Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2015, 12:25   #27
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Oto więc nadszedł czas wielkiej wyprawy. Zbrojna drużyna ruszyła z zamiarem powstrzymania zła, zostawiając za sobą przyjemne mury Baronii. Według zaleceń Wolfa musieli dostać się do szlaku prowadzącego do miasta Zvorak. Najszybszą i najprostszą drogą było wypożyczenie barki i trzydniowy spływ w kierunku Mentredy. Retman, który zgodził się im dostać do wyznaczonego celu nazywał Stern Hoffman. Szczupły, wręcz wychudzony z radością przyjął kilka złotych koron, które schował szybko, głęboko za pazuchę. Pojedyncze siwe włosy wskazywały, że ów człowiek widział już niejedno w życiu, a spokój jaki z niego emanował sprawiał, że wyglądał na człowieka, który zna się na swojej robocie.

Pierwsze dwa dni upłynęły spokojne i przyjemne. Choć łódź była ciasna, to jednak flisak, który nią sterował znał się na rzeczy. Ze spokojem wymijał głazy i skały, które stawały na przeszkodzie jego łodzi. Pogoda również dopisywała bowiem, i poza zimnym wiatrem, niebo było przejrzyste, a słońce przyjemnie świeciło. Zima tutaj przebiegała jak do tej pory bardzo łagodnie, i gdyby nie temperatura, to nikt by nie mógł zgadnąć jaka faktycznie jest pora roku. Noce również były w miarę przyjemne, bowiem z nieba nic nikomu nie kapało na głowę. Oczywiście Ci, którzy mieli ciepłe koce lub śpiwory nie mogli narzekać. Wśród drużyny wyjątkiem był Hans, który nie miał ani jednego ani drugiego, więc zimny wiatr w nocy mocno przewiewał mu nerki. Nawet płomień ogniska nie dawał wiele. Rano wstawał zmarznięty i średnio wyspany. Zimna, twarda ziemia i robaczki, które od czasu do czasu przerywały sen kapłanowi, mogły wpędzić każdego w zły nastrój.

Jak też się okazało, nie wszyscy zaopatrzyli się w suchy prowiant na podróż. Lotar, Gomez, Laura, Hans najwidoczniej stwierdzili, że będą żerować na innych, lub liczyć na czyjeś dobre serce. Na szczęście elfka była przygotowana i miała ze sobą zapas świeżego mięsiwa. Podzieliła się ona z całą drużyną. Dzięki czemu racje drużynowe nie topniały za szybko.

13 Vorhexen 2522

Po zjedzonym śniadaniu i zgaszeniu ogniska drużyna drużyna weszła na pokład barki, a stary Stern odbił od brzegu. Drużyna znów zajęła swoje miejsca na pokładzie i z niecierpliwością oczekiwała, aż łódź dotrze do celu. Elfka wypatrywała zagrożenia cały czas. Jej bystre oczy wpatrywały się w leśne gęstwiny, wyszukując oznak jakiegokolwiek zagrożenia.

W pewnym momencie dostrzegła jakby cień, jakąś postać przemykającą wśród gęstej roślinności leśnej. Coś mijało drzewa szybko, lecz odległość była zbyt wielka by zidentyfikować “intruza”. A potem usłyszała jakiś świst. Instynktownie krzyknęła:

-Kryć się.. Strzelec - głos jej rozległ się echem. A potem nastąpiły kolejne świsty. Jeden po drugim.

Większość padła na ziemię. Niestety Stern nie zdążył zareagować nawet, gdy grot strzały przeszył mu gardło. Flisak padł martwy na ziemię. Kolejna strzała ugodziła Hansa w policzek, nakreślając na nim lekkie rozcięcie, z którego po chwili popłynęła krew.
Jeszcze jedna prawie trafiła Wolfgrimma w stopę, lecz na szczęście grot wbił się dosłownie pięć centymetrów od niej. Reszta strzał powpadała do wody, lub odbijała się od burt łodzi.

Elfka dyskretnie wyjrzała chcąc ocenić sytuację. Kątem oka dostrzegła jedną zbliżającą się istotę. To był ork. Na razie pojedynczy, ale gdzieś na pewno było ich więcej. Czających się. Wyczekujących do ataku. Czekających na sygnał.
Cała drużyna najemników leżała na razie. Zostali zaatakowani i wiadomym było, że nie mają za wielu dróg ucieczki. Trzeba było podjąć szybkie i trafne decyzje, bowiem ich podróż mogła zakończyć się jeszcze nim na dobre się rozpoczęła. Wróg choć nie należał do najinteligentniejszych, to jednak zapewne miał przewagę liczebną jak i pozycji.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline