Airyd przez całą gadaninę Nys z Erykiem silił się, aby tylko nie zacząć przewracać oczami. Szlachcianka z reguły funkcjonowała na "wkurzającym" i "bardzo wkurzającym trybie". Tym razem musiała się jeszcze pousprawiedliwiać...
- Nie podoba mi się entuzjazm Nys... - kwitował Airyd jak tylko szlachcianka sobie poszła. - Tak samo jak to, że przyprawiła mnie o dyshonor złodziejski. Bowiem jak Kires powtarzał - po pierwsze złodziej nie okrada swojej drużyny, domu ani terenu. Po drugie - to hańba złodziejowi dać się okraść. Co z tego, że byłem nieprzytomny czy spałem. Dlatego moja mała prośba - w miarę możliwości nie mówcie Kiresowi, że się dałem okraść.
Mniejsza o sam dyshonor jako taki ogólnie. Ten facet mnie zabije,.... śmiechem. A bardzo uszczypliwy jest... No i kiedy wyszedłem na swoje, na obcym terenie.
Może jako zadośćuczynienie damy te Nys różdżkę, a resztę się gwizdnie. Takie ironiczne rozwiązanie. Pasuje? - zacisnął bojowo pięść.
Później przyszło im odwiązywać na noc Pana Muffinka. Trzeba było przyznać, że derro gotował nieźle. |