Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2015, 17:06   #10
Zeman
 
Reputacja: 1 Zeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodze
Białowłosy towarzysz krasnoluda i odpowiedział mu gestem który powtarzał już wielokrotnie od kiedy weszli na teren Miasta Namiotów, unosząc ukryte w skórzanych rękawicach dłonie w poddańczym geście. – Spokojnie. I tak nie mam zamiaru taszczyć tego całego złota osobiście. – Odpowiedział swoim stosunkowo wysokim głosem, w czasie gdy podążył w krok za krępym kompanem. Nie wydawał się obrażony , ba , chodził raczej całkiem uśmiechnięty. Sposób w jaki Oswalt się z nim komunikował zawsze go bawił. – Poza tym Oswalcie, jestem pewien że w tym cudownie różnorodnym miejscu znajdziemy odpowiednią ilość pieniędzy, by zadowolić oba nasze serca. -

Przez te dwa dni półdrow starał się nie prowokować lokalnych jak i przyjezdnych, ale mimo że wytężał swoje nikłe zdolności dyplomatyczne, agresorzy zawsze znaleźli jakiś powód. Na szczęście, po drodze do Ilryna stał Oswalt, który gasił zapał napastników w ten czy inny sposób. Dobrze, że dwójka miała w miarę podobny stosunek i cele w życiu, przez co rzadko kiedy miałyby miejsce poważniejsze kłótnie między kompanami.

Ilryn poruszał się zawsze o krok za krasnoludem, nieco po jego prawicy. Błyszczące, niebieskie oczęta szybko zbadały zgromadzoną najemniczą hałastrę, gdy już dotarli na miejsce. Podobnie jak Oswalt, półdrow pozdrowił zbieraninę uśmiechem i skinieniem swojej głowy. Z rękami splecionymi za plecami, przysłuchiwał się pracodawcy, w czasie gdy oczy poznawały kolejne szczegóły pozostałych osobników. No proszę, znalazły się nawet elfy tak daleko na południu…

Gdy wreszcie wszyscy się wypowiedzieli, także półdrow zabrał głos – Cóż, jest nas tu całkiem liczna grupka. Zanim zaczniemy pracować, warto wiedzieć kto ostatecznie pisze się do współpracy. – Przeniósł spojrzenie na młodą dziewczynę, a kąciki jego ust mimowolnie uniosły się ku górze. – Miła Panienko, jeśli dobrze zrozumiałem, służymy jako pośrednicy, którzy mają wyszukać pewną osobę i przygotować spotkanie. Osobiście nic nie będziemy kraść. Troszkę zastanawia mnie, czemu akurat wybrano do tego osoby, jak mniemam, z poza lokalnego półświatka, ale cóż złotu się nie odmawia. – Powiedział uśmiechając się nieco szerzej i lekko kiwając głową . – Gdy już pozostaną zainteresowani i przekonani, chętnie podzielę się paroma uwagami które chciałbym by zostały uwzględnione w planie naszego, cóż, wspólnego działania. -

Półdrow prezentował spory kontrast względem niskiego towarzysza w berecie. Był wysoki jak większość ludzi, chociaż o wiele smuklejszy. Miał białe włosy, sięgające gdzieś za łopatki, których część pozaplatana była w cienkie warkocze zakończone metalowymi koralikami. Sama twarz przez wymieszaną krew była dość androgeniczna i łagodna w rysach, jednocześnie nie będąc odpychająca. Zaostrzone uszy przyozdobione były zapewne stalowymi kolczykami , które psuły idealną symetrie twarzy Ilryna. Skórę jak większość półdrowów miał popielatą, chociaż zapewne lekko ciemniejszą niż jego dalecy pobratymcy z północnego-zachodu. Białe brwi Ilryna były wyjątkowo cienkie, chociaż wyraźnie odznaczały się na ciemnej skórze. Tuż pod nimi znajdowała się para dużych, błękitnych oczu o kształcie przypominającym przechylone migdały. Miał na sobie solidnie wykonaną, chociaż doświadczoną przez trakt ćwiekowaną skórznie, ciasno opinająca jego podłużną sylwetkę. Spod impregnowanej skóry dostrzec można było odzienie koloru czerni i fioletu, a także przez jego prawe ramie przykryte było płaszczem sięgającym jego kolan. Poza typowym podróżnym ekwipunkiem i nieco chudym plecakiem, przy pasie dyndał buzdygan, a co bystrzejsze oko dopatrzeć mogło ciasny i płaski pojemnik nieco nad jego lewym pośladkiem, z którego wystawały lotki bełtów. Przy pasie wisiała także lampa oliwna z kapturem.

Sama postawa półdrowa była neutralna, pozbawiona ewentualnej zuchwałości czy gnuśności. Jednak to spojrzenie tych dużych, błękitnych oczu które zapewne prześledziło już każdego tutaj zgromadzonego , zdradzało ostrożność która nie opuszczała go nawet na moment.
 
Zeman jest offline