Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2015, 15:00   #30
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Interwencja

Całe to zamieszanie ponoć spowodowane było jego niezwykłymi zdolnościami, ale to Soni przejmowała się wizytą funkcjonariuszy o wiele bardziej. To ona sącząc swoją ulubioną owocową herbatkę dopytywała czy aby na pewno odkurzył wycieraczkę, to ona pobiegła do domofonu, ona otworzyła drzwi i to w jej ręce trafiły dokumenty. Zafarze ten stan rzeczy zdawał się odpowiadać, w zupełności wystarczało mu obserwowanie wydarzeń z progu kuchni. Dopiero kiedy najmniej typowy przedstawiciel władzy postanowił wprosić się na herbatę niewysoka zakapturzona postać cofnęła się w głąb pomieszczenia pozwalając mu przejść.
Nieznajomy minął Zafa w drzwiach i na szczęście okazało się, że przynajmniej nie pachnie jak bezdomny. Reszta funkcjonariuszy ruszyła przeszukiwać mieszkanie, uzbrojona w specjalne maszynki do wykrywania shinso oraz prześwietlania ścian.
Mężczyzna usiadł ciężko na krześle, wyciągając nogi odziane w lekko ubłocone buty. - W ogóle to się nie przedstawiłem! Jestem Eraser. -stwierdził z wesołym uśmiechem. - Która z was to Zafara? -zapytał, zerkając na mała karteczkę, która wydobył z kieszeni. Widać imię długouchego było na tyle mylące, iż wzięto go za kobietę.
-Który.- poprawił zagadnięty, chociaż było mu najzupełniej obojętne czy osobnik, który najwyraźniej przeoczył wycieraczkę przed drzwiami, miał go za kobietę, mężczyznę czy roślinę. -To ja.- dodał by formalności stało się za dość. Jeśli rozmówca miał w tej kwestii jakiekolwiek wątpliwości szybko powinien się zorientować, że nie ma co liczyć na przyjacielską pogawędkę i jedyne co od Zafary dostanie to konkretne odpowiedzi na konkretne pytania.
- Oho! - ucieszył się na otrzymanie odpowiedzi Eraser. Zwrócił się na krześle w stronę Zafary gdy Soni szykowała mu herbatę. Obserwował chwilę długouchego, z uśmiechem przylepionym do twarzy. - Czy twoja sierść jest czerwona? -zapytał niespodziewanie o oczywistą oczywistość, jak gdyby był daltonistą nie potrafiącym samemu tego stwierdzić.
-Jest.-padła odpowiedź, chociaż Zafara nie widział najmniejszego związku pomiędzy kolorem swojej sierści, a znikającymi ze szpitala organami. Nie zamierzał się też go doszukiwać, w końcu to nie on pracował w policji. Eraser mógł prowadzić przesłuchanie jak tylko mu się podobało byle tylko jego efektem było zapewnienie ordynatora, że żółtooki nie ma z kradzieżami nic wspólnego.
- Oho! Współpracujemy! -ucieszył się i wlepił wzrok w Zafarę, po czym bez pardonu zapytał. - Czy wyniosłeś ze szpitala jakiekolwiek organy lub leki? - gdy słowa wybrzmiały w powietrzu, Zaf poczuł coś dziwnego. Jego mózg jak gdyby sam zaczął wypychać mu słowa do ust, jak gdyby nie mógł w pełni kontrolować co powie.
-Tak.- powiedział i zamilkł zaskoczony słowem, które padło z jego ust, milczał tak przez kilka sekund nie pojmując co skłoniło go do jego wypowiedzenia, aż przypomniał sobie pewne zdarzenie i zrozumiał dlaczego tak się stało. Jakaś nieznana siła skłoniła go by opowiedział o wszystkim.
-To była wątroba, dałem ją kotu. -zaczął, zapewne nie poprawiając tym swojej sytuacji. -Sam nie jadam, ale lubię patrzeć jak inni to robią. Dlatego na przerwie obiadowej odwiedzam oddział rehabilitacyjny. - kontynuował pozornie bez związku. - Tamtego dnia do ziemniaków i sałatki podawali wątrobę. Nikt jej nie chciał. Pan Wilson powiedział, że jest tak niedobra że chyba tylko bezdomny kot mógłby ją zjeść. Mylił się.- zakończył doskonale świadom, że sam z siebie na podobne wyznanie by się nie zdobył. Gotowana wątroba przyrządzona w stołówce jak najbardziej była organem, ale nie o takie organy przecież chodziło, wiedział to i dlatego w normalnych okolicznościach przez myśl by mu nie przeszło żeby o niej wspominać. Nie podobało mu się to co działo się z jego umysłem, nie akceptował władzy jaką miał nad nim w tej chwili radosny menel rozwalony na krześle w jego kuchni.
-Panie Eraser, cokolwiek pan robi, proszę przestać. To nie pomaga i nie jest potrzebne. Ja nie kłamię.-powiedział spokojnie acz stanowczo.
- Domyślam się, a raczej jestem tego pewny. -uśmiechnął się, gdy trochę zbita z tropu gadulstwem Zafary Soni podała mu herbatę. Mężczyzna na chwile odwrócił wzrok od czerwonego ducha pustyni. - Ale dlatego pracuję w policji. Moje oczy widza prawdę. -zaśmiał się i siorbiąc głośno upił łyk. - Póki patrzę na kogokolwiek będzie miał duże problemy z kłamstwem, zwłaszcza, jeżeli wcześniej powiedział przy mnie prawdę. -zaśmiał się. - Ale ufam Ci, zresztą gdybyś coś ukradł powiedziałbyś to parę chwil temu. Będziesz się czuł lepiej jeżeli zamknę oczy? -zapytał wesoło.
Korzystając z tego, że śledczy na niego nie patrzy długouchy użył swojej ulubionej zdolności i po tym jak jego ciało przestało być solidne przesunął się w stronę lodówki. Teraz kiedy częściowo poznał naturę oddziałującej na niego siły, chciał sprawdzić czy zdoła się przed nią uchronić we własnym zakresie. Zdziwiony zapadłą ciszą mężczyzna za chwilę odruchowo odwróci się by na niego spojrzeć, a wtedy Zafara przekona się czy niezwykłe oczy są w stanie dostrzec całą prawdę.
Faktycznie mężczyzna odwrócił twarz w stronę lodówki w której znajdował się Zfara. - Tak, to powinno pomóc. -zaśmiał się, zaś duch nie czuł już naporu na swój umysł. - Bardzo dobra herbata. -dodał, a Soni podziękowała mu grzecznie, siadając do stołu. - Panie Zafara, długo już jest Pan lekarzem? -zainteresował się śledczy.
-Nie.- dało się słyszeć zza zamkniętych stalowych drzwiczek. Odzyskawszy kontrolę nad długością i poziomem szczegółowości swoich wypowiedzi niematerialny byt ograniczył się do niezbędnego minimum. Gość zyskał już pewność, że nietypowy chirurg faktycznie jest uczciwym pracownikiem, a winnych należy szukać gdzie indziej. Cel spotkania został osiągnięty. Dalsza rozmowa była zdaniem żółtookiego zbędna, tym bardziej że kilka minionych chwil wystarczyło, by uznał że raczej nie polubi funkcjonariusza. Za często się uśmiechał. Zafara nie przepadał za osobnikami, którzy cały czas rechotali nie wiadomo z czego jakby wszystko co działo się wokół nich było jednym wielkim żartem.
- Oho! - ucieszył się, po czym zwrócił do Soni, ale nie zerknął na nią. - A ty moja droga skradłaś coś po za rzeszą męskich serc? -zagadnął, a widząc jak ta zająknęła się szukając odpowiedzi na nagłe oskarżenie, znowu się zaśmiał. - Żartuje, żartuje, nie odpowiadaj. Sprawdziliśmy twoja kartotekę, a dokładniej jej brak, jesteś czysta niczym łza. Eraser pochylił się lekko, w kuchni dało się słyszeć szum wywołany przez przeszukujących mieszkanie funkcjonariuszy. - Chciałbym byś na chwile wyszedł z lodówki. Nie jesteś zbyt rozmowny, a chciałbym jeszcze raz pociągnąć Cię za język. Chyba, że zgodzisz się na szersza wypowiedź, dalej tam będąc. - zasugerował.
Obecność Erasera zaczynała skrytego z natury ducha pustyni uwierać niczym kamień w bucie, których skądinąd nie nosił. Nie odezwał się od razu, zamiast tego odwrócił się i wychylił zerkając przez ścianę na buszujących w pokoju Soni mężczyzn.
-Ostatnie pytanie.- zgodził się łaskawie, wracając do poprzedniej pozycji kiedy zaspokoił już swoją ciekawość. To było wszystko na co mógł liczyć prawdęwidzący z jego strony, lepiej żeby tego nie zmarnował, bo żeby spróbować jeszcze raz musiałby Zafarę złapać i przykuć łańcuchami shinsoo do podłogi… albo poczekać na zmianę pogody.
- Powiedz mi proszę, kto twoim zdaniem mógł dopuścić się kradzieży. Masz jakieś podejrzenia? Pacjent, lekarz, ktoś z zewnątrz? No i jak udało mu się niezobaczonym to zrobić?
-Nie mam pojęcia.- wyznał szczerze długouchy. Do dzisiaj nie wiedział nawet o sprawie i oczywiście nie widział niczego podejrzanego. Chociaż nie, podejrzanych rzeczy jako takich widział całkiem sporo, gdyby wszystko zebrać do kupy można by z powodzeniem nakręcić serial, zatytułowany „Lekarze” albo precyzyjniej „Chirurdzy”, opowiadający o burzliwym ukrytym przed wzrokiem zwykłych pacjentów życiu placówki, ale tak to już jest kiedy ktoś potrafi przenikać przez ściany. Na szczęście dla wszystkich, których sekrety miał okazję mimochodem poznać, Zafara nie był typem osoby, która łatwo zdradza cudze tajemnice, czy w ogóle zdradza cokolwiek. O kradzieżach innych niż wybieranie batoników z dystrybutora bez płacenia, czy nagminne wypijanie antyseptycznego płynu odkażającego przez jednego z kolegów nic jednak nie wiedział. Mimo braku podejrzeń zgodnie z prośbą Erasera spróbował rozwinąć swoją wypowiedź i chyba całkiem nieźle mu to wyszło.
-Pacjentowi byłoby najtrudniej, mamy obowiązek wiedzieć gdzie są i co się z nimi dzieje. O wiele łatwiej poruszać się i zacierać ślady osobie upoważnionej. Ktoś z zewnątrz potrzebowałby wspólnika, albo wiedzy zdobytej w podobnym miejscu.
-Oczy i umysły łatwo zwieść, przestrzeń też można oszukać.- dodał na koniec tajemniczo, kto jak kto, ale jego rozmówca na pewno zetknął się w swojej pracy z niejedną zadziwiającą umiejętnością.
Eraser słuchał w milczeniu Zafary, lekko kiwając głowy z uśmieszkiem niezmiennie przyczepionym do twarzy. - Hymmm dziękuje za współpracę, wydajesz się por… -zaczął, jednak przerwał mu jego rosły kolega.
- Musimy przeszukać jeszcze kuchnie. - zakomunikował Fiodor salutując sprężyście, gdy policjanci powoli wsypywali się do pomieszczenia.
- Ah no tak te wasze formalności….no dobrze szukajcie, a my przejdziemy się do…? - Eraser zerknął pytająco to na Soni, to na lodówkę w której tkwił Zafara.
- Zaf, możemy do twojego pokoju? -zapytała z lekko błagalna nutka przedszkolanka. Chyba nie chciała by ktoś pokroju menelowatego policjanta widzącego prawdę, odwiedzał jej kobiecą świątynię prywatności.
-Mhm.- padła może niezbyt elokwentna, ale z pewnością twierdząca odpowiedź. Czerwonowłosy nie potrafił pojąć dlaczego dziewczyna nie nie życzy sobie wizyty śledczego w swoim pokoju skoro wcześniej bardzo dokładnie przeszukało go kilku innych funkcjonariuszy, sam fakt dostrzegał jednak bardzo wyraźnie. Dlatego wyszedł z chłodziarki, zmaterializował się na powrót, po czym gestem zaprosił Erasera oraz Soni i zaprowadził do siebie.


Pokój był niewielki, skromnie urządzony i niezwykle czysty, zupełnie jakby nikt w nim nie mieszkał. Liczne poduszki w kolorze brzoskwini i zgaszonego pomarańczu leżały równo ułożone na łóżku wyposażonym w szuflady. Gruba beżowa roleta zasłaniała okno, nie pozwalając by widok i szum deszczu przeniknął do cichego wnętrza. Białe meble były praktyczne i proste. Tylko wciśnięta w róg pomieszczenia stara rzeźbiona drewniana szafa wyróżniała się na ich tle nadając wnętrzu nieco tajemniczości. Stojące na baczność na półce książki i segregatory nie zdradzały niczego o właścicielu poza miejscem jego pracy, były to bowiem szpitalne regulaminy i instrukcje, oraz kilka podręczników medycznych. Jedynie na biurku leżały trzy wypożyczone z biblioteki albumy ukazujące zachwycające piękno pustynnych krajobrazów, a jeden z dwóch powieszonych w pokoju obrazków przedstawiał słońce zachodzące za wydmą. Nic poza tym, żaden najmniejszy nawet drobiazg, choćby zostawiony przypadkiem nie zaburzał sterylnego ładu. Mimo to pomieszczenie sprawiało wrażenie ciepłego i przytulnego, chociaż pewnie niemały w tym udział miał włączony na maksimum kaloryfer.
- Oho...ładnie tu. -stwierdził Eraser przekraczając próg. Co jak co, ale policjantom trzeba było przyznać, że przeszukali pomieszczenie tak, że nic w ułożeniu przedmiotów się nie zmieniło. Mężczyzna bez pytania zasiadł na krześle, gdy Soni przycupnęła na łóżku.
- Śpisz w szufladach czy na łóżku? - zażartował śledczy, w stronę ducha pustyni, jednak chyba nie oczekiwał odpowiedzi, bowiem od razu zmienił temat. Chyba z grzeczności nie patrzył na Zafarę, by nie zmuszać go do mówienia prawdy. - Wydajecie się porządnymi regularnymi… a ja potrzebuje kogoś, komu przeszukano już mieszkanie by coś sprawdzić. - jego twarz przybrała poważniejszy wyraz. - Czy mogę wam zaufać? -zapytał, tak jak by znowu przeprowadzał przesłuchanie.
Żółtooki przez chwilę lustrował wzrokiem pomieszczenie jakby chciał się upewnić, że wszystko jest na swoim miejscu. Szczególnie uważnie przyjrzał się panelom podłogowym w poszukiwaniu rozsypanych ziarenek piasku. Nie znalazłszy najmniejszych nawet odchyleń od stanu w jakim zostawił pokój przed wkroczeniem policji, zasiadł na łóżku obok współlokatorki opierając się wygodnie na poduszkach i skupił uwagę na menelowatym gościu. Eraser miał szczęście, że nie przyszło mu do głowy by ponownie narażać ducha pustyni na działanie swojej mocy, w przeciwnym wypadku zaraz po uzyskaniu wymuszonej odpowiedzi zaliczyłby kąpiel w jeziorze i pal licho, że w promieniu kilku kilometrów od bloku, w którym znajdowało się mieszkanie, żadnego jeziora nie było. W przypadku Zafary bowiem to nie mówienie prawdy było problemem, ale niechęć do mówienia w ogóle, dzisiaj, na nieszczęście śledczego, pogłębiona słabnącą z każdą chwilą wolą by z nią walczyć. Nic więc dziwnego, że jedyną reakcją, na jaką zdobył się niegdysiejszy dżin, było skinięcie głową na znak, że posiadacz tłustych włosów może mówić swobodnie, a to co wyjawi, długouchy zachowa dla siebie. Ale czy zechce pomóc, to już osobna kwestia.
Eraser kiwnął głową i pogrzebał w swoim płaszczu. Po chwilę do kremowego pokoju dołączyła nowa barwa - odcień ciemnej nocy.



Była to kostka złożona z wielu innych, mniejszych sześcianów. Każdy lekko przesunięty względem sąsiadów, co sprawiało, że każda ściana była nieregularna i posiadała mnogość wgłębień i wypustek. Przedmiot był niezwykle czysty, jak gdyby odpychał bród.
-Chciałbym to u was zostawić. - wyjaśnił w bardzo krótki sposób swoją nietypową prośbę. - I prosić byście nikomu tego nie pokazywali.
Pierwszy raz od początku wizyty Zafara wykazał zainteresowanie, nachylił się by lepiej obejrzeć tajemniczy przedmiot, którego obecności w kieszeni śledczego nigdy by się nie spodziewał. Nie mając pojęcia z czym ma do czynienia wolał zachować ostrożność i go nie dotykać, chociaż prawdęwidzący zdawał się nie mieć z tym żadnych problemów.
-Dlaczego?- padło pytanie proste w swej formie, ale o jakże skomplikowanej naturze. Czy duch pustyni pytał o to dlaczego Eraser chce czarną kostkę zostawić akurat w jego mieszkaniu? Dlaczego nie powinien jej nikomu pokazywać? Dlaczego była ważna? Dlaczego nie mogła zostać pod opieką policji?... Tego mężczyzna nie mógł wiedzieć, ale znając już oszczędny styl wyrażania się długouchego, chyba wiele by się nie pomylił zakładając że owo „dlaczego” tyczyło się tego wszystkiego naraz, a być może i czegoś więcej. Tymczasem żółte oczy skupiły się na przedstawicielu władzy w oczekiwaniu odpowiedzi, zupełnie jakby teraz to czerwonowłosy posiadł umiejętność zmuszania innych do mówienia i w pewnym sensie tak właśnie było. Jeśli miał zgodzić się przechować u siebie tę dziwną rzecz to, to co zaraz usłyszy było kluczowe.
Oczy Erasera spotkały się ze wzrokiem Zafary, jak by ten przyjął wyzwanie mówienia prawdy. Westchnął cicho, po czym rozpoczął tłumaczenie. - Ostatnio znaleziono w mieście kilka takich kostek. Nie wiemy czym są, ani skąd się wzięły. Skrupulatnie je gromadzimy, ale wolałbym uniknąć sytuacji w której wszystkie znajdą się u nas na posterunku. Wasze mieszkanie zostało zaś właśnie sprawdzone, więc nikt z moich przełożonych nie pomyśli, że jakaś tu się znajduje. Oczywiście zapłacę wam za przechowywanie tego przedmiotu, oraz szepnę dobre słówko w raportach, o niezwykłej współpracy i pomocności. To na pewno ułatwi nam życie. -dodał, przenosząc lekko spojrzenie na Soni, tak by Zafara to zauważył. Jak gdyby chciał powiedzieć, że również może utrudnić obecnej tu dziewczynie jej spokojne dotąd życie. Przedszkolanka była zbyt zainteresowana przedmiotem by to dostrzec, duch pustyni wiedział bowiem, że jest fanka wszelakich gadżetów.
Były dżin słuchał wyjaśnień spokojnie, zresztą jak zwykle. Nie mając podstaw by sądzić inaczej, założył że śledczy jest z nim całkowicie szczery. Ktoś inny mógłby pomyśleć że mężczyzna być może wie coś o przeznaczeniu sześcianików i woli zachować tę informację dla siebie, ale Zafara nigdy nie należał do szczególnie podejrzliwych czy nieufnych. Potrafił zrozumieć dlaczego funkcjonariusze zdecydowali się nie trzymać wszystkich fantów w jednym worku, przynajmniej dopóki nie poznają ich natury. Ktoś kto wiedział czym są te obiekty i jak ich użyć, nie koniecznie w dobrych celach, zbyt łatwo mógłby ten fakt wykorzystać. Rozmieszczenie kostek w przypadkowych miejscach tak by nikt nie potrafił wskazać lokalizacji więcej niż jednej jak najbardziej miało sens, o ile poprzedni właściciel czy też właściciele nie posiadali jakiegoś sposobu by je zlokalizować. Wtedy on i Soni mogliby mieć kłopoty. Tym czego czerwonowłosy nie był w stanie pojąć była dodana na koniec zawoalowana groźba, która nadała racjonalny powód jego wcześniejszej niechęci do Erasera i przekreśliła go w oczach ducha pustyni jako pracownika wymiaru sprawiedliwości.
-Będę ją chronił.- potwierdził wciąż patrząc rozmówcy w oczy, obaj doskonale wiedzieli że nie miał na myśli kostki. I chociaż ton jego głosu pozostał obojętny, a w spojrzeniu trudno się było doszukać jakichkolwiek bardziej nasilonych emocji, to zazwyczaj pozostający w bezruchu ogon, nie rzucający się w oczy do tego stopnia że właściwie mogłoby go nie być, tym razem dał o sobie znać pojedynczym silnym uderzeniem w umieszczone z frontu łóżka szuflady. Być może to do głosu doszła jakaś głęboko ukryta cząstka, o której istnieniu sam Zafara już dawno zapomniał, być może był to odruch pozbawiony znaczenia.
- Oho! Bardzo mnie to cieszy! -stwierdził szczerząc się i wstając. - Bardzo miło mi się z wami współpracowało. -dodał, z lekkim ukłonem w stronę Soni. - Zapewne moi znajomi skończyli już przeszukiwania, jestem pewny że nic nie znaleźli, więc chyba na mnie już czas. -dodał ,wsuwając dłonie do kieszeni płaszcza. - Macie jakieś pytania?
Przedszkolanka pokręciła głową na boki, informując, że ona o nic pytać nie chce - w końcu dochodzenie było, spowodowane pracą Zafary. Długouchy też nie miał pytań, a może po prostu nie miał ochoty ich zadawać, trudno powiedzieć. Zdążył już jednak postanowić że jutro z samego rana na wszelki wypadek ukryje kostkę tak żeby nikt jej nie znalazł nawet gdyby wiedział gdzie szukać. Tymczasem pozwolił zakochanej w nowoczesnej technologii dziewczynie zgłębiać tajniki niewielkiego sześcianu.

Policjanci zebrali się w przedpokoju, powoli opuszczając mieszkanie, Eraser z uśmiechem przylepionym do twarzy pomachał Zafarze, wysuwając się z lokalu, przed swym rosłym towarzyszem. Ten ostatni, górował jeszcze chwile nad duchem pustyni.
- Nasze poszukiwania nic nie wykazały, bardzo przepraszamy za kłopot. - zakomunikował Fiodor. - Jeżeli chciałby Pan...lub Pani... -dodał, po chwili namysłu w którym nie udało mu się zidentyfikować płci Zafary. -... złożyć jakieś zażalenia, lub dowiedzieć się czegoś, proszę dzwonić pod ten numer. - powiedział, wręczając mu niewielką wizytówkę, na której były wszystkie dane tutejszego oddziału policji. Osobnik o trudnej do zidentyfikowania płci przyjął kartonik, darując sobie komentarz. To że jego imię kończyło się na „a” z niewiadomych powodów wprawiało wiele osób w konsternację, zupełnie jakby zakładali, że reguły nadawania imion przyjęte w ich światach były jedyną obowiązującą wszystkich normą, chociaż i one miały przecież wyjątki.
W milczeniu odczekał aż wszyscy wyjdą i zamkną za sobą drzwi. Conent nie miał już powodów by pocić się w jego obecności, właściwie to nigdy nie miał, ale teraz dostanie to na piśmie.
Soni po krótkiej chwili dołączyła do niego z czarna kostka w dłoniach. - Nie mam pojęcia co to jest, ale jest dziwnie intrygujące… -stwierdziła, zapatrzona w gładką powierzchnię. - Co chcesz z tym zrobić?
-Schować.- wyjawił swój zamiar jak zwykle oszczędnie.
Soni uniosła brwi, racząc Zafare wymownym spojrzeniem, czekając, aż ten rozwinie myśl.
-Jutro rano. Nie powiem gdzie.- dodał, najwyraźniej uznając, że im mniej dziewczyna będzie wiedzieć tym lepiej dla niej.
- Ehhh no dobra… -westchnęła. - Ale do tego czasu, zostaje u mnie! -dodała, przyciskając sześcian do ciała. - Jakieś plany na wieczór? - zapytała, raczej spodziewając się odpowiedzi.
Długouchy skinął głową absolutnie nie zamierzając odbierać Soni jej nowej zabawki, nie wiedziała o tym, ale postanowił ukryć kostkę dopiero rano właśnie dla tego żeby miała czas ją zbadać. Sam sześcianem się na razie nie przejmował, wiedząc że jeśli blond-włosa miłośniczka technologii odkryje coś interesującego prawdopodobnie nie zdoła zatrzymać tego wyłącznie dla siebie.
Minione wydarzenia dały żółtookiemu do myślenia, zwłaszcza rozmowa o lustrach, która zdołała mu uświadomić to o czym wiedział już od dawna, lecz czego do tej pory uparcie do siebie nie dopuszczał, mianowicie że ignorowanie problemów nie koniecznie jest najlepszym sposobem by sobie z nimi radzić.
-Prześpię się.- zadeklarował niespodziewanie odnośnie swoich planów, sprawiając tym samym, że Soni na chwilę zapomniała o trzymanej w objęciach skomplikowanej bryle geometrycznej. Wiedziała bowiem że duch pustyni nie potrzebuje snu, w zupełności wystarcza mu medytacja. Pamiętała też co działo się ostatnim razem kiedy zasnął, a konkretnie kiedy się obudził. Przez dobre pięć minut nie wiedział gdzie jest, ani kim jest, tylko powtarzał jak w transie: ”Abanie przeklinam cię, oby twoja dusza na zawsze błąkała się w ciemności”. Kiedy mu o tym opowiedziała więcej nie próbował spać, a teraz nagle zmienił zdanie. Zapewne podpytałaby go o to, ale sześcianik ponownie zaabsorbował jej uwagę.
Były dżin udał się do swojego pokoju, podszedł do łóżka, po czym otworzył jedną z szuflad. Nie, nie zamierzał tak jak zasugerował Eraser w niej spać, wyjął jedynie gruby wełniany koc ozdobiony skomplikowanym wzorem z przecinających się brązowych i kremowych linii i rozłożył go na kudłatym dywanie. Chwilę potem leżał zwinięty w kłębek, otulony ciepłym kokonem niczym zwierzątko ukryte w bezpiecznej norce.
***
Otaczała go ciemność, znajoma a przez to przyjazna, wędrował w niej samotnie, aż dostrzegł w oddali maleńki punkcik światła. Nie miał pojęcia jak długo mu to zajęło, czas nie miał dla niego znaczenia, ale w końcu zdołał się zbliżyć. Zaczął rozróżniać kształty. Chybotliwy okrąg dziwnie kuszącego światła rzucany przez stojącą bezpośrednio na piasku zdobną miedzianą lampę opromieniał mężczyznę w turbanie, starca z długą podzieloną na dwoje brodą, mamroczącego coś w oczekiwaniu. Rysy jego twarzy stawały się coraz wyraźniejsze, Zafara rozpoznał go. Nie tak naprawdę, po prostu poczuł, że go zna i wie kim starzec jest. I wtedy stało się coś dziwnego, nagle ogarnął go straszliwy niepohamowany gniew, zanim zdążył zrobić bądź pomyśleć cokolwiek wezbrana fala emocji zalała go i porwała ze sobą. Ostatnie metry przebiegł, by móc zacisnąć palce na gardle staruszka. Gdzieś na dnie świadomości pojawiła się myśl, że jest wyższy niż powinien być, inaczej nie mógłby patrzeć w oczy mężczyźnie z którego próbował wydusić życie, ale szybko przepadła zastąpiona szczęściem. Duch pustyni był wściekły i poddanie się tej nieokiełznanej furii sprawiało mu radość. Przewrócił swoją ofiarę i zaczął tłuc jej głową o podłoże. Drobny piasek rozstępował się gładko nie stawiając zbytniego oporu, pokryte czerwoną sierścią dłonie nie miały dość siły by odciąć dopływ powietrza i choć Zafara wiedział, że nie zdoła skrzywdzić tego człowieka, delektował się każdą chwilą gwałtownego działania niczym koneser dobrym winem.
***
Siedział na dywanie pod kocem, wiedział gdzie jest i wiedział kim jest w tej chwili, tak jak wiedział że właśnie zrobił pierwszy krok na drodze, by odzyskać to kim był wcześniej, zanim wszystko utracił.
-Abanie przeklinam cię, oby twoja dusza na zawsze błąkała się w ciemności.- wyszeptał z satysfakcją. Wiedział że przekleństwo się nie spełni, ale nie o to tu chodziło, ważniejsze było, że zyskał kotwicę łączącą go z przeszłością, a była nią nienawiść do Abana. Był przekonany, że kiedy odkryje kim był starzec i dlaczego tak bardzo go nienawidził zrozumie wszystko.

Zadowolony z siebie poskładał starannie koc i poszedł do kuchni postanawiając dać upust emocjom poprzez działanie, dokładnie tak jak we śnie. Nie! Nie chciał udusić Soni, zamiast tego spontanicznie postanowił zrobić jej śniadanie. Na pewno siedziała wczoraj do późna i będzie niewyspana, mała niespodzianka powinna pomóc jej dobrze zacząć dzień.

Wkrótce wszystko było gotowe, ulubiona owocowa herbatka z łyżeczką białych kryształków, niestety nie tych co trzeba i kromki chleba posmarowane majonezem, a na nich krążki surowej cebuli przyozdobione z pietyzmem goździkami, kleksami dżemu i posypane papryką w proszku.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 08-05-2015 o 21:22.
Agape jest offline