Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2015, 21:56   #88
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Ponti był zadowolony z brzmienia jego ostatnich snów. I chuj. Taki już był i taki miał styl. Szkoda, że musiał przerwać milczenie, żeby wypowiedzieć kolejne, jakże mniej fajne słowa, ale cóż. Życie już takie było, że jak się mówi A to trzeba powiedzieć B. A skoro już tak daleko się zajdzie to czemu nie mówić dalej?

W tym momencie najważniejszymi umiejętnościami były umiejętności łyżwiarstwa. Trzeba spędzać wiele czasu na lodzie, żeby kręcić piruety i jeździć, nigdy nie można utracić skupienia na rzecz jakichś emocji - trzeba być zimnym, trzeba być jak lód. Noc nie była mroźna, ale Erik miał już na sobie swoje łyżwy. Po spotkaniu z Darthem Vaderem Erik wiedział już, że w tej grze nie ma żartów. Był już również pewien, że to w tym miasteczku zgładzono syna Yog - Sothotha i to tu żył stary czarownik Whitheley. Wolał tego nie mówić swoim towarzyszom, żeby ich zbytnio nie stresować.

Schował swoją latarkę i zapałki. Pomimo ostrzeżeń Jeremiego zabrał sierp. Trochę żałował, że nie ma nigdzie w pobliżu młota, bo bez młota to nie robota. Spodziewał się jakiegoś okultystycznego mambo dżambo płynącego z tego przedmiotu. Może przemieniał posiadacza w maszynę do zabijania - i w sumie Erikowi wcale by to nie przeszkadzało o ile zachowałby na tyle wiele swojej woli, żeby podpalić Old Harvest i sholokaustować wszystkich jego mieszkańców składajac ofiarę z krwi wystarczająca, aby wytworzyć wyrwę w czasoprzestrzeni i uciec z tego bezbożnego przybytku. Tym czasem, gdyby poczuł coś dziwnego, jakieś przejmowanie kontroli, jakieś obce paranoiczne myśli (no bo swoje już znał) to trzeba będzie zagrać idola i wyrzucić sierpa z jak największą siłą w radiowóż. Może się poszczęści i wbije się komuś w oko.

Tym czasem jeżeli nie ma żadnych magicznych sztuczek i to po prostu sierp to serio trzeba będzie poszukać młota. Z tymi sierpem Erik napewno nie wyskoczy na kozackiego Dartha Harvesta. Nie lubił Star Warsa, ale tylko to mu w tym momencie przychodziło do głowy. Jakby się zbliżył Darth Harvest to pewnie powie do niego "A gdzie twój miecz świetlny skurwysynu." Te ostatnie słowa nie miały może ponadczasowego wydźwięku, ale też nie były złe.

- Wypierdalamy stąd. Tym razem bez przewracania się. - powiedział. Erik z sierpem biegł powoli. Nie spieszył się. Jakby nie musiał. Ucieczka była kontynuowana w kierunku wcześniej obranym, może po ominięciu budynku trochę zbliży się do drogi, ale nie wbiegnie na nią samą. Mieszkańcy Old Harvest byli zmotoryzowani, a pewnie tak samo jak i Erik byli fanami Carmageddon. Zresztą, gdyby Erik mógł dorwać się do samochodu to sam by poprzejeżdżał trochę pacanów ot tak, żeby chociaż wynikła z tego scena z Terminatora 2, gdy T1000 doczepił się samochodu. To było niezłe.

- Na pohybel skurwysynom. - powiedział jakby do siebie, choć słowa te miały tchnąć w serca jego towarzyszy odwagę. W jego sercu pojawiła się nadzieja, że akcja ta udała mu się i morale wzrosły.
 
Anonim jest offline