Jandar gwałtownie powstał, górował nad wszystkim tak stojąc. Skinął głową dziewczynie i uśmiechnął się już normalnie do dziewczyny. Wokół oczu pojawiły się zmarszczki od uśmiechu. - Jandar, na szczęście spadły ci łuski złota z oczu.
Potem rozejrzał się. Półdrow bo tego nie dało się ukryć, przemawiał jak jaki „Czerwony Czarodziej”. - Krasnoludy szanują prawo, przynajmniej większość z nich. Dlatego jeszcze żyjesz Drowie, tylko dlatego żaden z krasnoludów cię jeszcze nie zabił. Oddanie tego przestępcy, straży będzie najlepszym wyjściem, mimo wszystkich animozji, panującymi między krasnoludami i elfami szanują one swe prawa, choć z nich drwią. Lepiej cieszyć się niewielką nagrodą niż spędzić życie w kopalniach krasnoludów. Nie mogę zagwarantować ci złota, lecz on też ci tej nagrody nie zagwarantuje, bo nie jest w stanie. Raczej skończysz gdzieś z plecami przyozdobionym sztyletem. Krasnoludowi łamiącemu prawa własnej rasy nie można ufać w żadnej kwestii. Jednakże jego historia jest tak nieskładna, że nie trzyma się kupy. Pęka w szwach. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego, wolę go odstawić do straży. Większość z nas przyszyła szukając tu dobrze płatnej pracy, lecz niekoniecznie zaraz będącej przestępstwem.
Słysząc potwierdzenie swojej propozycji z ust elfa wiedział, iż pomysł pojmania przemytnika padł na płodny grunt. - Dobrze prawisz, wszak to samo mówiłem od początku. Tak będziemy mieli gwarancje zapłaty i bezpieczeństwa, przynajmniej od większości Stalowych Tarcz.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Ostatnio edytowane przez Cedryk : 06-04-2015 o 21:13.
|