Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2015, 13:36   #274
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Czarodziejka przyglądała się przez chwilę szlachciance i zorientowała się że trzymana przez nią różdżka była jej znajoma.
- Ty hipokrytko ! Nas oskarżasz że pomagamy wam z chciwości a sama żeś zgrabiła grobowiec który zbadaliśmy ! I nie kłam mi tu bo rozpoznaję tą różdżkę to ta sama którą trzymała ta mumia. Na łeb upadłaś ?! Co jak powstanie i kogoś zaatakuje ?!
- Czy ktoś coś mówił o okradaniu ? -wymamrotał Airyd nadal na wpół śpiąc.
- Ja, choć dla was to niepojęte, robię to z umiłowania do historii i zapędów kolekcjonerskich. A mumia to nie powstała, gwarantuję głową Aeriona. - rzekła nie patrząc na poszukiwaczy przygód.
- Radzę uważać z takimi deklaracjami, bo jeszcze na serio coś powstanie. -poradził kitsune - Co zginęło ?
- Zabrała różdżkę i biżuterię z grobowca z tą mumią. Księgę zapewne też... - wyjaśniła Airydowi.
- Ja się może nie znam ale miłośnicy historii chyba nie noszą eksponatów... - skomentowała Elphi.
- No właśnie, się nie znasz. Książka jest bardzo ciekawa... szkoda że jej nie przeczytacie.
- Tak jakby tam było mało wściekłych duchów ! No ale skoro już krzywda się stała to różdżkę sobie zatrzymajcie jako wasz udział w łupach ale biżuterie to musicie oddać na zatrudnienie kapłana. Na magii się nie wyznaje więc rozstrzygajcie między sobą co chcecie robić z książkami. - Zawyrokował Eryk.
- Nie mówiąc o pomocy potrzebującym, na fundusze podróżne... Jest tyle lepszych opcji. -zasugerował Airyd.
- W ogóle to pani Nys znacie się na magii ?
- Ja te zbroje co żem zabrał to naprawie i sprzedam a zyski pójdą na płacę dla tego kapłana i pomoc dla obozu poznałem w mieście takiego miłego starszego kowala co zgodził się mi użyczać kuźni. Tyko będę potrzebował waszej pomocy Pani Elpihiro bo ja się na handlowaniu nie znam a tu trza jak najwięcej grosza wycisnąć żeby biednym pomóc.
- Zatrzymam wszystko. Bogatych tym odróżnia się od biednych, że pracują na swój majątek.
- W tym przypadku chyba pan Airyd najciężej zapracował w tamtym grobowcu. - skomentowała Elphira.
- Bolało jak cholera... Jakby kto pytał.
- Przepraszam jak niby sobie Pannica zapracowała ? Rodząc się w odpowiedniej macicy ? Czy może okradając groby co jak wiadomo jest ulubioną rozrywką wielu szlachetnie urodzonych.- Zakpił paladyn wielokrotnie słysząc podobne bzdury od paniątek.
- Wasze bogactwo dostajecie z nadania a pracują na was tabuny chłopstwa. Inna sprawa czy okażecie się godni odpowiedzialności jaką za sobą niesie taka łaska losu jak na razie to Wasz brat i ojciec okazali prawdziwą szlachetność a wy zachowujecie się jak rozpuszczona dziewka wiejska- Wyraźnie się rozkręcał.
- A jak chcecie pogadać o pracy na własne utrzymanie to z chęcią wam opowiem jak od najmłodszych lat miałem obowiązki przy oporządzaniu obozu i zwierząt a potem za każdy posiłek i miedziaka płaciłem własnym potem bólem i krwią! A podczas podróży samotnych pot przelewałem w kuźniach żeby tylko przeżyć od jednego miejsca do drugiego! WY NIC NIE WIECIE O CIĘŻKIEJ PRACY ANI WYSIŁKU ! - Zakończył gromko i aż poczerwieniał ze złości.
- Szkoda oddechu na nią bo i tak do niej nic nie dotrze. Pozwól jej ciężko pracować na zasłużoną złą reputację arystokracji ktoś musi prawda ? - powiedziała z wyraźną kpiną w głosie - Zawsze znajdą się tacy którzy uważają że ich pozycja jest boską wolą i są nietykalni. Potem mamy opowieści o paniczykach i rycerzach co chętnie krzywdzili i zabijali innych i spodziewali się że nikt ich nie tknie. Jak gdyby błękitna krew miała magicznie zatrzymać krwotok po tym jak im jakiś wieśniak wraził widły w trzewia.
- Różdżkę sobie zatrzymajcie bo sprawiedliwie ma być abyście miały coś z łupów wasz brat ma ten naszyjnik to wy zatrzymajcie sobie machadło ale błyskotki oddacie na uspokojenie duchów i pochowanie zmarłych co żeście ich obraziły i koniec dyskusji albo zaraz będziecie wracały do miasta na piechotę. - Zagroził Eryk.
- Moja matka była ze starodawnego rodu, starszego niż wasza cholerna niewyżyta ba, przed którą klękacie. Moim przodkom służyły smoki i demony. Bogowie mnie uznali za godną przed mym narodzeniem pozwalając się narodzi wśród lepszej klasy. Przeproś mnie, albo nic nie dostaniecie.
- Siostro, żyłka ci pękła ? Ojciec zawsze za podobne pieprzenie wyśmiewał stryjów, a za plecami i króla szaleńca. Władza należy się temu, kto jest w stanie ją sprawować, nie pamiętasz ? - warknął Aerion.
- No to sobie weźcie.
Eryk wybuchnął śmiechem widząc reakcje Nys.
- A chuj mnie obchodzi co wasi przodkowie robili Panienko. Ważne co wy sobą repereztujecie ! jest tak jak mówi wasz brat prawdziwe szlachectwo objawia się umioejętnością bycia sprawiedliwym dbaniem o dobro poddanych i włości. Jak na razie to Jąśnie Lord i wasz brat pokazali zdolności przywódcze mądrość! Wam to dupę trzeba było ratować przed zbiorowym chędożeniem! Zachowujecie się jak głupia rozwydrzona smarkula! Tyle Pani powiem że jeżeli chcesz Panienka być traktowana z godnością to zachowuj się jak przystało na szlachetnie urodzoną a nie pierdol mi o waszych przodkach i jakieś popierdolonych smokodemonach !!! I co z tego że starsze one od Dziedziczki ? A co dobrego dla świata zrobili gdzie oni są ? Ważne jest to jaką osobą się jest i co się robi żeby świat lepszym miejscem był a nie kto był czyjm rodzicem. - Prostaczek tak się zapalił do dyskusji że nawet nie zauważył jak mu się język poplątał przy trudniejszych wyrazach.
- No to teraz jesteśmy w czarnej dupie... - wymamrotał pod nosem Airyd.
- Jak... jak możesz tak mówić ?! Całe życie staram się być godną swego rodu ! Dlatego zdobyłam te skarby, dlatego chciałam zatrzymać wartościowego uczonego ! Dlatego... nie ma sensu, tacy jak wy zawsze będą stać mi na drodze. Wszyscy chcecie mnie pogrążyć w oczach ojca, prawda ? - w jej oczach pojawiły się łzy.

Tego się nie spodziewała choć już raz widziała ją płaczącą, widać jej przynależność do rodziny i zasługi były bardziej drażliwym tematem niż przypuszczała.
- Już, już... - zaczęła uspokajać ją po czym dodała - Nie wiem jak wyglądają dokładnie twe relacje z ojcem ale chyba nie tak jak sobie wyobrażasz. Bo tak to by cię tutaj wcale nie było... Poza tym nie uważasz że sama jesteś nie zdecydowana w swych poglądach ? Wpierw wywyższasz się swym pochodzeniem a potem mówisz o udowodnieniu swej wartości i szlachectwa przez czyny...
- Nie rozmawiam z wami, choć Vermitrax. - odwróciła się plecami do reszty.
- Za kobietą się nie nadąży... - wymamrotał Airyd.
Prostaczkowi trochę żal się dziewczyny zrobiło.
- Panienko Raherys po pierwsze nie zamierzam Pani oczerniać przed Lordem. Tym razem spisała się Pani całkiem nieźle Pani rybcia nie raz uratowała nam skórę. Swoim wspaniałomyślnym zachowaniem w obozie udowodniła Pani że w sercu waszym kryje się dobro a być może zyskała Pani sojusznika dla waszego rodu. Rozmawiałem wstępnie z Panem Withecrowem i jeżeli by wasz ojciec zapłacił za jego leczenie to ów szlachcic mógłby odzyskać władzę w rodzinie i byłby po grób waszym dłużnikiem. To uzyskacie dla rodu potężnego sprzymierzeńca. Co do Derro to przykro mi że nam nie wyszło znaczy się że zdań nieporozumienie ale Pan Muffinek ZDRADZIŁ nam pewien sekret.
- Na pieczenie babeczek z toffi ?
- Lepiej ! - zapowiedział Airyd.
Pokręcił głową przecząco po czym nabrał powietrza i kontynuował - Otóż ten co chciał wydłubać Pani Elphi oczy oraz ten co go na cmentarzu żeśmy napotkali to członkowie jakieś grupy dowodzonej przez Mózgotrzepa czy jakoś tak. W każdym razie ta grupa Derro znalazła jakieś stare laboratorium do produkcji wampirów, wilkołaków, nieumarłych i innego diabelstwa chyba jakieś przodek Panienki Hope to skonstruował to wam Panienka Elphi lepiej wyjaśni.
- Robi wrażenie, co ? - kitsune poklepał po ramieniu Eryka zastanawiając się czy nie powinien go stąd zaraz wyciągnąć za kołnierz.
- A to wszystko się zgadza z tym co Lady Elphira wyczytała w dziennikach więc Muffuninek nie zmyśla. No i żem pomyślał że Pan Lord nam pomoże ich powstrzymać na przykład poprzez zaoferowanie temu stadku pracy i zniszczenie tego laboratorium ! A PANI MOŻE MU TO PRZEKAZAĆ JAK GO URATUJEMY! Tatko na pewno będzie z pani dumny !- Zakończył radosnym okrzykiem.

Elphira dostrzegła płomyk nadziei że Eryk sam rozwiążę zamieszanie które wywołał ale im dłużej mówił tym był on mniejszy aż w końcu zgasł gdy stwierdził że to właśnie ona wyjaśni ich odkrycie szlachciance.
"Jasne opowiedzmy jej i jej ojcu o zapomnianym laboratorium i metodzie pozwalającej na masowe tworzenie nieumarłych. Przecież to się nie może źle skończyć !" - skomentowała z irytacją w duchu, szczerze wątpiła czy Lord lub Rachenys byli by skorzy do zniszczenia czegoś co zapewne mogli by uznać za "wspaniałe" dzieło magiczne, Aerion być może zresztą i tak był tam w czasie gdy zdobyli tą informację. Być może i tak wypłynęła by prędzej czy później.
- Tam raczej była mowa o ghulach i innych podobnych stworach. Kluczem miał być ten miecz z herbem kruka, muszę jeszcze sprawdzić ile z tego opisał w dziennikach ale coś jest na rzeczy. - odpowiedziała.
- To interesujące. Ta wiedza znalazła się we właściwych rękach. - poweselała Nys wróciła do jedzenia.

~~*~~

Elphira obawiała się czy ich nowy kompan nie udusi się w tych szmatach ale wyglądało na to że niepotrzebne jako że dość szybko zajął się przygotowaniem kolacji wraz z resztą. Jego szczęście że udało się jej magicznie doczyścić te szmaty inaczej prawdopodobnie zginął by od smrodu.

Wyglądało też na to że całkiem nieźle gotował sama nie jadła jednak głównie dlatego że i tak oddali większość swego prowiantu zaś magiczny pierścień żywił ją pozwalając zaoszczędzić jedzenie dla reszty. Choć fakt że jej pierwsze spotkanie z derro w dworku raczej nie należało do przyjemnych też mógł być nie bez znaczenia. Trochę jej było wstyd z tego powodu w końcu nie powinno się oceniać go przez pryzmat czynów jego pobratymców. Z drugiej strony miała też nieprzyjemne przeżycia z goblinami które miały ją zawlec do jej matki a jednak nie miała problemów z Gibo więc może potrzebowała tylko trochę czasu by się z nim oswoić. Skoro już o tym myślała to miała przeczucie że ich kuchenny goblin może zaprzyjaźnić się z nowym gościem lub też zacząć z nim konkurować na polu wypieków….

Po wszystkim przyszedł czas na spoczynek oczywiście nie była by sobą gdyby i tym razem jej sen nie był osobliwy.

~~*~~

Znajdowała się po środku… no właśnie ?
Niczego ?
Otaczała ją nieprzenikniona pustka i ciemność co to ostatnie nie było problem biorąc pod uwagę że widziała świetnie w mroku nawet we śnie, problem był taki że mimo to nie mogła nic dostrzec. Nawet tego na czym stała, szybko stwierdziła że sterczenie w miejscu do niczego nie doprowadzi no chyba że chciała mieć najnudniejszy sen w swoim życiu. Zrobiła krok i… szybko zorientowała się że napotkała pustkę, poczuła jak zaczyna spadać i panicznie wyciągnęła dłonie by złapać się tego na czym przed chwilą stała. Gdy tylko udało się jej chwycić i podciągnąć legła na ziemi ciężko oddychając.
- Świetnie to ja już bym wołała śmiertelnie nudny sen… - wydyszała z irytacją uderzyła dłonią w ziemię.

Wtedy też zaszła niewielka zmiana w jej otoczeniu wokół pojawiły się dziesiątki jeśli nie setki malutkich świetlistych kół wydzielających słaby złotawy i srebrny blask. Nie były tylko dookolna niej ale także ponad nią oraz… pod ?
Dosłownie pod swoimi stopami dostrzegła kilka, ale mimo wszystko nie widziała tego na czym stała ani nawet tego zarysu. Czyżby to miało oznaczać że stała na czymś przezroczystym ? Nie, wtedy by chociaż dostrzegła jakąś krawędź jedynym wnioskiem było by to że podłoga była niewidzialna ? Czemu nie ? Miała już dziwne sny to czemu miała by nie mieć zupełnie niewidzialnego… to dopiero była nowość.
Przyklękła nie po to by zbadać podłogę ale świetlistą sferę znajdującą się pod nią. Szybko stwierdziła że nie było to właściwie światło a chmara srebrnych i złotych drobinek błyszczących wewnętrznym blaskiem które krążyły wokół siebie tworząc kulisty kształt. Uśmiechnęła się sama do siebie stwierdzając w duchu że kula była całkiem śliczna nawet jeśli dość dziwaczna.

Pochyliła się jeszcze bardziej dotykając czołem niewidzialnej podłogi gdy tylko zorientowała się że zaszła pewna zmiana powierzchnia zafalowała a cały „świetlik” zaczął lekko pulsować. Po chwili kula eksplodowała rozpryskując drobinki na wszystkie możliwe strony. Elphira instynktownie zerwała się na równe nogi zasłaniając się rękoma, szybko jednak zdała sobie sprawę że nic się nie stało.
Przynajmniej jej ponieważ drobinki oblepiły spód tego na czym stała i co okazało się być pomostem ?
Uśmiechając się pod nosem zaczęła iść przed siebie w końcu nie zamierzała tracić czasu skoro mogła zobaczyć po czym stąpa, w sumie było to prawie jak chodzenie po złotym dywanie, tak jakby. Niestety rozprysk był nie tak duży jak by tego chciała i szybko dotarła do widzialnej krawędzi stwierdzając że woli nie ryzykować że pomost może się tutaj gwałtownie kończyć. Tylko ze to był jej sen co prawda dziwaczny ale jednak wyciągnęła przed siebie dłonie koncentrując się na rozlicznych skupiskach złotych drobinek. Po chwili wszystkie eksplodowały zaś ona mogła podziwiać swoje dzieło i był to nie lada widok istna zamieć złota i srebra. Tak by to nazwała ponieważ drobinki przypominały jej płatki śniegu. Był to tak zdumiewający widok że zaczęła się śmiać z zachwytu szeroko uśmiechając niestety trwało to tylko chwilę, za to teraz pokryta złotem i srebrem ścieżka stała przed nią otworem. Była tak pokręcona jak w wielu innych jej snach więc ten fakt jej nie martwił za to dostrzegła coś co wyglądało na drzwi gdzieś w górze na… ścianie.
- Przynajmniej nie są na podłodze… - skomentowała próbując zapamiętać tyle ile tylko mogła i ruszając przed siebie.
Czuła że efekt nie był trwały i miała mało czasu nim drobiny zgasną i znikną, niestety miała mniej czasu niż przypuszczała i musiała się zatrzymać po śród pustki tym jednak razem nie pojawiło się więcej kul. Niestety też nie była pewna czy dobrze zapamiętała układ plątaniny schodów i pomostów.
- No to zobaczmy… - zaczęła się koncentrować recytując instynktownie inkantację po chwili przed nią zmaterializowała się złotawa sfera.
- Świetni. – powiedziała zadowolona z siebie i nowo zdobytej mocy – Więc teraAAAaaaaaaa…
Krzyknęła gdy kula po prostu eksplodowała jej w twarz, z pewnym niepokojem zdała sobie sprawę że nic nie widzi poza światłością. Jednak wpadnięcie w panikę mogło być jeszcze gorsze mogła spaść lub zgubić kierunek. Przyklękła stwierdzając że było to najlepsze wyjście i zaczęła przecierać oczy licząc że pozbędzie się drobinek jednak to nie pomogło, zdenerwowana postanowiła się skoncentrować. Skoro stworzyła sferę to mogła ją zniwelować, prawda ?
Błąd, co prawda po chwili odzyskała wzrok ale stwierdziła że ślady po eksplozji były wyraźnie widoczne także na niej samej. Zaczęła się zastanawiać jak komicznie musiała teraz wyglądać, załatwiona własnym wyśnionym zaklęciem. Ten sen robił się ciekawszy niż by zakładała, ponownie skoncentrowała się tym razem przywołując złotą sferę trochę dalej.
- Cóż trzeba będzie to robić po kawałku. – westchnęła ruszając dalej.

Po mozolnej i mniej spektakularnej niż się spodziewała przeprawie dotarła do ściany po której normalnie weszła jak gdyby była ona podłogą i stanęła przed drzwiami. Musiała przyznać że robiły wrażenie były przezroczyste jak gdyby wykonane ze szkła być może kryształu ? Wyglądały jak zdobione drzwi do jakiejś posiadłości lub dworu był tylko jeden problem. Nie miały gałki… to znaczy gałka była srebrna i leżała u ich podstawy na ziemi. Tylko że nie ważne jak próbowała nie mogła ich otworzyć podstawa gałki była gładko ścięta więc nie miała jak obrócić zamka. Zaczęła się zastanawiać co począć ponownie przyłożyła kawałek srebra do należnego mu miejsca, gdyby nie wiedziała to pomyślała by że nie jest popsuta elementy pasowały idealnie. Wcale jednak nie zamierzała się poddać skoncentrowała się na złączeniu, to był jej sen więc skoro mogła tworzyć te złote sfery to mogła też scalić mały kawałek srebra !
Tak też się stało krawędź zaczęła się powoli ale jednak scalać, puściła gałkę by upewnić się że nie miała zwidów i ta ponownie nie odpadnie. Gdy stwierdziła że się udało otworzyła drzwi zaś w środku ujrzała srebrzystą taflę. Wzruszyła ramionami i przestąpiła przez próg…

Zazwyczaj to był moment w którym się budziła, tak też się stało tylko że nie pamiętała by kładła się na jedwabnym łożu wypełnionym złotymi i srebrnymi poduszkami które było zawieszone w pustce pod rozgwieżdżonym niebem ? Nie były to gwiazdy tylko dobrze jej już znane złote kule, widok był całkiem przyjemny tylko co tu robiła ? Za późno zdała sobie sprawę że nie jest tu sama, postać za nią pochwyciła ją w pasie obróciła i… pocałowała ? Był to przyjemny pocałunek a co ważniejsze bardzo znajomy tak jak i całująca ją osoba.
- A jednak możesz mieć piękne sny o całowaniu…

~~*~~

Wstała w bardzo dobrym humorze i próbowała powstrzymać się przed nadmiernym uśmiechaniem popijała poranną herbatę. Nie dało się zaprzeczyć że sen był nie tylko ciekawy co i przyjemny. Tylko szybko zaczęła się zastanawiać nad czymś co już nie raz ją nurtowało, zdarzało się śnić jej o innych osobach i zawsze zadawała sobie to samo pytanie.
Czy to były tylko jej sny i wyobrażenia czy też dzieliła je z drugą osobą ?
Koncepcja dzielenia snów była niezaprzeczalnie ciekawa i romantyczna tylko…
Schowała twarz w dłoniach by inni nie zobaczyli ze się zaczęła czerwienić gdy przypomniała sobie drugą połowę snu.
Przynajmniej pewna elfka obudzi się szczęśliwa tego dnia…

Dalsza droga okazała się mniej pewna niż zakładała im bardziej zbliżali Siudo celu tym otoczenie jak atmosfera robiły się coraz bardziej złowieszcze. Dodatkowo herbata zaczęła źle smakować co nie wróżyło dobrze, wiadome było że napoje psuły się samoistnie w złych miejscach lub pod działaniem złych uroków.
Jak by tego było mało pogoda zaczęła się psuć ale przynajmniej dotarli do celu i zastali… no właśnie ? Co ? Hope raczej nie wspominała by ktoś zajmował się domkiem więc wyraźnie ktoś lub coś skorzystało z okazji by się tutaj zadomowić.
- Na mnie się nie patrz, za cholerę nie wiem co to za stwór jest… - skomentowała gdy Eryk zapytał czy ktoś wie z czym mają do czynienia. – Jednak zbyt dużego wyboru nie ma w końcu trzeba sprawdzić czy tutaj nie znajdziemy tej pułapki. Mam nadzieję że tym razem dobrze trafiliśmy.

To powiedziawszy zaczęła się przygotowywać rzucając zaklęcie ochronne oraz od razu badając front domu w poszukiwaniu śladów magii.
Od razu wyczuła magię emanująca z wnętrza domu i wlepiła wzrok w ziemię.
- Hmmmm, nie chcę mówić ale jest szansa że dobrze trafiliśmy czuję silną emanację magii przywołań z wnętrza gdzieś w piwnicach chyba… To albo dziadek Hope coś tutaj przywołał i trzymał. Są jeszcze inne aury ale ta je przytłumia.
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 31-03-2015 o 13:39.
Rodryg jest offline