Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2015, 20:18   #282
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Elphira spodziewała się nieprzyjemnej niespodzianki zamiast tego zastali prawie zwyczajny domek myśliwski. Nigdy nie przypuszczała ze przyjdzie jej oglądać z bliska smoka, jednorożca czy też wróżki teraz miała ku temu okazję niestety nie można tego było nazwać przyjemnym przeżyciem.
- Cóż na pewno część przodków Hope ciężko zapracowała na swą reputacje i niechęć miejscowych. - skomentowała obserwując upiorną kolekcję trofeów fakt że składała się z istot uznawane za dobre lub przynajmniej nieszkodliwe raczej nie świadczył dobrze no może poza wyjątkiem wiwerny.

Dalsze przeszukania nie wykazały nic podejrzanego, dom był czysty, uporządkowany i gotowy na przyjęcie gości. Choć posiadał niemały arsenał, jej uwagę zwrócił magiczny sztylet oraz lekka kusza. Szybko obejrzała ją i nałożyła bełt by sprawdzić czy jest sprawna po czym go zdjęła, na pewno cieszyła się że ojciec nauczył ją jak się posługiwać tą bronią. Pytanie tylko czy Hope by miała coś przeciwko by sobie ją pożyczyła ? Pogoda się pogarszała zaś oni nie znale nic podejrzanego no może poza jedną rzeczą.
- Chyba będzie trzeba bo zmarzniemy zwłaszcza że przyjdzie nam tu chyba przenocować przy takiej pogodzie. Tylko mnie martwią dwie rzeczy czemu piwnica jest zamknięta od środka ? Oraz czy tylko mi wydaje się że zapasy w spiżarce są trochę zbyt świeże ?
- Mi tu się podoba... choć znalazłabym dla wróżki inne zastosowanie. - rzekła przywoływaczka.
- Inne zastosowanie ? - spojrzała się na nią pytająco choć czuła że odpowiedź zapewne się jej nie spodoba.
- Sama rozumiesz. Dziewczęca figura, delikatna skóra, wspaniałe proporcje. - rzekła fioletowo oka.
- Dobra ale nie wydaje ci się trochę zbyt drobna i dziecięca ? - spytała spoglądając się wymownie na Nys.
- Tylko mała, proporcje ludzkiej kobiety... To trochę jakbyś krytykowała związek człowieka i niziołki.
- Masz rację nie mnie sadzić.
- sama dziwiła się że może jej przyznać rację w jakiejś kwestii - Tak czy inaczej to raczej upiorna kolekcja.
Zajrzała do kominka niestety nie było w pobliżu drewna.
- Trzeba będzie przynieść opału chyba był jakiś w składziku czy kuchni ?
- Aerion... Damy chcą ciepła. - warknęła arystokratka, rycerz westchnął i udał się do składu.
- To ja pójdę pomóc panu Aerionowi... - zaproponował Airyd.
- Żebyście się nie zmachali. - powiedziała Rachenys i westchnęła.
- Oj nie musisz się wyżywać na innych tylko dlatego że zmokłaś... - rzuciła pod nosem siadając na fotelu i dobywając znalezionego niedawno ostrza.
- Zobaczmy co tu mamy. - przystąpiła do jego badania.

Ostrze było zaklęte, to nie ulegało wątpliwości... Ale w niezwykły sposób... Zdawało się reagować na zabiegi Elphiry.... jakby posiadało inteligencje. Rękojeść była uformowana na kształt pięknej kobiety w stroju tancerki.
- Nie macaj mnie, zgoda ? - Warknęła broń na cały głos niskim kobiecym głosem.
- Nie doty... to nie byłaś ty Elphiro ? - rzekła fioletowooka.
Elphira była dość pochłonięta badaniem więc gdy ostrze przemówiło cofnęła się nagłe w fotelu wyciągając ręce przed siebie w lekkiej panice prawie upuszczając.
- To gada ?! - wykrztusiła patrząc się na Nys.
- Albo ty znasz nową sztuczkę. - Mruknęła arystokratka.
- Nie no, kurwa baba mnie znowu znalazła... co nie tak z tymi facetami ? - gderała broń.
Czarodziejka zamrugała parę razy próbując zrozumieć sytuację przypomniała sobie niektóre opowieści o przedmiotach obdarzonych świadomością czy też duchem.
- Faceci poszli po drewno... - skomentowała.
- Takiej broni się chyba nie trzyma od tak w zbrojowni w nieużywanym domku... To dziwne. - zaczęła głośno myśleć po czym zwróciła się do trzymanego ostrza - Bez urazy.
- Ja pierdole... Minęło sto tysięcy lat i faceci niosą kiecki i pracują w domu, a baby poszukują przygód ? Zakopcie mnie proszę ! I jak masz mówić, to mów do mnie. Ja jestem osobą !
- Stało się coś, że tak... "żywo gestykulujecie" ? - Airyd zwabiony kłótnią wolał zrezygnować z towarzystwa Aeriona.
- Jej przepraszam ale mogła byś się przedsta... - przerwała gdy do pokoju wszedł kitsune obróciła ostrze w jego stronę - Masz faceta teraz jesteś zadowolona ?
- Nie znam cię sama się pierw przedstaw - warknęła sztyleta - Zabierz mnie od niej ! Ona mnie maca !
- Nie napalaj się laska, bo teraz po katastrofie Ragadaskiej wszyscy faceci to chłopofile, albo wyglądają tak. - Wskazała na Mufinka który parzył herbatę.
- Em... Dzieńdobry ? Rozumiem, że mówisz z tego sztyletu ? - łotrzyk w myślach przeczesał wszystkie dziwne bronie jakie widział lub słyszał od dziecka dorastając wśród poszukiwaczy przygód.
- NIEEEEE Ratunku ! - sztylet zaczął się drzeć na cały głos.
- Ano, na szczęście opracowali magiczną metodę i faceci nie są już potrzebni... - Elphira podchwyciła myśl Nys skoro sztylet nie chciał się przedstawić a wolała dramatyzować to można się z nią podrażnić. - Zresztą wymierają mówią że za dwadzieścia lat wszyscy znikną.
- Ekhm... I wypada, że jedna z ostatnich hetero- kobiet w okolicy jest uwięziona w sztylecie lub sama nim jest ? - Airyd sam się sobie zdziwił, ale musiał wypowiedzieć na głos to co myśli. Potem odkaszlnął i lekko się skłonił - Możecie mnie nazywać Airyd Kiresan, jestem łotrzykiem. Jak mam was zwać o damo w sztylecie ?
- Nie! To nie może być prawda.... A jak wy sobie radzicie...?
- Jak moja przyjaciółka mamy swoje sposoby. - Rachenys podeszła do Elphiry i pogładziła ją po policzku, ale Rzuciła Arydowi urażone spojrzenie.
- Proszę, panie chłopofilu Airyd. Ratuj mnie. Jestem Jasmine !
- No, żeby zaraz chlopopil ? W jakim sensie ?! W każdym razie miło mi poznać Lady Jasmine. Czy mogę was.... wziąć do ręki ?
Elhira odkaszlnęła gdy Nys trochę za bardzo się wczuła w ich zagrywkę.
- Dobra koniec zgrywy, mogłaś się po prostu przedstawić a nie zaraz się drzeć. - podała broń Airydowi. - Trzymaj, no chyba że pani ma obiekcje.
- Znaczy się nie jesteś chłopofil ? Lubisz dziewczyny ? - Jasmine zapytała.
- Lubię, czasem wielbię. -wyszczerzył lekko zęby.
- Bierz mnie, proszę... Nie chcę być z nimi... Kim jesteś ? Z zawodu ?
- Nie wspominałem, że jestem łotrzykiem ? - sięgnął ręką w stronę Jasmine.
- Suuuuper ! Ja też ! W sensie byłam... Ale nadal jestem ! Pomagam Zabierzesz mnie ? Plisss !
- Pójdźcie w me ręce o Lady Jasmine. -wziął ją do ręki.
- No panie Airyd naprawdę pan potrafi oczarować kobietę. - zażartowała Elphira.
- Serio ? Nie zauważyłem. - zajął się wypróbowywaniem sztyletu.
- Masz takie fajne dłonie, nie za miękkie, ale nie zgrabiałe. - rzekła zalotnie.
- Komplemenciara mi się trafiła. A kiedy byłyście, tą łotrzycą ? Za czyich rządów trafiłyście jako ostrze ? spytał.
- A to było jeszcze za czasów tego Licha, wiesz Szepczącego Tyrana... Nerwowy był strasznie. Ile kosztują teraz Rashadouńskie dywany ?
- Przeliczy mi ktoś ile lat temu to było ? -zwrócił się do zgromadzonych.
Elphirze opadła szczeka gdy usłyszała wyznanie ostrza wydukała tylko.
- To było ponad osiem wieków temu...
- Nie wyglądacie na osiemset lat... - wymamrotał po chwili milczenia.
- A dziękuję. Od stu pięćdziesięciu lat nie słyszałam takich komplementów. Moje poprzednia właścicielka była dziewuchą, ale ponurą ! Jak całe to cholerne Ustalav... Pracowała dla takiego maga, Ravenwooda, i się w nim zakochała, aż jego żona ją otruła. A ty zielonooka sama byś chciała wyglądać jak ja, co ?
- No być bryłką metalu... Dajcie spokój, do jeziora z nią. - mruknęła Nys.
- Ani mi się ważcie pani Nys. - ostrzegł - Opowiadacie interesujące rzeczy Lady Jasmine. - powiedział do ostrza.

~~*~~

- No, jak dla mnie to prawną właścicielką jest Panienka Hope więc wszystkie trofea po za tymi okropnymi jak głowy dobrych istot powinniśmy wziąć tak samo jak bronie i jedzenie. Najpierw się rozgrzejmy i wypocznijmy a potem się zajrzy do piwnicy - Powiedział i zajął się wraz z drugim rycerzem szykowaniem drewna. Znaczy się Pan Arieon zajmował się szykowaniem drewna a paladyn szykował wszystko co dało się wyprowadzić z domu i nie było przykręcone do podłogi. Lisołakowi szybko się to znudziło i poszedł do dziewczyn które o czymś żywo dyskutowały w pokoju.
Eryk z Areionem w końcu przynieśli zapas drewna i jedzenia.
- To o czym tak się rozgadaliście ?- Spytał - Pani Elphiro czy mogłyście rozpalić płomień w kominku? Będzie szybciej niż szukanie hubki i krzesiwa. - Poprosił układając polana w zagłębieniu.
- A ci to kto ? - zapytała Jasmine, a mufinek rozpalał ogień.
- Pan Aerion, który jest bratem Nys. Pan rycerz Eryk Prostaczek oraz derro zwany panem Muffinkiem. Chyba, że wolicie być nazywani waszym prawdziwym imieniem panie Muffinek. - zaprezentował panów Airyd.
- O gadający sztylet, dzień dobry wie Pani może co jest w piwnicy ?- Sługa sprawiedliwości nie wydawał się być zaskoczony.
- O ku... Znaczy się wielmożny panie, nie jestem w posiadaniu wiedzy tyczącej się owej piwnicy. Jedynakowosz, mrukując aże tam byli czarowniksiężnicy to coś wielcyje niedobrego.
- Jak ojciec to zobaczy... jasny ryk zostanie ulepszony. Dzień dobry pani...? – powiedział Aerion.
- Mów mi Jasmine cny rycerzu !
- Jaka Pani miła ! A cóż się stało że trafiłyście do sztyletu to wasz pomysł czy ktoś was ukarał ?
- A założyłam się że pierwsza wedrę się do zamku Tar-Baphona... Pijana byłam.
- Biorąc pod uwagę to co robił to chyba i tak miałaś szczęście. - skomentowała czarodziejka z niedowierzaniem.
- No, po pijaku dzieją się różne dziwne rzeczy niektórzy zostają sztyletami i bogami ale najczęściej to rodzicami. - Rzekł sentencjonalnie.
- Osiemset lat to musieliście sporo widzieć, Lady. - skwitował łotrzyk.
- Nudziło mu się. Oj to widziało się, oj widziało... Co się działo w ciągu stu lat.
Dopiero po chwili zorientował się o kim sztylet mówi.
- O rany to przecież pokonanie go było jedną z z boskich prób i cudów Iomedae ! Znałyście Dziedziczkę zanim została boginią sprawiedliwości ? I pamiętacie pewnie tego drugiego bożka co po nim dziedziczyła ? Pan Aup by was polubił też jest antykiem.
- Nie rozmawiajmy o Io, dobra ? Przez nią straciłam chłopaka.
- Nie, no tą historie muszę usłyszeć ! Nie da się Pani namówić ? Może gdyby się pani poświęciła to kupiłbym Pani dobry smar do ostrzy albo nową pochwę inkrustowaną ?- Kusił.
Elhira wpierw się uszczypnęła choć biorąc pod uwagę że jej sny były bardzo realistyczne była to kiepska metoda potwierdzenia czy śni. Potem chuchnęła parę razy w dłoń i powąchała ale nie wyczuła alkoholu.
- Dobra ani mi się to nie śni ani nie jestem pijana. - stwierdziła na głos - Historycy by się chyba za to pozabijali...
- Oby nie panią Jasminą... - Airyd wyszczerzył zęby.
- Ruberd przyłączył się do tej głupiej krucjaty. Bo chciał być porządny. Ale ja pierwsza dostałam się do wieży Tar Baphona. - zaśmiała się.
- Niektórzy mogliby powiedzieć że nie skończyło się to dla Pani najlepiej ale patrząc na to pozytywnie teraz będzie Pani mogła przeżyważywać z nami przygody !- Z tej radości i wrażenia jakie wywarła na nim historia to aż mu się język poplątał.
- Kiedy zostałam awanturniczką ? - spytała samą siebie czarodziejka pod nosem.
- Obstawiałem, że nią byliście, pani Elphi już w dniu kiedy was poznałem.... - Airyd wzruszył ramionami.
- Nie z wami pierwszymi. Wielu bohaterów było mymi właścicielami, ale zawsze mnie sprzedawali. Tylko dwoje... Ładne meble tu są, co nie ?
- Ja bym powiedział że wtedy kiedy uśpiłyście rabusia w dworku, ale pierwsza krew to rzeczywiście była z tym maszkaronem w karczmie co Pana Aryida widziałyśmy. A jak te niziołki od prosiaków nastraszyłyście to nadal jestem pod wrażeniem !- Zachwalał towarzyszkę Eryk - A jak można sprzedać taki dobry sztylet ! Do tego z tak miłą osobowością !- Oburzył się prostaczek.
Rachenys otworzyła szafkę - Oo Whiski. Bierzcie swoje butelki. - otworzyła jedną i pociągnęła z gwintu.
- Zacny pomysł Panienko. - Eryk wziął przykład ze szlachcianki i napił się mocnego alkoholu na chama zagryzając surowym mięsem przyniesionym z kuchni.
- Nigdy nie byłam awanturniczką tylko miałam talent. Jakoś wyszło że z wami się zaczęłam łazić i robić rzeczy których normalnie bym nie robiła. - zamyśliła się gdy zawołanie szlachcianki ja z tego wyrwało wstała i podeszła do szafki - Też się muszę chyba napić...
- Tak to już działa, nie wiesz kiedy. ale się stajesz poszukiwaczem przygód. Nawet jeśli przygody same cię znajdują. Tak mi opowiadał jeden bard. -Airyda naszła nostalgia.
- Każdy na początku gadał, żem fajna i w ogóle, a potem albo ginął, albo się ustatkował. Tylko dwoje chciało mi oddać ciało.
- Oddać ciało ? - zapytała Elphi gdy skończyła wycierać szklankę fragmentem sukienki i nalewać whisky.
- O ! Zwrócenie panie ciała to doskonały pomysł !- Poparł Eryk i znów pociągnął z gwinta.
- No przywrócić mi ciało... Myślicie, że to wspaniałe ?
- Jak Panienka woli być sztyletem to ja nie będę przymuszał.- Powiedział paladyn po czym nadział udziec na swój miecz i próbował przypiec go nad ogniskiem.
- Uwzględniacie Lady Jasmine, że odzyskanie waszego pierwotnego ciała może być bardzo.... skomplikowane ? 800 lat, to raczej wiele z niego nie zostało. - zauważył łotrzyk.
- Ja słyszałam szalone opowieści o magach tworzących sobie zapasowe ciała albo i sztuczne dzieci bo normalnie im się nie chciało. No ale to raczej poza naszym zasięgiem... - skomentowała czarodziejka upijając trochę ze szklanki - ...mocne.
- A nie, moje ciało jest zamknięte w tym sztylecie. Potrzeba nam do tego włosa dobrego trolla, nasienia złego ćwierć niebianina, litr krwi prawej wiedźmy, naparstek łez wyzwolonego wampira. Uncja Adamantu, tyleż samo mithralu i żywego srebra. Uncja czegoś jeszcze i pięćdziesiąt kilo ośliny.
- Dobra ta Whiski. – skomentowała szlachcianka.
- Pani Jasmine przypomina mamę. - rzekł muffinek.
- Pod jakim względem przypomina wam waszą mamę ? - spytał Airyd Muffinka.
- A po drugie, Lady Jasmine jesteście pewne, że wasze ciało wróci bez zmian ? Nie jako szkielet bo nagle czas dla niego ruszył ?
- Skąd ty masz tą listę ? Dość dokładna i specyficzna jest. - zapytała ostrze.
- Łzy wampira odpowiedniego da się załatwić, gorzej resztą.
- No pewna nie jestem... nie sprawdzałam w końcu. -rzekła Jasmine.
- Moja mama zmieniła swój umysł z żelazkiem. To takie smutne. - derro zaczął płakać.
- A Gibrial i Vilanetia przeprowadziły stosowne badania. – dodało ostrze.
- Znasz wyzwolonego wampira ? - zapytała Elphi po czym dodała - Gryg jest trollem ale nie wiem jak z jej światopoglądem bo trudno się z nią dogadać.
- A Pani Hope by nie starczyła ? W końcu mówiliście że jest półwampirem ? – spytał paladyn.
- Jaka Hopa ? w jakich wy kręgach się obracacie ? – sztylet zaczął się dopytywać.
- Gibrial i Vilanetia ? - zapytała upijając mały łyczek musiała uważać bo zaczynała odczuwać skutki i robiło się jej już ciepło - Oraz sprecyzuj co mam rozumieć przez prawą wiedźmę ?
- Hope Ravenwood bardzo miła kobieta która jest prawną właścicielką tego domostwa i przerobiła swój dworek na karczmę oraz dobrych istot ras potwornych odrzuconych przez swoich współplemieńców zaprawdę święta z niej kobieta ! - Wychwalał swą obecną pracodawczynie pod niebiosa.
- Gibrail to był taki fajny łotr, byliśmy parą. Ale zjadł go Kraken barbarzyńca. A Vilanetia to była taka Półelfka co się we mnie zakochała. Głupia strasznie sprawa. Ravenwood powiadacie. Wiecie, że za zabytkowy sztylet dostaniecie z dziesięć tysięcy sztuk złota.
- Jakie potwory ? Hope półwampir. - wypytywała Nys.
Elphira odchrząknęła spoglądając się na Eryka, spróbowała zmienić temat.
- Dziesięć tysięcy mówisz ? Czyż być coś sugerowała ?
- A bo panowie Ravenwoodowie są specyficzni... a nie ma w pobliżu jeszcze De Rilasów ? - zapytała przestraszona sztyleta.
- Znam Ermarka De Rilas. Miły człowiek, naprawdę. Tylko trochę morderczy. - Pociągnęła długi łyk.
- To znaczy ? - popatrzyła się na szlachciankę - Hope raczej nie jest jak reszta jej przodków tu cię mogę zapewnić.
- Przybyłem tu żeby uwolnić tą zacną krainę od niecnych Revenwoodów ale na własne oczy przekonałem się że Pannienka Hope zerwała z niecnymi tradycjami swych przodków a nie jej wina że urodziła się w tak zniesławionym rodzie, rodziny sobie nie wybieramy ale jej czyny świadczą o dobroci jej serca. - Zapewnił sztylet z pewnością w głosie.
- Co ty nie powiesz... Mruknęło ostrze - uwierzę jak Dźgnę.
- Ermark De Rilas miał się spotkać z mym ojcem. Miał pewne zamiary wobec Aeriona i wnuczki Ermarka. - Fioletowoka zaczęła się chichrać.
- Że jak ?! - zapytał Aerion.
- Ech te szlacheckie koaligacje... - westchnął Airyd.
- Szlachta i ich układy oraz planowane ożenki. Człowiek się czasem cieszy że się nie urodził w rodzie szlacheckim. - upiła jeszcze trochę i odstawiła szklankę, wolała nie ryzykować że zrobi się jej zbyt wesoło zwłaszcza że było już widać efekty na Nys jeszcze by się coś stało i by było niezręcznie bo po incydencie w bibliotece wiedziała że ma ona na nią chrapkę.
- Obronisz mnie ? - zapytała Jasmine.
Macie moją rękę do dyspozycji. Same jesteście w końcu niezłą żyletą. - zapewnił Jasmine.
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 08-04-2015 o 16:41.
Rodryg jest offline