Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2015, 21:51   #24
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
15 rujenia, roku po Wyniesieniu 1163, wczesny świt
Trzy godziny po świcie, na skraju Mgły


Z mgły dobiegały niemrawe kroki. I lekki stukot palików wbijanych w murawę przez skazańca. Przynajmniej na początku, potem ucichły, choć nadal sznur lekko drgał i trzymający go Walter wyraźnie czuł, że ktoś na drugim końcu jest. Tymczasem Niemój, który uświadomił sobie, że swoje wahadełko gdzieś zgubił, naprędce zaimprowizował różdżkę z rozwidlonego patyka i skupił się na jej drganiach.


Niemój: Różdżkarstwo 04/65% (-10% za improwizowaną różdżkę) - zdany!


- Jak odczyty? - spytał kolegę maga podejrzanie wolno Jakub. Słychać było jego dzwoniące zęby, mimo, że ze wszystkich sił starał się to ukryć.
Mag wymiarów milczał chwilę, po czym odrzekł.
- Silne, zwłaszcza jak na tak prymitywny przyrząd. Ale częstotliwość drgań się nie zgadza, by było tam pęknięcie wymiarów, jak początkowo przypuszczałem. Cokolwiek tam jest, to nadal nasz świat. Za zaburzenia temporalne nie dam głowy. I jak się spodziewałem, magia tam w środku jest zbyt chaotyczna bym przyporządkował ją do jakiejkolwiek szkoły.
- Dlatego trzeba tam wejść, mądrale - zuchwale odezwała się Zoa, choć głos załamał się jej na koniec, psując zupełnie efekt. Złodziejka chodziła nerwowo w tę i w drugą stronę, co bardzo denerwowało zwierzaki, dopóki Gregor ich nie odesłał.
Tropiciel, który wydawał się być oazą spokoju, położył kobiecie uspokajająco rękę na ramieniu.
- To tylko mgła. Nie jej się lękamy - powiedział uspokajająco.

Nagle ciszę przerwał krzyk Waltera.
- Do mnie, chyżo!
Gdy podbiegli, rzeźnik ciągnął bezwładną linę z wysiłkiem, pomogli mu zatem.
- Coś szarpnęło i zrobiła się bezwładna. A już miałem wołać owieczkę z powrotem - zażartował, ale widać było że raczej na siłę. W końcu kolejnymi owieczkami mieli być właśnie oni...
- Widać go, chłopcy! Ciągnijcie! - Zoa, mimo że wysportowana była wątłej budowy i przy ciągnięciu liny bardziej by przeszkadzała, więc wpatrywała się we mgłę - Tak trzymać!

Drgające ciało strażnika ułożyli delikatnie na trawie, a Gregor i Jakub, obaj biegli w leczeniu obejrzeli strażnika. Pobieżne oględziny szybko ujawniły przyczynę. Stopa nieszczęśnika była przekłuta na wylot ostrym liściem.

Jakub: Naturalista 20/70% (+40%, niedawno o tym czytał)


- Diablotrawa - skwitował Jakub - czytałem że czasem spotyka się ją w okolicy Ostrogóry. Trująca i ostra. Nasz zwiadowca był boso i w dodatku był osłabiony, nie przeżyje dłużej niż dwa pacierze. Przyjrzyjcie się, moi państwo - Wyciągnął ostrożnie liść i pokrótce opisał roślinę - Patrzcie pod nogi. Nie powinno przebić solidnego buta, ale zwykłą ciżmę z łatwością.


Czy diablotrawa porosła znów okolice zamku, czy to był przypadek? Tak czy inaczej wyjścia nie było. Zgodnie z zapewnieniami de Farina skazaniec wkrótce wyzionął ducha, co ów złożył cicho w ofierze Sethowi. Był ów bóg także patronem jadów i chorób, więc ofiara wydała mu się odpowiednia.
Spojrzeli po sobie, w oczach było widać zaciętość i strach. Jeszcze kilka dni temu się nie znali, jednak teraz, w obliczu niebezpieczeństwa musieli sobie zaufać. Nawet Zirimesz, trzymająca się na uboczu i nieco pogardliwie odnosząca się do pozostałych. Walter podał każdemu sznur, którym luźno obwiązali się, by nie zgubić się wzajemnie w białych oparach.


- Już po nich - odezwał się Reznak z Kiścikostu, pomniejszy baron, który miał nadzieję zawiązać jakiś sojusz w zamieszaniu wokół zamku. Na zdobycie i utrzymanie go miał za mało środków i wojska, zaś jego włości leżały zbyt daleko.
Gonis de Kroll obserwujący wchodzących we mgłę najemników odrzekł.
- Nie byłbym taki pewien, baronie Reznak - wypił jednym chaustem z puchara, który stojący obok paź natychmiast mu napełnił - nie byłbym taki pewien.
Stojący obok hallasyta cicho modlił się - nie za powodzenie drużyny, jako miał nakazane, tylko za zgubione dusze.
Rycerstwo, żołnierze i gapie bez słowa zaczęli się rozchodzić. Codzienny, smutny spektakl przestał być już rozrywką, stał się raczej smutnym obowiązkiem. Hołdem dla tych, którzy szli na pewną śmierć.
Kapłani Thota przyszli później, jak zwykle milczący i niezauważani przez nikogo, aby zająć się pozostawionym na trawie ciałem.






Tymczasem, Zamek Ostrogóra

Postać na szczycie stołpu patrzyła się na mgłę, jakby jej wzroku mleczne opary nie blokowały. W pewnym momencie położyła rękę na blankach. Gdyby ktoś mógł widzieć jej twarz, zobaczyłby uśmiech... ale nikt jej twarzy nie widział.
- CHODŹCIE DO MNIE, TAK, CHODŹCIE - zachichotała - NIE MA SIĘ CZEGO BAĆ.
Gdzieś poniżej, coś chrupnęło, jakby odłamek muru został skruszony i ledwie widoczny skrzydlaty kształt wzbił się w powietrze, mieszając tumany mgły.
- NIE MA SIĘ CZEGO BAĆ...



Pokryte mgłą błonia zamkowe, czas nieznany

Nie mieli pojęcia ile czasu idą. Trzymali się wybrukowanej kamieniem drogi, która powinna doprowadzić ich do zamku. Dawno temu, po prawdzie. Niemój coś przebąkiwał o zaburzeniach czasoprzestrzennych, ale poza Jakubem chyba nikt go nie zrozumiał, zresztą nawet mag wymiarów mówił bez przekonania. De Farin dwukrotnie sprawdził zaklęciem obecność żywych istot, jednak bezskutecznie - za pierwszym razem głos mu zadrżał, a zaklęcie spaliło na panewce, za drugim zaś orzekł, że wszystko co miało nogi, uciekło. Pozostali z fascynacją i obrzydzeniem obserwowali krwistoczerwone smużki, które po rzuceniu czeru oderwały się od nich, a które Jakub wciągnął do nosa niczym aromat elfich pachnideł.

Jakub rzuca Zapach życia 79, 28/70% - 1x zdany.

- Dawno powinniśmy dojść do bram - szepnęła Zoe, która na zamku bywała najczęsciej - nie podoba mi się to.
- Nie musi się nam podobać - odparował Walter - gdyby to frajda była, nie płacili by za to ciężkim trzosem.
Sznur i paliki skończyły się jakiś czas temu, szli więc pozbawieni łączności z krawędzią mgły. Diablotrawę widzieli może raz.

Zmysły:
Gregor
70/70% - zdany!
Zoa 29/100% - zdany!
Walter 58/50% - oblany!
Jakub 31/30% - oblany!
Zirimesz 74/75% - zdany!
Niemój 80/60% - oblany!

- Ciiii - syk Zoe uciszył rozmowy, złodziejka gestem kazała wszystkim kucnąć. Zirimesz nałożyła strzałę na cięciwę, Gregor kiwnął głową na znak że też słyszy i wskazał palcem kierunek. Podeszli kilka kroków. Coś tam się działo... po chwili odgłosy z mgły usłyszeli wszyscy.

 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline