Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2015, 18:55   #11
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
W Lesie Amtar zawsze było chłodniej. Młody jeleń spokojnie pasł się na niewielkiej słonecznej polance, pomiędzy głazami i krzakami znajdującymi się na niej. Polanka miał też inną zaletę, przepływał przez nią strumyk, toczący swe wody na zachód. Nagle na polance pojawił się rosły mężczyzna i wilk. Był bardzo wysoki mierzył prawie sześć i pół stopy, potężnie zbudowany. Czarne włosy spięte miał z tyłu w koński ogon twarz ozdabiała gęsta, zadbana broda. Wnikliwy obserwator mógł dostrzec, iż jest młodszy niż to sugeruje wygląd. Odziany był w zbroję skórzaną wzmacnianą metalowymi ćwiekami.

Młody jeleń zamarł na dłuższą chwilę zdziwiony nagłym pojawieniem się drapieżnika, którego wcześniej nie wyczuł. Potem, tak nagle jak zamarł, tak szybko przeskoczył jednym susem strumyk i umknął w las. Wilk sprężył się do skoku w pogoń za umykającym zwierzem.

- Nie, dzisiaj Twardy i nie tak. Nie miałby z tobą żadnych szans.

Zachrypniętym głosem odezwał się Jandar. Po tych słowach zdjął z pleców plecak. Sięgnął do plecaka, z którego odtroczył bukłak. W tym czasie, z sprytnie zamotanego na pasie worka wychynęła głowa łasicy. Chwilę ze zdziwieniem rozglądała się po czym wyskoczyła. Ugasiwszy pragnienie rozjarzał się, zanim przemówił.

- No i gdzie ta Wielka Rozpadlina jesteśmy w jakimś lesie.

Dojrzał menhiry wskazujące Rozstaje, lecz nigdzie nie widział strażnika rozstajów. Jednakże i niczym to nie świadczyło. Rozjarzał się dokładniej po okolicy piwnymi oczyma. Potem nieśpiesznie ruszył do strumyka, przykląkł przy nim i począł napełniać bukłak. Wilk również skorzystał z niego aby ugasić pragnienie. Wtedy to młodzieńca zalało wiele odczuć, niepokój, dziwne zapachy, ciepło. Szybko domyślił się, iż to Czujna zaniepokojona nagłą zmianą miejsca z górskiej wyżyny na las, komunikuje się z nim.
„Wszystko w porządku bezpiecznie.”
Pomyślał, wyobrażając sobie stare futro, które do tej pory było posłaniem łasicy. Pogłaskał główkę zwierzątka, którą podsunęła do głaskania.

[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/5c/20/51/5c2051839275b6b4558c368c2327ecba.jpg[/MEDIA]

Gdy bukłak się napełnił przytroczył go do plecak, ze stęknięciem zarzucił na plecy i ruszył na zachód wzdłuż strumyka.

- Nie ma co czekać tu na Czerwonych Czarodziejów, pościg pewnie opóźni się o kilka dni dzięki Rozstajowi. O ile oczywiście uznają mnie za tak ważnego, by ścigać za pomocą teleportacji i czarów wieszczeń.


Po godzinie marszu wzdłuż strumienia dotarł na skraj lasu. Wtedy na horyzoncie, na północ od kierunki marszu dojrzał Wielka Rozpadlinę.


~***~


Kilka godzi później siedział już w karczmie nazwanej „Kowadło i Młot” Nazwa ta rozbawiła Jandara, zwłaszcza gdy dowiedział się, iż miasto nosi identyczną nazwę. Miasto było dziwną mieszaniną drewnianych budynków i namiotów. Na tym tle wyróżniała się właśnie ta karczma, zbudowana cała z ciosanego kamienia. Krasnoludy na szczęście wpierw pytają, zanim strzelają. Wszystkie patrole brały Twardego za psa obronnego. Siedziała już w niej godzinę popijając piwo i kończąc potrawkę, która tu dumnie nazywali potrawką z wieprzowiny, ale zapewne niewiele wspólnego miała ze świnia te mięso. Tak jakby nie potrafił rozpoznać mięsa sarny gdy mu się je zaserwuje. Z roztargnieniem rzucił ochłap ociekający sosem Twardemu. Obok Jandara, siedząc na stole, swoją porcje chleba wymieszanego z mięsem i zanurzonego w sosie z potrawk,i spożywała Czujna. Właśnie łasica zwróciła uwagę właściciela tego przybytku. Kargrim był krasnoludem w sile wieku, lecz jego brodę znaczyły już pasma siwizny.
Dosiadł się do stołu z typową dla krasnoludów bezpośredniość zapytał.

- Szukasz roboty bo bym miał dla ciebie a w zasadzie dla twojej łasicy i psa, jeśli groźny.
- Zamieniam się w słuch, właśnie szukam pracy.
- Nie, nie będzie to stała praca. Mam tu piwnicę, trzeba pozbyć się z niej szczurów.
- To nie lepiej kota sobie sprawić.
- Wiesz co rusz co sprawię sobie kota to pojawia się jakiś długouchy. Po jego odwiedzinach w mojej gospodzie, kot zawsze znika. Pewnie je jedzą.


Wzruszył ramionami, splunął do ustawionej niedaleko spluwaczki.

- Wyżywieni na jeden dzień i nocleg dam. Bierzesz?
- Dobra prowadź.


Odpowiedział Jandar kończąc posiłek. Karczmarz zaprowadził go na zaplecze potem wskazał kamienne schodki na dół.


~***~


Karczmarz był słowny, po kilku godzinach pracy, gdy Jandar wytaszczył półtora tuzina ubitych szczurów wskazał mu pokój a nawet pozwolił bez opłat skorzystać z łaźni, o ile tylko sam sobie napali w piecu i zagrzeje wodę. Tak tego było mu potrzeba po ostatnich wydarzeniach. Kostka mydła o intensywnym jaśminowym zapachu, własnoręcznie wykonana przez matkę przypomniała ostatnie wydarzenia.
Twarz Chrangty, na którym widać było strach. Okrzyki, ucieczka matki w postaci orła. Ucieczka przed siepaczami Czerwonych Czarodziejów Jandra do znanego Rozstaju. Na szczęście strażnik wyglądając jak satyr przepuścił Jandra szybko, ze względu na dług wobec jego matki.

Następnego dnia przy obiedzie znów przysiadł się do niego Kargrim.

- Niewiele mówisz a robisz swoje. Mój znajomek potrzebuje takich ludzi, jeśli jesteś zainteresowany to spotkasz się z nimi dzisiaj po północy godzinę marszu na wschód od miasta namiotów.

Jandar w milczeniu kiwnął głowa popijając piwo.

Gdy przybył, zajął miejsce z wiatrem przy ognisku, wygodnie oparł się o położony plecak, wyciągnął jedna nogę, drugą lekko podkulił. W utworzony w ten sposób padołek zaraz wpakował się Czujna, zaś Twardy wyciągnął się nieopodal.
Jak na razie uwagę Jandara zwróciła dziewczyna. Mówiła sensownie, wyraziła obawy nurtujące też jego, więc poprzestał na razie na obserwowaniu towarzystwa.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 04-04-2015 o 20:06.
Cedryk jest offline