- Tak szybko? - Juan sprawiał wrażenie zawiedzionego. - Nawet nie zdążyliśmy się bliżej poznać. Trudno. Uciekajcie do zamożnych i bezpiecznych Stanów.
Oparł o nogę prowadzony ścieżką motorower i zapalił papierosa, wyjętego ze srebrnej papierośnicy.
- Cóż, można się było tego spodziewać - skomentował wieści przekazane przez Alkera. - Bogacz zawsze się dogada z bogaczem. W tym przypadku nie można mieć pretensji do pana Alberto. Ale z oczywistych względów nie możemy uczestniczyć w negocjacjach z Arroyo. Obawiam się, że ojciec Jamala nie miałby oporów przed wydaniem nas El Presidente w zamian za wolność syna. |