmiecha się fałszywie, udaje, manipuluje i knuje za twoimi plecami. Brzmi jak normalne życie, tylko powierzchnia użytkowa trochę mniejsza, niższy komfort, o rozrywki na poziomie nieco ciężej no i nie można pójść do kosmetyczki.
Żyła sobie więc w tym obskurnym małym światku bez manikiurzystki i dostępu do internetu wiedząc, że prędzej czy później ktoś się o nią upomni. Nie myliła się.
***
Miękka wykładzina przyjemnie muskała jej bose stopy, do nosa dochodziła interesująca, delikatna woń, która w niczym nie przypominała więziennego smrodu. Ręce wciąż były w zakute w kajdanki. Natasha nasłuchiwała chwilę udając, że wciąż śpi, po czym powoli otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu. Prywatny samolot, to nie ulegało wątpliwości. Drugą rzeczą, na którą zwróciła uwagę byli współpasażerowie. Nie znała nikogo z nich, niedobrze.
Kobieta, która przemawiała do niej i siedzącego obok gościa w więziennym uniformie nie była zbyt przekonywująca. Wyraźnie skacowana i nieprzygotowana sprawiała wrażenie raczej śmiesznej niż profesjonalnej. I weź takiej uwierz w cokolwiek, przecież to jakaś parodia.
- Ja miałabym kilka pytań – powiedziała spoglądając ukradkiem na wciśniętego w fotel mężczyznę, którego chyba średnio obchodziło to, o czym się mówi, kto wiem, może bał się latać
– ale to potem. - - Po pierwsze – zwróciła się do kobiety
– czułabym się bardziej komfortowo, gdybym mogła wziąć prysznic i przebrać się w jakieś przyzwoite ciuchu. Nie mówiąc już o tym, że przydałoby się żebyście zdjęli mi to z rąk – uniosła skute dłonie.
Mimo całego absurdu sytuacji miała przeczucie, że nikt nie robi sobie z niej jaj i faktycznie lecą do Grecji.