Kehil wyprzedził sunący przed siebie pojazd kroczący, brnąc pospiesznie do przodu i szybko opuszczając strefę generowanego przez niego hałasu.
Gdy tylko zgrzyt ucichł, Miraluka momentalnie wychwycił z lasu niepokojący szum, trzask i ryk, brzmiący tak jakby zbliżała się do niego szeroka fala pływowa przetaczająca się przez dżunglę. Nie chodziło jednak o wodę. Był to ryk zwierząt i huk dziesiątek ciężkich kopyt uderzających o ziemię. W oddali między przewracającymi się drzewami wychwycił sylwetkę pierwszej, potężnej, szarżującej istoty.
Zaraz za nią na ścieżkę z ogromną prędkością wylało się pół tuzina następnych. W tym miejscu poza traktem nie było innej równej drogi, parły więc prosto na zbliżający się w oddali łazik... i na Miralukę.
Kehil percepcja d20(+3 za medytację) = 1 krytyczny sukces!
Kehil momentalnie wychwycił, iż nie mogło to być naturalne zachowanie tych zwierząt. Po ich pyskach widać było, że były absolutnie spanikowane. Ich ciała zdawały się osmolone i przypalone. Były poranione i wpadły w bezmyślny szał. Zauważył je dość wcześnie, miał więc jeszcze czas by zejść im z drogi wspinając się na zbocze, bądź zeskakując na dół. Jeśli jednak chciał zachować swoje kości w całości, lepiej żeby natychmiast opuścił trakt.
***
W tym samym czasie Charles w kokpicie wychwycił coś na następnym ze skanerów. Wyglądało to jak szerokie śnieżenie w obszarze dżungli i traktu przed nimi. Ścieżka wiła się po gęsto zarośniętym zboczu, odczyt był więc niewyraźny i nie dało się go potwierdzić wzrokowo. Jedno jednak było pewne, szerokie pole śnieżenia zbliżało się do nich z zawrotną prędkością!