Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-04-2015, 21:25   #51
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Co takiego ? Już wstaje!- Powiedział przebudzony Samuel na szczęście poprzedniego dnia postanowił że po zepsuciu swego poprzedniego "przebrania" pora żeby w mieście pokazał się skromny sługa Radziwiłła Midorino. Tak więc jego włosy już były przefarbowane na czerwono teraz wystarczyło tylko za pomocą transmutacji nałożyć żółtą glinkę na nos okulary i już był gotowy.


- Ma pan niespodziewanych nocnych gości Milordzie ? No tak to pasuję do kręgów Pana znajomych. Paniczu Pawle proszę obudzić tego śpiącego ja zaraz otrzeźwię jego pijanego kochanka - głos medyka był neutralny i profesjonalny dało się wyczuć kpinę.

Midorino wręczył chłopcu sole trzeźwiące a sam zaczął leczyć upitego do nieprzytomności usuwając z jego organizmu alkohol za pomocą danchemii następnie ocuci go za pomocą kilku wprawnie wymierzonych policzków.
 
Brilchan jest offline  
Stary 02-04-2015, 15:58   #52
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Po walce Dima i jego kumple odjechali w stronę zachodzącego słońca, Samuel udał się z resztą odprowadzani wzrokiem dziewczyny, która spała na ławce. Ilenę odmyto w studni, ale dopiero w motelu mięli szansę na prawdziwe oczyszczenie. Gdy Potworobujczyni brała płatny prysznic, Samuel poszedł do pokoju Sao, gdzie Xingijka spała na łóżku obok Shieski, a także pustej butelki likieru pomarańczowego j dużego pudełka czekoladek. Sao obudzona była wściekła, że musi oddać jej kolejne swoje ubranie, a gdy dowiedziała się, że Samuel będzie spał w jednym pokoju, zaczęła warczeć coś o Złej Potworze. Shieska okazywała za to absolutny chłód względem lekarza.
Ilena ubrała różową piżamę, ale odmówiła spania na łóżku. Siedziała pod ścianą. Samuel zgasił światło, ale Mistrz N zaraz je zapalił
- Długo przebywała w mroku, niech odpocznie w świetle - wyszeptał
Ilena nie spała, gdy wpadł Stefek. W tym czasie Sao i zaspana Shieska drzemiąca na ramieniu Xingijki, wpadły do pokoju Stacha.
- Czemu w twoim pokoju śpią… śpi półtorej faceta?
Samuel zrobił swoje i Julian zerwał się na równe nogi
- Czego ty istoto nieświadoma zamachasz się na to oblicze cudne. Pozbawić świat tej doskonałości chcesz?
]- Szanowny Panie upił się Pan do nieprzytomności i wprosił się Pan do pokoju jaśnie wilmożnego Milorda Stanisława Radziwiłłą a ja właśnie udzielam Panu koniecznej pomocy medycznej . Pańskie szczęście że panicz Paweł wykazał tak rozważna ostrożność gdyż w pełni uzasadnione byłoby uznać waszmościów za wynajętych morderców wtedy to "wasze doskonałe oblicze" zniknęłoby z tego świata wraz z waszą śmiercią więc na przyszłość radzę zaplanować sobie bezpieczną drogę powrotną i miejsce do spania PRZED pijaństwem szczególnie w mieście słynącym z morderców, szumowin i gangsterów [/i]- Głos Midorino był lodowaty był wyraźnie zirytowany nagłą pobudką po męczącym dniu
- I bardzo przepraszamy, dziecko nadgorliwe jest -Stasiek zaklaskał, potem spróbował nacisnąć na kark młodego, żeby się ukłonił. Ale Stefan uciekł mu szybko z zasięgu.
- Milordzie nie bądźcie tacy skromni to nam należą się przeprosiny za to karygodne wtargnięcie i pobudkę
- Niektórzy szlachcice w Piastii nadal traktują intruzów ze śrutówki. Zwłaszcza w tych czasach.... - skwitował Stefan nadal z Nightwingiem w rękąu. Wolał nie dodawać, że pewny praktykowania zwyczaju ze śrutówką to jest o Wilczej Wólce i okolicacgh

- Nikt w mieście tym cudnym nie podniósłby ręki na mnie! To byłoby okropnie okropne okropieństwo! Ma pomsta byłaby strasznie straszna, albowiem w tych żyłach płynie krew królów prawowitych. A po za tym przodem wepchnęłem Valentina


- Kocham narażać swe życie dla pana! - zakrzyknął blądyn
- Do tego są na świecie takie Valentiny. A do lorda nie trzymam urazy. Tylko nie karmij adiutanta cukrem, bo od tego się nerwowe takie robią. Sprawdzone.
Julies kątem oka zobaczył dziewczyny. Podbiegł do Shieski, wziął jej rękę i zaczął całować od dłoni do łokcia. Bibliotekarka się zarumieniła
- Co moje oka książęce widzą! Piękno takie gwiazdy te nieco przyćmiewające. W tych patrzałkach widzę ja pożądanie i uwielbienie dla temperamentu człowieka południa - jego wzrok przeniósł się na patrzącą nań z ukosa Sao
- Ty kwiecie mój bielutki. Cieszę się widząc największy cud egzotyki od czasu wczorajszego ciastka wróżbą dla mnie. Serce moje bije mocno bardzo na takie widoki
- Naprawdę? - Zapytała Sao sięgając lewą ręką po kij.

I]-No to całe szczęście, żeśmy sobie szczęśliwie wszystko wyjaśnili.[/i] -Stanisław objął ramieniem Juliana starając się go odsunąć od białowłosej. Dyskretnie i stanowczo. -Co mówiła ta wróżba mości książę? -Ten wielce szanowny książę był tak pod wpływem, że pomylił pokoje... I wiem, wiem. Ale wy może nie wiecie, ale Milord ma na któreś imię "Pomyłka" też. To wiele wyjaśnia co do jego szczęścia do dziwnych wypadków...- powiedział Stefan do pań.

- Milordzie czy życzycie sobie abym naprawił rękę temu ochroniarzowi ? Skoro już wstałem to równie dobrze mogę popracować- Spytał się Midorino widząc szansę na nawiązanie nowych relacji.
- Tak, tak oczywiście. Widzicie Midorino to mój jeden z lepszych nabytków. To Xingijski uzdrowiciel. -zapewnił Stanisław - Milord go znalazł w podobnych okolicznościach... - dorzucił Stefan
- Ciasteczko mówiło do mnie, czeka cię... czyli mnie osobiście, wielka przyszłość co dla każdego wiadome jest. A tabiała L... Nie dokończył bo Sao przywaliła mukijem. Ochroniarz zaczął się śmiać, a Sao ogłuszyła zszokowanego Valentina - Takie ma powodzenie - Ochroniaż rozruszał uleczoną ręką - [i] Mówcie mi Mauriszepal w skrócie Mauri

- Dobrze...- powiedział Stefan gdy skończył się śmiać.- To do waszych obowiązków też należy karcenie i powstrzymywanie swojego panicza, żeby nie zrobił niczego głupiego, panie Mauirszepal? - Ależ tygrysico nie trzeba było od razu tak ostro... - westchnął Stanisław
Samuel wyciągnął prawice i uścisnął Mauriemu uzdrowioną dłoń - Midorino miło mi poznać. Cucić ich milordzie czy niech sobie pośpią?
- Możecie mi mówić Paweł- Stefan również wyciągnął rękę. - To zostawiam według uznania pana Maurisza... -westchnął starszy Nowicki masując skroń.
Medyk spojrzał się na gościa [i]- To jaka decyzja Panie Mori ? I czy potrzebujecie w czymś pomocy

- Tak, zostałem skazany na pracę z tym… niesamowitym człowiekiem. Tak to służyłem w pułku huzarów, ale podpadłem bo przyłapano mnie z córką generała. Po co opuszałem shem? żeby pilnować tego imbecyla przed pakowaniem się w kłopoty. Nie cućcie go, tylko zaciągnijcie do pokoju i na podłpdze zostawcie. Jedna szczelanina na dziś starczy mi
- Rozumiem pańskie odczucia. Myśmy wylądowali na tych stanowiskach bo Midorino uznaje kodeks honorowy za ocalenie mu życia, a ja... tak się jakoś złożyło, że Milord to mój przyrodni brat. Mogliście nawet pomyśleć, że jesteśmy braćmi po moim wyglądzie... Ale wyszło, że ojciec Milorda to był Radziwiłł i zostawił mu wspaniałomyślnie nie majątek. I z podobnych powodów co pan Mouri nie mogłem zostawić Milorda... -szepnął Stefan do Mouriego
- Ja mogłem popłynąć do puntu… żałuję, że tego nie uczyniłem - ochroniarz westchnął

Odciągnęli obu mężczyzn z pokoju i poszli spać. Sen nie był jednak spokojny, bo Katrina i Havok postanowili wszem i wobec wszystkim udowodnić, jak bardzo się kochają.

Rano wszyscy spotkali się w barze, Winry coś rysowała, a Ilena wpatrywała ponuro w ścianę, nie zważając na wściekłe spojrzenia, posyłane jej przez Sao. Księżniczka i Shieska wypiły po pół dzbanka soku i masowały głowę. Gdy w pewnym momencie do baru weszli Havok i Homunculuska, dzieczyny wstały i zaczęły bić brawo. Havok poczerwieniał, a uradowana Kate ukłoniła się- Potem do środka wpadła leslie w nowym obcisłym czarnym stroju z włosami spiętymi w kucyk. (sparks)
Midgardczyk wstał rano. Po śniadaniu stanęła przed nim Leslie w stroju do szermierki (sparks), Przypominając o swoich ćwiczeniach szermierczych. Oczywiście, gdy tylko wyszli z kasyna, dzewczyna o tym zapomniała i kazała się zaprowadzić do Stefano i reszty Ferajny.
W tym samym czasie do baru wxzedł też Julies ze świtą. Podbiegł do samuela i chwyciwszy go za ramiona zakrzyknął
- Ratujcie mnie medyku z kraju cudacznego. W głowie tej książęcej dramat się rozgrywa. Zaklinam cięą. wymij z niej cierpienie i wsadź do tej oto głowy pustej Valentina.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 03-04-2015, 18:53   #53
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Vilmund i Leslie w Pagodzie


Vilmund widząc że Leslie nie zamierza pozostawić swojej owej zdobyczy w hotelu zdecydował się zasugerować by zwróciła go prawowitej właścicielce. Myśl ta nie spotkała się z jej aprobatą.

- Niech sama sobie ukradnie. To mój miecz...
- Skoro tak stawiasz sprawę to mogę jej powiedzieć że może ci go odebrać siłą nie licz ze ci pomogę. Skoro potrafiła poradzić sobie z potworem parasolką to raczej ty nie masz szansy...
- Będę walczyła!. Ja niczego nie oddaję i niczego nie porzucam. Chcę wszystkiego, władzy, chłopców i klejnotów. Jestem córką chciwości!
- No skoro tak twierdzisz raczej stać cie na rachunek lekarski.... - skomentował Vilmund przewracając oczami - Nie honorowo jest kraść broń wojownika ale po co ci to tłumaczyć.

Motel i występy Julian

- Hej panie Vilmund. Mia Belle wydajecie się dzisiaj bardziej we własnej skórze - Stefan przywitał przybyłych.
- Tak ! Przybyłam na Scherma Lezione, ale tak sobie pomyślałam, że idziemy na Lla Citta ! A ten to kto - wskazała na Juliesa.
- Powiedział, że nazywa się książę Juliesa Marie coś tam dalej De Riccoi i jest szóstym bratem Claudia. Jeśli nie zapamiętałem całości to choćby dlatego, że w nocy po pijanemu ze wszystkich pokoi pomylił swój z moim i Milorda Stanisława...
Twarz Leslie stężała: - Ah tak. Czemu pomylił. I ta tamta też jest. - patrzyła z ukosa na Claymorkę - Co jecie ? Amestriańskie śmieci ?
Vilmund popatrzył się na nowego "znajomego" braci i skomentował.
- Wy to macie "szczęście" do poznawania nowych ludzi...
Sao prychnęła: - To bardzo dobre jedzenie. Dużo mięsa i zdrowo sycące. Ale kiełbasa Stasia lepsza, taka mięsista. - Mówiła A Mari parsknął śmiechem.
- Sao, w niektórych kręgach to było bardzo dwuznaczne. Ty patrz jak się zaczerwienił Milord, więc lepiej przeproś - Stefan pogroził Xingijce palcem
- Ja sie nie czerwienie.... - mamrotał Stanisław, którego twarz nabrała ciemnoróżowego ubarwienia
-[ i] A o co... Nie w tym sensie. Ty zboczony jesteś. Tobie się wszystko kojarzy [/i] - zaczęła wygrażać Stefanowi.
- Mi? Sława tego dowcipu dotarła nawet do pana Mouriego jak widać. Według kolejnych kręgów jakości tych kiełbas mięsnych dorównuje tylko... - gdy usłyszał chrząkanie Stasia młodszy Nowicki wolał trochę przystopować - do Piastiańskiego wigoru.
- Nie chcę wiedzieć skąd to wiesz - mruknęła Sao.
- Ale piastiańskie kiełbasy są najlepsze - zawołała Leslie.

Samuel miał ochotę parsknąć śmiechem i spaść z krzesła turlając się ze śmiechu słysząc te "kiełbasiane" dywagacje jednak nie pasowało to do persony Midorino skupił więc całą swą uwagę na cudacznym księciu.
- Jaśnie wielmożny książę takich cudów nie potrafię dokonać ale za pozwoleniem uspokoję wasz skołatany umysł. - Posłał w ciało Juliana dawkę wyciszającej Chi technikę tą znał bardzo dobrze gdyż często stosował na sobie samym przy atakach paniki.
- Lepiej mości książę ? Mogę jeszcze dać Walerianę albo poszukać jakieś mieszanki ziołowej- Zaczął się zastanawiać czy w tym mieście da się znaleźć konopie albo opium i co na taki pomysł powiedziałby Moris.
-Mogę dać jedno lekarstwo Stryja. Sęk w tym, że ono albo od razu uleczy albo się wymiotuje. W każdym razie na kacu się polepsza. Zwłaszcza po spożyciu potem dużej ilości tłustego mięsa. Czyli znowu kiełbasa... - zaoferował Stefan, ale potem parsknął na koniec
- Nikt więc mi nie pomoże! Na powolne konanie skazanym jest ja nieszczęsny. To kara bogów za nieumiarkowanie ] – książę Julian wskoczył na środek pokoju - A ja wam powiem, że najlepsza jest kiełbasa Creteńska. Chorizzo, takaa ostra i twarda. Kim panienka jest? - zatrzepotał oczami do Leslie..
- Chyba cię to nie interesuj. - Leslie odepchnęła Juliesa na bok - A ty biała, ponoć lubisz ostrygi .
- Ble, wstętna Ryba.
Stefano miałeś rację !
- A jedliście w ogóle Piastiańskie wędliny? O czym miałem rację, mia Belle? - westchnął Stefan.
Sameul.
Samuel podszedł do ochroniarza z Shem i szeptem spytał.
- Myślał pan żeby mu podać coś na uspokojenie ? Konopie ? Albo może jakieś zachodnie leki na uspokojenie ? Książe wydaje się mieć jakieś problemy ze zdrowiem ducha jest hmm... żywiołowy ponad miarę ?
Shemita parsknął - Chronicznemu kretynowi nic nie pomoże.

Stefan i Leslie

- Że ona udaje... zjadaczkę ostryg ! - powiedziała Leslie.
- Nie próbowałem, ale może dzięki panu Stanisławowi usta mnie posmakują tego smaku - książę Julian pochwalił się swoimi planami i dokonaniami.
- Po moim trupie [/i]- Sao zasłoniła Stacha.
W tym czasie biedny medyk musiał zacząć sam na sobie stosować techniki uspokajające a dokładniej ćwiczenia oddechowe połączone z danchemią żeby nie dostać przepukliny od wstrzymywania śmiechu.

Zaś Stefan postawił do góry kciuk przed Leslie.
- Lepiej chodźmy o Biały Tygrysie omówić parę spraw na spokojnie, bez zbędnie podsycającej publiki. Wyczuwam tutaj za wiele Chaosu - Stanisław położył rękę na ramieniu Sao
- Dobrze Stasieńku idziemy. - rzekła Xingijka.
- Staaaasieńku... - Stefan wydął wargi. Stanisław posłał mu mordercze spojrzenie
- To idziemy na miasto? - zapytała Leslie
- A co do siwej to macie racje... -skwitował Stefan - Tylko bucowato udaje, że nie, a jeszcze się obraża jak jej się wytyka, że łże. Bo nie można być Ostrygożerką i chcieć zjeść Stasia. Hę? Na miasto?
- Si! Stefano.
- W sensie idziesz z panem Vilmudem i przyszłaś po drodze oddać miecz Illenie? Jakże wspaniałomyślnie o Donie Leslie - Stefan pokiwał głową z wyraźną aprobatą.
- A niby czemu? Ja go znalazłam. Jest mój!
- A wcześniej był przy pani Ilenie... A w ogóle to kobita prawie nic po za tym nie ma... To jak kopanie psa. Ty wiesz jak się kończy w Piastii próba odebrania dziedzixctwa?
I w ogóle to ona jest teraz w stanie takim, że chyba wzorem tego kraju na wschód za Xing to ona Se Nim Puknie - powiedział Nowicki już szeptem do Leslie
- Niech se nowy kupi! Pożyczę jej pieniądze, choć to niemądre
- Na razie to rozniosła paru kolesi parasolką. Co wcześniej zrobiła to też widziałaś. A w ogóle to właśnie ty Donie masz od niej więcej. I wiesz jak was to stawia. Jako Faszystę. Oni tak robią - zabierają wszystko, zwłaszcza tym co mają mało!
- No to kupię jej nowy - Leslie wzruszyła ramionami.
- Ale niektórych rzeczy się nie kupi, ani nie wymieni. Kwestia sentymentu. To jak... nie wiem... przejechać komuś ulubionego kota i kupienie mu zaraz nowego. To nigdy nie będzie ten sam kot, choć to dalej kot! - Stefan szukał dalej argumentów
- Nie bądź faszystom! Oddaj miecz! A potem się gwizdnie co innego, albo ci złożę coś zarąbistego - ostatnie zdanie powiedział ciszej.

Vilmund

Jak zwykle panował w chaos w ich otoczeniu choć tym razem wywołany inną osobą niż bracia czy lekarz midgardzyk podszedł do Ileny .
- Z nimi to zawsze taki cyrk... młoda przywiozła twój miecz ale nie chce i tak oddać.
- A po co mi on? - Odparła Vilmundowi.
- Aż tak przygnębił cię fakt że udało nam się ich wyeliminować zanim się rozniosło ? Martwisz się co dalej począć ? - skomentował Vimund widząc że kobieta była przybita.
 
Rodryg jest offline  
Stary 10-04-2015, 11:24   #54
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Poranne (dwóch i pół)Piastan rozmowy

- Słuchajcie wiecie może, czemu Panna Ścieżka taka na mnie obrażona? - Spytał Samuel Nowickich przy śniadaniu zanim wpadł do nich Julian.

Stanisław przyznał się do winy tłumacząc lekarzowi wczorajszą sytuacje. A jedyne wyjaśnienie, że sypnął brzmiało: Nie moja wina, nie miałem wyjścia, one mnie przywiązały do łóżka. I tygrys tam był! Dopiero potem pani Shieska przyniosła nóż!

Mieszaniec wyraźnie się zmartwił.

-No, ale to taka miła niewinna Panienka a ja jestem mafiosem, ex wojskowym zbrodniarzem wojennym z nieuregulowana sytuacją prawną, niby mam wyuczony zawód, więc byłbym wstanie utrzymać rodzinę, ale do tego dochodzą moje inne problemy... Nie wiem czy mogę skazywać taką cudowną i delikatną kobietę na moje towarzystwo - Powiedział i spuścił nos na kwintę

-Była w wojsku, więc z tą niewinnością bym nie przesadzał.
- Skwitował Stefan

-Mam jej, chociaż tak teoretycznie spytać, czy woli ciebie od Staśka? Bo Stasiek się pytał? - Dorzucił. -"Najwyżej Stach dostanie w mordę a nie ty.

-Pracowała w urzędzie i sam widziałeś jak zareagowała na swoją dawną przełożoną, więc nie zdziwiłbym się jakby nie nawiedziła wojska.. A naprawdę jest niewinna wtedy w bibliotece od razu zemdlała ona potrzebuje kogoś, kto będzie dla niej miły i delikatny ostoje, która ją wspomoże... - Rzucił odrobinę rozmarzony.

-Można by Sao poprosić żeby się spytała, co ona o mnie sądzi?


-A one w ogóle się lubią? Ja tam mogę. Mam wprawę, bo Stasiek mnie posyłał jak byłem młodszy. Sugerując się książkami Nory to chyba, co druga chce brutala na romans... A na męża odwrotnie. To ty... Smutas się plasujesz na 2 w 1." -To słodkie jak dzieciak cię pociesza - Stasiek zapalił papierosa.

-Tja ten sam dzieciak, którym ty straszysz ludzi, akurat autorytet to z ciebie żaden, bo sam masz problemy miłosne-
odgryzł się Samuel.

-Niektórych kobiet nie da się oswoić... A próbowałem... - Mamrotał Stasiek -Zwłaszcza jak się sypia z ich siostrami - dorzucił zjadliwie młodszy.

-Tak to było mistrzowskie posunięcie takich głupot to ja nie odwalałem nawet jak byłem napalonym wiejskim smarkaczem. Niektórych rzeczy się po prostu nie robi - Podsumował Staśka Samuel.

- Tak naprawdę nie jestem pewien czy nadaje się na partnera dla Pani Ścieżki jest we mnie mrok, jestem wojownikiem, którego już zawsze będzie ciągnąć do mrocznej strony życia. Popatrzcie tylko na moje wybory: Najpierw byłem wioskowym łobuzem odrzucającym porządek i zawsze szukającym guza, potem przyszła armia, która zniszczyła mnie psychicznie, ale też nauczyła, czym jest zabijanie oraz jaka wiążę się z tym potęga. Nie będę wam kłamał, teraz widzę, że zawsze mnie będzie ciągnąć do pola krwi i chaosu. Zresztą gdzie się zamelinowałem po ucieczce z wojska? Nie, jako znachora na jakimś zadupiu czy w innym kraju, ale zacząłem zszywać zakapiorów rozpuszczać dla nich zwłoki. Niby pomagałem też biednym, ale to tylko maska, którą nosiłem dla uspokojenia sumienia.

-[i] Stary tryskasz optymizmem, że tylko się powiesić... [/]- Wymamrotał Stanisław zanim nie dostał kuksańca od młodszego brata.

- Bo nie mam powodów do optymizmu, ten żartowniś to tylko maska, jedna z wielu jaką noszę. Prawda jest taka, że jestem złym człowiekiem. I mi się to podoba, świat rozpada się na kawałki a ja wreszcie czuje się znów żywy! Walczę na linii frontu tym razem, dlatego że sam chcę i za nic bym z tego nie zrezygnował. Mistrz N powiedział mi, że mrok, który w sobie mam można przekuć w broń i użyć ku dobru, ale nawet, gdy chcę komuś pomóc kończy się to krzywdą kogoś innego tak jak te sieroty z burdelu i cała społeczność Anastazjan. Czasami mam wrażenie, że powianiem poświęcić swoje życie i spalić się jak magnezium walcząc z Kościejem. Wiecie, że ten kot zaproponował mi żeby do nich dołączyć? I co mnie najbardziej przerażą na jakimś poziomie ta oferta wydaje się kusząca... - Zadrżał.

- A mnie kusiło, żeby na samym początku skopać Szkapę i jakoś się to nie wydarzyło... - skwitował Stefan.

Lekarz parsknął śmiechem - Za to was uwielbiam, wnosicie w moją codzienność radość. Zanim was spotkałem w ogrodzie u Szkapy to prawie zapomniałem, co to jest autentyczny zdrowy śmiech, jesteście moją jasnością. Nie zamierzam sprzedawać duszy złu i stać się jakimś nieśmiertelnym monstrum, bo wieczność jest przerażającą perspektywą taki właśnie wniosek wyciągnąłem z opowieści o Van Hoenhaimie i Ojcu.

- No weź, aleś pojechał - wymamrotał Stefan lekko czerwieniejąc na twarzy. Stasiek wolał nie patrzeć na mieszańca.

- Nora chyba dostała by spazmów jakby o tym usłyszała, więc jej nie mówcie lepiej żeby odsunąć od siebie tą pokusę wlazłem do łóżka z Grummanem i chcę to zrobić z własnej woli w przeciwieństwie do was mnie nikt nie przymusza. Ale dopiero wypełniając te zadania i nadstawiając karku zrozumiałem, że tylko dzięki adrenalinie będę jeszcze wstanie poczuć się żywym jak za młodu.

- To jakąś metafora z Grummanem i łóżkiem?

- Tak, metafora zaproponowałem, że będę dla niego pracował a oni w zamian za to zdejmą ze mnie wyrok. Zastanawiam się jeszcze nad tym czy nie pojechać do Xing i nie pomóc Cesarzowi modernizować kraj i zrobić porządek z tą rozpasaną szlachtą zaczynając od mojego popierdolonego rodu i Longów

- Jak sami widzicie w tym życiu nie ma raczej miejsca na Ścieżkę. Ona potrzebuje spokoju i normalności, wydaje mi się, że moje uczucie do niej to ułud. Chciałem sobie wmówić, że zasługuje na normalność, że mogę być dla niej oparciem i opieką. Po prostu wciąż się czuje winny, straciła przez ze mnie miejsce pracy, przeżyła niewolę a teraz z mojej winy czyhają na nią zabójcy. To chyba niezbyt dobrze świadczy o przyszłości tego związku ?

- Stary, ale jak taka Szkapa i stalowy mogli sobie obaj znaleźć o 7 klas wyżej kobiety, to, czemu i nie ty? Dla mnie Smutas stoisz 3 klasy wyżej.

- Może i masz racje Stefanie? Może rzeczywiście za mocno idealizuje ścieżkę i niepotrzebnie traktuję ją jak mimozę? Chociaż teraz to za późno i nie będzie chciała ze mną rozmawiać - Westchnął i spuścił ze smutkiem głowę.

- Najpierw z nią pogadaj, a potem dawaj wnioski- Stanisław wzruszył ramionami z nonszalanckim uśmiechem- Czego się dygasz? Z kobietami to trzeba jak ze złymi psami- nie okazuj strachu. Nigdy! Inaczej nie będą się przy takim dygaczu czuć pewnie, ani go szanować. Nie mówiąc o pewności jego uczuć. -Rzekł idiota smalący cholewki do Białej Lilii - wytknął młodszy Nowicki - Nic bardziej seksistowskiego nie dało się, wymyślać? -Kiedy to prawda -Rady od idioty, co nie radzi sobie z własnymi związkami? -Cóż postawiłem sprawy jasno z Sao - Stasiek znów się uśmiechnął nonszalancko, jako wielki znawca -Hę? Kiedy? I jak bardzo?!?! -Całowaliśmy się -Z językiem? -No wiesz, co?!.... Nie.... -To może się jeszcze rozmyśli... Że dała się ponieść chwili i w ogóle

- się Jakie rozmyśli się?! - starszy Nowicki się żachnął - To w wielu książkach Nory było. "Dałam się ponieść chwili" "Chciałam o czymś zapomnieć" "Moje ciało zadziałało samo..." -Wielki mi autorytet... -Ale pół książki z tego może być! Z co najmniej! W każdym razie, kto wie ile rozterek po tym będzie miała Sao, że wcale nie i w ogóle. Może chciała, żebyś się po prostu zamknął? Więc cię pocałowała - młodszy Nowicki wzruszył ramionami - A w ogóle.... Jak możesz z takim obleśnym uśmieszkiem gadać takie rzeczy o kuzynce Smutasa?! Kumpla!? Co z Brachokodem!!! -dwukrotnie zdzielił brata po głowie - Nie ma żadnego Brachokodu -To za obrażanie Brachokodu! - Stefan znowu go zdzielił.

- Ej, tam żaden kod nie jest łamany ja się bardzo cieszę! - Samuel z tej radości wstał i uściskał Stanisława - Życzę wam wszystkiego najlepszego i mam nadzieje, że z tej mąki urodzi się chleb. Nie wymyśliłbym lepszego kandydata dla kuzynki szczególnie po tym jak zniszczyły ją te pojebane kociesyny z rodu Bao! Z tobą byłaby szczęśliwa a i zadbałaby żeby tobie niczego nie brakowało. Sądzę, że kuzyneczka świetnie by się czuła na wsi, oczywiście nie mnie tu decydować tylko jej! Ale z mojej strony masz pełne błogosławieństwo - Mieszaniec jakby zapomniał o własnych kłopotach sercowych i zaczął się uśmiechać jak głupi.

- Dlaczego gadacie jakbym ją poprosił o rękę? - Stanisławowi jakby minę odjęło i nabrał sinych barw. Jak nie ma?! A zasady?! Dla zasady powinien dostać w łeb! I dobra odpuściłem Celinę dla niego, ale uwzględniasz, że Stasiek ma problem z powaga i wiernością, Sao z temperamentem, a ty Smutas wyjeżdżasz jakby był ślub w zasięgu? - zaprotestował Stefan - Czyli to nie tylko mi się zdawało? Jakie ty odpuszczasz?! -Uznałem, że jednak za bardzo dawałeś się Celinie trzymać na haczyku, za dużo się między wami stało. A Sao... Nawet ujdzie. Jakoś Stryjek z Mamą się kłócą, więc nie bylibyśmy pierwszym nienawistnym szwagrostwem. -Od kiedy ty masz najwięcej do powiedzenia o tym!? -Smutas, to zachodzi pod dyshonor jak tak łatwo oddajesz kuzynkę. Trzeba się targować, aby podkreślić jej wartość. -Ile ma dogadania skoro znają się jakieś 2-3 miesiące?!

-No, wiem, wiem, że się za krótko znają! Ale mają się ku sobie i to ważne! A o zachodnich obyczajach to lepiej nie mówmy, bo sam wiesz jak one się skończyły dla mojej Matki, Cesarza Lina, oraz samej Sao, którą chcę wydać za kuzyna tego świra CinCina. Stąd żadnych tragów urządzał nie będę, ale cieszyłbym się gdyby wam wyszło, bo oboje potrzebujecie stabilizacji. Po za tym Cesarz ma znosić te stare prawa a ślub Bao, z Piastańskim szlachcicem byłby zabawnym odwróceniem sytuacji z rzekomym zniesławianiem, jakim było ucieczka mojej rodzicielki - Samuel na samą myśl o tym zaczął się chichrać, widać miał jakieś problemy ze zmianami stanów emocjonalnych.

- Ale stary.... Nie możesz iść w drugą skrajność. Bo to jakbyś miał ją oddać byle łachudrze, bo ci nie zależy -Ej! - żachnął się Stanisław - W sumie to nie powinniśmy tego omawiać przy tym tutaj... -Ja jej do niczego nie zmuszam, ale jakby no... Wyszło... -To tak róbta... -Ale zaraz ślub...

- Czy będzie ślub czy nie to niech sobie Stasio omawia z Sao moje czy twoje zdanie Stefanie jest nieważne. Zresztą najpierw trzeba się uporać z problemem obecnej narzeczone Radziwiłła, śmiertelnej choroby, oraz stukniętego Zakonu i znaleźć nowe mieszkanie dla waszej rodziny. Mam nadzieje, że nasz ognisty rumak albo jego teść się wykażą to minimum, co dla was powinni zrobić
 
Brilchan jest offline  
Stary 10-04-2015, 22:56   #55
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stasiek w końcu dalej czerwony stwierdził, że idzie spać. Stefan został z tyłu. Powiedział do Samuela:
- Smutas, może ci się jeszcze wyjdzie. Mój Tata to ponoć był w kiepskim stanie jak owdowiał, ale jakoś sobie poradził. Na tyle, że znowu się ożenił, ja się urodziłem, Tomek, Tosia. Życie mu się ułożyło. Ale i tak... Pamiętasz - mówiłem ci za pierwszym razem, że czasem bym wolał, żeby Stasiek mnie nienawidził. Ja wiem o co ci chodzi z tym mrokiem. Czasem naprawdę, bym chciał, żeby Stasiek gdzieś sobie poszedł. Przestał mi ze wszystkim mieszać, świecić tym, że jemu ciągle wszystko łatwo przychodzi, tylu go głaszcze po głowie. A jak mu nie idzie to się obraża, a ja... Jakbym był niepotrzebny. Rodzicom, Tomkowi, większości krewnym. Dla Szkapy też jestem tylko majtającym się gówniarzem za alchemikiem... Stoi jedno wielkie drzewo którym się wszyscy zachwycają, a ja robię za karłowate drzewo, które rośnie obok. I jeszcze mają pretensje, że nie urosnę tak samo. A nie mam jak Stasiek- wielkie drzewo zabiera mi całe słonce.... I mnie zastanawia czy w ogóle mnie zauważą dopóki on tu jest... Więc czasem tak bardzo bym chciał, żeby dał mi święty spokój i się wyniósł, że to mnie przeraża...

- Nie martw się młody Stasiek nie nadaje się na dłuższą metę na życie miastowego i robienie za szlachcica przy pierwszej okazji wróci na wieś za to ty to zupełnie inna historia... Popatrz jesteś tu jak sam mówiłeś trzy miesiące a już sobie znajomości nałapałeś: Greedowcy, Szkapa, Młoda która ma przyszłość jako wielka Dama i pewnie Szefowa półświatka! Do tego jeszcze Al cię lubi a Panienka Winry to jest na najlepszej drodze żeby uczynić cię Protegowanym! Idąc tokiem twojego rozumowania jesteśmy właśnie w trakcie procesu przesadzani i organizowania nawozu żeby karłowate drzewko wyrosło na wysoki dąb które wszystkich zadziwi - Pocieszał Stefka na koniec puścił oko i ledwo się powstrzymał żeby nie zmierzwić mu włosów jak czasem robił to Mimi.
Wiedząc że Stefan jest na tym punkcie wyjątkowo przeczulony jak zresztą większość nastolatków dodał już zupełnie poważnie - Lubię ciebie bo jesteśmy pod pewnymi względami podobni. Ale jedną rzeczą której nauczyłem się pracując dla Chciwców to wietrzenie okazji i ty jesteś okazją dziesięciolecia młody! Dlatego tyle w ciebie wszyscy inwestują. A Szkapa też ci okażę swą wdzięczność i nie unoś się wtedy honorem bo pomagasz ratować świat więc jakieś bonus ci się należy jak będziesz rozkręcał biznes, myśl sobie o nim co chcesz ale jak mądrość ludowa rzecze "darowanemu koniowi się w zęby nie patrzy" - Poradził.
- I tak rodzina mi znajdzie dziurę w całym, a Stasiek będzie i tak bohaterem. Wiesz co mama powiedziała jak wujek Zadrzyjkiecka złapał Staśka z Celiną w stodole? Że Celina go zbałamuciła dziwka jedna wykorzystując kochliwe serducho Stasia... A mi do tej pory wypomina kowala i że w ogóle nie chciałem u niego terminować..

- A kiedyś z nimi otwarcie gadałeś ? Ja wiem że ci się wydaje że rodzice i rodzeństwo cię nie rozumieją! Sam pamiętam jak myślałem w tym wieku i każdy tak ma i nie myśl sobie że traktuje cię protekcjonalnie po prostu stwierdzam medyczny fakt. Co do Staśka to masz racje wszyscy go hołubią bo tamta jego biologiczna umarła przy porodzie ale on też jest z tego powodu nieszczęśliwy. Sam mi mówił że ma dosyć tego specjalnego traktowania.

A co do kowala to im daruj! No oni chcą dla ciebie tego co najlepsze ale nie rozumieją twojego potencjału. Moja matka zawsze chciała żebym został po niej wioskowym znachorem ale ja nie chciałem ograniczać się tylko do medycyny ludowej i Danchemii. Co prawda moja pasja zagnała mnie do piekła i z powrotem ale choć nienawidzę tego srebrnego zegarka to jednak jestem dumny z tytułu Syna Ziemi. Chcę odzyskać prawdziwe nazwisko stopień wojskowy i pójść do szkoły medycznej. Koniec, końców mimo trudności wydaje mi się że mama będzie dumna kiedy się dowie że zostałem Panem Doktorem z dyplomem oraz że nasz ból i cierpienie pomógł uratować świat przed szaleńcami

- Twoja mama ma powody, aby z ciebie dumną.
Mniejsza o matkę Staśka... Choć i z tym się ze sobą pieści... I ona nie umarła po porodzie. To była śmierć po paru miesiącach. Nawet nie wiadomo czemu. Jakby wyssało z niej życie... Stryjek mi opowiadał, że ludzie wierzyli, że Stasiek przeżył tylko dlatego, że matka mu narysowała na brzuchu krąg alchemiczny dosysający w niego siły witalne. Albo, że sama miała taki na brzuchu, żeby w ogóle mógł się urodzić


I to nie zmienia, że chciałbym kiedyś skopać Staśka za to, że zawsze wypadam na tego złego. Nawet jak na słusznym gniewie, ja mam mu odpuścić, a on mi bez przerwy zgina kark do przeprosin. I z góry uważa, że nie ma co słuchać co JA mam do powiedzenia, bo jestem najmniej ważny
- No możesz go skopać jak się lepiej poczujesz za to zginanie karku mu się należy. Ale za resztę to możesz skopać resztę swojej rodziny bo ten głuptak cały czas postrzega cię jak dziecko! Ale na swój sposób cię kocha i tak samo twoi rodzice będzie dumni jak zostaniesz protetykiem. Ja jestem osobą z zewnątrz i podobnie jak wszyscy inni twoi nowi znajomi widzimy cię jako osobę którą jesteś teraz a nie małego uroczego Stefanka którego nigdy nie znaliśmy i stąd możemy prawidłowo ocenić twój potencjał - Dokończył myśl i dopiero do niego dotarło co Stefan powiedział o symbolach - Zaraz, zaraz jakie symbole?!! To co opisujesz brzmi jak ludzka transmutacja!!! Bardzo możliwe że w twoim bracie siedzą resztki jej duszy! To by tłumaczyło skąd w nim taki popęd seksualny i witalność. Głupia baba nie była chyba świadoma jakie tabu popełniła! - Samuel był wyraźnie wzburzony.

- Smutas... To raczej przykład ludzkiej ciemnoty i wyobrażenie o alchemii, bo Stryjek świadczy i ja też że Stasiek nie ma nic na brzuchu. Chyba sam widziałeś. A zawczasu parę bab tak wkurzyło Tatę, że sprawdzały, czy Stasiek tam coś ma... Stryjek też poświadczy z Tatą, że tamta Laura nic nie miała z symboli na brzuchu- bo przecież musieli się zająć zwłokami przed pogrzebem. Po drugie- jak ten krąg mógł działać skoro musiałby być cały czas na brzuchu Laury , a brzuch ciężarnej ma to do siebie, że stale rośnie. Więc krąg by się zniekształcił do porodu. To jak narysować coś na balonie, a potem go nadmuchać
- Dlatego tatuaż by nie zadziałał ale wzór modyfikowany henną czy innym barwnikiem już tak, po za tym większość symboli alchemicznych znika po wykorzystaniu ich w transmutacji mogła stopniowo przekazywać własną energie witalną żeby jeszcze bardziej wzmocnić dziecko a potem umarłaby z wycieczenia. Istnieją tego typu praktyki ale jest to już czarną danchemią lub jak kto woli na zachodzie Zakazaną Sztuką. Strzępki jej duszy i osobowości przylgnąłby do aury Staśka co tłumaczyłoby dlaczego jest tak nienaturalnie charyzmatyczny i jego dziki talent do alchemii trzeba będzie się przejść do doktora Marcoh i spytać się o zdanie. Możliwe że uda nam się rozwiązać wasze problemy!
- Które problemy? Je można katalogować alfabetycznie!
- No problemy twoje i twojego brata że traktują go jakby srał złotem i pierdział perfumami. Po prostu ludzie podświadomie widzą resztki aury jego matki a on podświadomie czuje że część jej duszy nadal jest jego uczepiona i stąd te jego wyrzuty sumienia!
- A nie jest to po prostu uwielbienie bab dla dramaturgii, dramatyzmu i tanich sensacji? Bo zawsze fajnie mieć kogo obgadać? - Stefan zmrużył oczy - Nie ma co tutaj dopieprzać alchemicznego farmazonu...

O Chimerach i Greedowcach
A z ważniejszych alcheminicznych farmazonów- te chimery to złączenie człowieka ze zwierzęciem, tak? To w takim razie, czy pan Tony i jego dziewczyna nimi są? Bo te uszy, paznokcie to jakieś zwierzęce. U kogoś jeszcze widziałem oczy reagujace na zmianę światła. Żółwiowaci bracia to już w ogóle. Czy oni są? Mi to wisi, bo dali mi dach nad głową i jak zarobić, ale czy tak wyglądają chimery?


Samuel nie dał mu jasnej odpowiedzi zasłaniając się tym, że dał słowo, więc sam powinien pytać. Stefan już nie dodawał, że taka odpowiedź za bardzo wskazuje na potwierdzenie.

- To chociaż mi powiedz, czy się bardzo obrażą za takie śpioszki dla ich dziecka? - powiedział Nowicki pokazując niebieskie śpioszki dla dziecka.
W przeciwieństwie do tradycyjnych do tych doszyto jeszcze na kaptur uszka z materiału i ogonek na dole jak u kota.
Mieszaniec tylko parsknął, a Stasiek zwlekł się z łóżka, aby powiedzieć:
- Może chociaż odpruj te oczy z kaptura. Bo będzie wyglądać jakby coś zjadało dziecko
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 13-04-2015 o 21:25. Powód: Dopisałam o chimerach
Guren jest teraz online  
Stary 13-04-2015, 10:35   #56
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Rano po Julianie
Sao i Stasiek


- Sao? Tygry... - zaczął Stanisław.

Sao zaprowadziła Sacha na zaplecze i zmarszczywszy brwi zapytała
- Ty musisz mi powiedzieć jedną bardzo ważną ezecz... Nie lubisz facetów? Powiedz to teraz, przeżyję łatwiej, niż jakbyś miał potem odkryć prawdziwą naturę! dwa chłopy były w twoim łóżku!
- Jeden pijany, a drugi ogłuszony przez Stefka. Tym jego elektro- ustrojstwem. Bo pijany pomylił pokój. Już taka natura mojej rodziny, że przyciągamy dziwne sytuacje.
Jak mi nie wierzysz to Stefka pytaj. Pewno będzie się chełpił jak tego dokonał...
I nie nie lubię facetów. Mierzwi mnie nawet sama myśl, ze ta znajoma Stefka mnie wykorzystuje w swoich świńskich powieściach! Hm, a ty tygrysico...
- spojrzał jej w oczy
Odpowiedziała mu twardym spojrzeniem
- No dobrze... ale żeby potem nie było. Teraz twoja dieta, czego zabroniono ci jeść? Bo skoro jesteśmy parą, to muszę jako dziewczyna pilnować co jesz! Taka rola kobiet, być stróżem mężczyzn!

Wręczył jej kartkę:
- Krócej wymieniać co mogę. Tylko lepiej się skonsultuj z młodym, bo będzie piekło. A umie robić kleiki. I... ja dobrze słyszę? Ze jesteś moją dziewczyną?
- Tak tak - odparła z roztargnieniem - Ale głupi ci wasi lekarze! Nie znają się na żywieniu ludzi. Każdy wie, że im tłustsze tym lepsze. Ale dobrze będziesz jadł to co tu pisze, a jak zobaczę że podjadasz, to dopiero pogadamy
- Nie dam rady jak Stefek też mnie pilnuje. Ale... wracając do drugiej sprawy...
- Tak... Twój ślub. Rozmawiałam wczoraj z Angeliką. Miła dziewczyna
- Z Angeliką... - mina mu zrzedła
- Tak. Dosyć rozsądna. Bardzo mi jej żal bo jej ojciec nie zwracał na nią uwagi, a teraz wziął sobie żonę młodszą od niej, ale sam zabronił jej wyjść za mąż za faceta, którego kocha/. By wkurzyć ojca, udawała rozwiązłą i w ogóle, ale jest otwarta na współpracę!

- Ach tak... Ten ślub... - mamrotał dalej zdołowany.
- To będzie wspaniała uroczystość. Postępujesz bardzo szlachetnie! dziecko musi mieć ojca w chwili narodzin, bo duchy przodków nie będą go chronić. Na jutro umówiłyśmy się, że będziesz miał z nią pierwszą randkę

- Tia.... W końcu mnie zobowiązano do ocalenia honoru tej dziewczyny.... Ale Sao? Wracając do naszej rozmowy z wczoraj...
- No tak... jak powiesz, że się rozmyśliłeś po zdobyciu pocałunku... - spojrzała z ukosa
- Ja? Myślałem, że ty... Chociaż... Jesteś zazdrosna o Juliana?
- Nie wiem... Jest denerwujący. Jak bym się dowiedziała, że wolisz go ode mnie... bo nie wolisz? - popatrzyła błagalnie- No tak... jak powiesz, że się rozmyśliłeś po zdobyciu pocałunku... - spojrzała z ukosa
- Ja? Myślałem, że ty... Chociaż... Jesteś zazdrosna o Juliana?
- Nie wiem... Jest denerwujący. Jak bym się dowiedziała, że wolisz go ode mnie... bo nie wolisz? - popatrzyła błagalnie
- Gwardziści taty... Myśleli, że będzie ich końmi rozrywał, jak się dowie
- Mi po prostu złamali nos.... I to mój własny ojciec... Ale bardziej, żeby dać satysfakcję ojcu dziewczyny...
- Był wyrozumiały. Ale bardzo ładnie się zrósł. Wiesz, musimy pilnować Sama, bo za dużo czasu z potworą spędza
- Z Ireną? Raczej dlatego, że ją pilnuje, jest danchemikiem i wątpię żeby miał z jej towarzystwa przyjemność
- Ja tam wolę być przezorna, a was facetów trzeba pilnować. Shieska jest na niego wściekła. Nie jest tak dobrą partią jak Rizza, czy May, ale może być. Pilnowałaby go
- Tak, tak... Zwłaszcza, ze tamte zajęte... Zobaczymy jeszcze jak to się rozwinie. Nie ma co przyspieszać... potem spróbował lekko unieść jej brodę tak żeby mu spojrzała w oczy - Pozwólmy sobie zapomnieć na moment o wszystkim... Naszych rodzinach które i tak są daleko... tej alchemicznej zgrai... czy różnicach jakie nasz dzielą... jesteśmy tu tylko ty i ja...
- Stefan i Sam są w sąsiednim pomieszczeniu. A... co wy robicie na randce? - przytuliła się doń
- No to zależy od stopnia znajomości przed randką, charakteru, a także jak długo się ze sobą randkuje -Stasiek lekko się plątał. Nie był pewien, czy Sao zaraz nie wyskoczy z tym, że "chodziło o randkę z Angelique":
- Jak się "znamy głównie z widzenia, ale lubimy trochę" to się zwykle zaczyna od wspólnego pójścia do kina, czy na kawę. Tak jeszcze mało zobowiązująco. Najpierw to się głównie rozmawia, bada co które lubi i jakie jest.. Mało dotykania. Najwyżej trzymanie za ręce. czy całus w policzek. Jak się sobie przypadnie do gustu, randkowało się wspólnie parę razy to wchodzi więcej... ekhm... fizyczności i intymności. No i miejsce randki przechodzi z oficjalnych miejsc wśród ludzi w bardziej... takie że można być sam na sam, bliżej domu. Przejście do tego zależy od tempa jakie odpowiada obojgu... - liczył, że za bardzo się nie plącze, ani nie czerwieni.
- Kino jest głupie a do restauracji nie możesz... W klanie Biao wybieramy się na polowanie. Tu niedaleko jest pustynia, a tam na pewno jest jakaś zwierzyna... I Mimi się wybiega
- Dlaczego akurat polowanie?
- Wiesz, wspólne stawianie czoła niebezpieczeństwu, zdobywanie pożywienia, przelewanie krwi, rywalizacja i współpraca...
- Hmm... W ten sposób... U nas to się stawia, że "razem się zestarzejemy", więc lepiej będzie mieć jak się dogadać. Może też dlatego, że jestem ze wsi to tam i tak stale mamy wytwarzanie pożywienia i współpraca przy tym. Proces powolniejszy niż polowanie, ale chodzi o podobne sprawy. Nie postarasz się, nie wypielęgnujesz zwierząt i roślin, a głód nadejdzie...
- To musi być... trudne. Ale jeśli będzie trzeba, to się nauczę. Jestem silna - podwinęła rękaw i naprężyła muskuły Widzisz? Będę pracować, ale też możemy wyjechać w góry do mnie!
- T- to się jeszcze zobaczy... Jak by nam obojgu odpowiadało.... No u nas randkowanie to taki czas kiedy obie strony mogą sobie powiedzieć "Pas" jak im coś nie odpowiada. Nawet na ślubnym kobiercu można powiedzieć "Nie!". Będzie po tym draka, ale małżeństwo to już powinno być do grobowej deski
- U nas ważniejszy z partnerów może unieważnić ślub. A słabszy, to już musi szukać innych metod... wiesz, prawo u nas zabrania podejrzewać małżonka o morderstwo. A jak jesteś cesarzem, to niczym się nie przejmujesz
- Jakbyś nie słuchała opowieści Stefka... No wiesz ta o ciotecznej prababce co podobno zepchnęła małżonka do studni.... Przede wszystkim.... Nie wiem czy będziesz chciała ze mną jeszcze gadać po tym jak poznasz resztę familii... Stefek to tylko wierzchołek góry lodowej.
- Ja mam 42 braci i sióstr... Kilkoro już poznałeś, a do tego kuzynów i resztę. I do niedawna staraliśmy się pozabijać... co pokolenie dwie trzecie potomków cesarza ginie - rzekła zamyślona
- E no tak... - nie umiał powiedzieć jak bardzo zrobiło się niezręcznie
- Ej, nie zwalaj wszystkiego na rodzinę - usłyszał za sobą głos
- Stefek?!
-Nie "Stefkuj" mi tu.

-Od kiedy tutaj jesteś?!
-Dostatecznie długo. W każdym razie, bo ja jestem przecież odpowiedzialny młody człowiek, nie wiem jak ty.
Dwie sprawy - idę na miasto z Leslie. I pewnie z panem Vilmudem. W tym zahaczę o redakcję "Głosu Ishvaru". Druga - nie zrób wstydu ludowi, który jeszcze do Pradziadka wchodził w wiek męski ubijając niedźwiedzi, tura, lub chociaż dzika. Potem przyleźli ekolożki i że to zagrożone gatunki.
Po trzecie Sao- Ha! Że też ci się nos nie wydłużył


Po wejściu Stefana
- Jak mi się nos wydłużył? O co mu chodzi? - Sao patrzyła spode łba na Stefana
- Kozucha -kłamczucha. Nie macie w Xing bajki o drewnianym pajacu co mu nos rósł ilekroć skłamał - Stefan jakby dla pewności wskazał na swój, który jak na Nowickiego przystało był dość długi
- Dwie sprawy. Po pierwsze, byłam Białą Lilią, tylko pocałunek mojego brata mnie odmienił, po drugie, mamy bajki o wścibskich małpkach, które tracą głowę, a po trzecie, to nie twoja sprawa.
Stefan najpierw parsknął, a potem dodał: - Ależ tu jest moja sprawa. Ja rozumiem, że chciało się uniknąć małżeństwa to żeś se wyskoczyła z tą białą lilią. Ale ile miałaś zamiar nas tak wodzić za nos? To okazanie kompletnego braku zaufania! Ja rozumiem na początku, ale ile miałaś zamiar...
-Stefek!
- syknął Stanisław.
- Przy okazji wiedziałaś o robalu u Staśka? Ja się dowiedziałem przypadkiem i dopiero wczoraj...
- Ja też wczoraj się dowiedziałam, i akurat to danie po mordzie było bardzo mądre, May też mu przylała. W sumie byłaby z ciebie dobra żona
-stwierdziła Xingijka
- Ze mnie? Zobaczyłabyś mamę, albo jeszcze lepiej moją świętej pamięci Matkę Chrzestną. Ta druga to moja mistrzyni w przetrwaniu

- Stefan, może byś... - starszy Nowicki próbował się pozbyć młodszego.
Młodszy Nowicki zas przemówił Po Piastiańsku:
- Ja na twoim miejscu bym wybadał, czy w ogóle miała chłopa, czy same baby? Bo to chyba znaczy że nadal jest dziewicą.
Stasiek poczerwieniał na twarzy.
- A ten znowu szeleści. Ja się naumię waszego języka i zobaczycie - wypięła dumnie pierś
- Zaczniemy od przekleństw, to podstawa! - zaoferował Stefan.
- Stefan, wypad! No i widzisz, Sao taki jest problem. A najmłodsza to pod tym względem identyko Stefek. Moja rodzina uważa za cnotę wtrącanie się we wszystko. Czy raczej we wszystko co niewygodne do rozmów.
-To nie jest wtrącanie, tylko zaangażowanie w sprawy dotyczące członków rodziny. Tak się okazuje miło.... że się zależy na kimś, jełopie. I nie chodzi o wzajemne wybicie, czy wytrucie jak to jest w Xingijskiej dynastii. Chyba, że incydent jak z mężem ciotecznej prababci i studnią -Wypad mówię!

- Niech się wtrąca! znudzi się i da spokój tak to działa.
-Dobra! Idę do Vilmuda i się pytam, czy naprawdę z tobą idzie i Leslie. Bez niego nie idziesz! Jasne?
- Stanisław pogroził młodszemu palcem
- Wam to chyba byłoby teraz na rękę co? -Stefan wyszczerzył zęby i zacmokał.

Stefan i Sao

Gdy zostali sami z Sao powiedział z wrednym uśmieszkiem: - Wiedziałem, że bujasz.. Guzik prawda, że ci to po jednym buzi wyszło, Lilio jedna
- Ty lepiej Samem się przejmuj! Shieska się na niego obraziła! A jak ja go zostawię to zginie bieda!
- Jedna rada - nie wyskakuj tak z planowaniem wspólnej przyszłości jak to, że się przeniesiesz na wieś, bo jeszcze Staśka spłoszysz. W ogóle to po tej stronie świata na początku obie strony lubią udawać, że się tylko bawią, to nie na poważnie, nawet jak obie strony starają się bardzo dobrze nawzajem wypaść - Stefan niby niedbale oglądał swoje paznokcie. - Z rożnych powodów. Żeby się nawzajem nie spłoszyć, nie złamać serca, czy wybadać tempo związku
- To on mówił o życiu na wsi! Ja chciałam pokazać, że nie jestem głupia i delikatna jak dawne... co ja ci się tłumaczę. Wybacz, muszę uratować związek sama i Shieski, albo nową dziewczynę mu znaleźć. Myślisz, że ta mechanik go polubi?
- Mistrzyni Rockbell ma już Edwarda. I to jeśli zrozumiałem znają się od małego, więc bez szans dla Sama. A co do Shieski to ja nie jestem przekonany. To może być jak "pomylenie nieba gwieździstego z jego odbiciem w tafli jeziora". Pomylił zauroczenie z chęcią opieki za sprawione kłopoty. Można wesprzeć, ale nic na siłę. Stasiek głupieje na twój widok, więc jest zakochany, a nie wiem jak to się objawia u Smutasa
- [i] To co ja mam robić? Zamieszkać u niego na zawsze? Zabrać go do Xihng? Wiesz mam wiele sióstr i kuzynek... hmmm [i] - zamyślona wyszła z pomieszczenia.

- Czekaj, czekaj... - Stefan ją złapał za ramię - Czego uważasz, że nie ma mi co mówić? Ja może coś wiem właśnie dlatego, że jestem młodszym bratem.
Delikatna i głupia zanim powstał system klanów i konkubin. Wteedy książęta Xing byli słabi i głupi.... a teraz wybacz, muszę ratować Sama
- Ej no! A ja? Mogę ci podpowiedzieć takie rzeczy, że owiniesz sobie Stacha wokół małego palca. I zminimalizujesz straty u reszty familii. A przy Smutasie to i ja muszę być w takiej chwili
- Idź z bandytką, ja rozejrzę się po mieście. Pogadamy jak będą leczyć Stasieńka!
- To dopiero jutro. I czemu zaraz bandytka?! Nikt mnie nie szanuje...
- To jak wrócisz z wyprawy... tylko żeby nie skończyło się jak w przypadku panny Ang... Czekaj. - Sao się rozpromieniła - Mam pomysł! - wybiegła
- Ale o co kurwa biega?! Będziesz żałować jak poznasz moją matkę, że nie wysłuchałaś mojej oferty! - zawołał za nią.

Urażony uznał, że na razie zajmie się ważniejszymi sprawami jak umówienie się z mistrzynią Rockbell na rozmowę o inwestorze jej projektu.
Na razie trzeba iść na miasto z Leslie, a przede wszystkim do redakcji "Głosu Ishvaru" do podanego przez Paszczaka kontaktu. Oby Leslie nie chciała się wtrącać.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 13-04-2015 o 22:01.
Guren jest teraz online  
Stary 14-04-2015, 17:42   #57
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Gdy trochę się uspokoiło odnalazł bibliotekarkę i poprosił o chwilę rozmowy - Wiem, że jesteś na mnie obrażona i masz wszelkie ku temu prawo jednak chciałbym wytłumaczyć ci motywy mojego postępowania

- Chodźmy na pustynię - rzekła nie patrząc na niego

Przeszli na ten niewielki ocalały fragment pustynny nieopodal motelu. Stanęła patrząc na miasto.

- Pani Ścieżko nie chciałem Pani martwić ja też mam problemy psychiczne i staram się unikać sytuacji, które powodują u mnie niepokój. Zniszczyłem Pani miejsce pracy i wystawiłem życie pani na ryzyko więcej niż ras wiec nie chciałem was martwić starożytnymi potworami. Ale teraz widzę swój błąd po prostu czułem się winny, że wpakowałem Panią w takie kłopoty Roy Mustang powiedział mi, że z mojej straciła Pani pracę i spokój ducha, więc moim obowiązkiem jest się Panią zaopiekować. Teraz widzę, że niepotrzebnie traktowaliśmy Panią jak dziecko a jest Pani przecież rozsądną dojrzałą kobietą
Odwróciła się w stronę miasta, tak, że nie widział jej oblicza.
- To było święte miasto mojej religii. Jestem letytką, a to było moje święte miasto. Odebrano mi je, jak zawsze. Wiesz jak zginął mój ojciec? - Spytała,
- Nie wiem - Odpowiedział głuchym głosem.
- Był kapłanem Leto, ale w Amestris nie było dla niego pracy, wic został górnikiem Zginął, gdy szyb, w Briggs się zawalił. Rozmawiałam z Winry, powiedziała mi, że ten Selim, musiał doprowadzić do zawału, aby zamknięto kopalnię, i miał gdzie składować ziemię wykopaną przez Slotha. - Wzięła głębszy oddech i kontynuowała - Moja matka zachorowała na to, co doktor Cortez-Skłodowska, gdy pomagała Ojcu Pani Rizzy i umarła podczas dnia sądu. Pana Hughsa zabił Lust. Obie biblioteki zostały spalone. Trafiłam do psychiatryka. Nie chciałeś mnie wystawiać na ryzyko?

Alchemik skinął głową i monotonnym tonem jakby starał się odciąć od własnych emocji odpowiedział - Powiedziałaś mi swą prawdę pozwól, że zrewanżuje ci się tym samym: Urodziłem się na głębokiej prowincji, wyznaje kult Wielkiej Matki Ziemi podobnie jak reszta wioski, z której pochodzę miałem zostać wioskowym znachorem lecząc ludzi za pomocą Danchemii i ziołolecznictwa, o którym uczyła mnie moja Matka. Jednak ja byłem chciwy i nie starczyła mi wiedza z Xing zapragnąłem poznać inne rodzaje alchemii i sprowadziłem sobie odpowiednie podręczniki, co śledziła armia - Tym razem to on przerwał spoglądając w przeszłość tłumił łzy.

- Zaciągnięto mnie siłą do armii, gdybym się zbuntował i nie został Państwowym alchemikiem zrównaliby moją mało wiochę z ziemią! Więc walczyłem i zabijałem w imię Ojca. Okazuje się, że chcieli abym dokonał tego samego tabu, co Bracia Erikowie miałem być jedną z ofiar podczas Dnia Sądu... Udało mi się tego uniknąć i ukryć przed nimi najbardziej mordercze sekrety, ale zasiali w mym sercu mrok i nauczyli czerpać siłę i radość ze zniszczenia. Nienawidzę człowieka, jakim się stałem, ale prawda jest taka, że nie umiem żyć bez adrenaliny, jaką daje walka na śmierć i życie. Tak naprawdę wmówiłem sobie, że pomagam Pani, ale chciałem ukryć przed samym sobą to, czym jestem... To, że dopóki nie ruszyłem ratować Pani Hawkeye czułem się jak żywy trup! Nie widziałem Pani, jako osoby, ale jako wyidealizowaną lalkę. Sądziłem, że Pani będzie moim odkupieniem, że pomożemy sobie na wzajem. Ale to nie jest podstawa do zbudowania trwałego i zdrowego związku. Przepraszam. Naprawdę przepraszam...
- Czy nas wszystkich tak postrzegacie? Jako lalki? Wasze kukiełki? Marionetki, które są zdane na waszą łaskę? Powiem ci coś... Ja nie zapominam. Pamiętam każdą chwilę mojego życia. Inni nie są tak przeklęci, ale też czują. Ja tylko chciałam odrobiny szczęścia... A teraz, co mam? Powiedz mi, co ja mam! - odwróciła się doń ze łzami ciurkiem spływającymi po twarzy.

- Marionetka?! Nie tak ciebie nie postrzegam, sam jestem marionetką w czyjś rękach wpierw był to Ojciec potem Roy Mustang i gangsterzy, którym wynajmowałem się do pracy a teraz z własnej woli staje się narzędziem w rękach Grummana, aby odzyskać część swojego dawnego życia i zapewnić bezpieczeństwo bliskim. Jedyne, co mam na swoje usprawiedliwienie to, że naprawdę mi się zdawało, że Kate jest potworem, który chciał cię zabić po odebraniu mapy tak samo jak jej przyrodnia siostra zamordowała Pana Hughsa... I Naprawdę czułem do ciebie zauroczenie nie była to manipulacja. Jestem po prostu chorym psychicznie człowiekiem, który szukał odrobiny normalności pośród szaleństwa jednak teraz dopiero zrozumiałem, że nie pozbędę się mojego szaleństwa, mordowałem dzieci i niewinnych ludzi i nie zasługuje na miłość i szczęście najlepsze, na co mogę liczyć to, że zginę w walce z Kościejem i powstrzymam kolejnego starożytnego szaleńca podobnie jak zrobili to twoi przyjaciele. Jeżeli czujesz się oszukana to proszę abyś wiedziała, że me serce i umysł oszukały nie tylko ciebie, ale i mnie. Ty masz przekleństwo, które jest jednocześnie błogosławieństwem w postaci pamięci ja zaś posiadam mroczne instynkty wojownika. Straszne to dary, ale możemy ich użyć dla dobra ludzkości - Również się rozpłakał płacząc nad swą utraconą niewinnością
Oraz krzywdą, jaką wyrządził innym. - Po prostu nie sądzę abyś mogła być szczęśliwa u boku takiego przeklętego potwora jak ja. - Dodał.

- Tak, ty jesteś marionetką. Ty jesteś biedny. Ty jesteś skrzywdzony. Ale to biedna bibliotekarka musi sobie ułożyć życie. Dla ciebie byłam tylko lekarstwem... Takim opium dla ludu. Niewiele wiesz, o gorzkim mroku, jaki może kryć się w duszy. Ja skrywałam gniew, ale teraz wiem, że niepotrzebnie. Zrozumiałam, jacy jesteście. Ty, Mustang, Ojciec Edward... Jesteście dla nas tacy sami. Dlatego łatwiej ci ją zaakceptować - odwróciła się do niego plecami i ruszyła.

Samuel nic nie odpowiedział został tam gdzie stał, zdjął jedynie buty i zaczął odtwarzać z pamięci znajome ruchy układów tai chi szukając pocieszenia w tej formie medytacji i obcięciach Wielkiej Matki, z którą łączył się poprzez Chi.
 
Brilchan jest offline  
Stary 16-04-2015, 10:14   #58
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Leslie nie rozstając się z mieczem, w towarzysstwie Stefana i Vilmunda udała się na poszukiwanie redakcji Głosu Ishvalu. Bydynek znajdował się na Suchych Wzgórzach, najmłodszej i najbiedniejszej części miasta, gdzie nie było nawet porządnej kanalizacji. Redakcja znajdowała si w niskim budynku bez okien, z cegły nie pokrytej tynkiem. Weszli do środka i okazało, że w budynku redakcji mieści się także drukarnia, prycze dla pięciu osób, a nawet kuchnia. Środka przebywało się trzech ludzi, sami Ishvalczycy. Za biurkiem siedział młody mężczyzna, o zapadniętych oczach, niski ubrany w kaszkient i znoszony garnitur. Dziewczyna w robotniczym stroju o włosach opadających na połowę twarzy, która pracowała przy maszynach drukarskich. Starszy jegomość w stroju Komisarza politycznego z Drachmy, pozbawiony lewej nogi i ręki, które zastąpiono automailami, dosyć prymitywnymi jak . Twarz miał pokrytą gęstą siecią blizn. Skierował się do wyjścia nie zwracając uwagi na przybyłych…

Gdy zostali sami, Leslie podeszła do Algiego i chrząknęła. Ishvalczyk podniósł wzrok znad jakiś papierów i zawołał.
- To ty!
- To Ja! - o odparła Armstrongówna
- Chroni mnie wolność słowa! Nie dam sobie kneblować ust! -
- Ja ich nie chcę kneblować ] - odparła doskonale naśladując swoją matkę. Ishvalkja przerwała pracę i zaczęła przeszukiwać skrzynię.
- Nie jesteśmy w Amestris! Nie masz tu władzy!
- No właśnie, to nie Amestris Leslie uśmiechnęła się nieznacznie; Algio rozerwał koszulę.
- Jestem gotów oddać życie za wolność słowa - zawołał, a ishvalka od druku wyjęła stary muszkiet i wycelowała w stronę ih stronę.
- Znowu! Czemu wszyscy mnie bierzecie za tą podłą faszystkę! Nie jestem nią. Stefano! Di Quualcosa.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 16-04-2015, 23:35   #59
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
- Nie wiem... ten miecz nie ma dla mnie wielkiego znaczenia. Kiedyś służyły nam za nagrobki, ale teraz? Co robią... takie rzeczy jak ja w tych czasach? Powiesz mi?
Vilmund westchnął zastanawiając się chwile po czym odpowiedział.
- Cóż zapewne inaczej sobie to wyobrażałaś znaczy się koniec twojego zadania. Teoretycznie jest chyba jeszcze ten jeden o którym wspominałaś. Jednak równie dobrze mógł bym się zapytać ciebie dlaczego po tylu latach zdecydowałaś się że masz coś do zrobienia zamiast rzucić to w cholerę ?
- Nic sobie nie wyobrażałam. Były Yoma, starałam się je zabić. Nic nie umiem, tylko zabijać inne zabijać potwory.
- Cóż umiesz walczyć a to zawsze jest cenna umiejętność, wysoko ceniona przez różnych ludzi. Oczywiście wpierw trzeba wiedzieć czemu walczysz. Czy zabiłaś te potwory dlatego że tak cię wyszkolono czy też dlatego że chciałaś je powstrzymać przed skrzywdzeniem innych ?
- Nie wiem... chyba to i to. Ale... nie wolno mi walczyć bo jak pobiorę za dużo energii Yoma to zmienię się. Stanę się przebudzonym, potworem zdolnym niszczyć całe miasta. Zatracę się... Po to nas stworzono, byśmy zabijały smoczych królów... Boję się.
- Hmm, chyba rozumiem więc teoretycznie powinnaś sobie znaleźć zajęcie które nie wymagało by od ciebie walki a przynajmniej nie na tyle poważnej byś musiała walczyć z pełną mocą... No i unikać kontaktu z alchemią... no to może być dość trudne.
- Co ja mam zrobić ? Słyszałam o takim wynalazku ze wschodu... proch się nazywa... da się go zdobyć ?
- Cóż najemnikiem zapewne byś nie chciała zostać bo to raczej by wiązało się z częsta walką i wykonywaniem poleceń które czasem mogły by ci się nie podobać. Mogła być zostać czyimś ochroniarzem... - midgardzczyk zaczął się zastanawiać - ...Mustang ? Nie... za dużo problemów.... Armstrongowie ? Leslie za tobą nie przepada... Hmm, może Diana Bradley ? Ludzie ją szanują wiec zbyt dużych problemów by nie było z tej strony tylko że kto inny może je stwarzać... - przerwał swe rozważania słysząc pytanie kobiety - Po co ci proch strzelniczy ? Trochę czasu minęło i znaleźli inne zastosowana jak i ulepszenia.
- A jak myślisz ? Kim jest ta Diana Bradley... to królowa czy matka któregoś z was ?
Midgardczyk westchnął.
- No przed tym cię nie powstrzymam zwłaszcza że obecnie broń jest łatwo dostępna ale jeszcze powinnaś się nad tym zastanowić. Diana była żoną poprzedniego Fuhrera Armesti. Ehhh cała historia jest dość osobliwa i trochę by mi zajęło tłumaczenie ostatnich wydarzeń i tego jaki był jej związek z cała tą aferą. I teraz jeszcze całe zamieszanie z Zakonem Smoka... Dobrze że te ostatni się rozleciał bo zapewne jak gdyby zdobyli ciało to zaczęli by z nim coś kombinować i bogowie raczą wiedzieć co za bydle by mogli wyhodować z tego.
- Zakon smoka ? Kim są ? Tak teraz nazywacie władców smoków z Wyspy Krwi ?
- Nie wiem gdzie jest ta wyspa Krwi ale kto tam wie. Zakon działa w Drachmie mają anty alchemiczne poglądy po części mają rację. Zostali założeni przez Kościeja który miał być największym alchemikiem swych czasów i który nienawidził Ojca który wyrządził mu jakąś krzywdę. Jak dobrze rozumiem Ojciec był dziwaczną istotą alchemiczną powstałą z fragmentu człowieka zaś potem zmienił postać i moc w rytuale który unicestwił całe Xerxes... Chyba nic nie pomyliłem... Tak czy inaczej Ojciec został niedawno unicestwiony ale Kościej zdecydował się kontynuować swoje dzieło poprzez zakon złożony z "ludzi" którzy podzielają jego zdanie. Choć raczej niewiele cech ludzkich w nich pozostało...
- Nie wiem dokładnie... w Moich czasach niewiele o tym wiedziano... ja sama jestem analfabetką i wiem tyle ile wiedziała Clara... A nie było to wiele. Słyszałam bajki o Kościeju. Ponoć mieszkał u źródeł martwej rzeki. Powstało taam królestwo Krasnogrodzkie, gdzie ponoć nie znano Yom.
Tymczasem Vilmund sobie przypomniał, że Isla de Sanguino było jedną z nazw wyspy Jadeitowej za zachodnim oceanem. Trzy razy Midgard chciał złupić trzy razy... ale miejscowi oswoili straszne bestie.
- Hmmm, teraz mi się przypomniało że chyba wyspę Jadeitową na zachodnim oceanie tak mogli nazywać też są opowieści że tamtejsi mieszkańcy oswoili jakieś bestie które służą im do obrony...
- Może... Nie jestem pewna. A ty skąd jesteś ? Nigdy nie widziałam ludzi takich jak ty.
- Ze Skonfederowanych Królestw Midgardu. - odpowiedział - Nie jestem historykiem ale w tamtych czasach chyba moi przodkowie zajmowali się grabieżą zachodnich wybrzeży, w sumie też nie mieliśmy u nas żadnej organizacji zajmującej się polowaniem na potwory. Sami sobie radziliśmy stąd tyle eposów z tamtych czasów.
Ilena patrzyła na niego z mieszanką zgrozy i niepokoju.
- Więc jest z Wilków Mórz ? Słyszałam straszliwe historie...
- Jestem aż tak straszny dla ciebie ? - powiedział uśmiechając się - Nie zaprzeczam że trochę historii grabieży i łupienia sąsiadów mamy na karku. Jednak tez nie należy przesadzać.
- Mam... nadzieję. spojrzała na niego z ukosa - Idę... zobaczyć miasto. Czego powinnam unikać ?
- Nie wiem czy to dobry pomysł trochę się jeszcze wyróżniasz i wiesz po wczorajszych wyczynach ktoś się może nami zainteresować. Na pewno musisz mieć oko na gang Dimy nie dostali ciała stwora więc jeśli połącza fakty to mogą zainteresować się twoją osobą... teoretycznie jeśli trzymać się będziesz Białej Dzielnicy to chyba nie napotkasz zbyt wielu problemów.
 
Rodryg jest offline  
Stary 17-04-2015, 10:38   #60
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
W Redakcji "Głos Ishvaru"

- Bardzo przepraszam, ta Pani idzie na zlot sobowtórów, tylko perukę zostawiła - Stefan postarał się stanąć między Leslie, a Ishvarczykiem - Jakoś trzeba zarobić na życie, nie? A ja tutaj właśnie w sprawie historii którą pewnie każda inna redakcja odrzuci, bo nie uznaje wolności słowa jak wasza Redakcja
A w ogóle to Zdrastwujtie
- Ach tak... Towarzyszko Shebi, odłóż broń! - powiedział do pracownik drukarni, która zgasiła lont muszkietu. Widać było, że twarz skryta pod włosami jest poparzona. - Jaka to historia towarzyszu..., i też zdrastwutie. - wyciągnął notes
- Przede wszystkim polecił nam was Jan Paszczak, że tej historii dotyczy też towarzysz znany jako Gedo. Czy jest tutaj?
- Jest naszym udziałowcem i pracuje roznosząc gazet. Będzie tu za pół godziny. Zaproponowałbym bym panu kawy, ale się skończyła
- Nie szkodzi, mam coś swojego - potrząsnął piersiówką. - Choć może lepiej nie od razu coś tak mocnego... A pan to? Jak mam się zwracać
- Jestem Algio. Towarzysz Algio Sed. Jestem redaktorem głosu Ishvalu i jestem abstynentem. A co do nas ma Paszczak Jan?
- No, że znali się z Gedo za Ishvarskie Wojny, a obaj znają osobę której historię chciałem zaoferoweać
- A tak znali się. Kim jest tamten człowiek? Chodzi o zbrodnie wojenne Amestris
- W sumie to wtedy była zbrodnia przeciwko Amestris. Bo widzi pan Redaktor ich obu - Paszczaka i Geda uratował ten sam człowiek- Jan Pawlak, który zaciągnął się do armii Amestris. Do legii cudzoziemskiej, bo on był z Piastii. Ale gdy stało się jasne, że wojsko przeszło do anihilacji Ishvaru to ten Pawlak zaczął ratować i przemycać dzieci Ishvarskie po za strefę wojenną. Póki go nie zastrzelili na ostatniej akcji.
I to wojsko Amestris go zastrzeliło w majestacie ówczesnego prawa

Algio wyraźnie zaciekawił się. Dziewczyna od drukarni, także zaczęła im się przysłuchiwać - To świetna historia. Młody Pastianin oszukany przez faszystowski reżym... Pan też jest z Piasti? - Rzekł redaktor, a Leslie podeszła do ganków na niewielkim piecu się grzejących.
- Tak jest, strefa obecnie Drachmańska. Zresztą była zawsze po sąsiedzku. To mój krewniak z jednej wioski. Więc wujek Pawlak poprosił, aby odnaleźć te dzieci, co sie z nimi stało, czy przetrwały. Bo skoro Jasiek im pomógł to jakby teraz trochę jakby dzieci lub chrześniaki Jaśka Pawlaka. Jakby je odnaleźć można by zrobić cykl artykułów

Leslie podniosła pokrywkę garnka, i zobaczywszy co jest w środku o odskoczyła jak oparzona.
- Kolejny gość z kraju Rad! To miło zobaczyć uczciwą duszę, wychowaną w umiłowaniu do pracy i sprawiedliwości społecznej. Jak się nazywacie towarzyszu?
- Możecie mi mówić Stephen Foxx. Musiałem przystosować nazwisko do tutejszych wymogów, by burżuje wymawiały
- Naprawdę? No cóż tak bywa. Usiądziecie towarzyszu, poczekamy na Gedo. A towarzyszka to...? - zapytał Leslie
- Nazywam się Leslie Avido - spojrzała na redaktora spode łba
- Jest z Aeguro, i od kiedy przyjechała do Amestris sporo miała problemów przez podobieństwo do tamtej faszystki.
- To faszystka, ale nie taka zła jak pozostali - Jak na przykład Mustang - Wycharczała Ishvalka i wróciła do pracy, a Leslie przeglądała zdjęcia. Minęło półgodziny a do redakcji przyszedł chudy wyrostek w wieku Stefana.

- Gedo, towarzysz Steven Foxx chce z tobą rozmawiać. A ta towarzyszka to nie Oliver Arrmstrong, tylko jest sobowtórka, Lesllie Avido. - zwrócił się doń Aglio
- Tylko Jedzenie wezmę. Co dzisiaj?
- To co zawsze, ziemniaki, koniki polne i marchew

Dzieciak nabrał sobie do miski brązowej papki i usiadł naprzeciw Stefana:
O co chodzi?
- Jan Paszczak mówił, że się znaliście za Wojny Ishvarskiej i że uratował was ten człowiek. Piastianin. -Stefan wyciągnął zdjęcie Jaśka Pawlaka. - Poznajecie go, towarzyszu Gedo?
- A tak! Uratował mnie podczas wojny, bo jak zginęli moi rodzice, to mnie znalazł i ukrył w starym składzie paliw. Przynosił na bułeczki. Dobrre były, sam piekł. Potem kazał nam się schować w beczkach po paliwie, i jakoś wsadził na pociąg do Aerugio, gdzie znalazłem siostrę. Tyle, że zaraz znarła na grypę Creteńską. Co u niego?
- Moje kondolencje w związku z siostrą. Co do Jaśka... Starał się uratować jeszcze z 10 dzieci, ale przy ostatniej akcji go zastrzelili. W majestacie zdrady Amestriańskiego prawa. Jestem jego kuzynem i z tej samej wioski, więc wujek... - Nowicki opowiedział jeszcze o swoim zadaniu krótko i bez nadmiernych szczegółów.

- [i] Faszystowskie psy... mruknął dzieciak, a Leslie wyszła na chwilę i zaraz wróciła z pudełkiem pączków
- Doughnuty są tu Incrediblmente drogie! - postawiła je na stole
- I nawet nie są tak dobre jak te w Piastii... Jak można wyrwać z nich dżem? To jak wyrwanie kwintesencji pączkowatości. I jeszcze twierdzić, że to lepsze? - Nowicki spojrzał z przekąsem na pudełko- W każdym razie mam taką propozycję do Towarzyszy- wy wstawiacie ogłoszenie, że szukamy dzieci od Jaśka Pawlaka z tym zdjęciem... Wy na tym zyskujecie cykl artykułów o jego historii. I jeszcze mogę wam wysmażyć porządnych Piastiańskich pączków. Co na to towarzysze?

Zarówno redaktor jak i poparzona sięgnęli po pączki:
- Czemu nie. Na popołudniowe wydanie powinienem mieć gotowy tekst. A z jakiej jesteście wioski?
- A uśmiejecie się... - Nowicki na szybko przemyślał którą inną wioskę by wykorzystać by jednocześnie być w miarę blisko Pawlakowej (bo szansa że Gedo coś pamięta skąd był Jasiek), a swojej po wczorajszym artykule nie mógł podać - W tutejszym tłumaczeniu to brzmi jak "Lisia Nora". Więc rozumiecie skąd przyjąłem nazwisko "Foxx", bo brzmi jak tutejsze określenie na "Lis". Bo niestety tylu burżujom wystarczy usłyszeć nazwisko Piastiańskie, czy z DRACHMy by traktowali go jak idiotę.
Więc uczciłem miejsce swojego pochodzenia przyjmując częściowo jej nazwę.
- Ato tak jak u nas, że młody człowiek przyjmjuje imię gdy kończy dwanaście lat... Ale ja nie mogę, bo nie mam rodziny
- A tak pan Paszczak mówił o tej tradycji. Choć Gedo to też dobre imię. A nie może to być ktoś starszy z przyjaciół? Albo... jakby sprowadzić z Piastii Pawlaka seniora? Ojca Jaśka? Bo skoro już i tak uważa, że jesteście jakby dzieckiem Geda...
- No nie wiem. Myślicie, żeby przyjechał? Tu? W DRACHMIE ma pewnie lepiej. Tam panuje sprawiedliwość... Mam nadzieję, że kiedyś tu przyjdą... Ale nie wiem czy kapłani się zgodzą
- To się pomyśli.... To rozumiem, że ogłoszenie się wkrótce pojawi? Macie tutaj telefon?
- Telefonu nie,, ale sam przyjdę lub wyślę wam któregoś z udziałowców...Ziemniaków... - Algio pokazał na garnek z breją.
- Wolałbym świerszczy jeśli można. Ciężko je łapać? W takim razie przyjdę pojutrze, bo jutro będe zajęty.
- [i] Wystarczy Trochę zielska -[/i[] - powiedziała zniszczonym głosem specjalistka od druku i podała garść świerszczy. Leslie otwarła usta szokowana
- Smaczne... Ciekawe jakby smakowało na miodzie - stwierdził po degustacji.
- Mód kosztuje - powiedziała ishvalka i zaniosła się kaszlem. Leslie zzieleniała.
- Mogę załatwić parę słoików... Jak i rzucić okiem na protezę tego pana co wyszedł jak przyszliśmy. Trochę się na tym znam. W zamian za zdjęcia ocalonych. Chciałbym je w miarę możliwości przesłać wujkowi Pawlakowi
- To komisarz do spraw polityczno-wychowawczych Zagal Sttalowozęby . Był w amestriańskiej niewoli, gdzie spiłowano mu zęby. Wspaniały człowiek, walczył z Bandytami w zachodniej Piasti, ale go tu przysłano. Mieszka w nieoficjalnej ambasadzie. Zamieścił w gazecie ogłoszenie
- Rozumiem.... W każdym razie czy mogę przyjść pojutrze zobaczyć jak idzie?
- Zawsze jesteście tu mile widziani - rzekł redaktor
- Dziękuje Towarzyszu. Do swidanja
I czy w Ishvarze ściskają sobie dłonie na do widzenia? Albo przy umowie?
- Tak -Algio ścisnął dłoń Stefana
Nowicki uśmiechnął się do niego.
Nawet nie był to uśmiech wymuszony. Wyniki rozmowy go bardzo zadowalały jak i członkowie redakcji wydawali się w porządku. Choć wysokiego kredytu zaufania wolał im nie dawać.

Po opuszczeniu budynku redakcji Leslie oświadczyła:
- [i] Ja tu nie wracam. Od tego towarzyszowana to mam wwrażenie, żee każdy do każdegosię tam przysttawia! [/i
- Jakie przystawia?
- To takie.. pouchwałe! Ja jestem śliczna, ale to za dużo.
- No jesteście, ale niezbyt zauważyłem, żeby jakoś szczególnie byli do siebie poufali.

Dalsza rozmowa przeszła na temat jak Stefan mógł w ogóle przełknąć świerszcze. Stwierdził, że jadał w drodze do Amestris koty i psy, więc świerszcze są niezłe w porównaniu z nimi. Ciekawiło go zaś, czy na miodzie będą smaczniejsze.
Pozostało jeszcze iść na zakupy z Armstrongówną.
 
Guren jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172