Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2015, 19:12   #25
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Ryo & Aki
Rozmowy niekontrolowane
Ciemnowłosa chyba nie przejęła się odejściem Cybil. Zerknęła co prawda na rudowłosą… po czym szybko straciła nią zainteresowanie, wracając do rozmowy z rankerką. Kiedy Cybil stwierdziła, że nie chce się zadawać z Ryo i oddaliła się do portalu, czarnowłosa rzekła do rankerki:
- Wybaczy mistrzyni, po prawdzie też jej nie znam i wybaczy za picie, taka tam zagrywka - przeprosiła złotowłosą, wyjawiając, że jej gra poszła się paść. - Też za dużo piję ostatnio - Jakim cudem ta mała cholera potrafiła zmieniać oblicza tak szybko, że nie wiadome było, które jest jej prawdziwe, które nie… zależy też dla kogo. - Jaszczur się awanturował, budkę rozwalał, to ktoś się musiał nim zająć w międzyczasie - wyjaśniła na szybko sytuację związaną z wzywaniem pomocy. - Ale tak na marginesie, jest kilka spraw do obgadania, mistrzyni. To dość pilne - dodała.
Ryo chyba nie nabrała się na “sztuczkę” Cybil odnośnie jej znajomości z rankerką. Po chwili szermierka znowu zachowywała się tak, jakby nie spotkała się wcale z rudowłosą.
Aki pociągnęła drinka przez słomkę by wydał wymowny siorbiący dźwięk. Obserwowała w milczeniu oddalającą się sylwetkę rudowłosej, po czym przeniosła wzrok na Ryo. Jej usta wypuściły słomkę, zostawiając na niej ledwo dostrzegalne ślady szminki. - Slyszałam, że chodziło o jakiegoś jaszczura, więc ci wierzę. - Po tym zdaniu lekko się uśmiechnęła. - Ja nie piję za dużo, piję tyle ile trzeba. - dodała i ruszyła powoli w stronę dużego budynku. - Skoro chcesz porozmawiać to skoczmy do mojego nowego gabinetu. Napój też się jakiś znajdzie. -rzuciła ruszając spokojnym tempem. - Co tam u Ciebie? Dalej trzymasz się z Bezimiennym i resztą waszej niezwykłej gromadki?
Ryo zastanawiała się nad odpowiedzią dla Aki.
Za dużo wygadało się Cybil… ale nie były to jakieś szczególnie istotne informacje, ba możliwe, że sama “ruda” o nich zapomni. Nawet jeżeli nie, spodziewała się, że zwiąże sojusz z jaszczurem, może nawet była jego szpiegiem. To wszystko wydawało się jednak dziwnie obojętne piromance. Pewnie przez to, że w Wieży za często ktoś chciał ją zabić albo ktoś okazywał się kurwą. Najpierw Gaar, potem V, potem uczepiła się Miko, dolazło stronnictwo Shirasei’a no i Księciu z Przydupasem. Z Aki nie rozmawiała dobre parę miesięcy, więc nie szło czarnowłosej tak łatwo wylewanie z siebie zwierzeń na początku.
Doszły obie do nowego gabinetu Aki, gdzie Ryo się rozłożyła.
- Trochę się zdarzyło - piromanka dopiero po dłuższym czasie zdecydowała się powiedzieć, co się stało, ale poczuła się tak, jakby szła na spotkanie z samą Śmiercią. Nie zrozumiała przyczyny tego stanu, a dodatkowo miała wrażenie, że w gardle rośnie jej gula wielkości piłki pingpongowej, przez co ciężej się jej mówiło. - Spotkałam Aries. Widziałam Jaxa na drugim piętrze, w świątyni miko egzaminatorki. Takie miałam głupie odczucie że… że ta miko… ta rankerka, współpracowała z V. Nie wiem, co stało się z Jaxem. Po teście w tej świątyni na drugim piętrze… przeniosło nas na rozwalające się piętro - słowa “Pewnie z mojej winy” nie chciały jej przejść przez gardło. - I… na tym piętrze nas rozdzieliło. Znaczy się mnie i resztę watahy - sprecyzowała. - Okazało się, że to piętro, na które trafiliśmy… zostało zaatakowane akurat wtedy, gdy ja, Bezimienny i reszta weszliśmy do Wieży. Ktoś tam wysadził portal w powietrze i przez to wymiar zaczął się rozpadać - Ryo zdradziła coś, co normalnie zachowałaby tylko dla siebie. - wraz z portalem w powietrze wylecieli też regularni latarnicy zebrani wokół tego portalu… zniszczono każdą możliwą drogę wyjścia i… - starała się gorączkowo zebrać myśli, aby nie wygadać też wszystkiego. Może to nie była Aki? - nie wiem dlaczego, ale w pewnym momencie, gdy przebywałam na pustyni na tym rozwalającym się piętrze… miałam… nie mogłam pozbyć się wrażenia, że i w tym maczał palce V - dodała, walcząc z tym dręczącym przeczuciem. - Nie wiem, czemu to piętro stało się celem do destrukcji, ale wiem też, że… że Bezimienny… też był na tym rozwalającym się piętrze, wiem to od jednego łowcy, co przypadkiem spotkałam. Ale… ten - fala chaosu zaczęła przepływać przez umysł piromanki, przez co świat zaczął nabierać jeszcze innych barw. Ryo wydawało się, że idzie po chodniku mokrym od deszczu. Na bruku atakowanym przez deszcz widziała leżące ciało tego rosłego blondyna, koło którego leżał mosiężny krzyżyk i słyszała szum milionów padających kropel wody. Czuła zapach krwi, którego tak naprawdę w rzeczywistości nie było. - no… nie wiem, co się stało, ale po przebywaniu tydzień na tamtym piętrze… wielu zostało jakoś przetransportowanych na tutejsze piętro… bez pomocy portali i rankerów… po prostu się pojawiliśmy tutaj nagle, nie umiem tego wytłumaczyć… - poskładała niezdarnie to zdanie, walcząc z wizją martwego mężczyzny z dziurą ziejącą na plecach, spod którego wypływała krew w ogromnych ilościach. - nie słyszałam nic więcej o Bezimiennym, co prawda szukam go nadal na tym piętrze, ale dręczy mnie taka myśl, że to nie ma sensu, bo Bezimienny... - wciągnęła gwałtownie powietrze przez nos do płuc. W czasie wydechu dodała:
- Sądzę, że on chyba zginął na tamtym piętrze.
Kiedy otrząsnęła się z wizji, nie była w stanie sobie przypomnieć, co właśnie chwilę temu widziała. Wiedziała tylko, że znowu odleciała. Ostatnio zdarzało się jej to częściej niż na trzech poprzednich piętrach razem wziętych. Oj, chyba będzie dużo do obgadania z mistrzynią Aki.
- Ostatnio stwierdziłam, że chyba wolę samotnie się wspinać - wyznała. - A teraz idzie test drużynowy dla czterech osób w teamie, z tego co słyszałam - mruknęła. - Mogłaby mistrzyni powiedzieć, czy są jeszcze jakieś wymagania odnośnie testu?
Aki słuchała Ryo, nie przerywając się jej i nie wtrącając. Szwendała się po małym gabinecie doprawiając swojego drinka, poustawianymi tu i tam alkoholami. W między czasie przygotowała też napój dla piromanki, który postawiła na biurku przed nią. Był to siedmiokolorowy drink z czterema słomkami, wyglądał dość apetycznie, a zapewne każda warstwa miała coraz to nowy smak.
- Czyli jak zwykle dużo się stało… to nic dziwnego skoro mówimy o Bezimiennym. - westchnęła blondynka opadając w fotel, ale o dziwo nie wskazywała jakoby miała być to wina Ryo. - Jeżeli faktycznie zginął...to wybacz że to mówię, ale będzie lepiej dla wszystkich. - stwierdziła, uciekając lekko wzrokiem w bok, by nie musieć patrzeć na małą czarodziejke. Pociągnęła napoju z łupiny kokosa, by dodać jeszcze. - On nigdy nie powinien był tu trafić. - mruknęła po czym wróciła wzrokiem do piromanki. - Co do testu. Tak potrzebujesz czterech osób minimum. Aczkolwiek można wpisać się na listę bez partnerską, wtedy egzaminatorzy dobiorą ci odpowiednią liczbę osób do grupy z tejże listy. Ponadto należy zapłacić dwieście tysięcy. -dodała już luźniejszym, weselszym tonem.
Piromanka pokiwała głową na słowa Aki odnośnie testu, dając do zrozumienia, że wszystko zrozumiała. Pociągnęła odrobinę tęczowego napoju, zastanawiając się nad jakąś kwestią.
- Czy będzie można wstępnie wpisać się na listę bezpartnerską, a potem, gdy się znajdzie własną drużynę, wypisać się z tej listy rezerwowej i wpisać się... em, normalnie jako drużyna? - dodała następne pytanie. - Nie wiem, czy zdołam znaleźć odpowiednią drużynę przed rozpoczęciem testu, więc wstępnie zapisałabym się na bezpartnerską. A potem się zobaczy - wzruszyła ramionami, pociągając łyk następnego napoju. - ale wątpię, czy taką znajdę.
- Myślę, że nie będzie z tym problemu. -odparła krótko Aki, dalej lekko zamyślona. - Czyli mówisz, że nie wiesz kto z tego rozpadającego piętra tu trafił? -powróciła do napomkniętej kwestii. - Jeżeli chcesz będę mogła przejrzeć rejestry testów, o ile powiesz mi kogo szukać.
Ryo pokręciła głową na pytanie, czy wie, kto dokładniej trafił na to piętro z rozwalającego się piętra.
- Nie jestem w stanie sobie na chwilę obecną przypomnieć, przykro mi - odpowiedziała.
Odnośnie testów:
- Może mistrzyni przejrzeć - podała odpowiedź na pytanie Aki odnośnie rejestru testów. - W ogóle to ten test, co teraz będzie, to kiedy się będzie zaczynał, o której godzinie i w którym miejscu trzeba będzie się zebrać?
- Nawet nie wiem, wszystko zostanie wam powiedziane. Ja się tym osobiście nie zajmuje. -stwierdziła blondynka, rozsiadając się w fotelu wygodniej. - Czemu chcesz wspinać się sama?
Ryo odłożyła wielokolorowy drink na bok, kiedy kolejna fala obrazów napłynęła jej do głowy, tym razem widziała, jak płonąca kobieta została wyrzucona z okna jakiegoś kilkunastopiętrowego budynku. Później jakieś symbole przeszły jej przed oczami, ale piromanka ich nie zapamiętała. Ciemnowłosa usłyszała trzask pękających kości w ciele, które uderzyło z wielką siłą o podłoże.
Otrząsnęła się i spojrzała na mistrzynię.
- Czemu zdaniem mistrzyni Bezimienny nie powinien trafić do wieży? - odparła na pytanie Aki… pytaniem. - Kto odpowiada za organizację testu? - potem doszło kolejne pytanie.
- Skaczesz z tematu na temat, skup się na jednym. Inaczej daleko nie zajdziesz, ile razy muszę ci to powtarzać? -zapytała Aki wzdychając ciężko. - Która kwestia interesuje Cie bardziej?
- Dopiero mi teraz raz mistrzyni o tym mówi - Ryo skomentowała odnośnie skupienia się na jednym temacie. Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się, po czym spytała: - Czemu Bezimienny nie powinien trafić do Wieży? A co, jeśli to ja nie powinnam była tu trafić?
- Ty jesteś jak inni, nie widzę powodu byś nie miała tu trafić. -zgasiła lekko poczucie indywidualności piromanki. - Jednak Bezimienny… ehhh nie powinnam o tym mówić. -stwierdziła czochrając swoje włosy. - Ale mam wobec Ciebie pewien dług, za to jak naraziliśmy was na pierwszym piętrze. Ta wiedza, może przynieść ci sporo kłopotów jeżeli ktoś się dowie że ją posiadasz. Jeżeli chcesz, mogę ci o tym powiedzieć, ale tylko na twoją własną odpowiedzialność. -stwierdziła, przysysając sie ponownie do słomki,
- Mistrzyni może mi mówić. Jestem jak ten kapłan na spowiedzi, zostanie to między nami - dodała swoją ulubioną frazę. - i tak mniej kłopotów mieć nie będę. Nie wiem nawet o jaki dług chodzi.
Aki westchnęła jeszcze raz, lekko tracąc humor. - Slyszałaś kiedyś o innych dzieciach czasu w wieży? Jestem pewna, że nie. Rankerzy którzy są tu dużo dłużej niż ja, prawie tyle co Jax i Zuu, zadbali o to by nikt nigdy o nich nie usłyszał. Było ich tu zaś kiedyś bardzo dużo, zostały bezposrednio zaproszone. -wyjaśniła lekko skręcając palce dłoni. - Ale to nie była przyjacielska wizyta, nie można tego też nazwac wojną. Raczej masowa egzekucja, aczkolwiek taka w której druga strona stawiała opór. Nie znam szczegółów, przybyłam tutaj długo po tym. Jax brał w niej udział, zawsze mówił o tym z ekscytacją, ponoć pierwszy raz czuł wtedy wyzwanie. - głos Aki zadrżał lekko, gdy dokończyła krótką wypowiedź, zapewne bardzo długiej historii. - Bezimienny jest ostatnim dzieckiem czasu. Wszystkie inne zostały tu ściągnięte i zgładzone. On zapewne przeżył tylko dlatego, iż zamknięto go w tej zbroi, więc nie został odnaleziony przez “zaproszenie”. - wyjaśniła, odwracając wzrok i kierując go gdzieś na ścianę.
Ryo zastanawiała się nad czyms:
- Wie, mistrzyni, ciężko mi było o nich usłyszeć. Raz, za krótko jestem w Wiezy. Dwa, różne dziwactwa zdarzało mi się widywać, a trzy, że miałam inne problemy na głowie - pociągnęła nieco napoju ze słomki. - Ale jakoś nie rozumiałam powodu, dla którego wokół Dullahana i Bezimiennego było tyle halo. Zwłaszcza, że byliśmy ponoć typowymi regularnymi klasy E. Ale jesli Bezimienny nie został znaleziony przez zaproszenie, to jakim cudem dostał się do Wieży?
- Bo spelnił kryteria. Wieża nie wybiera, każdy może się tu dostać, ale nie każdy dostaje tak bezpośrednie zaproszenie jak Dzieci czasu setki tysięcy lat temu. - stwierdziła Aki. - Dullhan to zupełnie inna historia, jednak o tym nie mogę Ci już powiedzieć. To zbyt ważna informacja. - ucięła temat.
- Spoko, po co miałyby mnie interesować martwe buraki? Bezimienny to mój kumpel, a Dullahan to zdechlak jakich wiele - mruknęła.
- Dobrze, że tak do tego podchodzisz. Widzisz, nawet wieża sama w sobie ma swoje mroczne sekrety. -westchnęła blondynka.
- Na przykład Gilgamesz i spółka zoo?
- Gilgamesz był po części efektem tego o czym mówiłam. Nie spodobała mu się ta walka. To był jeden z jego głównych powodów wypowiedzenia wojny przeciwko Wieży. -odparła, ale uniesione brwi zdradzały lekkie zdziwienie, że Ryo posiada wiedzę na temat Gilgamesza.
- Też stwierdził, że wali na te normy Wieży? Super, istnieje szansa, że nie jestem jedynym pojebem, co też nie wie, co to są normy - odparła z tumiwisizmem. - Y, przepraszam za słownictwo - spojrzała przepraszająco na Aki. - Co tam u nauczycieli? Znaczy u mistrza Oko, Zuu i Jaxa?
- Zuu szuka V, nie widziałam go od tamtych wydarzeń. -stwierdziła z wyczuwalnym zawodem w głosie. - Oko przeniósł się na piętro dwudzieste? Albo trzydzieste, nie pamiętam. Miał tam ponoć coś do załatwienia. A Jax jak to Jax...sprząta. -stwierdziła uśmiechając się przy tym lekko.
- Ciekawe, czy sprzątnął tę świątynię z drugiego piętra - Ryo zamyśliła się nad czymś ostentacyjnie. - A widziała może mistrzyni albo napotkała na któregoś regularnego z naszej akademii? Bo chyba tylko Vayesa, Studenta i Lakumy nie napotkałam.
-Raczej nie mam dużego kontaktu z regularnymi klasy E, nasze spotkanie to dzieło przypadku. - stwierdziła blondynka. - Niestety ale nikogo innego nie spotkałam.
- Jest taka możliwość, żeby sprawdzić, kto dostał się na tutejsze piętro? - spytała. - Jest coś wiadome na temat V? - wydawało się, że oczy Ryo pociemniały na imię V, do tego stopnia, że kolor tęczówek i źrenicy stał się niemal ten sam.
- Wchodzi tu za dużo osób. Są specjalne służby które to kontrolują, raczej nie powiedzą mi z sympatii kto wszedł a kto nie. -westchnęła Aki. - A V zostaw nam, to nie twoja sprawa, zwłaszcza że i tak nic nie możesz z nią zrobić.
Skurwiel zabija ci jednego jednego kumpla. Zabija też paru innych. Próbuje ci zabić resztę kompani, łącznie z tobą. Próbuje cię wywalić z akademii, bo przeszkadzasz mu w planach porwania twojego najlepszego kamrata. Posyła na ciebie przydupasów, by cię sprzątnąć w dogodnej chwili.
Usłysz, że to nie twoja sprawa i się nie wkurw, bo rozmawiasz z rankerką, która sama olała zagrożenie i ciebie. Kiedy Aki powiedziała Ryo, że V to nie jej sprawa, piromanka tak spojrzała na rankerkę, jakby ta obraziła jej rodzinę sumarycznie do któregoś pokolenia wstecz. Dziewczyna tak patrzyła na blondynkę przez chwilę nie wypowiadając przez ten czas ani jednego słowa. Jedynie wymownie siorbnęła przez słomkę.
I tak milcz i się patrz. Tylko nie za długo, bo ranker może cię w żabkę zamienić. A wtedy mu tylko zakumkasz.
- Pewnie trzeba jakiś wniosek wypełnić czy coś, żeby sprawdzili i wypadałoby być minimum rankerem albo przedstawicielem sił porządkowych? - spytała odnośnie tych służ specjalnych, raczej z ciekawości.
- Wniosek raczej nie pomoże, od tego są specjalne służby i one mają to koordynować. Zuu kiedyś z nimi współpracował. - odparła Aki, bardzo wprawnie ignorując zeźlone spojrzenie.
Zuu współpracował w służbach specjalnych. Chyba ktoś za karę go zdegradował do roli niańki i belfra zwiadowców, bo oprócz użerania się z regularnymi, musiał się też “użerać” z niewysokim zaburzeniem przestrzeni, co notorycznie degradowało mu ogródek, a po drodze spaliło mu biurko na zerowym teście, obryzgało go przy okazji wodą, spaliło ogródek i było zwyczajną cholerą.
- On tam już nie pracuje, tak? - pytanie zabrzmiało ni to retorycznie, ni to pytająco. Ryo wzruszyła ramionami. - Z szefem się pogryzł czy co? Trochę to byłoby niepodobne do niego, no… Ale tak na marginesie, mistrzyni, na co trzeba najbardziej uważać na tutejszym piętrze? - dziewczyna przeskoczyła mimochodem do innego tematu i spojrzała przepraszająco na Aki.
- Zuu raczej z nikim sie nie kłóci. Nigdy nie widziałam go zirytowanego...szczęśliwego w sumie też nie. -zastanowiła się Aki. - Pewnie uznał, że indziej będzie bardziej potrzebny. - stwierdziła, po czym słuchając kolejnego pytania odpowiedziała wesoło. - Na pijanych kierowców i długi.
- Te drugie są najgorsze. A potem są podatki i śmierci w bankach - Ryo pociągnęła kolejny łyczek napoju.
Humor Ryo mimochodem się pogorszył.
- Widziałam Milly… znaczy Aries na drugim piętrze. Zmieniła się. Pamiętam, że wcześniej chowała się po kątach, bała się wszystkich i beczała, a teraz zachowuje się prawie jak Yortsed. Brakuje tylko tego, żeby z jej ciała wyszły macki i zaczęła innych rozbebeszać - zaraportowała. - Nie wiem, czy włada ciemnością jak Yortsed, ale zrobiła się agresywna, strasznie arogancka, rządzi się, no i nosi się na teraz na ciemno. Nawet jednemu regularnemu kotu wsadziła do gęby pistolet, bo się jej oporował. Szczęśliwie nie strzeliła, bo była na widoku. Może mistrzyni wyjaśnić dokładniej, co się jej stało? Przecież to nie Aries... Chyba że tak naprawdę zawsze była suką, tylko teraz to z niej wyszło jak szydło z worka.
Aki również zachmurzyła się jeszcze bardziej. Splotła ze sobą palce, na chwile przestając sączyć drinka. - Yortsed… to dziwna istota… -zaczęła niepewnie, widać było, że odpowiednio dopiera słowa, i myśli nad każdym z nich. - Do wieży trafiają czasem indywidua, Yortsed był… jest jednym z nich. Nie do końca wiemy jak sobie z nimi radzić, a V jeszcze wszystko utrudniał. Najprawdopodobniej miał on większy wpływ na Aries niż przypuszczaliśmy. Dlatego też chciałam wiedzieć, czy widziałaś się z innymi regularnymi z którymi miał on kontakt. Martwię się tym, że mógł i na was jakoś wpłynąć, ale jeszcze tego nie ujawnił. -wyznała blondynka.
- U Kil nie widziałam nic niepokojącego, a przynajmniej nic takiego nie zauwazyłam i o niczym takim nie wiem, a pamiętam, że ona też została ranna. Den mówił mi coś, że o mało co go Yortsed nie poranił, u niego bez zmian. W każdym razie… sama też się zajmuję Yortsedem - Ryo spojrzała na Aki, podpijając nieco. - Wygląda to tak, jakby zaszczepiał część siebie w kogoś i żywił się cudzym strachem, i nim się wzmacniał. A Aries była strasznym cykorem, nie okłamujmy się - orzekła. - Mozliwe, że miał wobec niej jakieś plany już wcześniej. Wspominałam mistrzowi Zuu, że V mógł współpracować z Yortsedem znacznie wcześniej niż ta cała dyskoteka. A jeszcze to trzecie piętro jakoś mi się zazębia z naszym przyjściem do Wieży. Nawet wydaje mi się, że Yortsed nie musiał być wcale nowym regularnym, tylko był niezarejestrowanym, a dopiero go jakoś wepchnięto do nas. Ale to ostatnie to tylko moja refleksja.
- Na pewno był nowy. -stwierdziła Aki. - Obserwowaliśmy wasze przybycie, cała grupa bez wyjątku składała się z nowo przybyłych. V musiał dostrzec w nim potencjał i zapewne szybko go zwerbował. -dodała porcję swych domysłów. - Problemem nie jest sam fakt zaszczepienia, ale to jak wyleczyć dana osobę.
- Też nie wiem, zwłaszcza, że... - Ryo westchnęła, pociągając napoju ze słomki. - Sama nie radzę sobie z własną przypadłością - przyznała się wprost. - Ale nad tamtym i nad tym pracuję.
- Lepiej zostaw sprawę Yortseda nam. Jeżeli trzyma się z V nic nie będziesz w stanie zrobić. To w końcu Ranker, jeżeli będzie chciał sprawi że znikniesz wraz ze swymi marzeniami.
- Zostawiam… w końcu miałam wam nie pomagać - Ryo wzruszyła ramionami, teraz piła napój małymi łyczkami. - Ale dziękuję za napój. Że tak spytam… to z jakiejś okazji te siedem warstw i cztery słomki? - spytała wskazując na szklanicę z napojem.
Aki oderwała się od myśli i zerknęła na drinka. Dopiero wtedy znowu się uśmiechnęła i pochwyciła swój w dłoń. - Bo tak się go podaje! Mam duża wprawę w znajomości alkoholów. Wiele ich w życiu podałam, a jeszcze więcej wypiłam. Ten nader często w dawnych czasach. -dodała, zerkając na w połowie opróżniony drink Ryoku.
- A już myślałam, że to z okazji starej drużyny i czterech klas - piromanka orzekła z tumiwisizmem. - Ale dalej jakoś nie jestem przekonana do bycia w drużynie. Jak trafię na fajnych, to giną albo odchodzą, a przyciągam jakichś fiutów i skurwieli - mruknęła pociągając napoju ze szklanicy. - Ja prostu chyba innym pecha przynoszę - westchnęła. - Chyba dlatego, mistrzyni.
- Powinnaś panować nad językiem. -stwierdziła blondynka, dolewając sobie alkoholu do łupiny. - Wiesz, moja siostra powiedziała mi kiedyś, że stan naszego umysłu odpowiada stanowi naszego serca. Jeżeli jedno jest pełne wątpliwości, drugie nigdy nie będzie spokojne. Ponoć potrafi to wpływać nawet na innych. Może w tym tkwi problem, myślisz, że jesteś pechowcem i celowo się nim stajesz. -zasugerowała, uśmiechając się lekko, niemal po matczynemu.
- Myli się mistrzyni - Ryo nie odwzajemniła uśmiechu, zastanawiając się nad czymś. - Nie myślę, że jestem pechowcem. Po prostu innym zdarza się za dużo pecha, zwłaszcza jak mnie spotkają. Nikt nie chce się stawać celowo pechowcem. Chyba że jest masochistą.
- Albo jeżeli coś w nim chce by był pechowcem. -stwierdziła, zerkając wymownie na Ryo.
- Na przykład takie upierdliwe coś, co przejęło moje ciało i próbowało sprać Bezimiennemu tyłek pod okiem V? A jeśli jesteśmy przy małych upierdliwych cosiach… sprawdzała mistrzyni coś na temat tej rany, jak ją zaleczyć? - wskazała Ryo na miejsce na twarzy, gdzie widniała podłużna rana. - Zjadliwa plama czarnej farby to chyba znacznie większy wrzód niż to co mam.
Dziewczyna zastanawiała się jeszcze nad czymś.
- Taka dygresja, przypomniało mi się. Aries zadawała się z takim gościem z wyglądu podobnym do Dullahana. Tyle że tamten był zwiadowcą, ale nazywał się nawet podobnie, bo zwał się Durrahan. Spotkali się bodaj jeszcze w akademii. Powinien coś wiedzieć więcej na temat tego, co działo się z Aries.
- Sama odstawiłam ją do akademii, wiem kto tam był. - stwierdziła Aki, uspokajając Ryo. - Podobieństwo to dzieło przypadku, splatają się tu różne linie czasu. -dodała, odchylając lekko fotel w tył. - Miałam ostatnio sporo na głowie, zupełnie zapomniałam o tej ranie, wybacz.
- Wiem o tych liniach czasu, w końcu Bezimienny mi udzielił trochę wykładów na ten temat - Ryo pokiwała niemal entuzjastycznie głową na te słowa. Następnie pojawiło się lekkie wahanie. Na zdanie o ranie Ryo westchnęła: - Szkoda, że mistrzyni nie znalazła niczego odnośnie rany… A co mistrzyni ostatnio porabiała?
- Miałam trochę rzeczy do załatwienia. Wiesz rankerzy maja ostatnio sporo pracy, aktualnie pomagałam tu zorganizować test, oraz była sprawdzić jak radzi sobie mój sklepik. -odpowiedziała uśmiechając się lekko.
Czy ta cała “Cecylia” nie mówiła o jakimś tam biznesie Aki? Albo kwestia trafu, albo o czymś wie... Zresztą nieważne - Ryo postanowiła sobie, że z chęcią spełni dobry uczynek względem bliźniego i przetrąci kark tej rudej marzannie, jak ta jeszcze raz wtrąci swego nochala w jej sprawy… znaczy, jak doprosi się o szybką śmierć z czyjejś ręki.
- A więc to takie buty były z tym biznesem… - niziołce przypomniała się sytuacja z obrończynią jaszczurów od siedmiu boleści. Humor Ryo poprawił, ale to raczej za sprawą drinka. Lekko pokiwała głową, sącząc napój. - Jaki sklepik? - spytała z ciekawością. - Zna mistrzyni tę rudą dziewczynę w ogóle? - dodała z lekkim zdziwieniem, napominając Aki sytuację z “Cecylią”.
- Alkohole światów. -stwierdziła wesoło, podając Ryo mała karteczke wydobytą z ATSa. Była to prosta wizytówka zawierająca kontakt i adres sklepiku. - Z tym dostaniesz 20% zniżki -zaśmiała się wesoło, po czym potarła brode palcami. - Nie przypominam sobie… ale czasem bywa że regularni znają rankerów. Tak samo jak regularnych jak Zaken czy Makai też zna prawie każdy.
Ryo z chęcią przyjęła karteczkę. Ile korzyści! A i zyska kolejne źródło informacji i kupi taniej alkohol. Zwłaszcza to drugie. Nie przejmowała się już tą całą ”Cecylią”, która w tej chwili wydawała się tylko jednym z drobnych cwaniaczków… ale nie znaczyło to, że miała ją zamiar zignorować. Wręcz przeciwnie. Zwiadowców nigdy nie należało ignorować. Student ją tego nauczył, a przy okazji po trzecim teście zarobił wpierdol od piromanki jak od łowcy.
- Z chęcią wpadnę. Makai’a kojarzę, bo przeprowadzał ze mną wywiad, ale Zakena… Zaken to hmmm - mruknęła, najwyraźniej nie przystawała do tej większości regularnych obeznanych w VIPach Wieży. - To ten co wyprowadził mnie, Lakumę i Studenta z dyskoteki, tak? Taki pirat z szablami? Bo tak jakoś nie znam się na VIPach - rzuciła od niechcenia. - bardziej mi łeb zaprzątają inne rzeczy. Na przykład testy i wspinaczka na szczyt Wieży. A jeśli powiedziałam “testy”... chyba się przejdę do rejestracji, a potem pójdę się kimnąć. Za bardzo zmęczona jestem całym dniem. Jak będę czegoś potrzebować, do wpadnę do sklepu mistrzyni i kupię promile.
- No to powodzenia. Sama mam sporo pracy. Będe trzymała kciuki. - uśmiechnęła sie blondynka, delikatnie dając do zrozumienia , że czas już odejść.

Ryo opróżniła do cna napój i rzuciła “Dziękuję bardzo za napitek”. Umyła pucharek, odstawiła go na odpowiednie miejsce, ukłoniła się Aki, powiedziała jej “Do widzenia” i ruszyła swoją drogą. Szybko wydostała się z budynku, przybierając błyskawicznie maskę jednego z wielu eonów regularnych mieszkających na tym piętrze. Nie omieszkała nie podjąć się małego zwiadu i poszła się dowiedzieć o teście do rejestratorki.
Budka została szybko odrestaurowana, wszak jeden głupi jaszczur nie ma na tyle mocy sprawczej, by od swych fochów całe piętro zawalić. Miła pani również była w jednym kawałku. Mała szermierka spełniała swój cel oraz zaspokoiła swe pokłady ciekawości i potrzeby uzupełnienia wiedzy na temat testu, a nawet niektórych regularnych.

Spojrzała na portal, którym uciekł narwany niczym horda orków jaszczur i odszedł rudy mesjasz jaszczurów. Nie kwapił się lecieć za dwójką zakochanych w sobie istot. Jak będą chcieli ślubu, to im go udzieli, a potem ześle błogosławieństwo Wielkiego Topora i Siekacza Głów. Jak będą grać Romana i Juliana w wersji BDSM, kupi sobie wtedy bilet na przedstawienie, na którym będzie wcinać popcorn. Wielkie rzeczy.
Stwierdziła, że idzie jak najszybciej do siebie, unikając wszystkich problemów o Y nogach, E rękach, A głowach i H formach, jakie tylko mogły przyjść do głowy boskiemu umysłowi mieszkającego na czubku tego kolorowego burdelu.
A jak postanowiła, tak też uczyniła. Przemaszerowała przez portal.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline