Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-04-2015, 18:55   #11
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
W Lesie Amtar zawsze było chłodniej. Młody jeleń spokojnie pasł się na niewielkiej słonecznej polance, pomiędzy głazami i krzakami znajdującymi się na niej. Polanka miał też inną zaletę, przepływał przez nią strumyk, toczący swe wody na zachód. Nagle na polance pojawił się rosły mężczyzna i wilk. Był bardzo wysoki mierzył prawie sześć i pół stopy, potężnie zbudowany. Czarne włosy spięte miał z tyłu w koński ogon twarz ozdabiała gęsta, zadbana broda. Wnikliwy obserwator mógł dostrzec, iż jest młodszy niż to sugeruje wygląd. Odziany był w zbroję skórzaną wzmacnianą metalowymi ćwiekami.

Młody jeleń zamarł na dłuższą chwilę zdziwiony nagłym pojawieniem się drapieżnika, którego wcześniej nie wyczuł. Potem, tak nagle jak zamarł, tak szybko przeskoczył jednym susem strumyk i umknął w las. Wilk sprężył się do skoku w pogoń za umykającym zwierzem.

- Nie, dzisiaj Twardy i nie tak. Nie miałby z tobą żadnych szans.

Zachrypniętym głosem odezwał się Jandar. Po tych słowach zdjął z pleców plecak. Sięgnął do plecaka, z którego odtroczył bukłak. W tym czasie, z sprytnie zamotanego na pasie worka wychynęła głowa łasicy. Chwilę ze zdziwieniem rozglądała się po czym wyskoczyła. Ugasiwszy pragnienie rozjarzał się, zanim przemówił.

- No i gdzie ta Wielka Rozpadlina jesteśmy w jakimś lesie.

Dojrzał menhiry wskazujące Rozstaje, lecz nigdzie nie widział strażnika rozstajów. Jednakże i niczym to nie świadczyło. Rozjarzał się dokładniej po okolicy piwnymi oczyma. Potem nieśpiesznie ruszył do strumyka, przykląkł przy nim i począł napełniać bukłak. Wilk również skorzystał z niego aby ugasić pragnienie. Wtedy to młodzieńca zalało wiele odczuć, niepokój, dziwne zapachy, ciepło. Szybko domyślił się, iż to Czujna zaniepokojona nagłą zmianą miejsca z górskiej wyżyny na las, komunikuje się z nim.
„Wszystko w porządku bezpiecznie.”
Pomyślał, wyobrażając sobie stare futro, które do tej pory było posłaniem łasicy. Pogłaskał główkę zwierzątka, którą podsunęła do głaskania.

[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/5c/20/51/5c2051839275b6b4558c368c2327ecba.jpg[/MEDIA]

Gdy bukłak się napełnił przytroczył go do plecak, ze stęknięciem zarzucił na plecy i ruszył na zachód wzdłuż strumyka.

- Nie ma co czekać tu na Czerwonych Czarodziejów, pościg pewnie opóźni się o kilka dni dzięki Rozstajowi. O ile oczywiście uznają mnie za tak ważnego, by ścigać za pomocą teleportacji i czarów wieszczeń.


Po godzinie marszu wzdłuż strumienia dotarł na skraj lasu. Wtedy na horyzoncie, na północ od kierunki marszu dojrzał Wielka Rozpadlinę.


~***~


Kilka godzi później siedział już w karczmie nazwanej „Kowadło i Młot” Nazwa ta rozbawiła Jandara, zwłaszcza gdy dowiedział się, iż miasto nosi identyczną nazwę. Miasto było dziwną mieszaniną drewnianych budynków i namiotów. Na tym tle wyróżniała się właśnie ta karczma, zbudowana cała z ciosanego kamienia. Krasnoludy na szczęście wpierw pytają, zanim strzelają. Wszystkie patrole brały Twardego za psa obronnego. Siedziała już w niej godzinę popijając piwo i kończąc potrawkę, która tu dumnie nazywali potrawką z wieprzowiny, ale zapewne niewiele wspólnego miała ze świnia te mięso. Tak jakby nie potrafił rozpoznać mięsa sarny gdy mu się je zaserwuje. Z roztargnieniem rzucił ochłap ociekający sosem Twardemu. Obok Jandara, siedząc na stole, swoją porcje chleba wymieszanego z mięsem i zanurzonego w sosie z potrawk,i spożywała Czujna. Właśnie łasica zwróciła uwagę właściciela tego przybytku. Kargrim był krasnoludem w sile wieku, lecz jego brodę znaczyły już pasma siwizny.
Dosiadł się do stołu z typową dla krasnoludów bezpośredniość zapytał.

- Szukasz roboty bo bym miał dla ciebie a w zasadzie dla twojej łasicy i psa, jeśli groźny.
- Zamieniam się w słuch, właśnie szukam pracy.
- Nie, nie będzie to stała praca. Mam tu piwnicę, trzeba pozbyć się z niej szczurów.
- To nie lepiej kota sobie sprawić.
- Wiesz co rusz co sprawię sobie kota to pojawia się jakiś długouchy. Po jego odwiedzinach w mojej gospodzie, kot zawsze znika. Pewnie je jedzą.


Wzruszył ramionami, splunął do ustawionej niedaleko spluwaczki.

- Wyżywieni na jeden dzień i nocleg dam. Bierzesz?
- Dobra prowadź.


Odpowiedział Jandar kończąc posiłek. Karczmarz zaprowadził go na zaplecze potem wskazał kamienne schodki na dół.


~***~


Karczmarz był słowny, po kilku godzinach pracy, gdy Jandar wytaszczył półtora tuzina ubitych szczurów wskazał mu pokój a nawet pozwolił bez opłat skorzystać z łaźni, o ile tylko sam sobie napali w piecu i zagrzeje wodę. Tak tego było mu potrzeba po ostatnich wydarzeniach. Kostka mydła o intensywnym jaśminowym zapachu, własnoręcznie wykonana przez matkę przypomniała ostatnie wydarzenia.
Twarz Chrangty, na którym widać było strach. Okrzyki, ucieczka matki w postaci orła. Ucieczka przed siepaczami Czerwonych Czarodziejów Jandra do znanego Rozstaju. Na szczęście strażnik wyglądając jak satyr przepuścił Jandra szybko, ze względu na dług wobec jego matki.

Następnego dnia przy obiedzie znów przysiadł się do niego Kargrim.

- Niewiele mówisz a robisz swoje. Mój znajomek potrzebuje takich ludzi, jeśli jesteś zainteresowany to spotkasz się z nimi dzisiaj po północy godzinę marszu na wschód od miasta namiotów.

Jandar w milczeniu kiwnął głowa popijając piwo.

Gdy przybył, zajął miejsce z wiatrem przy ognisku, wygodnie oparł się o położony plecak, wyciągnął jedna nogę, drugą lekko podkulił. W utworzony w ten sposób padołek zaraz wpakował się Czujna, zaś Twardy wyciągnął się nieopodal.
Jak na razie uwagę Jandara zwróciła dziewczyna. Mówiła sensownie, wyraziła obawy nurtujące też jego, więc poprzestał na razie na obserwowaniu towarzystwa.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 04-04-2015 o 20:06.
Cedryk jest offline  
Stary 05-04-2015, 02:06   #12
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Trzeba przyznać, że ich krasnoludzki zleceniodawca dał jej do myślenia. Wszak to że obdarzyła sympatią jednego czy dwóch przedstawicieli tej rasy nie oznaczało, że może ufać każdemu. Tak jak i nie każdy powinien ufać jej. Zresztą niejednego bardziej nielegalnego interesu podjęła się w drodze tutaj.
- Rozumiem. - odpowiedziała krótko; najwyraźniej nie należała do tych zbytnio wygadanych.
Nie podjęła jednak jeszcze ostatecznej decyzji. Wierciła się niespokojnie na swojej pozycji, spoglądając na kolejne odzywające się osoby.

- Mam na imię Kethra. - przedstawiła się mężczyźnie, który przypominał legendarne drowy, ale najwyraźniej nie do końca był jednym z nich. Czuła się nieswojo z określeniami typu "Miła Panienko", jakim ją nazwał.
Nigdy nie miała problemu z ujawnianiem swego imienia. Jeśli ktoś z Czerwonych Magów jej szukał, zapewne dysponował dokładniejszymi danymi niż imię. Wyjaśnienie z perspektywy półdrowa wydawało się nieco zagmatwane, ale ostatecznie świadczyło na korzyść najemniczej grupy. W razie czego mogła się wszystkiego wyprzeć, twierdząc, że jedynie ustaliła spotkanie między sprzedawcą a kupcem. Zaś złota potrzebowała pilnie.
- Jestem zainteresowana i przekonana. - skinęła lekko głową zarówno Ilrynowi, jak i pracodawcom.
~ Przynajmniej na razie... ~ dodała w myślach.

Jeśli miała podjąć się tego zadania, potrzebowała kogoś, komu mogła zaufać. Uważnie, acz nienachalnie, lustrowała po raz kolejny zgromadzone osoby. Tym, którzy wyglądali na magów, z założenia ufać nie zamierzała. Mogła ich tolerować, ale zaufanie było dużo poważniejszą sprawą. Mimo wszystko nie chciałaby zostać z nimi sam na sam. Jej uwagę zwrócił natomiast brodaty mężczyzna, któremu towarzyszyły łasica i wilk. Trudno było nie rozpoznać w nim osobnika, którego widziała ostatnio przelotem w "Kowadle i Młocie". Zaprawdę niewielu było podróżnych, którzy przebywaliby w izbie z tak ułożonymi zwierzętami. Kethra miała słabość do zwierzaków i zawsze uważała, że ktoś zły z natury nie mógłby przyjaźnić się z nimi, nie wykorzystując do tego magii. Jednak owy przybysz nie wyglądał na czarodzieja. Dziewczyna momentalnie odczuła do niego naturalną sympatię.

Pomiędzy pytaniami pozostałych złowiła spojrzenie wilka i uśmiechnęła się do niego. Nie miała pojęcia, czy zwierzę zrozumie, ale uznała to za zachowanie mniej natarczywe niż wpatrywanie się w jego opiekuna. Tym bardziej nie zamierzała przysiadać się nagle do nieznajomego...
- Gdzie dokładnie jest ta zbrojownia? Chciałabym też wiedzieć, czy dysponujecie informacją, ile jest dróg prowadzących do niej. Przydałaby się zapewne jakaś dyskretna obserwacja... - zaproponowała niepewnym tonem.
 

Ostatnio edytowane przez sheryane : 05-04-2015 o 11:45. Powód: korekta
sheryane jest offline  
Stary 05-04-2015, 14:25   #13
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Noc. Księżyc w drugiej kwadrze. Właśnie zaczynają się zapalać iskry gwiazd. Tu, w pobliżu metropolii zwanej Sercem Ziemi, widać je znacznie słabiej niż w dziczy, światła uliczne przytłumiają naturalny blask, ale i tak jest na co popatrzeć. Zwłaszcza jeśli ktoś lubi misterium nocy, taniec gwiazd i księżyca.
Taniec.
W ciemnej piwnicy, o ścianach pokrytych mchem i liszajem, pachnącej skwaśniałym winem, stęchlizną, zastarzałym potem i zaschniętą krwią, oświetlanej przez strategicznie umieszczone pochodnie, trwa właśnie bój na pięści i stopy. Szybkie ruchy walczących, odgłosy ciosów i przyśpieszone oddechy, a w tle wrzaski podnieconych walką widzów, oznajmiają, że nadszedł kolejny wieczór w Kuźni. Słynnej na Lśniącym Południu miejscówce, w której odbywają się walki. Walki za pieniądze. Często znaczne.
Cios za ciosem. Cios za ciosem. W tle ktoś intonuje przepitym głosem przyśpiewkę -"Ruszaj się szybciej bo cię zrąbiemy, a jak skończymy to psom rzucimy"! W pewnej chwili śpiewkę podchwytuje jeszcze kilka męskich głosów. Śmiech. Pęd. Pot. Cienie walczących i widzów tańczą po ścianach tysiącem kształtów.
W pewnej chwili jeden z walczących leci w tył mocno i precyzyjnie uderzony w twarz prawym półhakiem, jego przeciwnik natychmiast rusza do przodu próbując skończyć. To błąd, cofający się jest co najmniej biegły w zaawansowanym sharusahk, cofając się chwiejnie nagle wspina się na palce i nie przerywając ruchu kopie przeciwnika w staw biodrowy. Po czym, odrzucając chwiejną postawę jak znoszony płaszcz, niemal wpada na kulejącego przeciwnika, który chyba nie ma takiej wprawy w sztukach walki.
Cios za ciosem. Cios za ciosem. W pewnej chwili wyższy i potężniej zbudowany z dwójki walczących, wciąż kulejący po kopnięciu w biodro, potyka się i na pół sekundy opuszcza zasłonę. Wystarczy. Szybki jak błyskawica cios kantem dłoni w tchawicę zgina go w pół. Jego przeciwnik nie daje mu szansy by się wyprostować. Natychmiast uderza kolanem. Olbrzym pada, z trudem oddychając przez złamany nos.
Zwycięzca, szczupły, średniego wzrostu mężczyzna, z nagim, lśniącym od potu torsem, ubrany wyłącznie w szerokie spodnie z mocnego żeglarskiego płótna, przez dłuższą chwilę stoi nad pokonanym, wciąż wijącym się słabo niczym przydepnięty robak. Stoi tak, dopóki młody, nawet jeszcze niezarośnięty, krasnolud, w zielonej opończy nie unosi mu ręki do góry w geście zwycięstwa. Pochwały, śmiech i przekleństwa puentują walkę. To koniec. Krew krzepnie, pot schnie na skórze, cofa się adrenalina. Koniec.
W gwarze tłumu zapełniającego piwnicę zwycięzca ledwo słyszy głos młodego krasnoluda, nawet mimo tego, że nachyla się on do ucha rozmówcy. Kiwnięcie głową, mała sakiewka przechodzi z ręki do ręki, po czym człowiek cofa się w tłum. Widzowie przepychając się, klnąc i komentując z ożywieniem walkę, otaczają młodego krasnoluda regulując stawki zakładów. W powstałym zamieszaniu nikt już nie pamięta o zwycięzcy...

*****

Jakieś dwie godziny później młody mężczyzna siedzi przy barze w "Uczcie Piękności", dobrej jakości restauracji. Dość czysta podłoga wysypana świeżymi trocinami, palące się lampiony i pachnące trociczki, stoły nakryte czystymi obrusami, za barem solidny wybór alkoholi z całego Południa i nie tylko. Klientela to zazwyczaj średnio bogaci kupcy i rzemieślnicy, choć można tu spotkać także bogatszych mieszczan. Przejezdnych jest mało, młody mężczyzna przy barze stanowi taki ewenement.
Z bliska widać, że pierwsze wrażenie jest mylące. Ubrany w czerń i czerwień amator stojącej przed nim szklanki z winem jest młody. Nawet bardzo młody. Nie może mieć więcej niż siedemnaście, osiemnaście lat. Stopy w niezbyt czystych białych skarpetach i wygodnych tabi z wyraźnie oddzielonym dużym palcem, szerokie spodnie z czarnego marynarskiego płótna, wygodne i mocne. Tors przykrywa czerwona półjedwabna koszula z fantazyjnym czerwonym żabotem i czarna, szamerowana srebrem kamizelka zapinana na perłowe guziki. Na szyi młodzieńca, jedwabny czarny fular spięty turmalinem. Otacza go zapach taniej wody kolońskiej. Na lewej nogawce, na kolanie, ma nieregularną czerwoną plamę. Wino? A może to krew?
Trzymające szklankę palce są długie i mocne, nadgarstki sprawne, postawa świadczy o pewności siebie i braku arogancji. Prosta mocna sylwetka mówi jasno o sile i kondycji. Wysmagana wiatrem skóra zachowała jednak połysk świadczący, że jej wrodzona barwa była jasna. W pewnej chwili chłopak odgarnia dłonią czarne proste sięgające ramion włosy. W świetle lampionów lśni skarabeusz z oliwinu na wskazującym palcu lewej dłoni.
Chłopak pociąga łyk wina gussier, odstawia na pół opróżnioną szklankę. Jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że jest obserwowany. Ale to zmienia się gdy krępy niewysoki pięknobrody podchodzi do baru siadając na stołku obok chłopaka. Obserwuje go zupełnie otwarcie. Przez chwilę brodacz podejrzewa, że młodzieniec roztrzaska szklankę, takim gniewem płonie zarumieniona twarz chłopca. O czym myśli?
-Nie jestem głupcem - mruczy cicho, nagle zamiera na stołku - Cholera! Za dużo tego wina!
-Kłopot podzielony to kłopot podwojony - brodacz zaczyna rozmowę zamawiając kufel piwa.Chłopak zwraca się w jego stronę, przez chwilę obserwuje, ma oczy barwy stali.
-Człek w potrzebie to człek, którego należy unikać - odparowuje, krasnolud uśmiecha się pod wąsem.
-Byłem dzisiaj w Kuźni. Widziałem walkę i, wstyd przyznać, trochę kassy przegrałem - przerywa na chwilę by spróbować piwa - Dobrze się bijesz, chłopcze.Szukasz może pracy...?

*****

Jakiś czas później przy ognisku, przy którym zebrało się około dziesięciu osób, dochodzi do spotkania ze zleceniodawcą. Informacje są jasne, słowa krótkie, ton beznamiętny. Z tego wszystkiego chłopak najlepiej zapamięta właśnie ton. Trzysta sztuk złota? Gdy za walkę dostał zaledwie pięć i kilka srebrnych?
~To kogo mam dla ciebie zabić?~ - chłopak nie mówi tego głośno, ale jego pełne zmysłowe usta wykrzywia uśmiech. Przez chwile pociera w milczeniu cieńki orli nos. Zwraca się w kierunku pozostałych.
-Dla ułatwienia konwersacji. Jestem Spowity w Płomienie - przerywa na chwilę - Ale możecie mnie nazywać Płomieniem, a nawet Płomyczkiem. Nie urazi to mojej dumy i honoru - chłopak uśmiecha się ciepło...
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 05-04-2015 o 17:59.
Jaśmin jest offline  
Stary 06-04-2015, 13:44   #14
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Brodaty zleceniodawca najwyraźniej postanowił odpowiedzieć na pytanie Lugala na samym końcu gdyż dopiero po chwili spojrzał na niego bez emocji i wzruszył ramionami -Jest was tylu ilu być powinno. Przed wami dużo rozpytywania, a jeśli spytacie kogoś nieodpowiedniego może donieść Tarczom i wtedy będzie cipsko. Muszę mieć pewność, że ktoś z was na cokolwiek natrafi.- wyjaśnił bez ogródek. Nie udawał zatroskanego losami najemników, nie był. Lecz w zamian był szczery do bólu a to się cenić powinno. Krasnolud spojrzał na Kethrę.
-Zbrojownia jest w dolnym mieście, tam gdzie żadne z was wstępu nie ma i raczej nie dostanie. Może gdyby wasz kompan się postarał spojrzał wymownie na jedynego w grupie krasnoluda -Udałoby się coś załatwić, lecz reszcie to się pewnikiem nie uda a załatwianie tego potrwałoby więcej czasu niż ten który mogę poświęcić na czekanie na efekty waszych poszukiwań.- odrzekł.

-Ten, który handluje zbrojami musi je jakoś przerzucać z Serca do Miasta namiotów. Bramy są dwie. Wielkie wrota, oraz mniejsza gdzie transportuje się wyroby rzemieślnicze na targowiska do pola namiotów. Jeśli sprawą zajmuje się jakiś członek Tarcz, to ma zadanie skurwysyńsko ułatwione, lecz sam ich pewnie nie transportuje bo byłoby to podejrzane. Musicie dowiedzieć się do kogo zgłosić się po pancerz a następnie skontaktować się z tym krasnoludem i ustawić transakcję. Jednak nim postawicie ostatni krok musicie być pewni że to właściwy strażnik inaczej wpierdolicie się w gówno po same uszy.- Krasnolud wziął głęboki wdech jakby zastanawiał się co jeszcze powinien przekazać kompanii.
-Jeśli będziecie potrzebowali kontaktu będę tu za dwa dni o tej samej porze i tak co dwa kolejne dni.- burknął postawny człowiek, który towarzyszył krasnoludowi -Lecz mam nadzieję, że nie każecie mi tu kurwa długo wyczekiwać?- uniósł brew.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 06-04-2015, 16:04   #15
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Jandar rozejrzał się ze zdziwieniem. Czyżby wszyscy łapali się na bzdury, które opowiadał krasnolud. Wprowadzał ich w pułapkę, tego był pewien tylko jeszcze nie wiedział, jak to miała by być pułapka, co też krył. Nawet dziewczyna dała się złapać na jego słowa. Mimo wszystko z tego co mówiła wydawał mu się najrozsądniejsza z tego towarzystwa.

- Czyżby wszystkim wam przyćmiło złoto umysł.

Pogłaskał leżącego opodal wilka. Potem uśmiechnął się do dziewczyny. Miała na imię Kethra, jak je wymawiała, było to niczym krzyk orła w wysokich górach. Rozejrzał się po zgromadzonych zanim znów przemówił.

- Czy ktoś z Was zastanawiał co właśnie powiedział ten krasnolud. Że za zbrodnie, którą za samo pośrednictwo każe się ciężkimi robotami w kamieniołomami i kopalniach Wielkiej Rozpadliny, oferuje nam zdradę i śmierć. To znaczy jego cała pompatyczna przemowa śmierdząca fałszem, tak jak każda gadka Czerwonego Czarodzieja.

Rozejrzał się po zgromadzonych wypatrując zdumionych spojrzeń.

- Dziwicie się? Cóż właśnie powiedział ten krasnolud, iż ma w dupie prawa własnego ludu. Czy w zawoalowany sposób nie dał nam znać, iż nie cofnie się przed morderstwem. Nie daje nam też żadnych gwarancji. Zarówno co do wolności, życia czy nawet zapłaty. Bo cóż to dla niego problem wydać nas w ręce straży, czy też zabić. Dzisiaj pojawił się sam, to jednak nie znaczy, że nie ma innych pomocników. Za takich jak on na pewno jest nagroda u straży. Więc będzie dla nas lepiej oddać go w ręce, straży a za takich jak on, którzy chcą nabyć nielegalny towar są zapewne nagrody. Czy nie słuchaliście obwieszczeń Stalowych Tarcz.

Potem uśmiechnął się w kierunku krasnoluda ukazując mu zęby. Twardy widząc obnażone kły swego towarzysz również je ukazał. Jakby krasnolud znał się na mowie drapieżników to mógłby być pewny, iż nic dobrego dla niego to nie wróży.

- Zastanawiam się czy nie lepiej dla nas wszystkich wyeliminować tego sługę zła. Krawędź Wielkiej Rozpadliny niedaleko a tam na dnie już zwierzęta zajmą się ciałem. Chyba, że to wszystko jest marną pozą i kłamstwem krasnoludzie, bo czuję fałsz tej całej przemowy? Twardy też go czuje.

Po tych słowach przyklęknął. Zaskoczona łasica czmychnęła chowając się za wilka. Nawet klęcząc był wyższy od krasnoluda o stopę. Czujna wskoczyła w ciemność nocy.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 06-04-2015 o 16:15.
Cedryk jest offline  
Stary 06-04-2015, 16:58   #16
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Kethra nie miała skłonności do rumienienia się, ale w tym momencie spiekła raka. Bynajmniej nie z powodu odwzajemnionego uśmiechu Jandara, a ze względu na jego słowa. Spuściła wzrok, ganiąc siebie w myślach za zgodę na ten głupi plan. Podniosła się ze swojego miejsca, zbierając z ziemi łuk i przewieszając go przez ramię. Trzeba przyznać, że jego przemowa trafiła do niej momentalnie. Nawiązanie do Czerwonych Psów było jak strzała, która trafiła w sam środek jej duszy. Sama wzmianka o nich budziła w niej całą burzę uczuć, których nie potrafiła do końca ukryć. Drżenie ciała, cień strachu w oczach, spłoszona postawa...

Okrążając ognisko, stanęła u boku Jandara.
- Przepraszam. Faktycznie dałam omamić się obietnicom zapłaty. Dziękuję za otwarcie mi oczu. - powiedziała cicho, najwyraźniej przeznaczając te słowa wyłącznie jemu. Przez chwilę nie mogła zebrać się na spojrzenie mu w twarz. Zerknęła za to ku Twardemu, który zdawał się podzielać postawę i odczucia swego towarzysza. Uśmiechnęła się smutno.
W tej sytuacji wybór, po czyjej stronie stanąć i komu zaufać, był oczywisty. Odwróciła się do niedoszłych pracodawców. Wyprostowała się dumnie na całe swoje metr sześćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu.
- Znajdę inne zajęcie. - wzruszyła lekko ramionami.
Była przygotowana na konieczność sięgnięcia po broń, gdyby sprawy przyjęły naprawdę zły obrót. Co prawda powiedziano jej, że może odejść, ale w świetle słów, które padły przed chwilą, mogły być to tylko czcze obietnice.
 

Ostatnio edytowane przez sheryane : 06-04-2015 o 17:35.
sheryane jest offline  
Stary 06-04-2015, 18:14   #17
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
- No i co teraz? - W głosie Srebrnołuskiego brzmiał szczery żal. - Ktoś jeszcze pragnie ukatrupić krasnoluda? - Sprawy się nagle skomplikowaly z powodu jednej niewyparzonej gęby. Toć jeśli pracodawca nie okaże się nagle paladynem w przebraniu, poleje się krew. Pytanie tylko czyja.


W duchu przeklinał głupotę człowieka który nie potrafił pomyśleć o konsekwencjach swoich działań. Jak teraz on, Lugal, miał się niby zachować? Zostawiono mu tak niewielki wybór, że jedynie cud mógł pomóc. Odruchowo zamknął dłoń na amulecie który nosił na piersi.
” Nie często zwracam się do Ciebie, racz więc wysłuchać tej jednej prośby i spraw by nie doszło tu do rzezi.”
Nie mniej na cud nie liczył, ostrożnie przesuwał się tak by będąc na skraju zgromadzenia móc obserwować wszystkich. Tego by jeszcze brakowało by i jemu ktoś wsadził nóż pod żebra.
 
Googolplex jest offline  
Stary 06-04-2015, 20:29   #18
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zbieranina była przedziwna. Podobnie jak i dziwne było zlecenie, które Aseirowi nie podobało się za grosz. Nie mówiąc już o tym, że zleceń tego typu nigdy nie miał i nie miał zielonego pojęcia, w jaki sposób zabrac się do czegoś takiego. Wszak nie mogli chodzić od krasnoluda do krasnoluda i pytać, czy nie ma zbroi na sprzedaż. Zbroi z nielegalnego źródła, oczywiście.

W gruncie rzeczy... Gdyby tak rozpuścić wieści o tym, że poszukuje się takiej zbroi, że się odpowiednio dużo zapłaci...
Dobry połów wymaga dobrej przynęty. Innymi słowy odpowiednio duża kwota... No ale taka plotka prędzej by trafiła do nieodpowiednich uszu, innymi słowy do uszu przedstawicieli prawa. Przeciwko naginaniu prawa Aseir nic nie miał, ale trafić do lochu tylko po to, by kto inny mógł załatwiać nielegalne interesy? Gdzie tu sens, gdzie logika?

Nie tego się spodziewał, gdy usłyszał o dobrze płatnej pracy. Pozostawało tylko wycofać się z tego interesu. Na dodatek w rozsądny sposób, żeby nie oberwać od kogoś, kto postanowi zachować wszystko w tajemnicy kosztem niewygodnych świadków.

Aseir cofnął się o dwa kroki.
Pomysł, by zlecenodawcę oddać w ręce prawa był kuszący, ale nie wiadomo było, ile osób go poprze. Na wszelki wypadek lepiej było nie mieć nikogo za plecami.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-04-2015, 20:36   #19
 
Zeman's Avatar
 
Reputacja: 1 Zeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodze
Półdrow odchrząknął jedynie, poprawiajac nieznacznie płaszcz przykrywający jego prawe ramie. Słowa tresera zwierząt, zapewne cyrkowca, wydusiły z jego płuc głębsze westchnięcie. Błękitne ślepia szybko zbadały najbliższe otoczenie, a w szczególności zgromadzonych najemników.

- Panie Kolego, to bardzo niegrzeczne z Pańskiej strony, już nawet nie wspomne że całkiem lekkomyślne, mówić takie przykre słowa osobie, która zaoferowała nam wszystkim zarobek. -


W międzyczasie podniósł smukła lewice by zarzucić za ucho jakiś niesforny biały lok.

- Na południu kultura wymaga, że nawet gdy interes nie przypada interesantowi do jego gustów, ten ma na tyle godności że wycofuję się, a o samej sprawie nie wspomina. Już nawet nie wspomnę o hipokryzji jaką przedstawiają twoje słowa. Pierw twierdzisz że jako morderca jest osobą złą, cokolwiek to znaczy, a następnie sam proponujesz samosąd, a co gorsza okazanie braku szacunku jego ciału, poprzez porzucenie jego ciała bez pochówku. Pan Zleceniodawca powiedział jedynie to, co wie każdy najemnik zajmujący się sprawą wychodząca poza kodeksy prawa. W przypadku wpadki, on umywa ręce. To dość logiczne.-

Uczynił jeden krok w kierunku swojego krasnoludzkiego towarzysza, stając prawą stopą za jego plecami, po czym ponownie odwrócił się w kierunku Jandara.

- I tak, macie po części racje. Złoto jest ważne dla każdego z nas, podejrzewam nawet że większość z tego powodu podjęła się pracy najemnej. Widzisz, oferowano nam, to jest Mnie i Panu Oswaltowi, trzy setki w złotych sztukach, co oznacza sześć takowych łącznie. Rozumie pan, że byle chłop za jedną sztukę złota spokojnie wyżyje przez rok, jeśli oszczędnie do tego podejdzie? Uważa pan, że osoba która na ten moment NIE uczyniła żadnej szkody, będzie więcej warta? Podejrzewam, że byłoby o wiele gorzej dla nas. Grupa obcych wyda się o wiele bardziej podejrzana, szczególnie jak elfy go przyprowadzą. Czy jest Pan w stanie obiecać mnie i mojemu towarzyszowi, że po pana pomyśle, otrzymamy od Pana wymienione sumy? -
 
Zeman jest offline  
Stary 06-04-2015, 21:04   #20
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Elenas, który od początku dyskusji o pojmaniu krasnoluda wycofywał się na miejsce, z którego mógłby bezpiecznie strzelać do niego z łuku się odezwał:
- Jak słusznie było zauważone jesteśmy tu dla złota. Ale trzeba też wiedzieć, że jak damy za nie nasze życie to nic nam po nim. - tu elf wziął głębszy oddech jakby dla zastanowienia - Sądzę, że mam propozycję, która pogodzi te dwie sprawy. Schwytamy tego tu przemytnika, doprowadzimy go do władz i grzecznie poprosimy o skromną nagrodę. A potem zaoferujemy, że zajmiemy się tym strażnikiem, o który sprzedaje te tarcze.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172