Typ z zabawnego stawał się bezczelny, co kuka zaczęło drażnić. Wyciągnął wbity w deski pokładu topór.
- A kopa w rzyć nie chcesz? - Spytał niskim, chrapliwym i coraz bardziej nieprzyjaznym głosem sciskając mocniej trzonek topora i patrząc na szlachcica jak na ochłap miecha, który zaraz posieka na drobne kawałeczki.
- Widzicie go, bezczelnego? Nie dość, ze zajmuje moją prywatna beczkę w której powinien być rum, nie dość, że nieproszony dostaje sie na pokład statku płynącego z misą to jeszcze chce bym uszczuplił zapasy załogi by mógł ugasić pragnienie! POSZEŁ WON!!! - ryknął na całe gardło szarżując na Sir Henrego z żądzą mordu w oczach
- STRAŻ!!! STRAŻ!!! OBCY NA POKŁADZIE!!! ALARM!!!!