Gdyby nie widzieli jej w więziennym uniformie nie uwierzyliby, że jeszcze kilka godzin temu była więźniarką. Toaleta, ubranie i makijaż - kwadrans spędzony w łazience potrafił odmienić kobietę nie do poznania.
Beżowy garnitur leżał tak, jakby przed kupieniem go, zleceniodawca zdjął z niej dokładną miarę. Śnieżnobiała, zapięta pod szyję koszula doskonale przylegała do jej ciała podkreślając szczupłą talię i pełny biust. Narzucona na wierzch marynarka o męskim kroju kończyła się na pełnych biodrach kobiety. Wąskie spodnie z wysokim stanem sięgające jej przed kostkę delikatnie opinały pośladki i umięśnione nogi. Czarne szpilki w szpic doskonale pasowały do cienkiego, skórzanego paska. Trzy minuty wystarczyły, by przy użyciu kosmetyków znalezionych w pokładowej łazience zrobić delikatny, naturalny makijaż i nieco mocnej podkreślić oko. Nonszalancji i pewnej lekkości dodawały przeczesane palcami długie, ciemne włosy układające się w delikatne fale. Perfumy o orientalnej nucie dopełniły stylizacji.
Przez wyjściem z samolotu przejrzała jeszcze umieszczony w kieszeni marynarki portfel. Trochę gotówki i nowa tożsamość, niczego więcej w nim nie znalazła.
- Megan Gentle – przeczytała na głos przyzwyczajając się do brzmienia swojego nowego imienia i nazwiska. Przeszło jej przez myśl, że mogło być gorzej. Megan Gentle brzmiało całkiem sensownie.
***
Przez oszklone ściany dało się zauważyć, że kawiarnia, w której mieli się spotkać nie wyróżniała się niczym szczególnym. Nie było w niej też zbyt wielu gości. Dobrze.
Weszła do lokalu w chwili, gdy niezdarny, jak sądziła, kelner oblewał kawą współtowarzysza lotu, obok którego siedziała skacowana kobieta. Prychnęła w duchu patrząc z politowaniem na tę dziwną zbieraninę, z którą przyjdzie jej pracować. No ale jak to mówią - nie ocenia się ludzi po pozorach.
Obok pary, którą widziała w samolocie stał jeszcze jakiś nieznajomy mężczyzna w doskonale skrojonym garniturze. Musiała przyznać, że tyłem wyglądał całkiem nieźle. Ruszyła do stolika. Nieznajomy miał na twarzy maskę przypominającą trupią czaszkę. Dobre pierwsze wrażenia szlag trafił.
- Witam – powiedziała do zgromadzonych, gdy znalazła się przy stole, na którym leżała pochlapana kawą Iliada.
- Podwójne espresso poproszę – zwróciła się do kelnera, który trzęsącymi się rękami jednocześnie próbował zebrać filiżankę i podać serwetki poszkodowanemu –
jak najszybciej – dodała gdy ten wciąż miotał się jakby pracował tu pierwszy dzień.
Przeniosła wzrok na nieznajomego i zmierzyła go przeszywającym spojrzeniem niebieskich oczu. Długie szczupłe palce, które prosiły wręcz o porządny manicure zacisnęły się na oparciu krzesła stojącego obok. Kobieta nie siadała. Ubranie mężczyzny mogło świadczyć o tym, że jest osobą, z którą mieli się tu spotkać. Jednaj jak wytłumaczyć tę niedorzeczną maskę, pod którą ukrywał twarz. Dziwne.