Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2015, 02:49   #23
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Kolejny poranek usianego wzlotami i upadkami życia, przywitał Waltera orszakiem żałobnym. Nie jego, ani nikogo, kogo znał, więc nie przejął się nim za bardzo. Może i było mu nieco żal strażnika, ale podszedł do tego filozoficznie. Lepiej on niż Rzeźnik. Jeszcze zamiast solidnego mieszka ze złotem dali im ledwo żywego zbira. Wolałby złoto, mógłby przynajmniej po drodze dobrać jeszcze porządny katowski topór. Miał przeczucie że w mgle może mu się przydać taka nietypowa broń. Nieźle sobie radził z przebijaniem obrony różnych pomiotów, musiał się jednak obejść bez niego, i tak był obwieszony żelastwem.


Droga przez poranny las była bardziej orzeźwiająca, niż zanurzenie twarzy w miednicy z lodowatą wodą. Świadomość jednak, że dzięki temu wyminęli całkiem spory oddział kuszników, wywołał na twarzy Waltera uśmiech, złożeczenia i klątwy przydrożnego dziada na nic się nie zdały. Mógł sobie żebrak przeklinać Rzeźnika, nie było szans, żeby cokolwiek się spełniło. Tym bardziej, że mieli jak się zdawało całkiem nielichą drużynę, kto potrafił czarować, ktoś ponoć składać do kupy jeśli zajdzie potrzeba. Nawet wyznawca Seta się znalazł, więc w razie czego miał kto przebłagać jedno z podziemnych bóstw. W przeciwieństwie do żebraka i naiwniaków lokalnego władyżki, Niemój zdawał się mieć do swojej dyspozycji jakieś magiczne sztuczki. Trzeba było na niego uważać, skoro tak łatwo potrafił się za plecami znaleźć.


Z mieszkami z zaliczką stanęli na skraju mgły. Złoto i obietnica kolejnych błyszczących krążków po powrocie jakoś tak dodawała topornikowi kurażu. Sznurek został przywiązany do sporego głazu, który później miał być ułożony nieco za krawędzią mgły, gdzie nikt się nawet nie zakradał, ale dość blisko by z niej wyjść. Przynajmniej taką miał nadzieję. - Przewiążcie się luźno linami, w takim oparze można się zgubić raz dwa. Jeśli do zamku była brukowana czy utwardzona skałką droga, to możemy spróbować ją wymacać i nią się kierować, wzdłuż jednej krawędzi.- Rzucił Walter do reszty, sam zaczynając od przewiązania się jednym końcem.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline