Wątek: Narrenturm
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2015, 18:13   #35
piotrek.ghost
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Wolfgrimm był wielce zaskoczony gdy po kilku dniach męczarni gorączka ustąpiła, a sama noga przestała bolec tak bardzo, zastanawiał się czy może nie przespał całego miesiąca, nigdy nie słyszał o tym, żeby prawie ucięta noga po około tygodniu zaczęła się zrastać, nie mówiąc już o tym, że była zdatna do użytku, faktem było, że krasnolud potrzebował pomocy swojego rasowego kuzyna nawet przy najprostszych czynnościach jak pójście w krzaki, jednak postęp leczenia był niesamowity. Wolfgrimma przestał dziwić szaczunek, jakim obdarzył Helvgrimm Klare, jak pokazały niezbite dowody medykiem była co nie miara, kunszt godny samych magistrów, nawet fakt magicznej pomocy ze strony jednej z czarownic nie umniejszał jej umiejętności. Pomoc czarownicy mimo wszystko lekko niepokoiła khazada, nie lubił robić sobie długów, a dług wdzięczności za życie jest ciężki do spłacenia, zastanawiał się czy magia w przypadku leczenia tak poważnych ran jak z tego co pamiętał miał jest trwała, czy też okaże się tylko iluzoryczną sztuczką, a noga odmówi posłuszeństwa w najmniej odpowiednim momencie. Mimo wszystko liczył, że tak się nie stanie.

Kiedy stanął na nogi począł udzielać się w obozowisku, kiedy potężna czarownica przynosiła zwierzaki, pomagał je oprawić i ugotować na tyle na ile pozwalały mu siły i boląca noga, razem z Helvgrimem planowali dalszą trasę, po rozmowie z czarownicami, dowiedzieli się co nieco o tym gdzie się znajdują co pomogło w ustaleniu drogi. Wolfgrimm jako młodszy z krasnoludów pozostawił dogadywanie się z resztą drużyny Sverrissonowi, z resztą to on był głównym organizatorem wyprawy, a sam Wolfgrimm przy obecnym stanie zdrowia nie miał zbyt wielkiej ochoty na dyskutowanie o podziale majątku i innych sprawach logistycznych.

Niepokoił go Elf, elf jak elf, zawsze był niepokojący, jednak ich nowy długouchy kompan po walce zmienił się nie do poznania, początkowo Wolfgrimm myślał, że to omamy wywołane gorączką, albo, że budzi się tylko w momentach kiedy Elastir zachowuje się w typowy dla sowjej rasy dziwny sposób, jednak jak się okazało, ten zachowywał się w dziwny sposób przez cały czas, i to w zupełnie inny dziwny sposób niż pozostałe długouche towarzystwo jakie Wolfgrimm miał okazje spotkać na swojej drodze.



W końcu nadszedł dzień, w którym dzięki magicznej pomocy czarownicy jak i mistrzowskim umiejętnością Klary Wolf był w stanie poruszać się z pomocą kija o własnych siłach. Ucałował Klarę w oba policzki dziękując jej za wspaniałą opiekę, trochę mniej otwarcie, z powodu lekkiego obrzydzenia, podziękował czarownicy za pomoc młodej medyczce, a na samym końcu już bez przytulania podziękował starym wiedźmom za gościnę i wymianę doświadczeń kulinarnych, z których część była zaiste osobliwa, żebyb nie nazwać ich dziwnymi. Nadszedł czas wymarszu, Wolgrimm zebrał swój ekwipunek i z pomocą kija i Helvgrimma ruszył w dalszą drogę.
 
piotrek.ghost jest offline