Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2015, 17:48   #102
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Shiba

Trening i zadanie


Nawet kat musi sypiać. Oczywiście nie takie wykorzystanie łóżka miał na myśli Kaze, ale nie on był tutaj stroną decydującą. Shiba zaległa w pościeli i w końcu porządnie się wyspała. Kiedy opuszczała swe komnaty, za oknem porwanego z ziemi zamku, błyszczały już jasno gwiazdy. Chyba ze wszystkich śmiertelnych była teraz najbliżej ich, wszak mało kto zamieszkiwał podniebne budowle.
Sukubica bez problemu odnalazła Lokiego, który dyskutował o czymś z Bachusem. Bożek winna, wydał się poirytowany, zaś gdy ruchem dłoni Loki zbył go dostrzegając swego czempiona, ten tupnęła wściekle, jednak oddalił się w swoją stronę. Okularnik uśmiechnął się na widok czempiona.
- Otrzymałem już głowę, dobra robota. – pochwalił ją. – Rytuał poszukiwania może chwile zająć, ale możesz mi w t… –zaczął, kiedy drzwi niedaleko otworzyły się i przeszedł przez nie Brama. Dwukolorowy heros otworzył usta by coś powiedzieć, kiedy w mgnieniu oka znalazł się przy nim Loki, i szybkim ruchem zamknął drzwi za jego plecami. Dało się słyszeć, że ktoś się przed nimi zatrzymał.
- Albo lepiej idź potrenuj do Sali balowej. Sprowadziłem specjalne osoby, na których będziesz mogła się sprawdzić. Walka z królowa sukubów to nie lada wyzwanie. –zwrócił się spokojnie, acz stanowczo do swego czempiona, kładąc dłoń na ramieniu Bramy. – Natychmiast. –dodał zerkając na nią znad okularów.
Chcąc nie chcąc musiała wykonać rozkaz, Loki nie wyglądał być w nastroju do kłótni czy przekomarzania. Dziewczyna obróciła się na pięcie i udała do wskazanej sali. Gdy tylko otworzyła drzwi, w jej nozdrza uderzył zapach krwi.


Łowca stał w blasku wpadającego przez okno księżyca. Na ścianie za jego plecami, widniało olbrzymie wgniecenie i dwie rozpłaszczone na miazgę nieznane Shibie osoby.
- Dziwne…intruzi… –stwierdził wesoło ,zerkając na nią. Była niemal pewna, że wiedział, iż to mieli być przeznaczeni do treningu osobnicy. – Strasznie słabi. –dodał, ocierając palcem stróżkę krwi z maski. – Przyszłaś tu zatańczyć? –zapytał przechylając lekko głowę, oczami wiodąc po wielkim parkiecie przygotowanym na przyjęcia dla setek osób.

~*~

Drzwi zatrzasnęły się przed nosem Shiby, chwile po tym jak brama je przekroczył. Dopiero co wrócili przez portal z nasionami, zapach magii i kadzideł starca nie zdążył jeszcze porządnie wywietrzeć z jej skąpego stroju. Jednak zaraz potem otworzyły się, wpuszczając jeszcze raz Bramę, jak i Lokiego.
- Te przeciągi… –zaśmiał się kłamca, zatrzaskując drewniane wrota i uśmiechając się do niebieskoskórej. – Jak misja, macie nasiona? Jakieś trudności lub cos o czym powinienem wiedzieć? –zagadnął, poprawiając na nosie swe czarne szkła.

Surokaze Raim

Konsekwencje obżarstwa


Światło otaczało Surokazego z każdej strony, w jego uszach trwał nieustający głośny pisk. Świat przestał istnieć, w sumie trudno było określić czy i on istnieje. Miał w teorii świadomość bycia, jednak nie czuł ciała a gdy zerkał w dół, widział tylko rozmytą mleczną biel. Teoretycznie czuł jak rusza rękoma, ale nie mógł ich zlokalizować. Czuł jak by był wszędzie i nigdzie. Próba ruchu w przód i tył, nie dawała nic, dookoła były nieskończone połacie niczego.
- Umarłeś. –zauważył pewien głos, uświadamiając Raimowi dość poważną kwestie. Jednak jako, że nie posiadał już ciała, jakoś łatwiej było się z tym pogodzić. Świadomość jest czysta od wątpliwości, łatwiej przyjmuje to co niezrozumiałe.
W bieli tysiące kilometrów przed nim, ale jednocześnie na wyciągnięcie ręki ,zaczęła kotłować się czarno-szkarłatna masa. – Ale ja nie jestem śmiercią. –dodał głos, który powoli przybierał w miarę ludzką postać. Była złożona z różnych odcieni szarości, które w bieli były aż nadto widoczne. Rozmyta i poszarpana, niczym mgła na wietrze, ale mimo to rozpoznawalna.



Był to Yartak, arcymag który towarzyszył Surokazemu od kiedy spotkał i pokonał go w piramidach.
- Jak się czujesz, jako martwy? –zapytał, jak gdyby prowadzili pogawędkę przy kawie.

Gort

Przebudzenie Króla


Gort Kingstone otworzył powoli oczy, których białka pociemniały lekko. Znajdował się nad ziemią, na czymś co chybotliwie go utrzymywało, chwiejąc się lekko. Opuścił podziemny tunel, na powrót znajdując się w jakimś z korytarzy twierdzy. Kiedy wzrok się zogniskował, dostrzegł smukłe nogi osoby, która go trzymała. Rosnąca kałuża krwi, wskazywała że, wybawiciel jest ranny. Kiedy się obudził, musiał nabrać głośniej powietrza, lub chrząknąć bowiem został bez pardonu zrzucony na ziemię.
- No wreszcie się obudziłeś wielkoludzie… –jęknęła kobieta, która uratował wcześniej z laboratorium.


Krew ciekła po całym jej ciele, a wyraz twarzy wskazywał, że każda chwila jest walka z bólem. Nie było w tym bowiem nic dziwnego, bowiem w jej ciele ziało, sporo wypalonych dziur, przeszywających ją na wylot, oraz kilka które co prawda nie przebijały całego ciała, ale sprawiały, że krew lała się jak z wodospadu. Korytarz w którym byli, pełen był martwych klonów Nino, ale także spora ilością żywych. Otaczali ich coraz ciaśniejszym kręgiem, wyposażeni w dziwaczne bioniczne szkielety, czy karabiny których Gort wcześniej nigdy nie widział. Dwa pociski zresztą wbiły się w nogę dziewczyny, gdy Gort powoli dźwigał się z ziemi. Sprawiło, to że upadła ona na jedno kolano, jednak naukowcy przestali interesować się jej osobą.
- Nie powinieneś żyć, szanse na przetrwanie wynosiły 0%... –zdziwił się obserwując pirata.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline