Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2015, 16:32   #6
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Cassandra chyba przycięła komara, bo dopiero gdy facet w garniturze wykonał ruch, ta nagle drgnęła na krześle i wyprostowała się prawie jakby była w wojsku. Oczy otworzyły jej się szeroko i zamrugała szybko powiekami, trochę piekło od niewyspania, a jednocześnie czuła chłód na gałce ocznej. Było to bardzo nieprzyjemne uczucie, jednak kobieta sama sobie winną! Nikt jej nie kazał doprowadzać się tej nocy do tak żałosnego stanu, z drugiej jednak strony nie sądziła, że to zadanie nastąpi tak szybko! A po trzecie, przecież prawdopodobnie niedługo zginie, więc trzeba się zabawić. Zdecydowanie.

Nowe imię nie spodobało jej się. Kto wymyślał te tożsamości? Chyba w chwili, gdy to robił, był w takim samym stanie co dziś czarnowłosa. Po przeczytaniu nazwiska Cassandra skrzywiła się. "Little", jak jakiś mały króliczek. "Nicole"... Zapewne króliczek playboya. Skrzywienie na jej twarzy nabierało nowych barw, stało się jeszcze bardziej zażenowane, gdyby mogła to pewnie i by zapłakała.
- Fajne szmaty, dzięki stary. - rzuciła zmęczona i nawet nie słuchając typa, który zaczął wyznaczać kolejność w słowniku "ja jaskiniowiec", po prostu weszla do łazienki jako pierwsza i z gracją pierdolnęła drzwiami zamykając je od środka. Mało ją obchodziło, kto miał być pierwszy, bo jakby miał być to by tutaj siedział, a nie gapił się na neandertalczyka w garniturze, który najwyraźniej powtarzał kilka klas w podstawówce.
Kobieta rzuciła ciuchy na pufy i zaczęła się rozbierać do bielizny. Przynajmniej tyle mogła mieć swojego. Jej majtki byly typowymi antygwałtkami, choć nie wiedziała, czy założenie infantylnych gaci w kotki uchroni ją przed ewentualnymi zboczuchami, ale warto było! Fajne te kotki.
Po założeniu na siebie wszystkich nowych rzeczy, zabrała swoje prywatne ubranie i wyszła z łazienki odpicowana jak na ślub... W wieku lat 60. Westchnęła głęboko i wcisnęła swoj poprzedni ubiór do torby, nie racząc pozostałych nawet spojrzeniem. Nic ją nie obchodzili, nie chciało jej się do nich przywiązywac, a szczególnie do tego faceta. Z babeczką pewnie się dogada!

* * *


- Witamy w Grecji - powiedziała młoda pracownica lotniska oddając z uśmiechem dokumenty. Miała paskudny akcent, gdy mówiła po angielsku, ale wyglądała na sympatyczną osóbkę pomimo dużego nosa i blizny na czole tuż przy lewej skroni. Cassandrę nawet zdziwiło, że dostrzegła w tej kobiecie tyle szczegółów, gapila się na nią dość długo, jakby ujrzała dziwadło, ale w końcu się opanowała i odeszła nim zgarnęła ją ochrona za podejrzane zachowanie.
Skacowana najchętniej pojechałaby od razu do hotelu, odłożyć rzeczy i rzucając się z impetem na łóżko walnąć w kimę. To było jedyne o czym teraz myślala, o łóżku. Nie obraziłaby się gdyby w komplecie ze świeżą pościelą i miękkimi poduszkami, dostała równie wygodnego mężczyznę, na którym mogłaby spocząć i udać się w długą, senną podróż.

Niestety początkowe plany prezentowały się inaczej. Najpierw restauracjo-kawiarnia, a dopiero potem dalsze sprawy, wielka szkoda.
Kobieta nie czekając na pozostałych po prostu zniknęła im z oczu. Fakt, zgodziła się, by im pomóc się wdrążyć, ale nie podpisywała umowy na pełen etat jako opiekunka. Stwierdziła, ze są na tyle dorośli by samodzielnie sobie poradzić i znaleźć drogę, dlatego też półbiegiem udała się do miejsca, do którego udać się musiała. Tak szybko gazowała do lokalu, że ze szpilek prawie zostały jej tylko baleriny! Zakurzyło się za jej dupą i tyle ją widzieli.

- Kawiarnia Tinos. - przeczytała na głos i z ogromną pewnością siebie wkroczyła do lokalu.


Na szczęście kawiarnia była ładna, miała stonowane barwy i wydawała się być też wygodna. Ulga dla zmęczonego cielska Cassandry miała nastąpić już po chwili, banan na jej twarzy zrobił się taki wielki, że przypominała zagłodzone dziecko, które zgubiło się w dziale ze słodyczami. W sumie, nawet z wyglądu wyglądała na zagłodzoną, była naprawdę chudziutka, choć dzięki temu w białej garsonce prezentowała się niezwykle pociągająco i profesjonalnie.
Mina jednak jej zrzedła, gdy zobaczyła, że "Iliada" leży na stoliku, wokół ktorego są krzesla, a nie wygodna, szara sofa!
- No chyba kpisz. - rzuciła w eter i zaśmiała się pod nosem, bo lepiej śmiać się niż płakać. Zresztą, nie było też nad czym. Wzięła książkę w swe smukłe dłonie, po czym bez skrępowania walnęła ją na stolik w okolicy tych pociągających i podniecających ją swą miękkością siedzisk. Następnie bez skrępowania i zażenowania zajęła swoje upragnione miejsce i szybko zamówila coś do picia. Coś dużego... Tak wiecie, na pragnienie.
Na szczęście przyszła wcześniej niż umówiona godzina, więc podmiany stolików nikt nie zauważy. Ach, cóż za piękny dzien!
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline