Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2015, 13:49   #19
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
15 rujenia, roku po Wyniesieniu 1163, noc przed wyruszeniem.


Cicha muzyka fletu rozchodziła się w chłodnym powietrzu. Źródło dźwięku prowadziło do nagiego mężczyzny, siedzącego na skrzyżowanych nogach. Jego ciało jaśniało w mroku pomieszczenia. Wydawało się niezwykle białe.

Przed mężczyzną spoczywała obszerna księga, otworzona na ostatniej, poplamionej krwią stronicy. Spozierała z niej kobra o rubinowych ślepiach i rozpostartym kapturem. Wąż, oplatał swym długim ciałem trójramienny krzyż. W nikłym, migotliwym świetle świecy, obraz ruszał się jakby żył...

Mężczyzna lekko, acz rytmicznie przechylał się na boki w hipnotyzującym transie. Z jego nadgarstków, cienkim strumykiem spływała jego własna krew. Jakby w takt muzyki kolejne krople spływały do łokci, a dalej skapywały do obszernej metalowej misy opartej na jego kolanach. Krople krwi spadając, wydawały charakterystyczny dźwięk. Mężczyzna grał, wciąż kołysząc się i zmieniając ułożenie palców. Melodia stawała się coraz cichsza, wreszcie urwała się, a biały człowiek trwał bez ruchu z głową spuszczoną na piersi. Trwał tak w milczeniu przez długą chwilę, a misa powoli wzbierała w lepką ciecz…

Mężczyzna odłożył flet i sięgnął po leżące obok bandaże. Unosząc najpierw lewą rękę, obwiązał ją, następnie podobnie uczynił z prawą. Mężczyzna skrzyżował ręce na piersi, ponownie opuścił głowę i zamknął oczy. Jego usta poruszyły się wymawiając słowa modlitwy. Z początku niemo, cicho, wreszcie coraz głośniej. Przepona mężczyzny coraz silniej wyrzucała kolejne słowa. Siła i moc wiary wzmacniała ich brzmienie. Ruch jego ciała wywołany nawoływaniem oraz siła wyrzucanego z płuc powietrza, wprawiała zebraną krew w drżenie.

[...]

Urwał i gwałtownie otworzył oczy.

* * *

Świt jeszcze nie nastał, lecz Jakub de Farin był gotów wyruszyć. Niezbędne rzeczy czekały przy drzwiach, lecz on musiał wykonać jeszcze jedną czynność. Wyciągnął swój notatnik. Był to swego rodzaju pamiętnik, jaki prowadził od najmłodszych lat. Jakub starannie stawiał kolejne znaki, a każdy kolejny był dlań coraz trudniejszy.


15 rujenia, roku po Wyniesieniu 1163, Noc
Modlę się, lecz w lęku trwam…

Gregor Cauer, Walter Rzeźnik, Niemój z Galenowa, Zoa Adamov, Zirimesz z Kandoru oraz ja, Jakub de Farin to cały skład ekspedycji. Sześciu, spośród których trzech wykazało już swą wartość, lecz mimo to lękam się. Z całą mą wiedzą, czuję się niemal goły w obliczu tajemnicy, z jaką przyjdzie nam się zmierzyć. Czyż nie jest tak, że im więcej wiemy, tym więcej tajemnic dostrzega nasz umysł? Czyż to niewiedza nie wzbudza najgorszych spośród wszystkich obaw? Czy broniąc się przed strachem, poznając nasze lęki, nie wyrządzamy sobie znacznie większej szkody?

Nikt jeszcze nie powrócił z mgły. Czy to ostatnia moja notatka? Czy jeśli wrócę, to jeszcze będę ja? Módlcie się za mnie, bowiem ja być może już nie potrafię...

Jakub de Farin

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 03-04-2015 o 14:00.
Rewik jest offline