Vilmund i Leslie w Pagodzie
Vilmund widząc że Leslie nie zamierza pozostawić swojej owej zdobyczy w hotelu zdecydował się zasugerować by zwróciła go prawowitej właścicielce. Myśl ta nie spotkała się z jej aprobatą.
- Niech sama sobie ukradnie. To mój miecz...
- Skoro tak stawiasz sprawę to mogę jej powiedzieć że może ci go odebrać siłą nie licz ze ci pomogę. Skoro potrafiła poradzić sobie z potworem parasolką to raczej ty nie masz szansy...
- Będę walczyła!. Ja niczego nie oddaję i niczego nie porzucam. Chcę wszystkiego, władzy, chłopców i klejnotów. Jestem córką chciwości!
- No skoro tak twierdzisz raczej stać cie na rachunek lekarski.... - skomentował Vilmund przewracając oczami - Nie honorowo jest kraść broń wojownika ale po co ci to tłumaczyć. Motel i występy Julian
- Hej panie Vilmund. Mia Belle wydajecie się dzisiaj bardziej we własnej skórze - Stefan przywitał przybyłych.
- Tak ! Przybyłam na Scherma Lezione, ale tak sobie pomyślałam, że idziemy na Lla Citta ! A ten to kto - wskazała na Juliesa.
- Powiedział, że nazywa się książę Juliesa Marie coś tam dalej De Riccoi i jest szóstym bratem Claudia. Jeśli nie zapamiętałem całości to choćby dlatego, że w nocy po pijanemu ze wszystkich pokoi pomylił swój z moim i Milorda Stanisława...
Twarz Leslie stężała: - Ah tak. Czemu pomylił. I ta tamta też jest. - patrzyła z ukosa na Claymorkę - Co jecie ? Amestriańskie śmieci ?
Vilmund popatrzył się na nowego "znajomego" braci i skomentował. - Wy to macie "szczęście" do poznawania nowych ludzi...
Sao prychnęła: - To bardzo dobre jedzenie. Dużo mięsa i zdrowo sycące. Ale kiełbasa Stasia lepsza, taka mięsista. - Mówiła A Mari parsknął śmiechem.
- Sao, w niektórych kręgach to było bardzo dwuznaczne. Ty patrz jak się zaczerwienił Milord, więc lepiej przeproś - Stefan pogroził Xingijce palcem
- Ja sie nie czerwienie.... - mamrotał Stanisław, którego twarz nabrała ciemnoróżowego ubarwienia
-[ i] A o co... Nie w tym sensie. Ty zboczony jesteś. Tobie się wszystko kojarzy [/i] - zaczęła wygrażać Stefanowi.
- Mi? Sława tego dowcipu dotarła nawet do pana Mouriego jak widać. Według kolejnych kręgów jakości tych kiełbas mięsnych dorównuje tylko... - gdy usłyszał chrząkanie Stasia młodszy Nowicki wolał trochę przystopować - do Piastiańskiego wigoru.
- Nie chcę wiedzieć skąd to wiesz - mruknęła Sao.
- Ale piastiańskie kiełbasy są najlepsze - zawołała Leslie.
Samuel miał ochotę parsknąć śmiechem i spaść z krzesła turlając się ze śmiechu słysząc te "kiełbasiane" dywagacje jednak nie pasowało to do persony Midorino skupił więc całą swą uwagę na cudacznym księciu. - Jaśnie wielmożny książę takich cudów nie potrafię dokonać ale za pozwoleniem uspokoję wasz skołatany umysł. - Posłał w ciało Juliana dawkę wyciszającej Chi technikę tą znał bardzo dobrze gdyż często stosował na sobie samym przy atakach paniki. - Lepiej mości książę ? Mogę jeszcze dać Walerianę albo poszukać jakieś mieszanki ziołowej- Zaczął się zastanawiać czy w tym mieście da się znaleźć konopie albo opium i co na taki pomysł powiedziałby Moris. -Mogę dać jedno lekarstwo Stryja. Sęk w tym, że ono albo od razu uleczy albo się wymiotuje. W każdym razie na kacu się polepsza. Zwłaszcza po spożyciu potem dużej ilości tłustego mięsa. Czyli znowu kiełbasa... - zaoferował Stefan, ale potem parsknął na koniec
- Nikt więc mi nie pomoże! Na powolne konanie skazanym jest ja nieszczęsny. To kara bogów za nieumiarkowanie ] – książę Julian wskoczył na środek pokoju - A ja wam powiem, że najlepsza jest kiełbasa Creteńska. Chorizzo, takaa ostra i twarda. Kim panienka jest? - zatrzepotał oczami do Leslie..
- Chyba cię to nie interesuj. - Leslie odepchnęła Juliesa na bok - A ty biała, ponoć lubisz ostrygi .
- Ble, wstętna Ryba.
– Stefano miałeś rację !
- A jedliście w ogóle Piastiańskie wędliny? O czym miałem rację, mia Belle? - westchnął Stefan.
Sameul.
Samuel podszedł do ochroniarza z Shem i szeptem spytał. - Myślał pan żeby mu podać coś na uspokojenie ? Konopie ? Albo może jakieś zachodnie leki na uspokojenie ? Książe wydaje się mieć jakieś problemy ze zdrowiem ducha jest hmm... żywiołowy ponad miarę ?
Shemita parsknął - Chronicznemu kretynowi nic nie pomoże. Stefan i Leslie
- Że ona udaje... zjadaczkę ostryg ! - powiedziała Leslie.
- Nie próbowałem, ale może dzięki panu Stanisławowi usta mnie posmakują tego smaku - książę Julian pochwalił się swoimi planami i dokonaniami.
- Po moim trupie [/i]- Sao zasłoniła Stacha.
W tym czasie biedny medyk musiał zacząć sam na sobie stosować techniki uspokajające a dokładniej ćwiczenia oddechowe połączone z danchemią żeby nie dostać przepukliny od wstrzymywania śmiechu.
Zaś Stefan postawił do góry kciuk przed Leslie.
- Lepiej chodźmy o Biały Tygrysie omówić parę spraw na spokojnie, bez zbędnie podsycającej publiki. Wyczuwam tutaj za wiele Chaosu - Stanisław położył rękę na ramieniu Sao
- Dobrze Stasieńku idziemy. - rzekła Xingijka.
- Staaaasieńku... - Stefan wydął wargi. Stanisław posłał mu mordercze spojrzenie
- To idziemy na miasto? - zapytała Leslie
- A co do siwej to macie racje... -skwitował Stefan - Tylko bucowato udaje, że nie, a jeszcze się obraża jak jej się wytyka, że łże. Bo nie można być Ostrygożerką i chcieć zjeść Stasia. Hę? Na miasto?
- Si! Stefano.
- W sensie idziesz z panem Vilmudem i przyszłaś po drodze oddać miecz Illenie? Jakże wspaniałomyślnie o Donie Leslie - Stefan pokiwał głową z wyraźną aprobatą.
- A niby czemu? Ja go znalazłam. Jest mój!
- A wcześniej był przy pani Ilenie... A w ogóle to kobita prawie nic po za tym nie ma... To jak kopanie psa. Ty wiesz jak się kończy w Piastii próba odebrania dziedzixctwa? I w ogóle to ona jest teraz w stanie takim, że chyba wzorem tego kraju na wschód za Xing to ona Se Nim Puknie - powiedział Nowicki już szeptem do Leslie
- Niech se nowy kupi! Pożyczę jej pieniądze, choć to niemądre
- Na razie to rozniosła paru kolesi parasolką. Co wcześniej zrobiła to też widziałaś. A w ogóle to właśnie ty Donie masz od niej więcej. I wiesz jak was to stawia. Jako Faszystę. Oni tak robią - zabierają wszystko, zwłaszcza tym co mają mało!
- No to kupię jej nowy - Leslie wzruszyła ramionami.
- Ale niektórych rzeczy się nie kupi, ani nie wymieni. Kwestia sentymentu. To jak... nie wiem... przejechać komuś ulubionego kota i kupienie mu zaraz nowego. To nigdy nie będzie ten sam kot, choć to dalej kot! - Stefan szukał dalej argumentów
- Nie bądź faszystom! Oddaj miecz! A potem się gwizdnie co innego, albo ci złożę coś zarąbistego - ostatnie zdanie powiedział ciszej. Vilmund
Jak zwykle panował w chaos w ich otoczeniu choć tym razem wywołany inną osobą niż bracia czy lekarz midgardzyk podszedł do Ileny .
- Z nimi to zawsze taki cyrk... młoda przywiozła twój miecz ale nie chce i tak oddać.
- A po co mi on? - Odparła Vilmundowi.
- Aż tak przygnębił cię fakt że udało nam się ich wyeliminować zanim się rozniosło ? Martwisz się co dalej począć ? - skomentował Vimund widząc że kobieta była przybita. |