Wątek: Narrenturm
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2015, 18:09   #34
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Noc przed walką.
Strach, porażający strach... Tylko to uczucie wypełniało głowę elfa. Aż nagle poczuł jak coś bodzie w jego świadomość i zobaczył wiedźmę z twarzą stężałą w skupieniu, a to jędza... Chciała mu najpewniej jeszcze bardziej namieszać w głowie, ostatkiem silnej woli skupił się by odeprzeć jej atak. I to był błąd... bo wrogiem wcale nie była czarownica. To było coś znacznie, znacznie gorszego.
-GHWAAA... - ryknął tryskając krwią z nosa i ust, po czym padł w otchłań.
Gdy się ocknął zorientował się że sceneria dość mocno się odmieniła, otoczony był krwawą feerią rzezi i śmierci. Słyszał opętańczy, nieludzki śmiech, czuł niezmierzony ból, choć jego ciało było nienaruszone. Nie mogąc znieść natłoku krwawej gorączki wokół wydał z siebie piekielnie głośny, nieartykułowany krzyk. I nagle wszystko się urwało. Zapadła cisza jak makiem zasiał, a obraz masakry zniknął.
-To dopiero początek, mały robaku. Dopiero początek! - rozległ się grzmiący, przesycony szaleństwem i żądzą krwi głos. - NIKT JUŻ NIE ZDOŁA CIĘ OCALIĆ - ryk zdecydowanie nie należał do człowieka, prędzej demona.
Wtedy elf zrozumiał, on wcale się nie ocknął. Jego świadomość została gdzieś wessana i wszystko wskazywało, że jest to świat demonów...
Trzask! osnowa świata wokół niego zaczęła pękać i z pustki został rzucony w wir, którego okropieństw nie sposób opisać słowami. Widać przerwanie stanu nieświadomości było jeszcze gorszym rozwiązaniem, niż niewiedza gdzie się znajdował...
-Nie... Nie... NIEEEEEE! - krzyczał, a raczej wył trzymając się za głowę. To nie mogło dziać się naprawdę. A jednak choć ze wszystkich sił starał się obudzić, koszmar zdający się trwać wieczność nie chciał się skończyć... Był sam, zupełnie sam skazany na łaskę wirów chaosu i demona, który go więził. Ból i obłęd przepełniały całe jego jestestwo, jedynym wyjściem wydawało się poddanie. Tak, poddać się. Odrzucić kurczowe trzymanie się życia i agonię, odejść... Był gotów przerwać walkę, gdy poczuł jak coś go chwyta i ciągnie, próbuje wyciągnąć z tego piekła. Nie miał jednak sił by w jakikolwiek sposób pomóc temu, kto próbował go ratować. Powoli Chaos oddalał się, a zamiast niego pojawiała się pustka, błogosławiona cisza zapomnienia... Otoczyła go czerń i resztki świadomości odpłynęły, w pozbawiony snów sen.

Tydzień u wiedźm
Większość czasu elf odpoczywał na uboczu, był obolały jakby całą noc toczył się po zboczu zbudowanym z ostrzy. Jadł, pił, mył się, nic więcej, postronny obserwator nazwałby to wegetacją.
Nie miał ochoty rozmawiać z kimkolwiek, nie chciał mówić, nie chciał słuchać, w ogóle nie chciał myśleć...
Ale ruda wiedźma nie dawała mu spokoju, wyłożyła mu co się dzieje, choć szczerze miał to gdzieś, popadł w tak skrajną apatię że nawet perspektywa zagrożonego życia nie poruszyła go szczególnie, nie zadawał pytań. Ale wiedźma sama je zadawała i powiedziała że jest sposób by powstrzymać napady, dopóki nie pozbędzie się obroży (jasne pozbędzie się, jeszcze czego? jeśli chociaż pokaże ją komuś to straci w najlepszym wypadku rękę, a w najgorszym i najbardziej prawdopodobnym, życie) będzie musiał łykać specjalny eliksir, gdy zacznie czuć ingerencję demona. I dziwnym trafem wiedźmy były w posiadaniu odpowiedniej mikstury. Żyć nie umierać po prostu...
 

Ostatnio edytowane przez Eleishar : 07-04-2015 o 15:57.
Eleishar jest offline